• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ktoś uszkodził moje auto. To ja mam problem, nie ten "ktoś"

Ewa
9 marca 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Samochód naszej czytelniczki został "przestawiony" i uszkodzony przez inny pojazd. Pani Ewa na wypłatę odszkodowania i naprawę swojego auta czeka już prawie miesiąc. Samochód naszej czytelniczki został "przestawiony" i uszkodzony przez inny pojazd. Pani Ewa na wypłatę odszkodowania i naprawę swojego auta czeka już prawie miesiąc.

Zgłosiła się do nas czytelniczka, której samochód - zaparkowany na ulicy - został "przestawiony" przez inne auto. Z pozoru niegroźne uderzenie uszkodziło układ kierowniczy i karoserię fiata grande punto. Od miesiąca pojazd pani Ewy jest unieruchomiony, bo ta musi użerać się z ubezpieczalnią. Przedstawiamy jej wyczerpującą relację. Istny galimatias.



Dzień I (8.02.18)

Czy kiedykolwiek zostałe(a)ś niesprawiedliwie potraktowany przez ubezpieczyciela?

Zacznijmy od samego początku. 8 lutego, około godz. 14, zaparkowałam swój samochód na ul. Żywieckiej zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku. Zaparkowałam prawidłowo, równolegle do chodnika po prawej stronie. Po ponad godzinie wróciłam do auta i zauważyłam, że coś jest nie tak. Fiat zmienił pozycję - z równoległej na ukośną, a prawe koło znalazło się na chodniku. Podeszłam do auta od strony kierowcy i dostrzegłam uszkodzenia na drzwiach, progu, błotniku i przednim kole.

Z relacji jednego z mieszkańców pobliskiego bloku przy ul. Żywieckiej zobacz na mapie Gdańska - który po usłyszeniu potężnego huku wyjrzał przez okno - wynika, że kierowane przez kobietę czerwone auto uderzyło w moje grande punto. Impet był tak duży, że fiat "wskoczył" na kilkunastocentymetrowy krawężnik.

Z racji na sporą liczbę świadków zdarzenia, pani postanowiła pozostawić za wycieraczką mojego auta kartkę z namiarem do siebie.

Sprawczyni zdarzenia zostawiła za wycieraczką uszkodzonego auta niebieską kartkę. Sprawczyni zdarzenia zostawiła za wycieraczką uszkodzonego auta niebieską kartkę.
Około godz. 15:30 skontaktowałam się z kobietą, która potwierdziła, że spowodowała uderzenie. Zdradziła, że mieszka bardzo blisko miejsca zdarzenia, ale ku mojemu zdziwieniu odmówiła spotkania i podpisania oświadczenia sprawcy kolizji. Poinformowałam szanowną panią, że jeśli się nie pojawi, wezwę policję. Odmówiła.

Zadzwoniłam pod numer alarmowy 112. Po kwadransie na miejscu pojawił się policyjny radiowóz. Na polecenie funkcjonariuszy raz jeszcze skontaktowałam się ze sprawczynią. Telefon przejął jeden z policjantów, któremu kobieta przekazała informacje o jej miejscu zamieszkania i numerze rejestracyjnym auta. Funkcjonariusz nalegał, aby sprawczyni pojawiła się w miejscu zdarzenia. Kobieta jednak ponownie odmówiła. Została jedynie pouczona o dalszych konsekwencjach.

  • Skutki zderzenia
Około godz. 16:45 czynności dobiegły końca. Przy próbie odjechania z miejsca zdarzenia okazało się, że auto ma nie tylko uszkodzoną karoserię i koło, ale również układ kierowniczy. Byłam zmuszona pozostawić samochód na miejscu i wrócić do oddalonego o 16 km domu innym środkiem transportu.

Co ciekawe, po godz. 17, gdy byłam już blisko miejsca zamieszkania, nieoczekiwanie zadzwoniła sprawczyni. Kobieta poinformowała mnie, że może spisać oświadczenie, ale wyłącznie w towarzystwie jej osoby towarzyszącej. Prawdopodobnie męża. Przekazałam państwu, że mogę wrócić na ul. Żywiecką, ale spiszemy oświadczenie przy policji. Nie zgodzili się na obecność funkcjonariuszy.

To był wyczerpujący dzień, ale to niestety dopiero początek mozolnej walki o swoje prawa.

