• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zmotoryzowanym skradziono 1,2 mld złotych!

Stanisław Olgierd
13 stycznia 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Zmotoryzowanym skradziono około 1,2 mld złotych! Kradzież nastąpiła (i nadal ma miejsce, codziennie) w ciągu ostatnich kilku miesięcy, od maja 2004 r. do dziś. Należałoby natychmiast donieść o owej niesłychanie zuchwałej kradzieży policji czy prokuraturze - to jasne. Tyle, że akurat obie te instytucje są w zmowie ze złodziejem. Ba, są opłacane, utrzymywane przez złodzieja. Złodziejem jest bowiem Skarb Państwa. Czyli - nikt? Zapewne stoją za ową zuchwała kradzieżą konkretni ludzie, ktoś tym ponad miliardem się obłowił, gdzieś te pieniądze trafiły. Ale o tym, niestety, zapewne się nie dowiemy, skoro ci, którzy mogliby sprawę wyjaśnić, pozostają na usługach wszechpotężnego złodzieja.

Oto słów kilka o mechanizmie zuchwałej kradzieży.
Z zagadnieniem zetknął się każdy, kto w ostatnich kilku miesiącach przywiózł sobie używany samochód z zagranicy. Nie, nie będę tu pisał o tzw. akcyzie, która jest również usankcjonowanym złodziejstwem, nie podporządkowanym kontroli sejmu (akcyza tak naprawdę nie jest podatkiem, więc nie musi być uchwalana przez sejm, wystarczy ministerialne rozporządzenie). O akcyzie bowiem już niedawno pisałem, a kto chce, może z moim zdaniem w tej sprawie się zapoznać.

Chce napisać o kosztach zaświadczenia, wystawianego przez urzędy skarbowe, zarządzonego z woli (tfu!) ustawodawców jako niezbędne przy rejestracji świeżo sprowadzonego pojazdu w kraju. Można zrozumieć, a nawet trzeba, że właśnie sprowadzony do kraju pojazd wymaga badania technicznego, zanim zostanie dopuszczony do ruchu. Zresztą, koszt takiego badania to zarobek tysięcy stacji kontroli pojazdu, więc w rezultacie pieniądze wydane dla naszego wspólnego bezpieczeństwa przez zmotoryzowanych zostaną w rezultacie spożytkowane przez prywatne firmy kontrolujące i pracowników tych firm. Ku chwale rynku. Od biedy można jeszcze zrozumieć, że prawie na każdym papierku związanym z rejestracją pojazdu każą nam naklejać znaczki skarbowe, tak, jakby koszt pracy odpowiednich urzędników (celników, pracowników urzędu skarbowego itp.) nie był już opłacony przez podatników z tytułu zapłaconych podatków.

Ale za rozbój w biały dzień uważam konieczność zapłaty kwoty 150 złotych (tak, stu pięćdziesięciu złotych), za wystawienie przez urząd skarbowy zaświadczenia, że dany delikwent, rejestrujący sobie sprowadzony zza granic samochód NIE JEST PŁATNIKIEM VAT! Koszt wielkiej, tytanicznej zapewne, niewyobrażalnie ciężkiej i niemożliwej do objęcia zwykłym rozumem pracy państwowego urzędnika (przypominam: opłacanego i tak z naszych podatków) został wyceniony na 150 złotych w przypadku jednego papierka, jaki w rezultacie otrzymuje zmotoryzowany, by móc zarejestrować pojazd. Bez tego papierka - nie ma mowy.

Oczywiście, można by owej tytanicznej, nad ludzkie siły pracy uniknąć, gdyby - jeśli już naprawdę komuś potrzebne do szczęścia jakieś zaświadczenie- zmotoryzowany po prostu pisał oświadczenie o takiej treści (cytuję i polecam do rozważenia): "Oświadczam, że nie jestem płatnikiem VAT. Jan Kowalski, zamieszkały Tu i Tu, nr kodu taki a taki, miejscowość taka a taka, NIP ten i ten". Dlaczego nie miałby Kowalski pisać takiego oświadczenia - za które przecież odpowiada, pod rygorem sprawy karnej (co nie trudno zapisać ustawą)? Bo okazałoby się, że to kowalski za coś odpowiada, a nie urzędnik. Mogłoby się okazać, ze urzędnik nie jest po prostu potrzebny. W państwie policyjnym decyduje jednak nie Kowalski, a właśnie urzędnik. To on ma właaaadzę!

Dodajmy, ze owa właaadza wiąże się z konkretnymi pieniędzmi. Jak podają media, w okresie od 1 maja do końca listopada 2004 r. przywieziono do Polski z zagranicy około 700 tysięcy pojazdów. Można uznać, ze w grudniu nie było gorzej, dodajmy do tego pół stycznia - i już mamy co najmniej 800 tysięcy sprowadzonych prywatnie całkiem sympatycznych aut. Od każdego z nich zmotoryzowany musiał, chcąc nie chcąc, zapłacić kwotę 150 złotych za wyżej opisane zaświadczenie. Daje to sumę około 1,2 miliarda złotych, które zostały wyrwane z naszych prywatnych kieszeni. A do czyich kieszeni trafiły? Jakoś nikt się owymi pieniędzmi nie chwali. Skarb Państwa piszczy z bólu, że budżet się nie dopina, znów trzeba wypuścić obligacje, drogi są w stanie fatalnym, lecznictwo dogorywa, pada kolej, a czymkolwiek państwo się zajmie lub zarządza, okazuje się nieopłacalne, korupcjogenne itp.itd. (za wyjątkiem ropy naftowej, która nadal jest opłacalna dla prezesów firm, ale nie dla zmotoryzowanych zmuszonych do zakupu paliwa w stacjach benzynowych).

