• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uderzył w sarnę. Za naprawę zapłaci z własnej kieszeni

Michał Jelionek
4 grudnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Ford Mondeo po bliskim "spotkaniu" z sarną. Ford Mondeo po bliskim "spotkaniu" z sarną.

Jakiś czas temu opisaliśmy problem pojawiających się na drogach dzikich zwierząt. Po publikacji tekstu zgłosił się do nas czytelnik, który uczestniczył w nieszczęśliwej kolizji z sarną. Jego usilne starania o odszkodowanie spaliły na panewce. Kierowca koszty naprawy zniszczonego pojazdu musi opłacić z własnej kieszeni. Czy zawsze poszkodowani zmotoryzowani skazani są na porażkę?



Kalkulacja naprawy uszkodzonego Forda Mondeo. Kalkulacja naprawy uszkodzonego Forda Mondeo.
Do pechowego zdarzenia doszło w środę, 2 lipca, około godz. 13:30. Wprost pod maskę Forda Mondeo naszego czytelnika - podróżującego południową obwodnicą Gdańska zobacz na mapie Gdańska (nieopodal węzła Gdańsk Port) - wyskoczyła sarna.

Dzikie zwierzę, które zderzyło się z autem jadącym z prędkością około 100 km/h, nie przeżyło.

- Jechałem od strony Elbląga. W miejscu, w którym doszło do zderzenia nie ma żadnego znaku ostrzegawczego. Są za to siatki, których celem jest zabezpieczenie przed wtargnięciami dzikich zwierząt na jezdnie. Jak pokazuje mój przykład - siatki nie zdały egzaminu. Skoro ja miałem kolizję, to tego typu incydenty mogą przytrafić się również innym kierowcom. Nie wszyscy muszą mieć tyle szczęścia, co ja. Nie mogę pojąć, dlaczego zarządca drogi sądzi, że nic się nie stało i oddala moje powództwo - tłumaczy Daniel Naborowski, uczestnik kolizji.

SZCZEGÓŁOWA KALKULACJA ZNISZCZEŃ POJAZDU

Na miejscu zdarzenia pojawili się funkcjonariusze policji z Pruszcza Gdańskiego, którzy sporządzili szczegółowy raport. Po całym zajściu auto zostało odholowane do Autoryzowanej Stacji Obsługi.

- W ASO pojazd uzyskał orzecznictwo ubezpieczyciela, u którego był ubezpieczony. Samochód został zakwalifikowany jako szkoda całkowita. To też obrazuje, jak poważna była kolizja z sarną. Ponieważ auto mam w środkach trwałych mojej firmy, automatycznie przełożyło się to na moją dyspozycyjność i mobilność - dodaje.

Po oględzinach pojazdu szczegółowa kalkulacja kosztów naprawy wyniosła ponad 17 tys. zł.

Ubezpieczyciel reprezentujący GDDKiA oddalił w pełni powództwo pana Daniela. Poniżej prezentujemy fragment decyzji nadesłanej 3 miesiące po wypadku (dokładnie 6 października br).

"Podstawowe uregulowania w tym zakresie zawiera art. 415 kodeksu cywilnego, którego treść stanowi: kto z winy swej wyrządza drugiemu szkodę, zobowiązany jest do jej naprawienia. Oznacza to, że podstawowymi przesłankami odpowiedzialności cywilnej są wina osoby zobowiązanej do naprawienia szkody, polegająca na bezprawnym zawinionym działaniu lub zaniechaniu Ubezpieczonego lub osób, za które ponosi on odpowiedzialność cywilną oraz istnienie bezpośredniego, adekwatnego związku przyczynowego pomiędzy zderzeniem a zaistniałą szkodą".

UZASADNIENIE DECYZJI UBEZPIECZYCIELA

- Czyli powinienem dochodzić roszczeń od stada saren, z których jedna spowodowała kolizję. Uzasadnienie firmy InterRisk - ubezpieczającej GDDKiA - uważam za nietaktowne. To kpina. Całe zajście mogło się dla mnie skończyć tragicznie. Czy wówczas moja rodzina powinna dochodzić swoich praw od strony, która wyrządziła szkodę? - zastanawia się poszkodowany.

