• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ten Maluch 27 lat zalegał w graciarni

Michał Jelionek
23 października 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 

Ma 40 lat, nieco ponad 50 tys. przejechanych kilometrów i przez blisko trzy dekady niszczał w rupieciarni zlokalizowanej niemal w samym sercu Sopotu. Został odkryty zupełnie przypadkowo, a duża w tym zasługa... Czerwonych Gitar. Teraz otrzymał drugie życie i dumnie prezentuje się na trójmiejskich arteriach. Poznajcie historię wyjątkowego Fiata 126p.



Czy kiedykolwiek prowadziłe(a)ś Fiata 126p?

Mamy rok 2005. Państwo Anna i Marek Gut przeprowadzają się do sopockiej kamienicy przy ul. Kościuszki zobacz na mapie Sopotu. Dokładnie do tego samego mieszkania, które w 1965 roku wynajmował lider Czerwonych Gitar - Krzysztof Klenczon. Okazuje się, że postać tego wybitnego muzyka miała znaczący wpływ na losy pewnego Fiata 126p, który od blisko trzech dekad zalegał w jednej z sopockich komórek.

- Mój sąsiad, który pamięta tamte czasy, wielokrotnie wspominał o tłumach młodych dziewczyn z gitarami pod domem. Klenczon udzielał im lekcji gry na tym instrumencie. Co ciekawe, wśród nich była późniejsza żona muzyka - Alicja - wyjaśnia Marek Gut, założyciel stowarzyszenia Classic Moto Story.
Pan Jerzy, sąsiad państwa Gut, dwa lata temu przypomniał sobie, że w graciarni za domem ma ciekawy album poświęcony Czerwonym Gitarom.

- Koniecznie chciałem go zobaczyć. No więc pewnego dnia zeszliśmy z sąsiadem do tego niewielkiego garażu. Po otwarciu drzwi... zdębiałem. Moim oczom ukazał się zakurzony, nieco skorodowany, przysypany stertą papierów i innych gratów Maluch. Zaskoczenie? To mało powiedziane. Odbiór albumu trochę się przedłużył - śmieje się pan Marek.
Czytaj także: Brzydkie kaczątko i puszka konserwy z Francji

Dokładnie w tej graciarni Maluch spędził 27 lat. Dokładnie w tej graciarni Maluch spędził 27 lat.
Pan Marek wrócił do mieszkania po około trzech godzinach, a w dłoni - zamiast książki - trzymał kluczyki do swojego nowego nabytku. Fiat 126p przechowywany był w komórce przez 27 lat.

- W tamtej chwili pomyślałem, że trafiłem na niebywały okaz, który przez tyle lat przetrzymywany był w suchej "szopie". Kiedy w końcu wyprowadziliśmy go na zewnątrz, czar delikatnie prysł. Wiedziałem, że czeka mnie mnóstwo pracy - dodaje.
Auto zakupione w 1978 roku w elbląskim Polmozbycie wymagało remontu kapitalnego - od silnika, przez hamulce i zawieszenie, po naprawy blacharsko-lakiernicze. Nowemu właścicielowi zależało na odbudowaniu auta w oryginalne, dlatego też prace renowacyjne trwały ponad rok. Dziś to auto prezentuje się naprawdę zjawiskowo.

Czytaj także: Volvo, które przejedzie 5 mln kilometrów

  • Stan zakupionego w 2016 roku Fiata 126p nie był najlepszy. Doprowadzenie go do stanu niemal fabrycznego wymagało ogromnego wkładu pracy.
- Trzeba przyznać, że były właściciel kiedy jeszcze jeździł tym Fiatem dbał o niego należycie. Przy jakichkolwiek wymianach części, zawsze decydował się na oryginalne. To oczywiście w dużej mierze ułatwiło odbudowę tego pojazdu. Dziś wiele osób mówi mi, że ten Maluch wygląda lepiej niż niektóre egzemplarze zjeżdżające z taśmy produkcyjnej - zdradza Gut.
Wyjątkowości temu egzemplarzowi nadają detale. Przede wszystkim niewielki emblemat "Licencja Fiat" przy prawym drzwiach czy chociażby wyprodukowane na Węgrzech wycieraczki szyb z napisem "Licencja Magneti Marelli".

