• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Powrót do prz(y)eszłości z DeLoreanem

Michał Jelionek
10 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

Samochód z "Powrotu do przyszłości"

Pamiętacie legendarną trylogię "Powrót do przyszłości"? Na pewno kojarzycie, a jeżeli nie, nie przyznawajcie się. Sięgnijcie pamięcią wstecz i przypomnijcie sobie szalone pomysły naukowca Emmetta Browna, śmigającego na latającej deskorolce nastolatka Marty'ego McFly'a oraz... najpopularniejszy w historii kinematografii wehikuł czasu, czyli DeLoreana DMC-12. Jesteśmy szczęściarzami: egzemplarz tego niesztampowego klasyka złowiliśmy na ulicach Trójmiasta.



21 października 2015 roku - pamiętacie tę datę? Oczywiście, bo było to całkiem niedawno. Środa jak każda inna. Nie dla wszystkich jednak. To był symboliczny dzień dla miłośników trylogii "Powrotu do przyszłości". To właśnie tę datę zaraz po wejściu do wehikułu czasu wybrał Marty McFly, główny bohater serii. Chwilę później przeniósł się 30 lat w przyszłość, do Hill Valley.

Tym razem nie będziemy rozmawiać o fabule kultowej trylogii. Porozmawiamy o cichym bohaterze, bez którego realizacja bestsellerowych produkcji nie miałaby najmniejszego sensu. To wspomniany wehikuł czasu. To DeLorean DMC-12. To samochód o tak bardzo pogmatwanej i barwnej historii, że śmiało mógłby powstać o nim pełnometrażowy film.

Pan Paweł - szczęśliwy właściciel DeLoreana DMC-12. Pan Paweł - szczęśliwy właściciel DeLoreana DMC-12.
DeLorean DMC-12 to auto, nad którym pracowano przez pięć okrągłych lat... a produkowano przez niespełna dwa. Za projekt niesztampowego pojazdu odpowiadał wybitny Włoch - Giorgetto Giugiaro. Peugeot, Renault, Volvo, Porsche, Skoda, a nawet Lotus - to marki, których podzespoły wykorzystano przy produkcji DMC-12. To miał być supersamochód, przed którym stawiano jasny cel: zawojowanie motoryzacyjnego świata. Ta sztuka DeLoreanowi się nie udała. Mimo to, to pojazd, który skradł niejedno serce. To auto, które zawsze będzie miło wspominane.

Mieliśmy to szczęście, że spotkaliśmy na ulicach Trójmiasta unikatowy klasyk z charakterystycznymi skrzydlatymi drzwiami i karoserią z nierdzewnej, nielakierowanej stali. Nie omieszkaliśmy podpytać właściciela pojazdu o historię jego DeLoreana. Pan Paweł Czarzasty, reżyser filmowy i miłośnik klasyków, zrealizował swoje marzenie i zakupił kosmiczny pojazd w 2006 roku.

Skrzydlate drzwi i karoseria z nierdzewnej, nielakierowanej stali - to charakterystyczne elementy DMC-12.  Skrzydlate drzwi i karoseria z nierdzewnej, nielakierowanej stali - to charakterystyczne elementy DMC-12.
Michał Jelionek: Na dobry początek zacznijmy od drobnej rozgrzewki. Ile razy w życiu obejrzał pan uwielbianą przez wielu serię filmów wyreżyserowanych przez Roberta Zemeckisa ?

Paweł Czarzasty: Nie mam pojęcia, ale wielokrotnie. Aktualnie doświadczam małej powtórki z rozrywki z moim synkiem, który katuje "Powrót do przyszłości" dwa razy dziennie. Trudno policzyć, ale było tego strasznie dużo.

Nie jest tajemnicą, że nieśmiertelność i gigantyczną popularność DeLoreanowi zapewniły amerykańskie produkcje. Wehikuł to - obok oczywiście Marty'ego McFly'a i doktora Browna - główny bohater kultowych filmów. Nie uwierzę jeśli powie pan: do zakupu DMC-12 nie zainspirował mnie "Powrót do przyszłości".