Jakie stanowisko w tej sprawie przyjął zarządca drogi ekspresowej S7, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad?

Uzasadnienie Piotra Michalskiego, reprezentującego GDDKiA:

Rozumiemy rozgoryczenie czytelnika, który uszkodził samochód w wyniku zderzenia z sarną na drodze ekspresowej S7 Południowej Obwodnicy Gdańska. Pomimo faktu, że nie ma obowiązku montażu wygrodzeń na drogach ekspresowych (są one obowiązkowym wyposażeniem autostrad), zamontowaliśmy takie zabezpieczenia na nowych inwestycjach: Południowej Obwodnicy Gdańska, Obwodnicy Słupska, Obwodnicy Chojnic w ciągu drogi krajowej nr 22, części drogi krajowej nr 90 prowadzącej do mostu przez Wisłę koło Kwidzyna, a nawet na naszej starej drodze: Obwodnicy Trójmiasta. Niestety mimo wyposażenia dróg w specjalne wygrodzenia nie ma możliwości zagwarantowania, by jakieś zwierzę nie dostało się na drogę. Pamiętajmy, że płot zawsze się w którymś miejscu zaczyna, to może być również węzeł z inną niewygrodzoną drogą albo niedomknięta furtka przez przechodzące osoby.

Według zapewnień zarządcy drogi, cała infrastruktura podlegająca GDDKiA jest monitorowana i kontrolowana codziennie. Na bieżąco sprawdzane są również ogrodzenia wzdłuż tras, a ewentualne usterki szybko naprawiane.

Kto powinien pokryć koszty naprawy auta poszkodowanego?

- Do zdarzenia doszło w okolicy węzła Gdańsk Port, który jest ogrodzony jedynie od strony Południowej Obwodnicy Gdańska, od strony Trasy Sucharskiego nie ma ogrodzenia. W pobliżu Trójmiasta istną plagą są ludzie pozostawiający otwarte furtki w ogrodzeniach oraz osoby kradnące elementy ogrodzenia. Zwierzęta dostają się wtedy na drogę, ale nie mogą z niej uciec. Dlatego też, incydentalnie może dojść do pojawienia się zwierzęcia na drodze. Kierujący pojazdem musi brać to pod uwagę. Wszystkie nasze drogi i obiekty są ubezpieczone. Zawsze można próbować dochodzić wypłaty odszkodowań, ale trzeba udowodnić, że do danego zdarzenia doszło z winy zarządcy drogi - dodaje Michalski.

O interpretację decyzji ubezpieczyciela poprosiliśmy obiektywnego, niezwiązanego ze zdarzeniem adwokata.

- W załączonej odpowiedzi ubezpieczyciela brak jest treści merytorycznej, a jedynie przytoczenie przepisów. Ubezpieczyciel odmawia przyjęcia odpowiedzialności, powołując się na brak winy w swoim działaniu. Jednakże kto ma dbać o bezpieczeństwo na drodze? To właśnie GDDKiA jest zobowiązana do współpracy z administratorami przyległych terenów w celu ustalenia skutecznego rozwiązania problemu dzikiej zwierzyny. Wobec tego, że sytuacja z dziką zwierzyną powtarza się, zarządca drogi powinien przystąpić do wyeliminowania problemu, a nie przerzucania odpowiedzialności na inne podmioty. W tej sytuacji ubezpieczyciel nie wskazał żadnego podmiotu, do którego powinien odnieść się poszkodowany - wyjaśnia adwokat Agnieszka Piórkowska-Pancerz.

O należyty porządek infrastruktury zobowiązany jest zadbać zarządca drogi, który ponosi odpowiedzialność w przypadku jakichkolwiek zaniechań. Czy podczas opisanej przez nas kraksy Forda Mondeo z sarną doszło do uchybień ze strony GDDKiA? To kwestia sporna, jak zresztą większość podobnych spraw. Przykład pana Daniela dobitnie pokazuje, że poszkodowani kierowcy mają znikome szanse w walce o rekompensatę strat.

