- 1 Od soboty spore utrudnienia na A1 (65 opinii)
- 2 Apel policji do kierowców aut i motocykli (76 opinii)
- 3 Jechaliśmy Obwodnicą Metropolitalną (264 opinie)
- 4 Mamy najdłuższą estakadę w Polsce (72 opinie)
- 5 Będzie łatwiej zaparkować na Świętojańskiej (360 opinii)
- 6 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (207 opinii)
Drugie życie kasety magnetofonowej
Kasecie magnetofonowej stuknęło właśnie pięćdziesiąt lat. Choć już dwadzieścia lat temu wysyłano ją do lamusa, nadal ma swoich fanów. Wciąż ma zastosowanie w samochodach, choć w nieco zaskakującej roli.
Kasetę magnetofonową wymyślił w 1963 roku koncern Philips. Niewielkie pudełko z tworzywa sztucznego, o wymiarach 102 mm długości, 64 mm szerokości i 12 mm grubości, było wówczas rewolucją na miarę dzisiejszych smartfonów. Ludzkość czekała bowiem na kasetę aż 30 lat, od kiedy Niemcy i Anglicy wymyślili rejestrację dźwięku za pomocą taśmy magnetycznej.
Szybko stała się też produktem masowym, wytwarzanym przez tysiące firm. W Polsce kaseta pojawiła się już pod koniec lat 60. W oryginalnej, kapitalistycznej wersji, można ją było kupić w Baltonie i Pewexie, gdzie prym wiodły produkty Maxella, AGFY, JVC, czy Sony. Mieliśmy także swoje kasety, produkowane przez Zakłady Włókien Chemicznych Chemitex Stilon w Gorzowie Wielkopolskim oraz Zakłady Włókien Chemicznych Chemitex Wiskord w Szczecinie. Polskie kasety były tanie, trudno dostępne i podobno bardziej brudziły głowice. Ale to właśnie do nich mamy dziś największy sentyment.
Od początku swojego istnienia kaseta kompaktowa robiła w bezpardonowy sposób porządki na rynku elektroniki użytkowej. Najpierw wyrzuciła na margines trudne w obsłudze i niepraktyczne magnetofony szpulowe. Potem, stając się podstawowym elementem przenośnych odtwarzaczy i radioodtwarzaczy, zawładnęła na przełomie lat 60. i 70. plażami, trawnikami i skwerkami. Nie tylko na Zachodzie, ale także nad Wisłą, gdzie w Lubartowie rozpoczęto produkcję magnetofonów i radiomagnetofonów na licencji Thomsona i Grundiga.
Mniej więcej w tym samym czasie kaseta zaczęła trafiać do samochodów. Z początku radioodtwarzacze przeznaczone do aut były nieco większe, niż same radia, przez co w deskach rozdzielczych wycinano większe otwory lub stosowano specjalne przejściówki. Z czasem udało się jednak dostosować kasetę do wymiaru 1 DIN.
Przełom lat 70. i 80. to złoty okres pudełka z taśmą magnetyczną. Z jednej strony w samochodach pojawiają się radioodtwarzacze z elektrycznym wspomaganiem sterowania i cyfrowym wyszukiwaniem stacji, ludzie zaczynają nosić walkmany a kaseta jest podstawowym nośnikiem danych pierwszych komputerów, pamiętnych Atari, Commodore, ZX Spectrum, czy Amstrad. Ale w 1983 roku do gry wchodzi płyta kompaktowa, zwiastun nowej ery - ery informacji zapisanej metodą cyfrową.
- Polska dołączyła do cyfrowej rewolucji znacznie później, w zasadzie już w dobie rozwoju praw autorskich, dlatego to z kasetą kojarzymy wielki, piracki boom fonograficzny przełomu końcówki lat 80. Któż z nas nie pamięta stolików i łóżek polowych, uginających się pod ciężarem najlepszych światowych wykonawców, do których dostęp wcześniej był bardzo utrudniony mówi Mirosław Stawecki, prowadzący na początku lat 90. hurtownię z płytami i kasetami magnetofonowymi. - Kres kasety to druga połowa lat dziewięćdziesiątych. Choć nadal kupowali ją bardzo chętnie właśnie zmotoryzowani.
Powód był prosty. Markowy radioodtwarzacz CD do samochodu kosztował dwa razy tyle, co sprzęt odtwarzający kasetę.