- Dziś na internetowych aukcjach oryginalny emblemat "Licencja Fiat" kosztuje nawet kilkaset złotych. Ten znak oznaczał, że auto zostało wyprodukowane na włoskich podzespołach. Myślę, że gdyby ten Maluch nie posiadał włoskiej licencji i był młodszy o rok, to prawdopodobnie nie zdecydowałbym się na jego zakup. Rocznik 78' wieńczył udaną serię 126p - dodaje.
Czytaj także: Nysa - udana reanimacja karetki z PRL-u

Gromadzona przez lata pełna dokumentacja 126p. Gromadzona przez lata pełna dokumentacja 126p.
Pierwszy właściciel Malucha, pan Jerzy, jeździł tym samochodem przez 11 lat. Przez cały czas skrupulatnie gromadził dokumentację pojazdu (dowód zakupu, książeczkę gwarancyjną, polisy, faktury napraw, a nawet bilety parkingowe). Z dokumentów wynika m.in. że w 1980 roku ówczesny właściciel Malucha zapłacił za ubezpieczenie swojego auta 1850 zł, a rok później za godzinny postój na strzeżonym parkingu w Sopocie 4 zł. Zachowała się także oryginalnie wyposażona apteczka z 1978 roku.

- 40 lat temu ten samochód kosztował 69 tys. zł. Pan Jerzy nie wpłacił całości, spłacał auto w ratach, więc ta kwota automatycznie urosła do 87,5 tys. zł. Dodam tylko, że wówczas średnia pensja w naszym kraju wynosiła 3,5 tys. zł. Co ciekawe, ten egzemplarz był bogato wyposażony, miał m.in. bagażnik dachowy, pokrowce na fotelach, obrotomierz i termometr. Ale za te wszystkie rzeczy - podobnie jak dziś - trzeba było dodatkowo zapłacić. Te dodatki kosztowały właściciela 4,5 tys. zł - wylicza nowy właściciel auta.
Jakie będą dalsze losy odrestaurowanego Fiata 126p? Tego jeszcze nie wiadomo. Niewykluczone jednak, że wzbogaci ekspozycję któregoś z motoryzacyjnych muzeów. Póki co, można śmiało napisać, że misja ratowania klasyka została zakończona pełnym sukcesem.

Czytaj także: Odrestaurowany Star 660 trafił do gdyńskiego muzeum

Tak Maluch prezentuje się dziś. Tak Maluch prezentuje się dziś.

Miejsca

Opinie (101) 2 zablokowane

  • kaszlak

    niebyło klimy ale był klimat

    • 0 0

  • Złom polskich czerwonych ale jako 1e jeżdżące coś wspominam z nostalgią.

    Nie do zdarcia?naprawiałem non stop ,plus można samemu było naprawić prawie wszystko:szyby-sznurek,linki wym.klocki,reflekt,itd.Przywiozłem raz pralkę po wymont.siedzeń!Jugole"kupili fiata127 też czerwoni ale rozsądniejsi!

    • 0 0

  • Fiat 126p

    Mój maluch ma 40 lat i jest w oryginale bez remontu groszek

    • 1 0

  • Jaki po-kraj taki vintage

    Polskie produkty (jakiekolwiek nie tylko motoryzacyjne) to był złom.
    Przestarzały i zacofany technologicznie (zazwyczaj na starej licencji której już nikt w cywilizowanym świecie nie produkował ) i do tego wszystkiego byle jak wykonany z byle czego przez byle kogo (w sensie specjalizacji).
    Ale nie było innych więc trzeba było brać co jest.