Do tego typu zdarzeń na polskich drogach dochodzi codziennie. Większość niemiłych "spotkań" z dzikimi zwierzętami kończy się kosmetycznymi poprawkami. Zdarzają się jednak kolizje, po których auta trafiają do kasacji. Z reguły kierowcy, którzy wykupili autocasco, nie podejmują rękawicy, nie upominają się o odszkodowanie. Wszelkie koszty naprawy pokrywa ubezpieczyciel. Pechowcy, którzy AC nie posiadają, mają dwa wyjścia: podjąć "walkę z wiatrakami" o ubezpieczenie albo likwidację szkody na własny rachunek. I tak źle, i tak niedobrze.

Miejsca

Opinie (248) ponad 10 zablokowanych

  • To jest Polska, tu się ciężko oddycha... (13)

    • 139 18

    • Równie dobrze (7)

      W wesołym miasteczku jak dziecko wypadnie z wagonika czy karuzeli to winę ponosi dziecko bo się wypieło a nie ze względu na wadliwe zabezpieczenie przed wypieciem? jezeli na budowie, ktoś spada z dachu to firma odpowiada i kierownik budowy za wypadek a nie ten co uległ wypadkowi. Gdyby zasade z artykułu wprowadzić w życie to kazdy odpowiada za swoje wlasne wypadki i nie ma wówczas winnych a co za tym idzie mozna chyba zlikwidować wszystkie ubezpieczalnie oraz pojęcie obowiązkowych ubezpieczeń? To jest absurd.
      Prawda jest taka:
      Zarzadca odpowiada za drogę, i ubezpiecza od zdarzen losowych w tym z udziałem zwierzyny. W tym wypadku firma ubezpieczajaca zobowiazana jest do wypłaty odszkodowań. Poszkodowany z artykułu powinien wytyczyć GDDKiA sprawe w sądzie a oni zas by sami musieli sciagac kase od ubezpieczyciela. Jezeli sprawa ciagnela by sie w pi_duczasu to wowczas dobrym rozwiazaniem byłby protest wszystkich zmotoryzowanych. Jak sprawa byłaby wygrana, mozna by było ten przypadek wskazywać jako wzór przy kolejnych odszkodowaniach za zniszczone auto.
      Powiedzmy STOP Debilizmowi.

      • 19 7

      • (2)

        Każdy na drodze jest zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności. Jeśli się to zaniedba, szczególnie przy dużych prędkościach to kończy się tragicznie.

        • 11 17

        • czemu (1)

          w ankiecie jest ubezpieczyciel ? jakby miał AC to spoko..
          dwa kto o zdrowych zmysłach jedzie do ASO jak ma sam płacić ?!
          Orzecznik wydał szkode całkowitą , czyli naprawa jest blisko wartości samochodu?!

          • 2 0

          • Do ASO pojechal wycenic szkode do wniosku o odszkodowanie. To nie to samo. Glupota jego jest ze jezeli samochod to srodek trwaly w firmie to czemu bez AC

            • 2 1

      • (2)

        jak się dziecko samo wypięło to niestety ponoszą winę jego rodzice.

        • 5 4

        • tylko ze prokurator (1)

          Najpierw doprowadzi do bankructwa wesołe miasteczko nim stwierdzi że winni są rodzice

          • 1 0

          • prokurator przeprowadzi śledztwo bo właśnie od tego jest

            • 0 1

      • jakimu debilizmowi

        wolny rynek
        jak mu nie pasi to niech się wynosi albo pozywa wszystkich po kolei

        • 4 1

    • nie docenieasz człowieku warunków w kt. żyjemy....

      mamy g.wniane problemy i spalamy się nad nimi...szkoda pary.

      • 3 1

    • Ubezpieczenie (1)

      Stać kogoś na samochód to i na OC powinno - wiem ,że obowiązują siatki ochronne ale takie losowe wypadki zawsze mogą się zdarzyć .
      Najważniejsze jednak ,że nikomu nic poważnego się nie stało

      • 1 14

      • Ze swojego OC sobie swojego pojazdu nie naprawisz!!!
        OC chroni cię przed kosztami naprawy czyjegoś auta w momencie gdy je uszkodzisz.
        Jak masz AC to ci twoje auto naprawią mało tego w takim przypadku to ubezpieczyciel będzie domagał się od GDDKiA poniesionych kosztów a oni w takich przypadkach nie odpuszczą więc może i zniżek nie stracisz :)

        • 5 1

    • Myk w tym (1)

      Ze lasy Państwowe sa ubezpieczone na wypadek kolizji z dziki zwierzętami.
      Wszelkie roszczenia winny być kierowane włanie do nich.

