- 1 Od soboty spore utrudnienia na A1 (58 opinii)
- 2 Mamy najdłuższą estakadę w Polsce (72 opinie)
- 3 Apel policji do kierowców aut i motocykli (65 opinii)
- 4 Jechaliśmy Obwodnicą Metropolitalną (256 opinii)
- 5 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (207 opinii)
- 6 Będzie łatwiej zaparkować na Świętojańskiej (358 opinii)
Kierowcy patrzyli na płonące auto. Pojazd spłonął
38-letnia nauczycielka musiała samodzielnie radzić sobie z płonącym samochodem, bo choć minęło ją kilkudziesięciu kierowców, w kluczowym momencie nikt jej nie pomógł.
Kobieta nie może dalej jechać i zjeżdża z głównej ulicy do zatoczki autobusowej. Po wyjściu z samochodu usiłuje uratować rzeczy, które ma w bagażniku. Wypakowuje siatki z klasówkami, bo jest nauczycielką. Uratowane przed ogniem przedmioty odrzuca na trawnik kilka metrów dalej. Próbuje gasić ogień, ale pojazd cały staje w płomieniach. Ogień trawi jej auto z każdą sekundą.
W tym czasie przejeżdża obok niej kilkadziesiąt samochodów. Gdy niewielki ogień można jeszcze ugasić, nikt się nie zatrzymuje, by pomóc. A przecież można by zminimalizować skutki pożaru do momentu przyjazdu jednostki straży pożarnej. Na oczach przejeżdżających osób pojazd spala się doszczętnie.
Kobiecie pomogli strażnicy miejscy. Było już jednak za późno na ratowanie samochodu. Pasażerka była w szoku i funkcjonariusze zadbali o jej bezpieczeństwo i zdrowie.
- Uspokajali ją, podawali jej wodę - mówi Danuta Wołk-Karczewska, rzecznik prasowy Komendy Straży Miejskiej w Gdyni.
Strażacy są zaskoczeni takim zachowaniem świadków tragedii.
- Choć było wiele zgłoszeń o pożarze tego pojazdu, trudno wyjaśnić, dlaczego żadna z przejeżdżających osób nie pofatygowała się, by ratować chociażby mienie pozostawione w aucie. Mało tego, przecież mogły w środku pojazdu być nawet inne osoby. Każdy może znaleźć się w takiej sytuacji - mówi Tadeusz Konkol, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku.
Zgodnie z polskim prawem świadkom zdarzenia grozi kara jedynie za nieudzielenie pomocy medycznej. Za to grozi nawet do trzech lat więzienia. Żaden jednak z przepisów nie określa kary w sytuacji nieudzielenia pomocy w ratowaniu mienia.
Trzeba przyznać, że rozprzestrzenionego pożaru samochodu nie sposób ugasić kilogramowymi gaśnicami, które powinny być w każdym aucie. Strażacy jednak podkreślają, że wiele osób nie wie nawet, jak użyć gaśnicy.
- A wystarczy przecież wyjąć zawleczkę, uderzyć dnem gaśnicy o twarde podłoże, by zmieszać znajdujący się w niej proszek. Jeśli pali się komora silnika, tak przygotowaną gaśnicę należy skierować w tzw. grill samochodu i uruchomić. Najważniejsze jest pierwsze uderzenie strumienia proszku, nie używamy gaśnicy na próbę wcześniej - mówi Konkol.
Nie wolno wtedy podnosić klapy komory silnika, bowiem dostarczymy tlenu do miejsca ognia, co zwiększy rozmiar pożaru samochodu.
Film czytelnika z płonącego auta na Chwaszczyńskiej
Kolejny film obrazujący pożar auta na ul. Chwaszczyńskiej.
Opinie (361) ponad 10 zablokowanych
-
2015-02-27 06:46
robert
mamdat dostac powini ci ktrurzy nagrywali kamera z auta spleczniaki jak zajedzie im ktos droge to galopem na komede jak trzeba pomuc jedzie dalej i poto sa te kamery
- 4 0
-
2015-02-27 06:47
kilka kroków stamtąd jest straż pożarna......
- 1 1
-
2015-02-27 07:06
nie tam żadny film czytelnika
tylko donosiciela i konfidenta
- 2 1
-
2015-02-27 07:07
Klasówki (3)
Nauczycielka miała w bagażniku samochodu klasówki, które zabrała ze szkoły do domu.
Po pierwsze: gdyby pracowała jak w każdej innej profesji, czyli 40 godzin tygodniowo, z tego 18 przy tablicy (a ponoć tak właśnie pracują nauczyciele - ha, ha, ha), klasówki sprawdziłaby w szkole.
Po drugie: gdyby ktoś z jakiegoś urzędu wynosił dokumenty do domu to by była chryja na 1000 fajerek; nauczyciele są poza prawem?