    • 1 0

  • Polska motoryzacja (9)

    Drodzy Państwo, emocje i nostalgia za młodością przysłaniają nam rzeczywistość techniczną jaka wówczas była dostępna. Były to fatalnie wykonane, z byle jakich materiałów jeżdżące rupiecie. Każdy z Was ma swoją listę "stałych usterek" które uprzykrzały życie i skazywały nas na ciągłe leżenie pod autem, w kanale, w Polmozbycie, u blacharza. W tych pojazdach psuło się dosłownie wszystko, oprócz może oparcia tylnej kanapy. Kto w latach 80 tych miał możliwość przesiąść się na samochód z tzw zachodu, ten szybko poznał na czym polega różnica pomiędzy technologią i wykonaniem a socjalistycznym gów...em. Tak było z każdym "samochodem" czy "ciężarówką" . Straciliśmy tyle lat przez życie w parszywym systemie, dodatkowo przedłużonym o stan wojenny Jaruzelskiego. Parszywa zmiana stawia teraz na polskość. Wszystko co polskie jest najlepsze. Jesteśmy najlepsi, mamy najlepsze ( i tu można wymieniać za kłamcą Morawieckim listę dóbr). Pamiętajmy, nasze miejsce jest ze zjednoczoną Europą. Sami nic nie znaczymy, nie jesteśmy żadnym mocarstwem technologicznym by móc izolować się od technologii i rynków zbytu.

    • 32 11

    • jaq, taki parchol bez ambicji oczywiscie ze bedzie oczekiwal (3)

      wszystkiego od innych aby mu podano na tacy. Polska musi sama produkowac wlasne towary a nie montowac obce. Chcesz byc usluznym lokajem innych to jedz do nich i wynocha z Polski. Tylko nie wracaj z powrotem kiedy zapedza ciebie do roboty ktorej nie potrafil bys zrobic. Morawiecvkiemu do piet nie dorastasz ty smieciu z oslej lawy w szkole.

      • 0 0

      • głupotę z mlekiem matki wyssałeś czy ci za to płacą pisbolszewickie kmioty naszymi pieniędzmi

        • 0 0

      • (1)

        Użyteczny bęcwałku : nie porównuj mnie do Morawieckiego, bo to dla mnie największa obraza z tego pliku jadu jaki tutaj wylewasz. Opisuję fakty a nie mity którymi karmisz się oglądajac kurkizję i czytając Gazetę Polską.

        • 0 0

        • Obraziles sie sam swoja glupota ty warchole bez podstawowego wyksztalcenia.

          • 0 0

    • (3)

      Nie porównuj PRL z zachodem. Róznice są i i były oczywiste we wszystkich dziedzinach. W tamtych czasach robiono jednak niezły sprzet radiowy np "Radmor", magnetofony Unitra np Dama Pik, czy gramofony np "Daniel" czy "Bernard" lub głosniki z Tonsilu

      • 5 2

      • Sprzęt był w tamtych czasach hifi. Licencja (2)

        Grunding rządziła. Tłukli to potem 20 lat, a japoński JVC lub Panasonic już robił sprzęt masowy lepszy, mniejszy i nowoczesny. Tak skończył konserwatywny Grundig, że dzis należy do tureckiego Beko.

        • 1 0

        • (1)

          Magnetofon Grundig ZK-120 zastąpił wysłuzony polski Tonette. Wtedy grundig był niezły. To były lata '70.
          Koleżka dostał od brata ze Szwecji magnetofon stereo Philips. Wszyscy ogladali, podziwiali. to było cos. No, ale z tasmami i nagraniami stereo był kłopot. Nie było skad nagrywać. Płyty stereo potrzebowały gramofonu stereo, w radiu nie było programów stereo

          • 0 0

          • Odwrotnie.

            Tonette byla przed Grundigiem. Ja mialem wpierw Melodie potem Tonettke a na koncu Grundiga ZK-140.

