- 1 Od soboty spore utrudnienia na A1 (65 opinii)
- 2 Apel policji do kierowców aut i motocykli (72 opinie)
- 3 Mamy najdłuższą estakadę w Polsce (72 opinie)
- 4 Jechaliśmy Obwodnicą Metropolitalną (264 opinie)
- 5 Będzie łatwiej zaparkować na Świętojańskiej (359 opinii)
- 6 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (207 opinii)
Fanaberie na przejściach. Jakie prawa mają piesi
Przy okazji dyskusji o pierwszeństwie dla pieszych na przejściach jego zwolennicy zwykle mówią: "Tak trzeba, bo tak jest w Europie". Na co przeciwnicy odpowiadają: "w Europie, czyli gdzie"? Sprawdźmy więc, jakie rozwiązania w tej kwestii obowiązują w różnych państwach europejskich. W kolejnym artykule cyklu "Uczymy się od innych" opiszemy funkcjonowanie publicznego transportu towarowego. W listopadzie pisaliśmy o ciężarówkach na ulicach Trójmiasta.
Na potrzeby tego pytania zdefiniowałem sobie dość zdroworozsądkowo "Europę" jako Unię Europejską + kraje spoza UE, lecz należące do Schengen (Szwajcaria, Norwegia, Islandia), albowiem, umówmy się, przy całej sympatii, np. dla Macedonii Północnej, jej rozwiązania urbanistyczne będą raczej umiarkowaną inspiracją dla Trójmiasta.
No więc: gdzie?
Odpowiedź: wszędzie. Poza Polską, rzecz jasna.
Ostatnim chyba krajem poza Polską, który wprowadził bezwzględne pierwszeństwo dla pieszych na przejściach, była Litwa, która zrobiła to prawie dokładnie rok temu. Podawane gdzieniegdzie jako przykład polskiego podejścia Węgry dziś również dają pierwszeństwo pieszym, i to nawet przekraczającym jezdnię na skrzyżowaniach, na których nie ma zebr.
Są też inne drobne wyjątki. Łotwa w swoim kodeksie drogowym deklaruje pierwszeństwo, lecz zarazem nakłada na pieszych dość logiczny obowiązek upewnienia się przed przejściem, że dystans przed nadjeżdżającym pojazdem jest bezpieczny.
Pieszy musi dać znak
Różnie też definiowane jest pierwszeństwo dla pieszego chcącego przejść przez jezdnię. Niektóre kraje wymagają od pieszego sygnalizowania (ruchem, gestem) chęci przejścia (np. Niemcy czy Belgia), w innych wystarczy, że stoi przy przejściu (Norwegia czy Francja).
Prawo a rzeczywistość
Bułgaria przewiduje pierwszeństwo na przejściach, lecz wszystkie znane mi źródła (włącznie z własnymi naocznymi obserwacjami) zgodnie przyznają, że bułgarski kodeks drogowy ma niewiele punktów stycznych z rzeczywistością. Nieco podobnie jest w Rumunii, szczególnie na Wołoszczyźnie. Ale formalnie priorytet dla pieszych jest w obu krajach.
UE tego nie wymaga
Co szczególnie ciekawe, ta zaskakująca europejska jednomyślność (z polskim wyjątkiem) została osiągnięta bez nacisku ze strony organów Unii Europejskiej. Te, w kwestii ochrony pieszych, skupiają się np. na zalecaniu projektowania przodu samochodu w sposób zwiększający szanse pieszego przy zderzeniu (projekt APROSYS). Najwyraźniej Komisja Europejska doszła do wniosku, że pierwszeństwo pieszych jest sprawą tak oczywistą, że żadne regulacje w tej sprawie konieczne nie są.
Dania i Holandia likwidują przejścia. Co w zamian? Nic
Rzecz jasna Duńczycy i Holendrzy nie byliby sobą, gdyby nie postanowili wybiec do przodu i w tej kwestii. Skoro zatem pieszych na przejściach (prawie) wszyscy hołubią, to te dwie nacje postanowiły przejścia po prostu... likwidować.
Sztuczka polega na tym, że dąży się do takiego projektowania ulic z uspokojonym ruchem, by można je było przechodzić w dowolnym miejscu. Holandia już w 1995 roku zlikwidowała nawet obowiązek przekraczania jezdni po najkrótszej linii w poprzek, choć pozostawiły go jako nieobowiązkowe zalecenie. Przekraczając jezdnię poza przejściem, pieszy nie ma też pierwszeństwa. Za to na większych ulicach dąży się do tego, by oba kierunki ruchu były rozdzielone wąskim chodniczkiem, czymś w rodzaju ciągłego azylu, który ułatwia pieszym przejście "na dziko" (według naszych pojęć, oczywiście).
Dobrym przykładem są np. Jonas Daniël Meijerplein oraz Weesperstraat w Amsterdamie - obie o przekroju 2x2 pasy, gęsta zabudowa po obu stronach, a tymczasem trafiają się i odcinki po pół kilometra bez przejścia. Przechodzić oczywiście można, gdzie się chce.
Kto ma pierwszeństwo na przejściu dwuetapowym?
Realia Trójmiasta
Gdy się na to spojrzy, widać, jak bardzo w innej epoce jesteśmy w Trójmieście - u nas dopiero zaczynamy, choć opornie, dopuszczać możliwość naziemnych przejść dla pieszych (jak przez Grunwaldzką czy Podwale Grodzkie), gdy w niektórych krajach Zachodu zaczyna się już w ogóle odchodzić od koncepcji znakowania przejść...