Po trzecie: mam nadzieję, że Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (nie osobiście, ale przez swojego przedstawiciela) zajmie się ujawnionym przypadkiem naruszenia zasad ochrony danych osobowych (klasówki były podpisane, nie anonimowe przecież).- 10 15
-
2015-02-27 08:29
(1)
ponadto straż miejska powinna sprawdzić, czy nauczycielka miała zgodę na rozpalenie ogniska w centrum miasta, mam również nadzieję, że wydział środowiska urzędu miejskiego wyciągnie odpowiednie konsekwencje w stosunku do tej pani, za emisję trujących gazów do atmosfery. Chcą karać za składowanie biomasy w porcie, a nauczyciele co, są poza prawem???
- 8 0
-
2015-02-27 08:33
zapomniałem jeszcze o najbardziej oczywistej sprawie: blokowanie zatoczki autobusowej. Uczciwi, ciężko pracujący ludzie, nie mogą godnie wsiąść do autobusu, bo Pani sobie urządza zabawę w indiańskie sygnały dymne na drodze.
Straż miejska oczywiście mandatu nie wystawi, bo wiadomo - nauczyciele, strażnicy miejscy i inni resortowcy trzymają się razem, ręka rękę myje!!!- 7 1
-
2015-03-03 18:42
Twoja malosc jest rowna twojej glupocie!
- 1 0
-
2015-02-27 07:32
Gdyby autor
tego artykułu, wiedział w jakim tempie pali się samochód, pewnie ten gniot by nie powstał. Jasne że trzeba pomóc i to powinien być wręcz obowiązek usankcjonowany prawnie, ale nie gasić samochód, tylko pomóc kierowcy w wydostaniu się z ognia i ew. jak wszystko ok, zabezpieczyć rzeczy osobiste. Dbając o to żeby również osobom postronnym ew. zwierzętom nic się nie stało. Takimi gaśnicami to można sobie inhalację uskuteczniać. Tak na marginesie, obsługa kamerek jest bardziej frapującym zajęciem jak ratowanie czyjegoś życia. Zgroza.
- 6 0
-
2015-02-27 07:44
gaśnice samochodowe
dają sobie rade ale z zalążkiem pożaru a nie z płonącym całym pojazdem. Ale widzę tu samych specjalistów dla których gaśnice sa bez sensu bo i tak nic sie nie zgasi,.
- 0 0
-
2015-02-27 07:48
Miałem skuteczną gaśnicę halonową
Miałem skuteczną gaśnicę halonową, która od wielu lat jest niedostępna dla zmotoryzowanych. Zobaczyłem starszego człowieka z dzieckiem i wydobywający się dym z pod maski silnika. Jak podbiegłem do samochodu to już był ogień. Gaśnicą halonową błyskawicznie ugasiłem pożar. No cóż straciłem dobrą gaśnicę. Ciekawe, czy gaśnicą proszkową ugasiłbym ten pożar.
Dowiedziałem się, że gaśnice halonowe dalej są stosowane w lotnictwie. W motoryzacji znaleziono pretekst, aby je wyeliminować, tak jak by pożary samochodów były nagminnym zjawiskiem.- 2 0
-
2015-02-27 07:49
Ja ugasiłam płonący samochód zwykłą gaśnicą samochodową...
Ogień pojawił się w kolumnie kierowniczej, gaśnica była w zasięgu ręki - ogień został zdławiony w kilkadziesiąt sekund. Warto od czasu do czasu zapoznać się z instrukcją obsługi gaśnicy. Nikt nie pośpieszył mi z pomocą .
- 0 1
-
2015-02-27 08:19
nie udzielenie pomocy
na to jest chyba paragraf czy nie
- 0 0
-
2015-02-27 08:44
Jestem fanką tekstów Naskręta
A mnie denerwuje ta dziennikarska rzetelność! Tak jest z wszystkimi informacjami dostarczanymi przez media - niesprawdzone, przekłamane, pełne podejrzeń, a nie faktów. Za to tekst napisany językiem rodem z tanich kryminałów. PANIE NASKRĘT - PRZEJEŻDŻAŁAM OBOK DOSZCZĘTNIE JUŻ SPALONEGO SAMOCHODU W MOMENCIE, GDY PRZYJECHAŁA STRAŻ MIEJSKA I PROSZĘ SOBIE WYOBRAZIĆ, ŻE BYŁA GODZINA 7:40! Jak zatem mogło być kilka minut po 8, gdy nauczycielka zobaczyła dym wydobywający się spod maski? Podejrzewam, że cały tekst o braku pomocy, przejeżdżających kilkudziesięciu samochodach itp. jest mocno przesadzony. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że gdy tamtędy jechałam, za palącym się samochodem stały dwa inne na awaryjnych. Zapewne badacze z Pomorskiego Związku Eksplorowania Zatoczek Autobusowych, prawda?
- 9 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.