Fiat grande punto został "przestawiony" przez jadące auto. Fiat grande punto został "przestawiony" przez jadące auto.
Dzień II (09.02.18)

Na podstawie numeru rejestracyjnego samochodu sprawczyni ustaliłam przez internet numer polisy i ubezpieczyciela, u którego pani wykupiła OC. Telefonicznie zgłosiłam szkodę do Generali. Zaproponowano mi auto zastępcze albo ekwiwalent pieniężny w wysokości 600 zł. Wybrałam samochód.

Po kilku godzinach odebrałam auto zastępcze. Pomyślałam - wszystko idzie całkiem sprawnie. Udostępnili mi samochód, przyjedzie rzeczoznawca i wyceni szkodę, naprawią mojego fiata, wszystko wróci do normy. Byłam dobrej myśli. Byłam.

Dzień III (12.02.18)

Na ten dzień otrzymałam wezwanie do Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku w celu złożenia zeznań. Po spotkaniu z funkcjonariuszami udałam się na ul. Żywiecką na kolejne spotkanie, tym razem z rzeczoznawcą Generali. Pracownik z ubezpieczalni zanotował każdą skazę na karoserii 12-letniego auta. Dosłownie - każdą. Nawet delikatne wgniecenie na klapie bagażnika, które auto ma od dłuższego czasu. Mężczyzna był nieuprzejmy. Twierdził, że drzwi kierowcy nie ucierpiały w tym zdarzeniu, a widoczne rysy to stare otarcia. Zmroziło mnie. Około godz. 13 otrzymałam pierwszy kosztorys i protokół oględzin. Zmroziło mnie po raz drugi.

Kosztorys sporządzony przez rzeczoznawcę Generali. Kosztorys sporządzony przez rzeczoznawcę Generali.
Ten kosztorys to jeden wielki żart. Rzeczoznawca uznał, że da się naprawić auto za 750 zł. Problem w tym, że w tej kalkulacji nie ma ani słowa o uszkodzonym układzie kierowniczym, nie ma też przybliżonego kosztu dostarczenia samochodu do jakiegokolwiek warsztatu. Rzeczoznawca zignorował również fakt, że fiat zaparkowany był równolegle do krawężnika, a koła były ustawione w pozycji na wprost. Skręcenie kół nastąpiło dopiero wskutek uderzenia. Mało tego, wymyślił teorię, że auto sprawczyni uderzyło w bieżnik koła lewego od przodu. To kompletna bzdura, przecież kobieta przyznała się, jak było w rzeczywistości.

Postronny człowiek niewiele może z tego "bełkotu" zrozumieć, ale w pewnym momencie dociera do niego, że to świadome działanie ignorujące poważne uszkodzenia, których auto doznało 8 lutego. Rodzi się pytanie: czy wynika to z niekompetencji rzeczoznawców, a może to po prostu zalecenia, do których muszą się stosować pracownicy ubezpieczalni?

Dzień IV (15.02.18)

Oczywiście nie zgodziłam się na zaniżoną wycenę szkody. Wysłałam pismo do Generali ze skargą na sposób przeprowadzenia oględzin przez rzeczoznawcę. Poinformowałam również ubezpieczyciela, że oddaję samochód w ręce autoryzowanego serwisu Fiata, który naprawi auto bezgotówkowo.

Tego samego dnia laweta zabrała samochód do warsztatu. Z uwagi na bardzo mocno skręcone koła, sam załadunek auta trwał około godziny. W ASO złożyłam wszystkie niezbędne dokumenty i podpisałam cesję praw z odszkodowania.

Myślałam, że w końcu zakończy się sprawa nieudolnego prowadzenia likwidacji szkody przez Generali. Nic bardziej mylnego.

Dzień V (19.02.18)

Otrzymałam odpowiedź na złożoną przeze mnie skargę. Odpowiedział mi... sam zainteresowany, czyli rzeczoznawca. To chyba nie powinno tak wyglądać?

- W związku z tym, że odwołanie klientki dotyczyło w znacznej mierze merytorycznych aspektów wyceny - na pytanie odpowiedział rzeczoznawca. W większości przypadków odwołania klientów analizuje i odpowiada na nie, dedykowany do tego celu dział odwołań i reklamacji - wyjaśnia Justyna Szafraniec, rzecznik prasowy Generali.

