• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jest poszkodowaną w kolizji, a ubezpieczalnia nie chce wypłacić pełnego odszkodowania

mJ
4 maja 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Mazda 3 naszej czytelniczki tuż po kolizji. Mazda 3 naszej czytelniczki tuż po kolizji.

Nasza czytelniczka, pani Elżbieta, uczestniczyła w kolizji drogowej, którą spowodował inny kierowca. Autoryzowany serwis, w którym auto zostało naprawione, wycenił szkodę na ponad 15 tys. zł. Ubezpieczalnia sprawcy nie chce jednak wypłacić całej kwoty za naprawę pojazdu naszej czytelniczki, a jedynie nieco ponad 6 tys. zł. Dlaczego? Tego dowiecie się z poniższego artykułu.



Do kolizji z udziałem pani Elżbiety doszło 22 października ubiegłego roku w Redzie. Sprawca jadący Oplem Corsą, chcąc ominąć zatrzymujący się autobus, wjechał w jadącą lewym pasem Mazdę 3 naszej czytelniczki. Wskutek zderzenia w Maździe uszkodzone zostały trzy boczne elementy: drzwi przednie i tylne oraz tylny błotnik. Na miejscu zdarzenia pojawił się patrol policji. Funkcjonariusze wskazali sprawcę kolizji - kierującego Oplem.

Zarys zdarzenia. Zarys zdarzenia.
Samochód naszej czytelniczki trafił do autoryzowanego serwisu Mazda BMG Goworowski w Gdyni w celu naprawy. Szkodę w Maździe 3 wyceniono na kwotę 15 083,66 zł. Usunięcie szkody miało się odbyć na zasadzie bezgotówkowej z polisy OC sprawcy, za zgodą i zaakceptowaniem kosztorysu naprawy przez firmę ubezpieczającą - PZU.

- Od momentu oddania samochodu do serwisu nie brałam udziału w ocenie szkody i procesie naprawy. Po zakończonej naprawie odebrałam auto i nikt nie poinformował mnie o jakichkolwiek zastrzeżeniach, korektach dotyczących wyceny ze strony PZU - wyjaśnia pani Elżbieta.
Pod koniec stycznia czytelniczka otrzymała list od serwisu z poleceniem zapłaty kwoty 8544,25 zł za naprawę elementów, za które PZU nie wzięło odpowiedzialności.

- Zmroziło mnie, gdy przeczytałam ten list. Do polecenia zapłaty dołączono pismo z PZU, w którym zostałam poinformowana, że za część uszkodzeń sprawca kolizji nie ponosi odpowiedzialności. Sugerując, że to stare szkody lub próba wyłudzenia odszkodowania. Decyzja PZU jest dla mnie krzywdząca, a praca rzeczoznawcy budzi oburzenie. Z pełną odpowiedzialnością karną zapewniam, że moje auto przed kolizją nie miało żadnych uszkodzeń blacharsko-lakiernicznych na wskazanych przez PZU elementach - dodaje.

Czytaj także: Spora szkodowość kierowców w Trójmieście



Uzasadnienie PZU. Uzasadnienie PZU.
W dalszych krokach czytelniczka złożyła do PZU odwołanie, które zostało odrzucone. Reklamacja nie została uwzględniona, mimo że poszkodowana dołączyła w niej pełną dokumentację zdjęciową, wykonaną tuż po zdarzeniu.

- Wszystko rozbija się o czerwone ślady na uszkodzonych elementach karoserii mojego pojazdu. Miałyby one wskazywać, że nie wszystkie elementy zostały uszkodzone podczas tej kolizji. Na zdjęciach uszkodzonego Opla ewidentnie widać czerwoną spinkę, która podczas zarysowywania mojego pojazdu zostawiła czerwony ślad. Dziwi mnie fakt, że nie zostało to zapisane podczas oględzin - dodaje.
Opel Corsa sprawcy kolizji. Opel Corsa sprawcy kolizji.
Zapytaliśmy przedstawiciela PZU, dlaczego ubezpieczalnia nie chce wypłacić pełnej kwoty. Poniżej odpowiedź rzecznika firmy.