            • 0 0

    • Ale przynajmniej młotek i przecinak wystarczał do samodzielnych napraw, a teraz często nie obejdzie się bez serwisu gdzie trzeba jechać z grubym portfelem

      • 2 0

  • Maluch mój pierwszy samochód... (4)

    Co to był za jazda!
    Urywająca się linka gazu (podłączona do dźwigienki ssania na szybko aby dojechać)
    Wiecznie spadająca rura ogrzewania i szyby wewnątrz skute lodem od środka...
    Zrywające się przeguby.

    No ale jechało się :)

    • 83 3

    • Pamiętam te strzelając

      • 0 0

    • urywająca?

      chyba miałes pecha. W dwóch maluchach, którymi jeździłem linka rozrusznika urwała mi się tylko raz. Na ten przypadek woziłem w samochodzie kawałek kijka. Rura od ogrzewania? Nigdy. A przeguby trzeba było systematycznie smarowac i sie nie urywały :)

      • 1 2

    • (1)

      Linka gazu w moim fiaciku nie urwała sie nigdy, za to linka rozrusznika kilka razy. Do odpalenia słuzyła mi szczotka zmiotka, która wciskałem dżwignie rozrusznika.
      No i odklejajaca sie podsufitka. Przez 3 lata jeździłem bez problemów, potem łozyska przednich kół, zwrotnice. Kupiłem w 1980 jeździłem sporo i przez 5 lat wiekszych problemów nie było.
      Jazda zimą to było wyzwanie. Przy dużych mrozach ogrzewanie nie wyrabiało, okna zaparowane, opony zdarte...

      • 17 0

      • Większość użytkowników maluchów jeździło z kijem w aucie, właśnie do rozruchu. Te linki tak często się zrywały, że w warsztatach wszystkie posprzedawali. :)

        • 3 0

  • (11)

    Kiedyś to były auta z duszą, a nie taka masówka jak w dzisiejszych czasach

    • 21 20

    • Wiesz co?

      Wolę masówkę. A ty jezdzij socjalistycznym autem z duszą

      • 0 0

    • (5)

      Faktycznie
      Szrot przestarzały w czasie produkcji.
      Kup se syrene i jeździj dalej z duszą.

      • 8 9

      • (4)

        Wolałbym zadbaną syrenke niż 20-letnie BMW

        • 5 4

        • (2)

          Do czasu kolizji...

          • 1 0

          • to bmw powoduje kolizje? (1)

            czy kierowca?
            myslisz ze gdybys nagle przesiadl sie do bmw to bys sie rozbil na drzewie?

            • 0 0

            • Nie musisz spowodować wypadku żeby w nim uczestniczyć

              A jak strefa zgniotu się kończy na tylnym zderzaku...

              • 1 0

        • Nie żebym był jakimś fanem

          Ale jak masz się dostać z punktu a do b, jednak to bmw dowiezie Cię dużo sprawniej...

          • 5 2

    • Z duszą? Domyślam się że każdy samochód był kiedyś wyklepywwny ręcznie a tapicerka była dopieszczona przez szwaczki. Nie przesadzaj człowieku. Każdy wspomina młode lata z sentymentem ale nie dajmy ponieść się fantazji

      • 2 2

    • hahah ja wiem, że sentymenty itd., ale głupszego komentarza to dawno nie czytałem...

      • 1 2

    • Grubo ponad 3.3 mln wyprodukowanych maluchów (i to tylko w Polsce) to nie była tania masówka? (1)

      • 4 0

      • Do tego tandeta

        • 1 1

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Wyjątkowy Fiat 126p

    Super film

    Dziekuje za fajny material

    • 2 0

  • Troszkę mitów... (2)