Odpowiedź rzeczoznawcy na złożoną przez czytelniczkę reklamację. Odpowiedź rzeczoznawcy na złożoną przez czytelniczkę reklamację.
Problem w tym, że auto zostało kupione w polskim salonie i nigdy nie miało wymienianej przedniej szyby.

Dzień VI (20.02.18)

ASO wyceniło naprawę Fiata należącego do pani Ewy. Kosztorys został przekalkulowany przez ubezpieczyciela.

- Otrzymaliśmy kosztorys z warsztatu, wybranego przez klientkę. W związku z tym, że zakres naprawy znacznie różnił się od naszych wstępnych oględzin, zleciliśmy kolejne, aby potwierdzić związek przyczynowo-skutkowy dodatkowych uszkodzeń ze zdarzeniem - dodaje.
Pierwsza kalkulacja stworzona przez ASO i korekty naniesione przez Generali. Pierwsza kalkulacja stworzona przez ASO i korekty naniesione przez Generali.
Dzień VII (21.02.18)

Otrzymałam telefon z warszawskiej centrali ubezpieczyciela. Osoba dzwoniąca zadała krótkie pytanie: gdzie jest pani samochód? Odpowiedziałam, że w warsztacie, po czym momentalnie połączenie zostało przerwane. Próbowałam oddzwonić, ale przez cały czas numer był zajęty.

W godzinach wieczornych Centrum Pomocy Generali przysłało mi SMS-a z informacją, że następnego dnia muszę zwrócić samochód zastępczy.

Dzień VIII (22.02.18)

Tego dnia nastąpiła kulminacja. Festiwal nieudolności ubezpieczyciela trwał dalej. Wszystko zaczęło się z samego rana, kiedy zadzwoniłam do Generali w celu wyjaśnienia kwestii auta zastępczego. No i zaczęła się saga odsyłania od osoby do osoby, z działu do działu. I tak w kółko, milion telefonów, godziny "wiszenia" na linii i zero poczucia odpowiedzialności.

Napiszę w skrócie, streszczę cztery godziny telefonicznego użerania się z konsultantami Generali. Otóż ubezpieczyciel poinformował mnie, że nie dotarły do nich żadne dokumenty z warsztatu. Z kolei po kontakcie z ASO okazało się, że ich kosztorys na kwotę - uwaga - 6157 zł nie tylko został wysłany, ale Generali zdążyło już odesłać odpowiedź, w której uznane zostały wcześniej pominięte szkody (próg i opona), zakwestionowano jednak uszkodzenie układu kierowniczego. Poinformowano mnie, że warsztat odwiedzi rzeczoznawca... z Lublina, który wykona dodatkowe oględziny. Po kilku godzinach przekazano mi również informację, że mogę korzystać z samochodu zastępczego do zakończenia naprawy mojego auta. W końcu jakiś pozytyw.

Dzień IX (28.02.18)

W ASO pojawił się rzeczoznawca Generali, który dokonał dodatkowych oględzin pojazdu. Pracownik ubezpieczalni naniósł kolejne poprawki na kalkulację stworzoną przez serwis. Ubezpieczyciel podniósł kwotę naprawy z 4550 zł na 5410 zł. Do pełni szczęścia wciąż jednak brakuje, bo autoryzowany serwis Fiata postawił sprawę jasno: albo ubezpieczyciel zgodzi się na naszą kalkulację albo my nie naprawimy pani auta.

Rekalkulacja kosztorysu po kolejnych oględzinach w warsztacie. Rekalkulacja kosztorysu po kolejnych oględzinach w warsztacie.
Dzień X (06.03.18)

Po kilku dniach zażartych negocjacji na linii ASO - Generali, w końcu strony doszły do porozumienia. Ubezpieczalnia zgodziła się na nową, jeszcze wyższą kalkulację. Ostateczna kwota naprawy - 6371 zł. A przypomnijmy, że pierwotny kosztorys Generali opiewał na kwotę... 750 zł. Można? Można.

Finalna rekalkulacja. Finalna rekalkulacja.
Zastanawia mnie fakt, dlaczego tak bardzo różnią się kalkulacje ASO i ubezpieczalni?