- Nasi eksperci ustalili, że w trakcie naprawy zajęto się również uszkodzeniami, które powstały wcześniej. Chodzi o wgniecenia i zarysowania, które nie mogły powstać w trakcie kolizji z ubezpieczanym przez nas autem - znajdowały się w strefie samochodu, która nie mogła ucierpieć w trakcie kolizji, nie zgadzał się również kolor zadrapań. Nie mogliśmy przyjąć odpowiedzialności za uszkodzenia niemające związku z ubezpieczanym przez nas samochodem - wyjaśnia rzecznik prasowy PZU.
Jak zapewnia czytelniczka, nikt w trakcie naprawy nie poinformował właścicieli auta o zmianie kwoty odszkodowania.

Pani Elżbieta postanowiła zgłosić sprawę do Rzecznika Finansowego, który przeanalizował sprawę i wysłał pismo bezpośrednio do Beaty Kozłowskiej-Chyły, prezes zarządu PZU. Rzecznik Finansowy, stojąc po stronie poszkodowanej czytelniczki, poprosił o wyjaśnienie i uargumentowanie wydanej decyzji w sprawie szkody pani Elżbiety.

Wyraźnie zaznaczył, że stanowisko ubezpieczalni jest błędne. Jak twierdzi, poszkodowanej czytelniczce nie została wyrównana w pełni doznana strata majątkowa, co oznacza naruszenie przez ubezpieczyciela zasady wynikającej z art. 361 § 2 k.c.

Na ten moment czytelniczka czeka na ruch PZU. Nie zamierza płacić z własnej kieszeni za nieuznaną przez ubezpieczalnię szkodę.
mJ

Opinie (199) 6 zablokowanych

  • (16)

    BMG podpisując z poszkodowaną umowę cesji wierzytelności całą sprawę bierze na siebie. To jest właśnie fundamentalne w tzw naprawie bezgotówkowej czyli secja praw i obowiązków na warsztat.
    Skandalem jest ze strony BMG, że bedąc w sporze z PZU stosuje regres do poszkodowanej i chce wyłudzić od niej pieniądze.

    • 191 7

    • (10)

      W ASO dają papier gdzie zobowiązujesz się do pokrycia różnicy w tym co na fakturze, a tym co uzyskają od ubezpieczyciela. Częste są jakieś problemy np. z wypłatą brutto, bo niektóre towarzystwa mają jakieś chore interpretacje. Zgadzam się, że sprawę zawalił przede wszystkim pracownik ASO. Miałem identyczną sprawę u Lellka w Sopocie. Dostałem wezwanie na 20 000 zł po roku od naprawy. Poinformowałem rzecznika ubezpieczonych, KNF a jeśli chodzi o Lellka to centralę Audi. Po miesiącu wszyscy się odstosunkowali, ale co straciłem czasu i nerwów to moje.

      • 24 0

      • czyli to nie było prawnie umocowane tylko cwaniactwo ASO ? Nie dostaniemy kasy z ubezpieczalni (9)

        to idziemy do poszkodowanego .

        • 21 1

        • to cwaniactwo ASO jest prawnie umocowane (7)

          bo ASO nie jest stroną w tym konflikcie. Ktoś musi zapłacić za naprawę. Klientką ASO była ta pani. Gdyby to było ustawowo okreslone, że to sprawca (a tak na prawdę jego ubezpieczyciel) musi zawrzeć umowę z ASO to nie byłoby problemu. I tak to powinno być w ustawie. W przeciwnym razie tamten ubezpieczyciel zawsze będzie chciał mniej stracic.

          • 3 11

          • Bzdura !!!

            Po podpisaniu cesji klient nie ma legitymacji procesowej i nie może nic uzyskać od ubezpieczyciela. Stroną w takim przypadku jest ASO i to oni winni uzyskać brakująca kwotę !!! Co raz częściej tak jest ale w Sądzie (chociaż to potrwa) można dojść swoich praw.

            • 0 0

          • Up (5)

            Niewiele wiesz, więc nie siej zamętu, aż szkoda czytać te twoje wnioski. Po cos jest ta cesja odszkodowania na ASO podpisywana przez poszkodowanego - przy naprawie bezgotówkowej sprawa powinna być załatwiona w całości na linii ASO - ubezpieczyciel poszkodowanego.