Zdecydowanie, zainspirował mnie. W latach 80. miałem przyjemność obejrzenia tego filmu w kinie. Wówczas byłem przekonany, że to nie jest prawdziwy samochód, a wehikuł czasu został zbudowany specjalnie na potrzeby filmu. Może dlatego, że nigdy nie należałem do znawców motoryzacji pomyślałem, że takich pojazdów po prostu nie ma. Po wielu, wielu latach dowiedziałem się, że to jest autentyczny model i każdy może sobie taki samochód kupić. A wspomnianym znawcą staję się dopiero teraz, przy każdorazowej naprawie swojego DeLoreana. Ale generalnie tak, cała historia mojego egzemplarza zaczęła się od "Powrotu do przyszłości".

Supersamochód miał zawojować świat. Nie zawojował. Supersamochód miał zawojować świat. Nie zawojował.
W latach 1981-83 z irlandzkiej fabryki DeLoreana w Dunmurry wyjechało 8583 egzemplarzy DMC-12. Szacuje się, że do dnia dzisiejszego - w gorszym czy lepszym stanie - zachowało się ich nieco ponad 6 tys. W Polsce znajdziemy około 15 sztuk DeLoreana, a w Trójmieście jedną jedyną. To trochę mało.

To prawda. Nie spotkałem innego DeLoreana w Trójmieście. Trzeba jednak przyznać, że tych aut na polskich drogach pojawia się coraz więcej. W dzisiejszych czasach nabycie takiego samochodu nie jest już tak trudne, jak chociażby 10 czy 15 lat temu. DMC-12 to w dalszym ciągu samochód dla zagorzałego pasjonata. Nie da się ukryć, że auto pomimo charakterystycznych i wyjątkowych elementów, jak m.in. otwierane do góry drzwi czy karoseria z nierdzewnej blachy, ma wielu przeciwników, którzy uważają DeLoreana za kompletnie nieudany samochód. Z czym ja oczywiście nie mogę się zgodzić.

No właśnie, DMC-12 miał być hitem sprzedażowym DeLoreana i mocnym wejściem marki na rynek. Po dwóch latach od debiutu auta produkcja stanęła. Dzisiaj według wielu opinii - DeLorean DMC-12 to synonim porażki.

To nieprawda. To opinie laików. Warto cofnąć się w czasie i skrupulatnie przyjrzeć panującej wówczas sytuacji. Przedsiębiorstwo próbowało wejść na rynek trochę podobnie jak w dzisiejszych czasach robi to Tesla. I tak naprawdę niewiele zabrakło DeLorean Motor Company, by ta sztuka się udała, by stać się prawdziwym koncernem samochodowym. Model biznesowy był całkiem niezły. DeLorean znalazł finansowanie w Wielkiej Brytanii. Otworzono szalenie nowoczesną fabrykę w Dunmurry. Rozpoczęto produkcję. Włodarze firmy pomyśleli, że wejdą na rynek mocnym, sportowym, wyjątkowym, ale i wypośrodkowanym samochodem. Z osiągami wygrały takie aspekty jak: robienie wrażenia czy komfort. I dzisiaj często te niedociągnięcia, które zresztą szybko wyeliminowano, są wyciągane.

8583 - to dokładna liczba DeLoreanów, która w latach 1981-83 zjechała z taśmy montażowej w Dunmurry. 8583 - to dokładna liczba DeLoreanów, która w latach 1981-83 zjechała z taśmy montażowej w Dunmurry.
Zatem dlaczego DeLorean Motor Company tak szybko zakończyło swoją działalność?