- W tym konkretnym przypadku różnica wynika z zakresu uszkodzeń, jaki był możliwy do stwierdzenia podczas pierwszych oględzin i tym, co możliwe było do stwierdzenia w warunkach warsztatowych, po demontażu elementów zewnętrznych. Dodatkowo wyjaśniamy, że Generali proponuje zawsze możliwość naprawy pojazdu w swojej sieci naprawczej na zasadach rozliczenia bezgotówkowego. Ceny napraw w różnych warsztatach mogą się znacząco różnić, natomiast Generali gwarantuje możliwość naprawy we współpracującym warsztacie za kwotę zgodną z ostatecznym kosztorysem, wykonanym przez Generali. Jeżeli klient jest zainteresowany naprawą w innym warsztacie, może oczywiście tego dokonać również bezgotówkowo. Wówczas zakres naprawy i jego koszt jest uzgadniany między tym warsztatem a ubezpieczycielem, a po naprawie ubezpieczyciel opłaca fakturę wystawioną przez warsztat - zdradza Szafraniec.
I tak minął okrągły miesiąc od feralnego zdarzenia na ul. Żywieckiej. Wciąż nie mam swojego auta, jeżdżę samochodem zastępczym, ale na całe szczęście, chyba zmierzamy do finału sprawy.

Czego zabrakło w tej całej historii? Profesjonalizmu, a przede wszystkim zwyczajnej ludzkiej empatii. To smutne.

- Za ten czas oczekiwania klientki i niedogodności z tym związane, serdecznie przepraszamy. W tym czasie - w ramach ubezpieczenia OC - klientka użytkowała i nadal użytkuje auto zastępcze, które - mamy nadzieję - chociaż w części zniweluje niedogodności wynikające z unieruchomienia jej samochodu - zakończyła Justyna Szafraniec.
Nie wspomnę już o kobiecie, która spowodowała całe to zamieszanie. Konsekwencje? Straci zniżki i zapłaci mandat karny w wysokości 100 zł. To tyle. Jak jej problemy mają się do całej tej farsy, w którą zostałam uwikłana? Nijak.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że osób w podobnej do mojej sytuacji jest cała masa. Tym bardziej uważam, że trzeba takie tematy nagłaśniać. Niech w końcu ubezpieczalnie zaczną nas traktować poważnie.
Ewa

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (282) ponad 10 zablokowanych

  • A od kiedy to sprawca kolizji może odmówić obecności policji??? (1)

    "Z racji na sporą liczbę świadków zdarzenia, pani postanowiła pozostawić za wycieraczką mojego auta kartkę z namiarem do siebie" Ewidentnie sprawczyni chciała uciec z miejsca zdarzenia, gdyby nie świadkowie, niechybnie zrobiłaby to.
    "Funkcjonariusz nalegał..." Ludzie, czy to jakiś żart? W tej sytuacji funkcjonariusz chyba nie jest od nalegania, tylko powinien wydać polecenie, a jak się nie stawi - postawić zarzut o utrudnianie czynności.
    A w tej sytuacji firma ubezpieczeniowa powinna wytoczyć sprawczyni proces o zwrot kosztów.

    • 35 1

    • I pewnie tak będzie. Generali zwróci się o zwrot kosztów do sprawczyni - ucieczka z miejsca kolizji. Sama kartka to za mało, trzeba się później zjawić po telefonie od poszkodowanego.

      • 2 0

  • jj (1)

    podobny mialem przypadek orzekania szkody ,Moj samochod stal na swiatlach i z tylu najechal inny ,zostal uszkodzony zderzak .rzeczoznawca wycenil na kwote1500 zl ,a oddajac do autoryzowanego serwisu koncowa kwota zamknela sie w kwocie6800 zl,skad bierze sie taka roznica

