- 1 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (183 opinie)
- 2 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (127 opinii)
- 3 "Leżący policjant" na... polnej drodze (86 opinii)
- 4 Zakończył się remont ulicy za 11 mln zł (46 opinii)
- 5 Czytelnik: mały niesmak po zlocie klasyków (72 opinie)
- 6 Ile aut skonfiskowała policja? (132 opinie)
Jak zrozumieć angielski samochód
Angielska motoryzacja jest jak tytuł filmu Sylwestra Chęcińskiego: kochaj albo rzuć
Większości rodaków Wielka Brytania nie kojarzy się z pałacem Buckingham, królową czy popołudniową herbatką. Dla nas to zatłoczony powietrzny tramwaj tanich linii, wilgoć zlewozmywaka i charakterystyczny zapach przepełnionych pokoi w domkach na przedmieściach. Są jednak rzeczy, które niezależnie od poziomu postrzegania zawsze pozostaną brytyjskie. Na przykład samochody.
Czy tak jest w rzeczywistości?
Najwięcej rynkowych ofert dotyczy samochodów nieistniejącej od jakiegoś czasu marki Rover. Rynek pełen jest asortymentu dwóch rodzin modelowych: mniejszego, miejskiego modelu serii 200, później przemianowanego na 25 oraz serii 400, która pod koniec swojego rynkowego życia nosiła nazwę 45.
Podstawowy model z ofert Rovera 200/25 był pierwszym od lat modelem Rovera zaprojektowanym niezależnie przez jego inżynierów. To ważne, gdyż Rover był wtedy technologicznie wspierany przez Hondę. Ten samochód nigdy nie niedomagał i był bardzo trwały. Najpopularniejszy silnik tego modelu wcześniej można było zobaczyć pod maską naszego produktu... Poloneza Caro 16V (1,4 o mocy 103 KM).
Kompaktowa seria 400/45 to już - jak mawiają handlarze - "chromowana" Honda. Za bazę posłużyła mu europejska odmiana szóstej generacji Hondy Civic i z punktu widzenia czasu, trzeba przyznać, iż był to dobry wzorzec. Brytyjczycy wprowadzili nową kolorystykę do wnętrza czy drewniane wstawki. Niestety z zaletami Civic'a, Rover również otrzymał jej wady, dość znaczną podatność na korozję oraz skomplikowany wielowahaczowy układ zawieszenia. Ostatnie modele o oznaczeniu 45 były już mocno przestarzałe na rynku, a sprzedaży nie pomogły zabiegi upodobniające tę serię do większego modelu 75.
Problemy wykazują silniki tego modelu. To nie paleta Hondy, a konstrukcje Rovera. Wymagają fachowej opieki. Kiepskie noty zbiera zwłaszcza 2-litrowy diesel z serii L - bardzo szybko "łapie zadyszkę" i jest przestarzały.
Elegancki 75 to nowy rozdział w ostatniej historii Rovera. Zastąpił on średnio przyjęty przez rynek model serii 600, bazujący jeszcze na Hondzie Accord. Ten nowy rozdział w Roverze spowodowało wykupienie marki przez koncern BMW. Topowy model firmy stworzony został przy wsparciu technologicznym BMW serii 3 E46. Ekscentryczny design sprawił, iż złośliwi mówili, że Rovera 75 kupują tylko ci, których nie stać na Jaguara.
Najmniej problemów stwarza w nim diesel BMW, mimo iż ma oznaczenie używane w Oplach. Najbardziej polecane są jednostki V6 i V8 pochodzące z Mustanga IV. Minus? Na stacji benzynowej trzeba zostawić całą wypłatę. Innym kuriozum jest fakt, iż na rynku wtórnym bardziej cenione są wersje sprzed liftingu, z chromowanymi detalami. Przed zakupem Rovera 75 koniecznie trzeba sprawdzić stan koła pasowego wału korbowego, które w wielu egzemplarzach będzie już wymagało wymiany.
- Rover 75 to wstęp do brytyjskiej elity, którą otwierają samochody z dzikim kotem w herbie. Najmniejszym samochodem używanym jest tutaj model X-Type, który mimo klasycznej sylwetki bazuje na niezwykle popularnym wśród polskiej klasy średniej, ponad dziesięcioletnim Fordzie Mondeo II generacji - mówi Marcin Kłosiński z firmy Auto Fit z Gdyni.- Wyżej od niego pozycjonował się przesiąknięty stylem vintage model S-Type oparty o produkty Lincolna i co ciekawe, Volvo.
X-Type miał być przepustką do lepszego świata za rozsądne pieniądze, przy tym wszystkim był to pierwszy Jaguar, który zaoferowano z silnikiem diesla. A jakby tego było mało, auto dostępne było w odmianie combi. Mimo iż rynek nie docenił tej konstrukcji, to nie można mieć do niej większych zastrzeżeń. Pod płaszczykiem "eleganckiego dżentelmena" skrywa się sprawdzona technika Mondeo, która nie uszczupla mocno budżetu.