            • 12 3

            • to ty niewiele wiesz bo to co byś chciał by takowe było nie oznacza że tak działa prawo (4)

              trzeba zmienić ustawę a nie chrzanić głupoty. W tej chwili ASO to nie jest strona. Cesja też ma swoje warunki i ograniczenia i nie wszystko musi przechodzić na ASO. Jeśli pani podpisała że wyrówna to znaczy że się na to godzi. A to że powinno być inaczej to już zupełnie inna sprawa.

              • 3 7

              • Dalej niewiele wiesz (3)

                Nie znasz treści umowy cesji, która de facto może mieć jakieś swoje ogarniczenia, ale w tym konkretnym przypadku zawinił w głównej mierze serwił serwis. Naprawa bezgotówkowa to naprawa bezgotówkowa, z jakiej racji poszkodowana ma pokrywać z własnej kieszeni koszty pełnego zakresu naprawy? Serwis powinien przystąpić do naprawy wyłącznie dopiero po uzyskaniu akceptacji kosztorysu naprawy przez ubezpieczyciela, wtedy nie byłoby całego cyrku i rozważania jakie "ograniczenia ma cesja" oraz ciągania do odpowiedzialności finansowej poszkodowanej.

                • 5 2

              • ty też nie znasz treści umowy, ale to co ci napisałem to powszechna praktyka (2)

                zgodzę się że powinno być to inaczej załatwione. Niemniej ASO zawsze się zabezpiecza i wybiera łatwiejszą drogę. Gdyby nie było w tej umowie takiego zapisu o jakim ci napisałem to poszkodowana w ogóle nie musiała by płacić. Więc taki zapis z pewnością był. Mogła się nie zgodzić i poprosić o informację kiedy będzie wycena.

                • 1 3

              • W głównej mierze, (1)

                zawinił serwis, bo w momencie gdy nie chciało im się kopać z PZU to wówczas zwrócili się do poszkodowanej, mogli się zabezpieczać takim zapisem (nie wiemy tego, ale możemy domniemywać, że tak mogło być), wystawili sobie bardzo słabą reklamę. Wiele serwisów nie rozpoczyna w ogóle naprawy, gdy nie ma akceptacji odnośnie pokrycia całości naprawy przez TU.

                • 3 1

              • przede wszystkim taki zapis na pewno był

                inaczej, tak jak ci już nie raz pisałem, nie musiała by nic płacić. Serwis nie działa charytatywnie. To nie serwis ma się kopać z PZU tylko ta Pani bo oni nie są stroną tej umowy tylko wykonawcą na jej zlecenie. Utrwalasz się w swym błednym przekonaniu. Umowę z serwisem zawiera ta Pani, a nie ubezpieczyciel sprawcy. Dlatego to co gadasz to są kompletne bzdury.

                • 0 1

        • Dokładnie. Cesja to prawa i obowiązki. Zwykłe ryzyko na zasadzie ze skoro chcę zarobić i dostac zlecenie to biorę sprawe i ponosze zwykle biznesowe ryzyko ze cos nie wyjdzie. ASO jak widać w momencie jak cos pojdzie nie tak to ryzyko przelewają nielegalnie na wlasciciela pojazdu.

          • 21 0

    • serwis nie powinien

      przystąpić do naprawy przed zaakceptowaniem przed PZU kosztów.

      • 2 0

    • Gdzie masz napisane (1)

      Że taka cesja została zawarta? Mogło być to zwykłe pełnomocnictwo, o cesji w artykule ani słowa

      • 3 0

      • Nawet jeżeli

        Było to pełnomocnictwo to i tak serwis dał ciała po całości. Działanie na zasadzie "wycenimy naprawę bardzo drogo, jak PZU nie zapłaci to poszkodowana zapłaci".

        • 7 0

    • PZU straciło kolejnego wieloletniego klienta.

      Ja po kontaktach też zdecydowałem się zrezygnować ze współpracy - wieloletniej z PZU.