      Coś dziwna ta historia

      • 4 1

      • lasy

        Państwowe nie są ubezpieczone od kolizji i zwierzyna leśna nie jest własnością Lasów Państwowych tylko Skarbu Państwa. Jest tylko jeden przypadek kiedy można uzyskać odszkodowanie za kolizje ze zwierzęciem.

        • 1 0

  • a gdyby wasza matka tamtędy szła,
    to też byście tak szybko jechali ?

    • 1 1

  • Wałek (2)

    Samochód warty 10000 złotych. A klient kalkulację skołował na 17

    • 4 1

    • Każdy widzi to czego sam oczekuje ...

      • 0 0

    • A przepraszam kiedy sprzedales mu ten samochod skoro wiesz ile wart?

      • 1 0

  • Coś tu śmierdzi (2)

    Poszkodowany mówi o prędkości 100km/h....po kolizji nawet z małym jelonkiem uszkodzenia byłyby dużo dużo większe.. Te uszkodzenia świadczą o prędkości ok 40km/h...po drugie wycena ASO co najmniej ściemniona. Nie wiem co poszkodowany chciał żeby mu naprawiali ale chyba chciał sobie w ramach kolizji wyremontować silnik :).
    ASO ma wygórowane ceny ale bez przesady. Dobry mechanik patrząc na zdjęcia naprawiłby to auto za max 5 tyś.

    • 19 3

    • (1)

      2 lata temu miałem identyczną sytuację: przy prędkości 60 km/h zhamowane do ok 40 w momencie uderzenia w dużą sarnę miałem te same zniszczenia, co na pierwszym zdjęciu plus wgniecenie rogu maski. Więc ktoś tu coś bajeruje. Gdyby było to 100 kmh to zniszczenia byłyby większe (chyba, że my czegoś nie widzimy i kierowca najpierw uderzyłw sarnę, a potem wleciał do rowu).

      • 5 0

      • Sarna nie jest jamnikiem. Uderz w np Bernardyna lecac 80-tka a również nie uwierzysz w szkody jakimi moze się to skonczyc. Troche fizyki. Predkosc. Masa. Poza tym... Ludzie z N naprawdę licza się ze zwierzyna bo tam jest tego mnostwo! Zwlaszcza zima.

        • 1 0

  • Pretensjonalni kierowcy (10)

    Jakby tak Pan Słoik (NKE) ubezpieczył swój samochód także na AC, to nie musiałby teraz kombinować...

    • 63 60

    • NKE i jedynie 100km/h (2)

      hahahahahhahahaha

      • 9 9

      • odezwał się ten, co na obwodnicy jedzie 80 (1)

        (na jedno koło)

        • 10 1

        • I jeszcze smsy sle!

          • 2 0

    • Idz odgrzej "Domowy Obiadek" z Biedronki panie GD.

      • 2 1

    • Pawełek Słoik

      Sam jesteś słoik. To był biznesmen który jechał do Trójmiasta w interesach i pewnie myłeś mu szyby na stacji paliw

      • 7 2

    • w jakiej ubezpieczalni pracujesz?

      tak się pytam, żeby do ciebie nie trafić

      • 4 2

    • (1)

      jeśli auto ma ponad 10 lat to ciężko o AC

      • 6 8

      • genek, ja potrafiłem znaleźć, nawet bez większego trudu. Auto ma prawie 14 lat, składka odziwo nawet do przeżycia.

        • 5 1

    • Skąd wiesz, że nie ma? W pierwszej linii chce uzyskać odszkodowanie z OC sprawcy. Jak w ciebie ktoś palnie nie z twojej winy to też idziesz do ubezpieczalni po kasę ze swojego AC zamiast z OC kogoś kto spowodował tę kolizję?