    • 11 1

    • Otóż stąd, że rzeczoznawca na pierwszych oględzinach, najczęściej pod domem właściciela nie ma pełnego obrazu uszkodzeń, które mogą znajdować się pod zderzakiem. Dopiero w warunkach warsztatowych po demontażu zderzaka i osłon można stwierdzić ewentualne dodatkowe uszkodzenia. Ponadto wykonuje się kosztorysy uwzględniające stawki za roboczogodziny i rabaty na części i materiały lakiernicze wynegocjowane z warsztatami sieci naprawczych danego towarzystwa. Jeżeli zaprowadzasz samochód do warsztatu zaproponowanego przez ubezpieczyciela to w tej kwocie samochód jest naprawiany. Natomiast stawki dla np ASO mogą być wyższe nawet dwukrotnie, do tego nie ma rabatów na części i lakier. Dlatego nawet przy identycznym zakresie uszkodzeń koszt naprawy może się sporo różnić. I to nie jest żadne złodziejstwo tylko normalny biznes. Warsztaty obniżają koszty naprawy ale za to nadrabiają sobie ilością zleceń, dodatkowo wyrabiają sobie coraz większe rabaty u dostawców części i na tym też coraz więcej zarabiają a ubezpieczyciele płacą mniejsze odszkodowania. Wszystko jest logiczne i proste. A jak ktoś się nie zna i nie posłucha chociażby doradcy serwisowego z porządnego warsztatu lub ASO to potem wypisuje takie bzdury, które trafiają do sieci jako artykuł.

      • 2 1

  • pani która spowodowała szkodę uciekła z miejsca zdarzenia, tak może potraktować to jej ubezpieczyciel

    i dochodzić od niej pełnej kwoty którą zapłacił za naprawę
    były już takie sprawy i ubezpieczyciele wygrywali, a ci którzy uciekli, a nawet się po prostu oddalili i nie chcieli spisać oświadczenia o szkodzie ponosili pełne konsekwencje
    dlatego pewnie po chwili namysłu ta pani chciała wrócić

    • 12 1

  • jj (2)

    policja dala d*py mieli nr tel mozna szybko ustalic adres i sprawdzic trzezwosc ,wtedy sprawa wyglada inaczej /Nie chec wykazania sie w pracy policji potrm ma takie skutki

    • 14 2

    • jesli ta pani dodatkowo była by nietrzezwa to dopiero byłby problem z odzyskanie ubezpieczenia (1)

      ............

      • 0 1

      • wręcz odwrotnie ubezpieczalnia bez żadnych problemów przyjęłaby kalkulację serwisu fabrycznego nawet jakby był wyższy bo w dalszej kolejności wszystko co do grosza nawet przez komornika ściągnęliby od sprawcy doliczając swoje dodatkowe koszty

        • 1 0

  • Co za brednie... (5)

    Nie mogę tego czytać bo te głupoty doprowadzają mnie do szału. Jak rzeczoznawca na oględzinach na ulicy ma stwierdzić uszkodzenie układu kierowniczego? Jasnowidzem jest? Kosztorys jest sporządzany na częściach alternatywnych nowych bo auto ma 12 lat. Nikt nikomu nie każe na podstawie tego kosztorysu niczego naprawiać. To jest propozycja i spełnienie obowiązku ustawowego, bo tu musi przedstawić w ciągu 7 dni wycenę. Różnica między 6 tysięcy a 700zł? A wie pani jaka jest różnica robocizny pomiędzy mietkiem w garażu, a aso? W aso wymieniają części na oryginalne, a nie używki panie będzie igła. Na kosztorysie widać wyraźnie, że znaczna różnica kwotowa to roboczogodziny. A roboczogodziny ustala producent pojazdu, a nie tu.

    przestańcie publikować te szczujące wypowiedzi bez wiedzy i logiki. Odszkodowanie to pokrycie kosztów naprawy, a nie dofinansowanie wakacji w "huragandzie" na koszt tu. To są nasze składki.

    • 6 24

    • sam bredzisz (2)

      wg TU części kosztują ok. 250 zł (z lakierem), a wg ASO ponad 2 tys. zł RÓŻNICA ZNACZNA!
      zapewnienie samochodu zastępczego również się należy, ale ubezpieczyciele też często nie wywiązują się z tego obowiązku, albo po kilku dniach zabierają samochód, bo twierdzą że teoretyczny czas naprawy się skończyć! podczas gdy do ASO nawet nie dotarł ich rzeczoznawca - takie są praktyki
      ps. od razu powiedz w jakim TU pracujesz?

      • 13 0

      • (1)

        Tu nie ma obowiązku niczego zapewnić. Ma obowiązek zrekompensować szkodę. Czas naprawy określa producent pojazdu.