      • 33 1

    • Cesji

      To prawda, warsztat powinien najpierw sprawdzić czy faktycznie są w stanie podjąć sie naprawy i wskazać, które elementy zostaną wymienione z PZU. A nie po fakcie uznać, że skoro PZU zmieniło zdanie to jednak nie chcemy już cesji

      • 44 0

  • Trzeba wiedzieć gdzie wstawiać. (3)

    Ja zawsze oddaje do Schewe. Wstawiam. On załatwia oględziny i przy nich jest. Dodatkowo robi tez swoją dokumentacje zdjęciowa. Wtedy rzeczoznawcy nie wymyślają potem głupot. Trochę długie terminy ma, ale solidny zakład. Rozlicza szkodę. Ja tylko czekam na telefon kiedy odbiór auta.

    • 4 9

    • Ale tam podobno (2)

      Nie dają sobie rady z naprawami .
      I rodzinne niesnaski każdy w swoją str

      • 3 0

      • (1)

        Naprawy u Schewego niesolidne i po taniości. Po likwidacji szkody musiałem na swój koszt wymienić skrzynię biegów. Nie polecam.

        • 1 0

        • Zepsuki Ci skrzynię

          u lakiernika?

          • 0 0

  • Dwa błędy! (7)

    Po pierwsze nie korzystajcie z PZU bo to najgorsze co może was spotkać jak chodzi do zdarzenia.

    Po drugie korzystajcie z własnego ubezpieczyciela i niech on występuje do ubezpieczyciela sprawcy o regres.

    • 52 8

    • A co jeśli sprawca jest z PZU i poszkodowany również ?

      • 0 0

    • mój ojciec tak załatwiał sprawę, ale to się nie nazywa regres (5)

      tylko ubezpieczalnia dochodzi roszczenia w twoim imieniu. Wyceniają, przedstawiają to tej drugiej ubezpieczalni. Pokazują dowody i już. Jak tamci się nie zgodzą to dochodzą roszczenia na drodze sądowej. Niemniej taka reprezentacja ubezpieczalni w naszym imieniu to dodatkowa usługa, dość kosztowna i nie każda ubezpieczalnia ją oferuje. Regres wynika z ustawy i jest wtedy jak twoja ubezpieczalnia walczy z tobą bo do zdarzenia doprowadziłeś np. w wyniku przestępstwa, jadąc np. po pijaku.

      • 6 1

      • (4)

        To o czym piszesz, to jest właśnie regres z OC na OC sprawcy . W niektórych ubezpieczalniach jest wersja bezpłatna - np. tylko dwa pojazdy w kolizji i płatna z większą ilością pojazdów uczestniczących w kolizji, także pojazdami zagranicznymi.
        Lepiej mają ci, którzy mają AC. Wtedy mogą zlecić regres z AC do OC sprawcy. Szczególnie warto z niego korzystać przy pojazdach nowych, gdzie w AC mamy zaznaczoną opcję stałej wartości pojazdu. Wadą regresu z AC do OC sprawcy, jest natomiast to, że jest wykonywany na warunkach AC, czyli szkodę całkowitą mamy przy 80% wartości pojazdu, a nie przy 100% wartości pojazdu, jak przy regresie z OC na OC.

        • 0 4

        • ja wiem o co ci chodzi, niemniej to się nie nazywa "regres" (3)

          ale nie ważne, nie spierajmy się o nomenklaturę. Mój ojciec niedawno w ten sposób przechodził tę procedurę. Fajna jest ta usługa i nic cie nie obchodzi, twoja ubezpieczalnia załatwi wszystko za ciebie. Stała wartość pojazdu przez 3 lata też spoko sprawa, tzw. GAP. Przynajmniej w Warcie tak to się nazywa. Niemniej ubezpieczenie dość drogie. Tak mniej więcej 50% droższe za pakiet OC+AC w porównaniu do oferty bez tych usług.

          • 2 0

          • GAP to dopłata max 10% wartości składki (2)

            • 0 0

            • Up (1)

              To o czym piszecie to BLS- bezpośrednia likwidacja szkody, czyli u swojego ubezpieczyciela.

