• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Drifter z Gdyni wygrał europejski cykl

Michał Jelionek
3 października 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Sebastian Matuszewski triumf w europejskiej lidze zapewnił sobie w ostatnim przejeździe finałowej rundy. Sebastian Matuszewski triumf w europejskiej lidze zapewnił sobie w ostatnim przejeździe finałowej rundy.

Historia lubi się powtarzać. 21-letni drifter z Trójmiasta, Sebastian Matuszewski, po raz drugi w swojej karierze zwyciężył w europejskim cyklu King of Europe Drift Pro2 Series. Gdynianin wygraną zapewnił sobie rzutem na taśmę w finałowej rundzie, która w miniony weekend odbyła się na torze Racing Center Greinbach w Austrii.



Drifter z Gdyni zadebiutował w lidze King of Europe dwa lata temu i od razu udało mu się wygrać cały cykl. Teraz - po rocznej przerwie - powtórzył ten sukces.

- Po wygraniu cyklu w 2016 roku zaliczyliśmy roczną nieobecność na europejskich torach. Absencja spowodowana była problemami finansowymi i złośliwością rzeczy martwych. Najważniejsze jednak, że udało się wrócić do gry w dobrym stylu - zdradza Sebastian Matuszewski, drifter z Gdyni.
Tegoroczny cykl King of Europe Drift Pro2 Series składał się z sześciu rund kwalifikacyjnych i wielkiego finału. Do klasyfikacji generalnej wliczane były wyniki z trzech najlepszych występów zawodników. Sebastian postanowił zaryzykować, ale i nie nadwyrężyć budżetu, i wystartował w wymaganych regulaminowo trzech imprezach. Ryzyko się opłaciło.

Od lewej: Pavlin Penev, Sebastian Matuszewski, Markus Denk. Od lewej: Pavlin Penev, Sebastian Matuszewski, Markus Denk.
Cykl zainaugurował pod koniec kwietnia na austriackim torze Racing Center Greinbach. Młody drifter z Gdyni zaliczył wymarzony początek sezonu 2018, bo premierowa runda padła jego łupem. Sukces powtórzył w trzeciej rundzie na francuskim torze Anneau du Rhin. Problemy pojawiły się w rundzie numer sześć, która odbyła się na niemieckim Oschersleben. Matuszewski ukończył zawody dopiero na 5. miejscu.

- Jadąc jedynie w trzech rundach nie mogłem pozwolić sobie na błąd, który niestety przydarzył mi się w Niemczech. To był raczej festiwal pecha, który mógł skutecznie zrujnować mój plan na mistrzowski tytuł. Tak na całe szczęście się nie stało - dodaje.
Matuszewski w wielkim finale powrócił do Austrii, na tor Racing Center Greinbach. Szansę na wygraną w całym cyklu nie były duże, bo Polak musiał odrobić 40 punktów straty do lidera klasyfikacji generalnej - Pavlina Peneva.

- Ostatnia runda była podwójnie punktowana, zatem wszystko mogło się jeszcze wydarzyć. Jednak doskonale znałem klasę lidera i moje szanse na sukces były raczej matematyczne. Wystarczyło moje jedno małe potknięcie bądź zakwalifikowanie się Peneva do finałowej dwójki i pożegnałbym się z tytułem - wyjaśnia Sebastian.

Jedna z rund cyklu odbyła się we Francji

Polak trafił na Bułgara w półfinale zawodów, dzięki czemu szanse na wygraną w cyklu zostały zachowane. Matuszewski odprawił z kwitkiem Peneva i wjechał do wielkiego finału. Tutaj czekał na niego reprezentant gospodarzy - Markus Denk.

- Wiedziałem, że tylko wygrana w wielkim finale da mi mistrzowski tytuł, dlatego musiałem postawić wszystko na jedną kartę. Opłaciło się. Wróciliśmy do Trójmiasta z ogromnym pucharem - dodaje.
Ostatecznie w klasyfikacji generalnej Polak i Bułgar zrównali się punktami, ale to Sebastian wygrał cały cykl. O triumfie zdecydowała większa liczba wygranych rund.

Sebastian Matuszewski w akcji

Opinie (35) 1 zablokowana

  • wygrał je**ny

    dajesz seba

    • 4 1

  • Gratuluję

    Dużo znam się na autach, też jestem z Gdyni, życzę powodzenia, Bartek

    • 1 0

  • to nie sport

    to wiocha..

    • 2 5

  • Ale na czym to dokładnie polega? (2)

    Jakie są kryteria zwycięstwa? Co decyduje o eliminacji?
    Pytam bo nie byłem w stanie zidentyfikować tego na podstawie filmików a nie chce mi się googlać.

    • 1 0

    • Parodia sportu (1)

      To ma tyle wspolnego z wyscigami, co wrestling z boksem

      • 0 1

      • To nie są wyścigi

        Masz rację, bo to nie są wyścigi! :)
        I z wyścigami nie ma nic wspólnego.

        • 1 0

  • I po co to komu? (1)

    Ciekawe czy to ten facet trenuje czasem po nocach w rejonie CH Riviera? Słychać go aż na Płycie Redłowskiej.

    • 1 0

    • Wątpie

      Ten samochód nie jest zarejestrowany ani dopuszczony do ruchu.
      Jeździ tylko torach lub zamkniętych drogach więc musisz dalej ścigać hałaśliwego złoczyńcę :)

      • 2 0

  • gdynianin

    Ten gość chciałby być rodowitym Gdynianinem , jest bucem, samolubem

    • 1 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Premiera MINI Cooper F66

Premiera MINI Cooper F66

Sprawdź się

Sprawdź się

Levante to pierwszy SUV w historii marki:

 

Najczęściej czytane