S-Type'a z kolei stworzono, by odwrócić złą passę Jaguara w segmencie premium, gdzie większość klienteli sięgała po klasę E Mercedesa czy BMW serii 5. Odradzamy zakup aut z benzynowymi silnikami V8 wyprodukowanymi przed rokiem 2000 z powodu nietrwałej gładzi cylindrów, które może doprowadzić do zatarcia silnika. Wyposażenie? Elektrycznie otwierane szyby, centralny zamek, elektryczna regulacja foteli, dotykowy ekran nawigacji, czujniki cofania oraz niekiedy także rozbudowany system alarmu. To wszystko jest w S-Typie, ale rzadko kiedy działa jak powinno. Ceny na rynku wtórnym na poziomie 15 tys.zł nie są niczym rzadkim.
Niestety za przyjemność nieskazitelnej pracy takiego silnika płacimy na stacji. Najniższe spalanie rozpoczyna się od 13 litrów na 100 km. Przy tej przeszkodzie, warto wziąć pod uwagę montaż instalacji gazowej. Do zagazowania nadają się tylko modele z silnikami rzędowymi. Pod żadnym pozorem nie można przerabiać silników V8.
Jaguar XJ urzeka stylem i oryginalnością. Jest w tym też polski wkład, wnętrze opisywanej generacji projektował Polak, Tadeusz Jelec, który jest jednym z czołowych stylistów Jaguara.
- Wspaniałym efektem dla mnie był XJ8 z 1997 roku. Być może dlatego, ze była to dla mnie pierwsza okazja do popisania się tak na sto procent swoimi umiejętnościami jako projektant - wspomina Tadeusz Jelec.
- Warto szukać modeli XJ z niskimi przebiegami, z kompletnym wyposażeniem - mówi Paweł Pawelec z British Garage z Gdańska. - Nie ma obawy o rynek części i ich ceny. Nie są wygórowane, ich dostępność jest dosyć dobra. Dzięki temu eksploatacja tego samochodu nie różni się od standardów znanych nam choćby z porównywalnego klasą BMW czy Audi.
Obok klasycznych XJ-ów, pochodzących z drugiej połowy lat 90. XX wieku, coraz popularniejszym tematem stają się klasyczne koty, pochodzące z lat 80.
- W tym przypadku mniej doświadczonym amatorom Jaguarów polecałbym sześciocylindrowe modele XJ 40 - mówi Rafał Piasecki, kolekcjoner i specjalista od brytyjskich klasyków. - Nie są one tak urodziwe jak tak zwana "trzecia seria" Jaguara, znacznie lepiej się jednak prowadzą. Nie mówiąc już o kosztach napraw.
Są tacy, którzy twierdzą, że prawdziwy Jaguar XJ to tylko I i II seria, produkowane od końca lat 60. do końca lat 70. XX wieku. Są to jednak propozycje dla prawdziwego konesera. Skomplikowane w eksploatacji i wymagające ręki wysokiej klasy specjalisty. A to kosztuje. Trzeba też wiedzieć, że model XJ I II i III serii jest wyjątkowo wrażliwy na rdzę, ze względu na fatalny stan blach, produkowanych wówczas w Indiach.
Z angielską motoryzacją jest trochę tak jak z królową, wymaga czasem specjalnego traktowania. W całej tej historii jest jednak sporo mitów. Dużo tych konstrukcji przesadnie postrzegana jest jako pojazdy wysokiego ryzyka i skomplikowanej konstrukcji. Dzięki temu można dziś kupić na rynku wtórnym oryginalny samochód z niebanalnym charakterem, bardzo często bazujący na sprawdzonych konstrukcjach takich jak BMW i Honda.
Smutne jest to, iż większość angielskich marek przestała istnieć: Rover MG został sprzedany Chińczykom i oferuje swoje auta jako ROEWE na tamtejszym rynku. Jaguar kilka lat temu trafił pod skrzydła hinduskiego koncernu Tata. Mini jest w rękach BMW, TVR sprzedano Rosjanom, a Lotus oferuje tylko produkcję niskoseryjną dla zamożnych koneserów.
Miejsca
Opinie (63) 6 zablokowanych
-
2014-04-29 21:28
Błędy w artykule
1. Jednostki V6 rovera nie pochodzą z Mustanga tylko są konstrukcją Rovera
2. Rover nie należy do chińczyków, tylko jako "uśpiona" marka do koncernu TATA razem z Jaguarem i Land Roverem. MG należy do chińczyków- 1 0
-
2014-12-11 16:27
ANGLIKI
Anielskie marki a nie samochody z kierownicą po prawej stronie .
- 0 0
-
2014-12-12 03:56
Ten artykuł to reklama handlarzy używanymi samochodami
Ja tam wole nowego Volkswagena to niezawodne samochody , a obsługa i serwis tani .
- 3 3
-
2015-04-21 16:36
Marcin Kłosiński (1)
On skończył tylko podstawówkę !!! ale ma tatusia sponsora to się lansuje w BMW 7 na Gdyni.
- 15 1
-
2024-03-10 19:36
Kosa RIP
- 0 0
-
2024-03-09 20:43
Kosa wciągał za dużo do nosa . Przyszedł czas , i trafiła kosa na kamień .
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.