              • 1 0

              • zgadza się

                i mój ojciec ma zarówno BLS jak i GAP. Samochód podobnej wartości a płaci dużo więcej za ubezpieczenie

                • 0 0

  • Wieszanie psów na ubezpieczalni, a serwis nie lepszy. (19)

    Skoro serwis podjął się naprawy bezgotówkowej to powinien sam walczyć z ubezpieczycielem o dopłatę, a nie atakować klienta. Przynajmniej dzięki temu artykułowi dowiedziałem się, od którego serwisu lepiej trzymać się z daleka.

    • 383 13

    • Wieszanie psów (2)

      Servis jest od dokonania naprawy i tyle. Servis nie jest od tego, żeby targować sie z T U. Klient nieraz naciąga T U i potem mówi , że tym niech się martwi ten co wykonuje naprawę-śmieszne.. Naprawa bezgotówkowa dotyczy tylko naprawy a nie wyjaśniania okoliczności zdarzenia. Klient zleca naprawę servis ją wykonuje i tyle w temacie

      • 0 10

      • Szkoda, że przy okazji nie wymienili jej silnika, okien, foteli i co tam jeszcze uznali za zużyte

        A potem płać albo samochód poczeka.

        • 1 0

      • Naprawa bezgotówkowa

        Dotyczy tylko naprawy i nawet tego serwis nie potrafił dobrze zrobić, skoro wycenili naprawę to powinni zdobyć akceptację kosztorysu przez TU przed rozpoczęciem pracy, skoro są uszkodzone 3 elementy, ktore nadają się do wymiany to jako serwis naprawiamy 3 elementy i za to powinniśmy dostać zwrot od TU.

        • 10 0

    • O nie, serwis straci ogromne pieniądze przez to ze nie wyklepiesz u nich swojego golfa 5 na którego i tak dostaniesz całkę po rozbiciu kierunkowskazu.

      • 1 0

    • Kwota 15 083,66 zł

      To są jaja dopiero mili Państwo 15 083,66 zł, ja się pytam za co ?? za taką lekką przecierkę.
      To się nie dziwmy, ze płacimy kokosy za ubezpieczenie. Ubezpieczalnie krzyczą , ze musi kosztować ubezpieczenie drogo , bo są wyłudzacze.
      A to nie jest wyłudzenie ??? 15 083,66 zł !!!! za co się pytam mili Państwo

      • 7 1

    • Dokładnie widać serwis jest winny, powinien mieć prawnika od takich rzeczy

      i brać wszystko na siebie

      • 5 0

    • Taka maja taktyke. Po najmniejszej linii oporu.

      • 4 1

    • Czytanie ze zrozumieniem (3)

      Przecież to PZU wystąpiło z regresem do poszkodowanej, serwis może nawet o tym nie wiedzieć. Naprawił skasował, a czesc kosztów PZU sobie rzeczy zwrotu

      • 0 23

      • To się naucz czytać ze zrozumieniem (1)

        Pouczasz innych, a sam nie potrafisz czytać:
        "Pod koniec stycznia czytelniczka otrzymała list od serwisu z poleceniem zapłaty kwoty 8544,25"

        Oczywiście, że serwis o tym wiedział, znalazł sobie plan B, gdy PZU odmówiło pokrycia całości kosztu naprawy

        • 29 0

        • przeżywałem podobną historię i wina była serwisu, olali pisma PZU i zatrzymali samochód

          i sam musiałem interweniować w PZU bo łajzy naprawiające albo olali albo mieli wylane i najłatiwj im było zatrzymać samochód poszkodowanego. Od tej pory nigdy więcej aut z tej firmy. Wystarczył jeden telefon do PZU, że mają wypłacić i wypłacili, auto oddane, ale smród pozostał bo fagasy w fitmie naprawiającej auto wszystko olali i tylko skasowali szmal.

          • 10 0

      • czytelniczka otrzymała list od serwisu z poleceniem zapłaty kwoty 8544,25 zł

        Czytanie ze zrozumieniem...

        • 14 0

    • Od każdego (3)

      Gdzie byś nie oddał auta do naprawy bezgotówkowej musisz podpisać oświadczenie, że w przypadku odmowy zapłaty w całości lub części przez ubezpieczyciela zobowiązujesz się pokryć koszty naprawy z własnych środków. Inaczej nikt nie podejmie się naprawy bezgotówkowej. Ja to przerobiłem z hossą i warsztatem jd kulej. Hossa mi 4 razy podnosiła naliczenie do wypłaty - 2 odwołania moje, dwa rzecznika poszkodowanych. Nie dostałem 100% tego, czego zażądał warsztat. Oddawałem resztę z własnej kasy w ratach.