Powodów, które wpłynęły na niezbyt udaną historię tej firmy było przynajmniej kilka. Jednym z nich było funkcjonowanie firmy z miesiąca na miesiąc. Finansowanie odbywało się na zasadzie sprzedaży samochodów w Stanach Zjednoczonych, ale pech chciał, że wówczas panowała tam zima stulecia i auta zupełnie przestały się sprzedawać, co stanowiło olbrzymi problem. Z drugiej strony John DeLorean, pomysłodawca i właściciel firmy, chciał zyskać dodatkowe środki i w tym celu wszedł na giełdę. Żeby podwyższyć akcje giełdowe i wartość firmy, zupełnie bez sensu zwiększył produkcję, zamiast ją zmniejszyć. Czyli produkował auta, które kompletnie się nie sprzedawały. Trzecim gwoździem do trumny była Margaret Thatcher, która doszła do władzy i odcięła finansowanie. Prawdopodobnie do przetrwania firmy wystarczałoby przejęcie kontroli fabryki przez rząd. DeLorean miał plan i pomysł na kolejny, bardziej życiowy i udoskonalony model. Już bez otwieranych do góry drzwi. Myślę, że naprawdę zabrakło odrobiny szczęścia do utrzymania na rynku marki i dalszego rozwoju.

Liczba "12" w nazwie modelu pierwotnie miała wskazywać na cenę modelu, czyli 12 tys. dolarów. Tak tani samochód nigdy nie był.

Dokładnie. DeLoreany sprzedawano za 25 tys. dolarów. W momencie zamykania firmy chciano się ich pozbyć i obniżono cenę do 19 tys. dolarów. Produkcja kosztowała 16-17 tys. dolarów, zatem zarobek był znikomy. Jeszcze parę lat temu mówiono, że dobrego DeLoreana w bardzo korzystnym stanie, do którego nie będzie trzeba dokładać, można kupić za około 25 tys. dolarów. Jeżeli kupimy takiego jak mój, czyli za 8 tys. dolarów - no to trzeba liczyć się z odchudzaniem swojego portfela o około 17 tys. dolarów. I to taka kwota niezbędna do doprowadzenia auta do porządku. Jeżeli miałbym komukolwiek doradzać - samochody zabytkowe kupujmy wyłącznie w dobrej kondycji. Ja popełniłem błąd, kupiłem ruinę i od kilku lat walczę z doprowadzeniem pojazdu do właściwego stanu, ale wiem, że dopnę swego.

Pan Paweł kupił swojego DeLoreana za 8 tys. dolarów. Samochód sprowadzał ze Stanów Zjednoczonych. Pan Paweł kupił swojego DeLoreana za 8 tys. dolarów. Samochód sprowadzał ze Stanów Zjednoczonych.
W jaki sposób wehikuł czasu trafił w pana ręce?

To dość długa historia. Kiedyś podczas festiwalu filmowego w Gdyni odbywała się premiera filmu "Haker", w którym podziwialiśmy DeLoreana. Auto specjalnie na to wydarzenie sprowadzono do Trójmiasta. DMC-12 tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłem - korzystając z okazji - zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie, które zawisło na ścianie w moim domu. Fotografia miała mi przypominać o planach zakupu tego samochodu, kiedy już będę dysponował odpowiednią gotówką. Ta chwila nastała w momencie, kiedy wziąłem kredyt na mieszkanie i późniejszy remont. Spojrzałem na to zdjęcie i powiedziałem: teraz albo nigdy. Zacząłem wielkie poszukiwania w sieci. Gdzieś w okolicach Nowego Jorku znalazł się pierwszy DeLorean. Cena to 5,5 tys. dolarów. Tani i w fatalnym stanie. Na całe szczęście nie udało mi się go kupić, chociaż próbowałem. W końcu znalazłem egzemplarz, który kupiłem. Wcześniej poznałem eksperta od DeLoreanów, który zarekomendował, że jest to dobry kandydat do odrestaurowania. Pomyślałem, że skoro on tak mówi, a przecież zna się na rzeczy, to będzie to dobry zakup. Całą transakcję realizowałem przez telefon. Zresztą ten facet pojawił się w Newark, czyli na terminalu, z którego odpływał statek z moim DeLoreanem. Mężczyzna zażartował, że auto jest super i na pewno nie jest zardzewiałe. Pojazd w końcu dotarł do Gdyni, a chwilę później trafił do mechanika i okazało się, że to jest kompletna ruina. Cała rama nadawała się do wymiany.

Z pewnością niełatwo znaleźć fachowców od DeLoreanów w Polsce.