      • 23 4

    • A dlaczego miałby kombinować?

      ...należy mu się jak psu kiełbasa.

      • 13 14

  • Za chwilę się zacznie (15)

    Zaraz zacznie sie tradycyjna nagonka na ubezpieczycieli, że złodzieje, że kradną itd.
    Tymczasem wypowiedź Poszkodowanego Czytelnika, o tym że uzasadnienie InerRisk jest nietaktowne (nie wiem tylko czemu, jak w ogóle można rozpatrywać treść kodeksu cywilnego pod kątem taktu?), świadczy niestety o mizernej edukacji prawnej.
    Jeżeli zarządca postawił bariery, mimo że nie miał obowiązku, jeżeli dba o ich stan, a tak wynika z treci tego artykułu jeżeli zwierzę dostało się przez dziurę powstałą na skutek kradzieży to gdzie tu jest WINA GDDKiA?

    • 23 44

    • ja

      Wina taka ze mosi to naprawic jak zostalo zniszczone.

      • 0 0

    • na zasadzie ryzyka odpowiadają jako zarządca (1)

      muszą kontrolować stan ogrodzenia

      • 1 1

      • Czyli przez ogrodzenie musiałby przepływać prąd i w przypadku przerwania obwodu najpóźniej w 5 minut na miejscu miałaby się pojawić ekipa, która to to naprawi... A przy każdej furtce posadzić stróża, który będzie zwracał uwagę na ich zamykanie...
        Kontrolują i ogrodzenie jest w dobrym stanie ale nie da się przewidzieć wszystkiego. Dlatego do wyliczenia składki ubezpieczenia wlicza się potencjalne zagrożenia i przyjmuje odpowiedzialność za te ryzyka. Na zasadzie ryzyka odpowiada zarządca, dlatego zakład ubezpieczeń jako gwarant zabezpieczenia tych ryzyk wypłaca odszkodowanie.

        • 0 2

    • a te "minusy" pod tym postem (1)

      wynikają z niewiedzy i roszczeniowości "minusujących". Autor posta ma rację.

      • 1 2

      • Nie ma racji. Ubezpieczenie GDDKiA odpowiada za szkody zarówno z winy ubezpieczonego jak również z ryzyk, które mogą wystąpić w związku z ich działalnością. Doczytaj a dowiesz się, że do przyjęcia odpowiedzialności za szkodę wcale nie musi wystąpić wina ubezpieczonego.

        • 2 1

    • (3)

      Odpowiedzialność ubezpieczyciela jest tutaj ewidentna. Nawet, jeżeli GDDKiA nie dopuściło się zaniedbań i nie ma ich bezpośredniej winy, to właśnie na wypadek takich zdarzeń jak to omawiane w artykule jest ubezpieczenie. Ubezpieczenie ma chronić zarówno w przypadku winy ubezpieczonego jak również w przypadku ryzyka, że coś może się wydarzyć pomimo poprawnego zachowania ubezpieczonego. Tutaj na zasadzie ryzyka powinna zostać przyjęta odpowiedzialność. Drugą stronę jednak tworzy firma, spółdzielnia Vig Ekspert, która likwiduje szkody InterRisk, i jest po prostu najbardziej złodziejską firmą na polskim rynku ubezpieczeniowym. Miałem z nimi niestety do czynienia i pomimo udowodnienia ich wszystkich nieprawidłowości, działania wbrew ustawie o OC i kodeksie cywilnym oni nadal szli w zaparte. Dopiero po bezpośrednim kontakcie z prezesem zarządu sprawa została załatwiona tak, jak powinna być załatwiona kilka miesięcy wcześniej. Zatem jeżeli macie problem z odszkodowaniem w szkodzie, którą likwiduje Vig Ekspert, kierujcie się od razu do prezesa zarządu. jego nazwisko sobie wygooglujecie a adres mailowy to imie.nazwisko@vigekspert.pl. POWODZENIA

      • 2 3

      • E tam (2)

        Jak meteoryt walnie w twój samochód, to będziesz dochodził odszkodowania od zarządcy drogi czy kierowcy pojazdu który jechał przed tobą?