- Poza tym CD nie było też dostępne w podstawowych liniach modelowych - mówi Szymon Sienkiewicz z firmy Autoexpert. - Dziś w zasadzie żaden liczący się producent nie ma już w swojej ofercie kasety. Ale, jak na ironię, taki odtwarzacz przynosi do montażu coraz więcej klientów. Adapter kasetowy to dziś bowiem najlepsza i najtańsza przejściówka do korzystania z przenośnych multimediów, w tym muzyki umieszczonej w pamięci telefonu.
Taki adapter kosztuje przeciętnie kilkanaście złotych. Posiada możliwość podłączenia (wejścia) do samochodowego radioodtwarzacza kasetowego odtwarzacza CD, MD, MP3, MP4, dyktafonu i innych urządzeń. Użycie adaptera jest banalnie proste. Kasetę wystarczy włożyć do radioodtwarzacza, a przewód ze złączem "mini jack" podłączyć do urządzenia, z którego chcemy skorzystać. Adapter przekaże dźwięk na głośniki z kasetowego radioodtwarzacza.
Czy trudno jest w Trójmieście kupić kasety? Okazuje się, że są sklepy, które cały czas mają je w swojej ofercie.
- Na kasety mam swoich stałych klientów - mówi Jerzy Izdebski ze sklepu Gapi przy Podwalu Staromiejskim w Gdańsku. - Kilkanaście kaset sprzedaję w dwa, trzy miesiące. Co ciekawe, na początku tego roku podrożały w hurcie. W sklepie mam obecnie do wyboru 60-minutowe kasety Sony za 4,50 zł oraz 90-minutowe Maxell po 5 zł za sztukę.
Opinie (83)
-
2013-11-06 00:02
Jakość dźwięku z kaset (nie mówiąc już o taśmach szpulowych) była potencjalnie bardzo dobra. Niestety, nośnik ten często przegrywał z jakością czynnika ludzkiego. Kasety walające się bez pudełek, przechowywane najchętniej na głośnikach lub nad urządzeniami elektrycznymi, względnie obok, eksploatowane na równie zaniedbanym sprzęcie nie miały szans na pokazanie swoich możliwości. Nie mówiąc już o tym, że wyczyszczenie głowicy w magnetofonie większości społeczeństwa nie mieściło się w głowie. A jeśli już się mieściło, to często nie mieściła się różnica pomiędzy spirytusem zwykłym a salicylowym czy nawet perfumami...
- 6 0
-
2013-11-06 08:51
nuta sentymentu
Kasety, które były używane w dobrych odtwarzaczach i nie były narażone na brud trzymają jakość przez wiele lat. Ponieważ to nośniki analogowe, nabierały z czasem własnych cech. Nie ma dwóch identycznie odtwarzających kaset na całym świecie. Z czasem człowiek się zżywa z tymi pyknięciami, szumkami, zmianami tempa itp. Najważniejsze, żeby te cechy nie przyćmiły jakości dźwięku, ale stanowiły niewielki dodatek. Z kaset, których używałem najlepsze były TDK. Zaraz po nich były Maxell, BASF, SONY, FUJI, dalej RAKS i AGFA, później cała reszta. Dobra chromówka, nagrana z tego samego źródła co płyta CD, potrafiła brzmieć lepiej od kompaktu, zwłaszcza, że odtwarzacze z tamtych lat nie oferowały 24-bitowego przetwarzania. Odpakowywanie nowiutkiej kasety, prosto z Pewexu, miało w sobie coś magicznego. Specyficzna cienka folia emitowała szelest i zapach nowości :) To było dobre jak gruby "Pawełek" w pazłotku i w papierku :))))
- 9 0
-
2013-11-06 18:06
A ja miałem magnetofon
Finezja. Najlepszy sprzęt w okolicy
- 1 0
-
2013-11-07 13:21
mam ze 150 kaset magnetofonowych
I z 50 vhs. Fajnie sobie czasem tego uzyc
- 0 0
-
2014-03-26 07:30
Magnetofon dwukasetowy z funkcją REC
To były czasy, pamiętam jak nagrywało się na kasetach przeróżne rzeczy, nie tylko muzykę z radia np. próbowałem miksować muzykę. Po nagraniu za pomocą mikrofonu ścieżki np. melodii na jednej kasecie, przewijało się taśmę, przekładało do drugiej kieszeni a do pierwszej kieszeni wkładało się drugą taśmę i nagrywało się to co odtwarza pierwsza + grało się na instrumencie nową ścieżkę np. bas. Ciągłe przekładanie i przewijanie taśm :-( a dziś nawet nikt nie docenia możliwości zwykłego Rejestratora Windows - przecież to taki cyfrowy magnetofon ;-)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.