Dokładnie tak. Przez blisko rok próbowałem znaleźć kogoś w kraju i nawet znalazłem firmę, która podjęłaby się zrobienia takiej ramy. Jednak ostatecznie postanowiłem przekazać auto w ręce specjalistów z Holandii. Poprosiłem ich, żeby na niskim priorytecie, a tym samym przy obniżonych kosztach doprowadzili samochód do odpowiedniego stanu. Tak się z nimi umówiłem. Po roku pojechałem po niego i wróciłem spod Amsterdamu, około 1200 km wyremontowanym DeLoreanem, już na kołach. Po powrocie do kraju zacząłem się zajmować drobniejszymi elementami i przede wszystkim wnętrzem.

Auto wciąż wymaga drobnych remontów. Auto wciąż wymaga drobnych remontów.
Niespełna dekada dłubania i skrzętnego remontowania DeLoreana. Efekty są piękne, ale z pewnością nie jest to jeszcze ten finalny stan, do którego pan dąży.

W moim przypadku to wszystko jest takie połatane. Ten mój DeLorean rzeczywiście wygląda jak prawdziwy wehikuł czasu. Coś z niego odstaje, coś wisi. Niedawno rozebrałem tunel środkowy i niestety nie wyrobiłem się z jego odnowieniem. I pewnie te wszystkie naprawy będą jeszcze trwały i trwały, ale chyba taki jest urok tych aut. Myślę, że każdy właściciel DeLoreana przechodzi podobną drogę i w pewnym momencie staje się swoim własnym mechanikiem. Oczywiście silnika nie dotykam, zajmuję się raczej detalami.

Skoro mowa już o silniku, filmowy DeLorean potrzebował 142 km/h, aby przenieść się w czasie. Co zatem napędza kultowe auto?

To jest właściwie najgorszy punkt programu tego samochodu. To silnik o pojemności 2.8 litra V6 generujący moc 130 KM. Ten motor powstał przy współpracy konsorcjum Peugeota, Renault i Volvo. Jednostka funkcjonowała w wielu samochodach, m.in. w Volvo 640 czy Renault 25. No i ta niewielka moc, która nie wzbudza szacunku. Chociaż auto osiąga "setkę" w 8 sekund, więc jak na tamte czasy - wynik był zadowalający. DMC miało produkować również model turbo, który miał przyspieszać do 100 km/h w 5 sekund. To by była rakieta. Auto pali około 12 litrów paliwa na 100 km, jednak wiele osób drwi trochę z tego silnika. Inni doceniają go za żywotność. Dużymi zaletami są również tanie części zamienne i serwisowanie. Całkiem niedawno, z o 10 lat młodszego Renault 25 zapożyczyliśmy cały system elektronicznego wtrysku paliwa, bo przecież w DeLoreanach montowano wtrysk mechaniczny. Na tym elektronicznym funkcjonuje zdecydowanie korzystniej. Dodam tylko, że to naprawdę niezawodne auto. Nigdy nie doświadczyłem sytuacji, w której DMC-12 stanąłby w miejscu i nie chciał odpalić.

Silnik V6 o pojemności 2.8 litra znajduje się w tylnej części auta. Silnik V6 o pojemności 2.8 litra znajduje się w tylnej części auta.
Wspomniał pan o żywotności. Auto ma już 34 lata. Znany jest przebieg pańskiego DeLoreana?

Nie znam dokładnego przebiegu. Ponoć jego amerykański właściciel przejechał nim milion kilometrów. Jednak nie wiem, na ile jest to prawda. Osobiście wykręciłem nim ponad 10 tys. km.

DeLorean to taki samochód, na którym wręcz nie wypada nie zawiesić oka. Syndrom "wykręconych" karków zna pan chyba doskonale?

Zdziwicie się, ale nie wszyscy się oglądają. Niektórzy przechodzą i kompletnie go nie zauważają. Tak naprawdę dużo zależy od aury i pory dnia. Szczególnie dobrze wygląda w nocy przy świetle sztucznym. Światło w bardzo interesujący sposób rozchodzi się na tej blasze. No i w zdecydowanej większości podziwiających są mężczyźni, nie kobiety.