        • 0 4

        • dobrze wiesz , że:

          W związku z art. 361 KC zapadła Uchwała składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 17 listopada 2011 r. (III CZP 5/11):
          Odpowiedzialność ubezpieczyciela z tytułu umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za uszkodzenie albo zniszczenie pojazdu mechanicznego niesłużącego do prowadzenia działalności gospodarczej obejmuje celowe i ekonomicznie uzasadnione wydatki na najem pojazdu zastępczego;
          Tak więc samochód zastępczy należy się jak psu buda!
          Albo więc TU da swój samochód zastępczy albo można samemu wynająć samochód i żadać od TU zwrotu kosztów. Dla TU lepiej jest zapewnić swój samochód zastępczy, bo sa to niższe koszty dla nich. Niestety często po kilku dniach nagle zabierają samochód , twierdząc że już się nie należy i klient jak chce może iść do wypożyczalni. To są dodatkowe koszty w tym momencie dla klienta i kolejna walka o ich zwrot. I to jest właśnie nieuczciwe z ich strony.
          ps. To w jakim TU pracujesz?

          • 6 0

    • Masz minusy od ignorantów odpornych na wiedzę a ode mnie plus

      • 4 5

    • się broni fachowiec...

      • 4 1

  • Blablabla a wystarczylo robic bezgotowkowo np w ASO i by zaplacil ubezpieczyciel za naprawe np 6000zl

    • 2 3

  • Generali -wszystko jasne," miszczowie" likwidacji szkód komunikacyjnych.Byłem poszkodowanym(,tył) likwidator mierzył dach mojego samochodu, więc mu mówię, że uszkodzony mam tył oraz to ,ze nie wystawiam go do sprzedażny, szkoda wyceniona na 800, 00 zł, oddałem do serwisu ( bezgotówkowo) koszt naprawy 4200,00 zł.

    • 7 1

  • mozna to opisac we wspolczesnym stylu....

    Kaszubski portal judzi na wlosko niemiecki koncern ktory oszukuje Polakow, sprawca i i
    poszkodowana to przeciez polska rodzina jak mozna sie tak kłócić i dawac wrogowi radoche.....

    • 6 10

  • Korzystając z okazji i w celu nie ponoszenia kosztów badania, zapytam: (14)

    jak oceniacie jakość i uczciwość wycen Hestii?

    • 6 2

    • (2)

      Tak samo jak cała reszte ubezpieczycieli, bo zasade dzialania maja wszyscy taka samą

      • 8 0

      • nie mozesz generalizowac, dajesz tym asumpt do takiej samej oceny Ciebie przez innych (1)

        • 2 2

        • nie generalizuję bynajmniej, prowadzę kancelarię ds odszkodowań od 10 lat i i wiem co piszę, jako praktyk sądowy również. Produkt Hestii jest tylko najładniej "opakowany" i promowany

          • 2 0

    • Panie Prezesie, nie ma lepszego od Pana!

      • 7 0

    • jesteście jak wzór, wzór metra z Sevres

      • 4 0

    • Hestia jest bez skazy, jak fury prezesa!

      • 7 0

    • Panie prezesie ! Niech pan zapyta pracowników ! (1)

      Oni wiedzą najlepiej !

      • 4 0

      • Z pracownikami to ja sobie imiennie porozmawiam.

        • 1 0

    • Prawdziwą likwidację szkody otrzymałem po dzikiej awanturze !

      na początku też próbowali przekrętów typu :dajemy tyle , i do widzenia.

      • 3 0

    • Hej !! Korpoludki !!

      Odpowiedzcie swojemu prezesowi jak pyta ! Można się nagrywać !!

      • 2 0

    • z Hestią właśnie wygrałam sprawę w sądzie (1)

      za uszkodzenie auta, a następna w toku za złamanie. Za nic nie chcieli zapłacić.

      • 3 0

      • szkodowa Janka!

        puścisz nas z torbami, przez takich klientów nie mogę uzbierać na nowy samochód

        • 0 0

    • Proszę o negatywne opinie, bede sie nimi bronil przed prosbami o podwyzki.

      • 0 0

    • jest epicko

      • 0 0

  • też mam podobną historię z tą firmą (przypadek z OC sprawcy) pełno pism i telefonów i w końcu wyduszenie kasy....

    żenua!

    • 9 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pomorskie Targi Autokosmetyki 2024

10 - 25 zł
Kup bilet
targi

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Sprawdź się

Sprawdź się

Jedynym trójmiejskim przedstawicielem marki Audi jest firma:

 

Najczęściej czytane