      • 10 5

      • warto czytać przed podpisaniem (1)

        miałam podobną sytuację. inny samochód uderzył w moje drzwi na skrzyżowaniu, bo kierowca nie zauważył czerwonego światła. Policja tez była, potwierdziła winę tamtego kierowcy. Też OC sprawcy było w PZU. Też zgodziłam się na naprawę bezgotówkową. Tylko zdecydowanie odmówiłam w warsztacie podpisania, że jeśli ubezpieczyciel nie pokryje wszystkich kosztów naprawy to ja dopłacę. Stanęło na tym, że warsztat dwukrotnie wzywał rzeczoznawcę z PZU żeby mu przed naprawą palcem pokazać uszkodzenia, których nie było widać na zewnątrz. Wszystko odbyło się bezgotówkowo i bezproblemowo. Rozumiem, że w takiej sytuacji można być zdenerwowanym ale zawsze trzeba czytać co się podpisuje i nie zgadzać się na niekorzystne zapisy.

        • 23 1

        • A wszystko to przez wyłudzaczy z polis .Każdy powtarzam,każdy kto prowadzi warsztat gdzie naprawia auta powypadkowe,wyłudza dużo wiecej niż szkoda faktyczna.Dlatego ubezpieczyciele żądać faktur za rzekomo kupione części do naprawy auta.

          • 7 0

      • Dużo serwisów bierze na siebie problemy z ubezpieczycielem przy naprawie bezgotówkowej

        Paradoksalnie to te duże, rzekomo renomowane, pozwalają sobie na takie zagrywki, żeby atakować klienta bo nie chce im się walczyć w sądzie o dopłatę.

        • 15 0

    • serwis nie jest tu stroną, to ty jesteś klientem (1)

      powinno być ustawowo określone że to ubezpieczyciel sprawcy musi się dogadać z serwisem i wtedy by się dało to załatwić. Serwisu nie można tu winić.

      • 3 19

      • Lol

        Przy przekazaniu auta na naprawę bezgotówkowa tak jak wcześniej zostało wspomniane zazwyczaj podpisujesz cesję odszkodowania na ASO i to po stronie ASO jest uzgodnienie kosztorysu i zakresu naprawy z ubezpieczalnia. Dlatego proces ten nazywa się naprawą bezgotówkowa. ASO powinno przystąpić do naprawy dopiero po zaakceptowaniu kosztorysu naprawy przez ubezpieczyciela, zachowali się jak amatorzy, bo gdy ubezpieczyciel się na nich wypiął to zwrócili się do pokrzywdzonej.

        • 19 0

    • Dokladnie o tym samym pomyslalem. (1)

      Przeciez w momencie oddania auta do naprawy z oc sprawcy, calkowite zalatwienie sprawy zlecamy aso i ono w naszym imieniu zalatwia i uzera sie z ubezpieczycielem. Jak ubezpieczyciel nie chce zaplacic to aso z nimi idzie do sadu. Klient nie ma tu nic do rzeczy. Chyba, ze zlecil do aso cos extra ponad to, co wynikalo z kolizji. Ale o tym nic takiego nie bylo napisane.

      • 37 0

      • Owszem ale zalatwic to mozna dwojako.
        Jako pelnomocnictwo do zalatwienia sprawy i mamy wlasnie taki efekt oraz jako podpisanie cesji praw do odszkodowania. W drugim przypadku to serwis ma prawa do odszkodowania i to on powinin byc ibciazany czymkolwiek i to w jego gestii jest na tym zarobic a nie naprawic cos wiecej i nie miec zaplacone.

        • 18 0

  • Skąd czerwony lakier? (3)

    Żadne auto czerwone a lakier na aucie tak.
    Spinka czerwona zostawiła czerwony lakier na pół auta hahaha.
    Paniusia kupiła auto po dzwonie i tyle.