Frapuje mnie jeszcze jedno pytanie. Auto ma niezwykle efektowne skrzydlate drzwi otwierane do góry. Jak DeLorean sobie radzi na ciasnych, wypełnionych po brzegi i stosunkowo niskich parkingach podziemnych?

To jest mit. Tak naprawdę to te drzwi potrzebują niewiele przestrzeni, żeby się otworzyć. Wiadomo, że jak zaparkujemy 10 cm od innego samochodu to nie wyjdziemy, ale jak damy DeLoreanowi trochę więcej miejsca, to nie będziemy mieć z tym żadnego problemu. Jest jedna rzecz, na którą warto uważać, bo można się ostro znokautować w skroń. To ostra krawędź drzwi. Nie sugerujmy się faktem, że Marty McFly w filmie bez żadnych konsekwencji delikatnie uderzał się w głowę. Tutaj naprawdę można sobie zrobić "kuku". Ta ostra krawędź jest dokładnie na wysokości głowy. To zdecydowanie istotna rzecz, na którą warto zwracać uwagę. Z parkowaniem nie ma problemów. Większym problemem jest brak wspomagania. W ruchu miejskim trzeba się trochę nakręcić i mieć "parę" w rękach. No, ale to DeLorean, więc trzeba nim jeździć.

Dziękuję serdecznie i życzę wytrwałości, ale i dużej przyjemności z DeLoreana.

Dziękuję.

Oldtimery, youngtimery, ale również samochody współczesne. Jesteś właścicielem niesztampowego i nieprzeciętnego pojazdu z ciekawą historią? Pochwal się swoją perełką i zgłoś się do nas. Wyślij krótki opis auta z załączonym zdjęciem na adres e-mail: moto@trojmiasto.pl

Opinie (49)

  • (3)

    Fajne filmowe auto było w Cobrze ze Stallone.

    • 27 6

    • tuningowana warszawa-pabieda

      • 0 2

    • (1)

      mercury 1950

      • 0 0

      • Mercury Monterey

        ..,z 1950r ,a nie Mercury 1950 ;)

        • 1 0

  • (4)

    "chwila nastała w momencie, kiedy wziąłem kredyt na mieszkanie", ciekawe czy to była podobna chwila kiedy kilku moich kolegów brało kredyty "120% we frankach". Pokupowali sobie chłopaki oprócz mieszkań niezłe bryki ale teraz dość często wspominają jak ich oszukano.

    • 12 26

    • jakie "oszukano" ? Po 1. kto bierze kredy w innej walucie niż własna - na studiach nie uważał? Po 2. Samo "120%" jest chore. Ludzi nie było stać na to, co kupili - inaczej - kupili na wyrost za dużo "bo mogli"... A już zupełnym nonsensem jest wydawanie kasy z kredytu na auto, bo to jest KOSZT a nie inwestycja.

      W przypadku DeLoreana... zdecydowanie inwestycja! Gratulacje ;)

      • 27 0

    • (2)

      to byl wlaśnie ten moment niestety i kredyt we frankach. Człowiek młody, głupi i się nie zna. Nie ciągnąłem jednak tego wątku w wywiadzie :) pozdrawiam serdecznie

      • 6 0

      • Nie rozumiem łajania ludzi (1)

        Jeżeli ktoś się nie zna na hydraulice, to bierze hydraulika, czy uczy się zawodu od podstaw?
        Czy codziennie sami sobie pieczecie chleb, naprawiacie samochód, komputer, dach itd? Pewne sprawy powierza się specjalistom, albo po prostu zasięga rady profesjonalisty.
        Tak samo było z tymi, którzy zaufali po pierwsze wszelkiej maści Expanderom, które miały z założenia pomagać, jak i agentom banków.
        Przypomnę, że do przewału z kredytami, każdy miał w pamięci, że bank ma status instytucji zaufania publicznego.
        Agenci nie ponosili żadnego ryzyka, nie ma żadnej gwarancji na udzielone rady, a brak ostrzeżenia przed ryzykiem to jak przemilczenie, że sprzedawany samochód ma tendencje do łapania rdzy na podwoziu. Można mieć żal.
        Ja za WSZYSTKICH kredytobiorców trzymam kciuki, żeby wyszli na prostą i już na zawsze unikali kontaktu z banksterami.