    1. Znaczek "licencja Fiat" nie oznaczała, że samochód był "na włoskich częściach". Po prostu wskazywano wyraźnie, że to licencja Fiata (czyli coś "lepszego"). Potem z tego zrezygnowano - i tyle.
    2. Takie rzeczy, jak bagażnik dachowy, termometr czy pokrowce na siedzenia, nie były "wyposażeniem dodatkowym" w dzisiejszym rozumieniu. Ot trzeba było to sobie kupić i zamontować samemu. Nie mylmy ówczesnej sprzedaży samochodów z dzisiejszymi warunkami - jakby ktoś w 1978 w Polmozbycie powiedział "to ja jeszcze poproszę termometr, obrotomierz, pokrowce i bagażnik dachowy", to chyba by go spytano, ile i co wypił ;)
    3. Decydowanie się na oryginalne części... Za PRL kupno części zamiennych to było wyzwanie - więc montowano takie, jakie udało się kupić. Ponadto tylko niektóre części robiło "rzemiosło", więc ogólnie trudno mówić o wyborze między częściami oryginalnymi i nieoryginalnymi.

    • 9 2

    • Jest dokładnie tak jak piszesz.

      Wiele osób zapomina, że licencja była własnie na 126p, ponieważ był to nowy model a spłata licencji odbywała się nie za dewizy a "w naturze" w postaci gotowych układów napędowych. W momencie uruchomienia zakładu produkcyjnego FSM nr 2 w Tychach w 1975 roku działało już bardzo wielu krajowych kooperantów ponieważ po prostu uruchomienie krajowej produkcji tak prozaicznej rzeczy jak korek wlewu paliwa oznaczało duże oszczędności na dewizach (wcześniej elementy te faktycznie kupowane były np. we Włoszech). Według danych z 1973 już ok. 70% wyrobów gumowych przekazywały do FSM w Bielsku Zakłady Przemysłu Gumowego „Stomil” w Sanoku. Poza tym FSM było jedynym miejscem produkcji Fiata 126 po 1980 roku nawet na wymagające rynki eksportowe jak RFN więc siłą rzeczy nie mogła mieć miejsca "równia pochyła w dół" w zakresie jakości jak np. żerańskiej FSO.

      • 0 0

    • Teraz ludzie są przyzwyczajeni, że po VIN dojdą, jak była specyfikacja, wyposażenie, nawet kolor tapicerki. Im nie przetłumaczysz, że w PRL brało się to, co było, dokupowało "rzemiosło", drutowało do upadłego, udoskonalało, przerabiało, składało 1 z 3... Znaczek nie pasuje? Często buda była przełożona, silnik wymieniony, papiery od czego innego!

      • 0 0

  • Szkoda, że tylko takimi rupieciami może pochwalić się nasza rodzima motoryzacja (4)

    w tych latach za wodą jeździły ponad 300 konne muscle cary z widlastymi 8 cylindrowymi jednostkami, które mają dźwięk, że aż ciary przechodzą. Ceny pokazują, że w Polsce za komuny było podobnie jak teraz, aby kupić nowe auto trzeba było jakieś 20 wypłat :)

    • 53 12

    • Haha gdybyś był świadomy to byś wiedział że nie tylko...

      Polskich pięknych aut było kilka. Istnieją w muzeach i niestety były prototypami ale istnieją

      • 0 0

    • (1)

      No i po co ci 300 koni. Gdzie chcesz tym jeździc? Musisz miec nowe auto? W PRL nie mogłeś kupić auta ot tak, za gotówkę. musiałeś mieć talon (tylko dla wybranych) lub za $$ w Pewex. Pozostawała giełda, lecz tam lekko uzywane polskie auta były droższe niz w Polmozbycie.
      Obecnie samochód opuszczający sklep juz traci na wartości, wtedy zyskiwał, i to sporo. Takie to były smieszne czasy. Ludzie kombinowali i jeździli

      • 9 7

      • No takie były czasy. U nas przed blokiem dwuklatkowym -132 mieszkania a ojciec parkował samochód wzdłuż krawężnika a samochody stały po 2 metry od siebie.

        • 1 0

    • 300 koni z 6 litrów to wynik niewiele odbiegający od malucha...

      • 11 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pomorskie Targi Autokosmetyki 2024

10 - 25 zł
Kup bilet
targi

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Sprawdź się

Sprawdź się

Który trójmiejski dealer jest przedstawicielem marki Smart?

 

Najczęściej czytane