Usankcjonować majestatem państwowego prawa złodziejstwo łatwo. Trudniej odpowiedzieć na pytanie: gdzie nasza wspólna, jakakolwiek korzyść, że ośmiuset tysiącom prywatnych importerów wyrwano podstępnie jeden miliard dwieście tysięcy złotych? 150 złotych wydaje się kwotą nie tak znowu dużą. Kierowca zmuszony do rejestracji przywiezionego samochodu machnie w końcu ręką, przyzwyczajony poniekąd do tego, że wciąż czegoś mu się odmawia, czegoś zabrania, każąc płacić słono za byle co albo i za nic. Czy jeden miliard dwieście tysięcy może stać się krańcem bezczelności tych, którzy za państwo się uważają i każą nam wszystkim za to "uważanie" płacić?
www.motoryzacja.com.plStanisław Olgierd

Opinie (6)

  • święte słowa

    to jeden z takich kwiatków
    a może ktoś mi wyjaśni koszt nowego prawka 70 zł ?
    gdy dowód osobisty kosztuje 30 zł a podobna technologia i skala zjawiska.
    to może ktoś mi wyjaśni ile musi kosztować drukowanie banknotu który ma więcej zapezpieczeń ? wychodzi na to że więciej niż napisany na nim nominał.
    na koniec dołożę cenę karty pojazdu, kiedyś 1000 teraz 500zł
    no i za co ta kasa ? cóż takiego wielkiego robi urzędas że musi wziąć 5 stówek za papierek ? to jego tydzień pracy a robi to 10 minut.
    złodzieje złodzieje i jeszcze raz złodzieje
    nadzieja w tym że kiedyś spotkają się przed plutonem egzekucyjnym. w końcu jest to świadome działanie na szkodę narodu a za to nawet w czasie pokoju jest kara śmierci.
    a urzędnik niech się nie wyciera tym że wykonywał polecenia służbowe, w Norymberdze po wojnie wybitni urzędnicy też tak się tłumaczyli i jakoś nie pomogło.
    /cel.....pal...../

    • 0 0

  • Szary człowiek

    Sądze, że każdy z nas jest skorupowany.
    Nie piszę tego, gdyż taki proceder pochwalam, ale jesli siegne pamięcią na swoje życie to nie raz zdarzyło mi sie przyjąć jakis suvenir od firmy z która współpracowałam( nie wiązało sie to jednak z decyzjami kóre pozniej podejmowałam). Prezenty w formie, pięknego długopisu na Święta, koszulki, torby podróżnej itp.
    Nie wiem czy wynika to z tego, że lubimy dostawac prezenty i formę jakiegos małego drobiazgu nie podciągamy pod miano "łapówki pieniężnej", tym samym rozgrzeszając sie, że nie mamy nic wspolnego z korupcją.
    Problem tkwi jednak w tym iż nieświadomie zmieniamy znaczenie pewnych naszych "zachowań życiowych", aby nie czuć się dyskomfortowo, kiedy wyrażamy swoje opinie na temat obrzydzenia do korupcji.
    Zdaję sobie sprawę iż pisząc o korupcji biznesmenów-polityków oraz o samej sobie przyjmującej "prezenty" przeciwstawiam znaczną różnice w czerpaniu korzyści. Jednak czy moje zachowanie nie znaczy to samo...?

    • 0 0

  • niezłe

    Faktycznie. Takie 150 to pewnie niezła dniówka dla urzędnika, szczególnie za zajmowanie się jednym papierkiem.

    • 0 0

  • Urzednik z tego nic nie ma i najchetniej by tego nie robil (ma full innej pracy a dodatkowo dodano mu dziesiatki klientow tygodniowo, przy okazji obnizajac pensje w 2004r) To nie wina urzednika, tylko tego kto to wymyslił, a biedny urzędnik musi odwalać robotę o którą wcale się nie prosił

    • 0 0

  • Odpowiadam urzędnikowi

    Jesli urzędnik nic z tych 150 zł nie ma, to oczywiście zgodzi się ze mną, że cała ta heca z opłatami za wyadnie zaświadczenia jest działaniem wyłacznie na korzyść zarządców systemu, czyli tzw. klasy politycznej. Niech urzednik (też człowiek) poprze innych, którzy widzą niebezpieczeństwa zawłaszczania państwa przez grupy cwaniaków, tzw. polityków, każących sobie płacić za coraz to dokładniej obmyslane, a wykonywane cudzymi rękami "usługi"

    • 0 0

  • Pewnie ze nic nie ma, jego szef - kierwonik tez nic nie ma. Wszystko bierze Ministerstwo, a urzednikom obniżono w 2004 roku pensje, w ramach cięć w budżetówce. Oczywiscie Ci co najwięcej zarabiają nic nie stracili, a szary pracownik stracił 400 zł miesięcznie

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najnowsze wiadomości

Wydarzenia

Pomorskie Targi Autokosmetyki 2024

10 - 25 zł
Kup bilet
targi

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku odbyła się pierwsza edycja Monster X Tour w Polsce?

 

Najczęściej czytane