        • 0 0

        • pan

          ja zawsze chetnie sie ucze nowego zawodu.
          niecodziennie pieke chleb ale pieke. prawie codziennie cos ulepszam i zmieniam w aucie:)
          komputer? owszem, jesli zajdzie potrzeba - jestem informatykiem
          dach? zaden problem..

          • 0 0

  • dzięki filmowi ten samochód przeszedł do historii popkultury. Niezła lokata kapitału na przyszłość.

    • 44 1

  • Świetna furka

    na uwagę zasługują podwójnie otwierane szyby i do góry otwierane drzwi :)

    • 23 2

  • No i TO jest oryginalny, w sensie wyjąkowy, pojazd. Pal sześć moc. Nikt tego i tak nie bedzie pałował. Gratuluję i zazdroszczę!

    • 45 1

  • Klasyk!

    Gratuluję wytrwałości w odnawianiu tego kultowego samochodu i super że chociaż jeden DeLorean jeździ po ulicach Trójmiasta :)

    • 36 0

  • jest taki do kupienia za 39.990 euro w Niemczech (2)

    Można zobaczyc na ebay.de
    Absolutnie ideal.

    • 2 1

    • (1)

      ten?

      http://www.ebay.de/itm/Delorean-DMC12-in-Top-Zustand-H-Zulassung-/171991701918?hash=item280b81199e:g:dMkAAOSwI-BWMNlz

      • 1 0

      • SWEET!!!! Piękny.. i w pakiecie podczas otwierania się drzwi leci para, grejt !!;]

        • 0 0

  • Piękny. (3)

    Czemy już takich nie robią? Dziś wszystkie auta wyglądają prawie tak samo, przykład pierwszy z brzegu: Astra, Golf, Auris, Megane itp.

    • 12 1

    • Co Ty porównujesz??? (2)

      Przykład który podałeś świadczy o tym jak wielkim miłośnikiem motoryzacji jesteś. Jeśli już chcesz porównywać to weź auta z tej samej pułki a nie zestawiasz malucha z mustangiem shelby

      • 0 2

      • Panie

        On porównał wyglądy, nie osiągi !!!

        • 1 0

      • Astra do maluch

        A Auris to już dla Ciebie mustang ? Bo chyba nie rozumiem

        • 1 0

  • Pozdrowienia dla pana Pawła, wytrwałości rzyczę ;) (2)

    Jakiś czas temu mieliśmy okazję zamienić parę słów w Sopocie pod Almą, pooglądałem sobie z bliska to cudo ;)

    • 12 5

    • rzycze?! chyba się zaraz poryczę, ... ze śmiechu

      • 10 1

    • dziękuję! pozdrawiam serdecznie. P

      • 2 0

  • Sopocki DMC (5)

    Gdzieś na jakimś forum wyczytałem że jeszcze w Sopocie ktoś jest w posiadaniu.
    :) Więc powodzenia w wypatrzenia tej bryki o ile właściciel nią ujeżdza.

    • 5 1

    • To właśnie ten model, drugiego raczej nie ma (1)

      Czasem stoi przy Armii Krajowej

      • 4 1

      • na Karłowicza na Strzyży też kiedyś stał

        • 0 1

    • Przeciez to wlasnie ten !

      Patrz rejestracja GSP :)
      pozdrawiam

      • 2 0

    • GSP

      Ten jest na rejestracji GSP

      • 0 0

    • dokladnie w Sopocie parkuje

      Widuje go codziennie......:-D

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pomorska Giełda Modeli Samochodów

kiermasz

Cars for Cause 3city

zlot, imprezy i akcje charytatywne

Pomorskie Targi Autokosmetyki 2024

10 - 25 zł
Kup bilet
targi

Sprawdź się

Sprawdź się

Za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 50 km/h kierowca straci prawo jazdy na okres:

 

Najczęściej czytane