Czy większe skutery mogą być alternatywą dla motocykli?
W nagrzanym samochodzie nic nie zrobimy stojąc w korkach, jednak coraz więcej osób dostrzega przewagę skutera nad dwuśladami. Jeszcze nie jest tak, jak w Europie Zachodniej, ale Trójmiasto powoli goni kraje, gdzie skutery są równie popularne, jak samochody.
Zrobiło się cieplej i wybraliśmy się na przejażdżkę dwoma skuterami ze stajni yamahy. Aby się nimi poruszać trzeba mieć już prawo jazdy kategorii A, bo oba mają grubo ponad 125 ccm pojemności. Pierwszy testowany skuter, yamaha X-MAX 250. Maszyna bardzo poręczna zwłaszcza do miasta. Nie ma z nią żadnego problemu, by zaparkować. Jednocylindrowy silnik 250 ccm daje moc ponad 20 KM. Duże koła 15 i 14 cali ułatwiają prowadzenia, a mocne hamulce zapewniają bezpieczeństwo. Wyróżnikiem tego skutera jest też duży schowek pod siedzeniami. Taką maszyną spokojnie możemy wybrać się na letnią przejażdżkę na Półwysep Helski lub Kaszuby.
Przeciętny śmiertelnik myśląc o skuterach wyobraża sobie jadącego 50 km/h jeźdźca, który trzyma się prawej strony jezdni. Tak nie będzie, gdy wsiądziemy na drugą testowaną przez nas maszynę - największy obecnie skuter yamahy T-Max z silnikiem o pojemności 500 ccm.
Z tym skuterem nawet ścigacze nie mają szans w mieście.
Tak naprawdę, to motocykl nie wymagający zmiany biegów. Maszyna bardzo przyjemnie się prowadzi, a dla żądnych prędkości (np. na autostradzie w Niemczech lub torze wyścigowym), też jest gratką. T-Max rozwija ok. 170 km/h. Dzięki temu, że nie trzeba zmieniać biegów podczas jazdy miejskiej nie ma się z nim, co równać żaden inny motocykl. T-Max spod świateł wystartuje pierwszy. Maszyna dzięki komfortowym owiewkom i wygodnemu siedzeniu jest wyśmienitym pomysłem dla chętnych na wycieczki.