I dlatego w tym felietonie mało będzie "betonu", czyli pomysłów, jak ułatwić życie pieszym za pomocą infrastruktury. W Gdańsku świadomość GZDiZ pod tym względem jest całkiem niezła - powstają wszak przejścia wyniesione, krzyżówki ulica/chodnik, na których przerywana jest ciągłość nawierzchni jezdni (np. Towarowa koło Opery) czy - wreszcie! - dodatkowe doświetlenia przejść. Za mało, za późno - ale powstają.
Jeśli miałbym jednak wrzucić mój kawałek betonu do naszego lokalnego ogródka, to wskazałbym na przejścia 3D - a więc wymalowane z użyciem specjalnej farby i w specjalnej perspektywie, która daje kierowcy wrażenie zbliżania się do wyniesionej bariery. To rozwiązanie zyskuje na popularności i spotkamy je m.in. na Islandii, w Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Jego stosowanie w Polsce wymagałoby jednak zmiany prawa krajowego (rozporządzenia ministra infrastruktury).
Jest rok 2019 naszej ery. Cała Europa została podbita przez pieszych... Cała? Nie! Jedna, jedyna osada, zamieszkała przez nieugiętych Polaków, wciąż stawia opór najeźdźcom w obozach "Przejścium", "Przystankum", "Chodnikum" i "Ławeczkum"...
O autorze
Tomasz Larczyński
wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku
Opinie (549) ponad 20 zablokowanych
-
2019-12-07 17:51
Cóż za nieekologiczne podejście (2)
Przecież każdy taki "hamulec-gaz" dla samochodu to dodatkowa emisja spalin!
- 7 8
-
2019-12-07 20:51
Kolejny ekolog hipokryta w samochodzie się odezwal
Jak się o redukcje spalin troszczysz to przesiądź się na rower.
- 2 0
-
2019-12-07 18:07
wystarczy jechac powoli. nie bedzie trzeba hamowac ani przyspieszac. proste
- 3 0
-
2019-12-07 19:17
(1)
ta gdyby nie te telefony komórkowe od razu by było bezpiecznej nieprawda
- 4 5
-
2019-12-07 20:34
tak. kierowcy gadający przez telefon w czasie jazdy to prawdziwa plaga.
- 3 0
-
2019-12-07 20:25
A ja mam na masce mojego merola taki celownik
i jak widze frajera na przejściu to go bere na celownik i gaz do dechy! W końcu ingenerowie z Fatherlandu nie zrobili celownika nadaremnie! To taka świecka niemiecka tradycja!---- Egzekucja!
- 4 7
-
2019-12-07 15:49
Genowefa powiada: (4)
Na każdym cmentarzu jest aleja tych, co mieli pierwszeństwo.
- 51 8
-
2019-12-07 20:17
Pytanie czemu wiezienia nie są pełne tych co nie mieli, a spowodowali wypadek
- 2 0
-
2019-12-07 16:54
Czy genowefa zatrzymuje swój samochód zawsze gdy ma zielone i patrzy czy nie wyjeżdża z boku rozpędzony tir?
Wszak jej powiedzonko o cmentarzach dotyczy też kierowców, tak?
- 4 0
-
2019-12-07 16:01
(1)
A mordercy w autach dostają co najwyżej w zawieszeniu śmiesznie niskie wyroki i po roku uzyskują uprawnienia i próbują mordować dalej
- 10 4
-
2019-12-07 16:49
Dziki kraj.
- 2 1
-
2019-12-07 20:02
Przejścia wzniesione - owszem, ale nie w takim (prawie pionowy najazd) wydaniu!
Wjeżdżając na takie z prędkością nawet 5km/h można urwać podwozie. Nie wiem jak inni, ale ja zbliżając się do takiego przejścia, czy ogranicznika w postaci tzw. śpiącego policjanta, nie skupiam się na ewentualnym pieszym czy rowerzyście, ale na przeszkodzie. Porównujecie nasze przepisy i zachowania do tych z Europejskich, ale nie tędy droga. Tam ulice są dobrze oświetlone, a ludzie nie muszą pędzić z jednej roboty do drugiej, żeby się utrzymać.
- 7 3
-
2019-12-07 19:54
wypadałoby wszedzie postawic latarnie aby miec wogole szanse zobaczyc pieszego w nocy, w szczegolnosci jesli zechce mu sie isc na skroty gdzie nie ma przejscia, jezdzimy za szybko, slabo to widze
- 3 3
-
2019-12-07 19:46
świetny artykuł
Świetny artykuł pokazujący jacy jesteśmy zacofani, zresztą nie tylko w tym temacie. Dziękuję i gratuluję autorowi za wspaniałe przykłady!
- 7 12
-
2019-12-07 19:43
Samochody nie są mile widziane w miastach
Jest to podstawowa zasada, którą samochodziarze muszą zrozumieć.
Miasto to nie jest jakaś wiocha żeby po niej jeździć samochodem.
Metropolia to ogromne zagęszczenie ludzi i po prostu nie istnieje fizyczna możliwość żeby ludzie ci przyjeżdżali tam samochodami, choćby z powodu braku powierzchni do parkowania ich.
W ścisłym centrum miasta przebywa nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi na kilometrze kwadratowym.
Nawet gdyby całe centrum zburzyć i zamienić w parking - samochody tylu ludzi nadal się tam nie zmieszczą.
Tak więc podstawowa sprawa - do miasta przyjeżdża się komunikacją miejską, a dalej porusza pieszo.
Samochody to są dobre na autostrady, dalekie wyjazdy, albo oczywiście na wieś.- 12 11
-
2019-12-07 19:41
w latach 80- siatych.
wtych latach to jeszcze mysleli niektórzy
- 6 0
-
2019-12-07 19:34
Przejścia
Trzeba wziąć też pod uwagę fakt że w wielu miejscach przejścia dla pieszych jak i najbliższa okolica jest źle podświetlone i pieszych najzwyklej w świecie nie widać.
- 11 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.