        • 4 4

        • A powiedz co ma wspólnego meteoryt z ryzykiem związanym z działalnością GDDKiA?? Jak nie masz nic sensownego do napisania to zamilcz skrzacie. Twoja wypowiedź jest zupełnie zbędna i bez sensu. Równie dobrze mógłbym rozpatrzeć przypadek: złamać sobie nogę na stoku w Austrii i dochodzić odszkodowania z Twojego OC bo mnie nie zawiozłeś na narty do Francji.

          • 3 2

        • Od meteorytów nie ma zabezpieczeń na Obwodnicy. Od dzikich zwierząt podobno są ...

          • 3 0

    • kiedys było inaczej

      kiedys było tak, że musiał być postawiony znak. Jak był- zarządca drogi nie odpowiadał. Jak nie było- powinien o tym ostrzec i to jego wina. Nie słyszałem aby przepisy w tym względzie się zmieniły

      • 3 1

    • Tak jak napisałeś, w obowiązku GDDKiA jest utrzymanie barier ochronnych w należytym stanie. Biorą zatem na siebie ryzyko jakie powstaje podczas kradzieży czy zniszczenia tychże. Traf chciał, że nie zdążyli uzupełnić zniszczonych barier, co nie znaczy, że ich to usprawiedliwia - szkoda powstała w infrastrukturze, za którą odpowiedzialni są właśnie oni.

      • 8 3

    • Żadna nagonka!

      Sprawa jest banalnie prosta. Od rozstrzygnięć są sądy, a strony od obrony własnych interesów. Ani ubezpieczyciel, ani GDDIK nie ma interesu w pokryciu szkody obywatela. A obywatel w zderzeniu z machiną prawną najczęściej przegrywa!

      Pozdrawiam

      • 9 5

    • twoja edukacja prawna polega na tym

      jak zrobić frajerów w balona?

      • 6 5

    • typowa z ciebie urzędniczyna - kanalia

      i w dodatku nietaktowna...
      PS. wina GDDKiA polega na nienależytym zabezpieczeniu drogi i własnego mienia. Mojego płotu nikt nie kradnie a jak jest uszkodzony to natychmiast naprawiam - to mój obowiązek.

      • 14 6

    • wszakże wiadomo że ubezpieczyciele

      są od pobierania składek a nie wypłacanie odszkodowań.

      • 14 3

  • Wszystko ma swojego właściciela, nawet dzikie zwierzęta.... (1)

    To właściciel zwierzęcia odpowiada za szkody przez niego wyrządzone, więc Skarb Państwa lub Lasy Państwowe, które są właścicielem dzikich zwierząt, powinny zapłacić odszkodowanie przy takich zdarzeniach.

    • 4 1

    • jak udowodnisz w lasach państwowych

      że ta sarna należała do nich ? po rysunku i opisie poszkodowanego ? czy może ze zdjęciach, że dyrektor lasów państwowych ma ten sam kolor szalika co kolor sarny ?

      • 0 1

  • Witam

    Sprzedam forda mondeo - przód zrobiony (delikatnie zarysowany przez wandala) - możliwość sprawdzenia w ASO. Dorzucam po udanej transakcji gratis comber z sarny z sosem borowikowym i puree z dyni oraz smażonym na maśle klarowanym topinamburze.

    • 2 2

  • Terkowski

    C... Ale sarny szkoda !

    • 3 1

  • (2)

    "Ubezpieczyciel reprezentujący GDDKiA oddalił w pełni powództwo pana Daniela."

    Ubezpieczyciel mógł co najwyżej nie uwzględnić wniosku o wypłatę odszkodowania. Powództwo oddala Sąd........................

    • 5 2

    • ŁAŁ ! Faktycznie akurat to ma najistotniejsze znaczenie ... (1)

      • 1 0

      • Mówi się "jest najistotniejsze" albo "ma największe znaczenie" .

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Premiera MINI Cooper F66

Premiera MINI Cooper F66

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaka trójmiejska firma jest przedstawicielem marki MINI?

 

Najczęściej czytane