    • 1 10

    • Po dzwonie (2)

      Ale chyba w głowę, to ty jesteś

      • 2 0

      • (1)

        Plastikowa spinka zostawia czerwony lakier samochodowy buahaha

        • 0 1

        • Spinka ma czerwony kolor, więc

          Na srebrnym aucie zostawiła czerwony ślad, połącz wątki Sherlocku, trzymam kciuki.

          • 1 0

  • (5)

    Ubezpieczalnie nie są po to by dać tylko są po to by brać.

    • 45 4

    • (2)

      Ubezpieczalnie nie są od tego żeby coś dać ani żeby coś brać , ubezpieczalnie są od tego by pokryć koszty likwidacji szkody . Na szkodzie się nie zarabia .

      • 1 1

      • ale zarabia się na ubezpieczeniu (1)

        saldo musi wyglądać tak że suma składek ubezpieczeniowych musi przekraczać ilość wypłat. Inaczej nikt by nie prowadził takiego biznesu.

        • 0 0

        • Ależ oczywiście , chciałbyś prowadzić interes do którego miałbyś dopłacać? Ktoś wyliczył że ubezpieczeni składają się na ewentualne wypłaty i ubezpieczyciel musi mieć na pokrycie swojej działalności i jeszcze na tym zarobić . Ciebie to dziwi?

          • 0 0

    • tak? to zobacz znawco ile miliardów pln rocznie jest wypłacane poszkodowanym (1)

      kolejny na zasadzie "nie znam się, ale się wypowiem"

      • 2 5

      • Głównie zanizonych

        • 4 0

  • przestancie kombinowac rodacy (3)

    jak ja lubie te krzyczace naglowki: "ubezpieczyciel oszukal poszkodowanego"

    a prawda jest taka ze czesc ludzi chce zarobic na szkodzie: dostac kase jak za rozliczenie fakturowe
    a samemu poskładać pojazd z czesci na szrocie u pana Waldka
    niektorzy to nawet jak flinstonowie bylyby sklonni ujezdzac swoja bryke byleby pare tysiaczkow zarobic z odszkodowania

    ludzie uczciwi nie maja problemow w ubezpieczalniami - z reszta tyczy sie to tez np wymiaru sprawiedliwosci

    • 3 10

    • (1)

      Przepraszam bardzo. Za szkodę należą się pieniądze niezależnie od tego czy i w jaki sposób naprawie auto a należy się tyle ile potrzebne jest do przywrócenia pojazdu do stanu z przed szkody. Dziękuje, do widzenia

      • 0 0

      • i wlasnie to powinno byc zmienione - tylko naprawa bezgotowkowa

        W Polsce takie prawo jest zle bo jesteśmy narodem kretaczy
        nie doroslismy do takich rozwiazan - zadnej kasy do rak
        po Polak wyklepie u pana waldka a reszte wyda na chorwacje - takiego wała !

        • 0 0

    • Gdzie tu widzisz

      Że poszkodowana chciała zarobić na szkodzie? Oddała auto do naprawy bezgotówkowej i chciała naprawić je w pełnym zakresie szkody

      • 3 0

  • Ja bym za 4 tysiące naprawił lepiej niż ASO za 16 (1)

    Pani by wzięła 7 z PZU i wszyscy zadowoleni

    • 9 5

    • A najbardziej PZU bo zyskało 9 a ty masz tylko 3. Robi się inaczej. Naprawia za 4, bierze 7 a o pozostałe 9 idzie się do sądu.

      • 0 0

  • Z ubezpieczalnią z a w s z e do sądu! Zawsze!

    Przez ludzi, którzy się nie sadzą dzieją się takie rzeczy tj. zaniżone o 50% wypłaty odszkodowań, nieuznanie faktur za pojazd zastępczy czy też takie jak opisane w artykule

    • 0 0

  • Ten dzban z Opla wymiata, zorientował się, że przed nim autobus. Nie można się za nim wlec.

    No to trochę czasu stracił. Co do szkody - lepiej mieć OC z bezpośrednią likwidacją od jakiejś sprawdzonej firmy - z tym kłopot bo nawet w tych lepszych czasem ludzie rotują

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Premiera MINI Cooper F66

Premiera MINI Cooper F66

Sprawdź się

Sprawdź się

Co to jest DPF?

 

Najczęściej czytane