• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ktoś uszkodził moje auto. To ja mam problem, nie ten "ktoś"

Ewa
9 marca 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Samochód naszej czytelniczki został "przestawiony" i uszkodzony przez inny pojazd. Pani Ewa na wypłatę odszkodowania i naprawę swojego auta czeka już prawie miesiąc. Samochód naszej czytelniczki został "przestawiony" i uszkodzony przez inny pojazd. Pani Ewa na wypłatę odszkodowania i naprawę swojego auta czeka już prawie miesiąc.

Zgłosiła się do nas czytelniczka, której samochód - zaparkowany na ulicy - został "przestawiony" przez inne auto. Z pozoru niegroźne uderzenie uszkodziło układ kierowniczy i karoserię fiata grande punto. Od miesiąca pojazd pani Ewy jest unieruchomiony, bo ta musi użerać się z ubezpieczalnią. Przedstawiamy jej wyczerpującą relację. Istny galimatias.



Dzień I (8.02.18)

Czy kiedykolwiek zostałe(a)ś niesprawiedliwie potraktowany przez ubezpieczyciela?

Zacznijmy od samego początku. 8 lutego, około godz. 14, zaparkowałam swój samochód na ul. Żywieckiej zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku. Zaparkowałam prawidłowo, równolegle do chodnika po prawej stronie. Po ponad godzinie wróciłam do auta i zauważyłam, że coś jest nie tak. Fiat zmienił pozycję - z równoległej na ukośną, a prawe koło znalazło się na chodniku. Podeszłam do auta od strony kierowcy i dostrzegłam uszkodzenia na drzwiach, progu, błotniku i przednim kole.

Z relacji jednego z mieszkańców pobliskiego bloku przy ul. Żywieckiej zobacz na mapie Gdańska - który po usłyszeniu potężnego huku wyjrzał przez okno - wynika, że kierowane przez kobietę czerwone auto uderzyło w moje grande punto. Impet był tak duży, że fiat "wskoczył" na kilkunastocentymetrowy krawężnik.

Z racji na sporą liczbę świadków zdarzenia, pani postanowiła pozostawić za wycieraczką mojego auta kartkę z namiarem do siebie.

Sprawczyni zdarzenia zostawiła za wycieraczką uszkodzonego auta niebieską kartkę. Sprawczyni zdarzenia zostawiła za wycieraczką uszkodzonego auta niebieską kartkę.
Około godz. 15:30 skontaktowałam się z kobietą, która potwierdziła, że spowodowała uderzenie. Zdradziła, że mieszka bardzo blisko miejsca zdarzenia, ale ku mojemu zdziwieniu odmówiła spotkania i podpisania oświadczenia sprawcy kolizji. Poinformowałam szanowną panią, że jeśli się nie pojawi, wezwę policję. Odmówiła.

Zadzwoniłam pod numer alarmowy 112. Po kwadransie na miejscu pojawił się policyjny radiowóz. Na polecenie funkcjonariuszy raz jeszcze skontaktowałam się ze sprawczynią. Telefon przejął jeden z policjantów, któremu kobieta przekazała informacje o jej miejscu zamieszkania i numerze rejestracyjnym auta. Funkcjonariusz nalegał, aby sprawczyni pojawiła się w miejscu zdarzenia. Kobieta jednak ponownie odmówiła. Została jedynie pouczona o dalszych konsekwencjach.

  • Skutki zderzenia
Około godz. 16:45 czynności dobiegły końca. Przy próbie odjechania z miejsca zdarzenia okazało się, że auto ma nie tylko uszkodzoną karoserię i koło, ale również układ kierowniczy. Byłam zmuszona pozostawić samochód na miejscu i wrócić do oddalonego o 16 km domu innym środkiem transportu.

Co ciekawe, po godz. 17, gdy byłam już blisko miejsca zamieszkania, nieoczekiwanie zadzwoniła sprawczyni. Kobieta poinformowała mnie, że może spisać oświadczenie, ale wyłącznie w towarzystwie jej osoby towarzyszącej. Prawdopodobnie męża. Przekazałam państwu, że mogę wrócić na ul. Żywiecką, ale spiszemy oświadczenie przy policji. Nie zgodzili się na obecność funkcjonariuszy.

To był wyczerpujący dzień, ale to niestety dopiero początek mozolnej walki o swoje prawa.

Fiat grande punto został "przestawiony" przez jadące auto. Fiat grande punto został "przestawiony" przez jadące auto.
Dzień II (09.02.18)

Na podstawie numeru rejestracyjnego samochodu sprawczyni ustaliłam przez internet numer polisy i ubezpieczyciela, u którego pani wykupiła OC. Telefonicznie zgłosiłam szkodę do Generali. Zaproponowano mi auto zastępcze albo ekwiwalent pieniężny w wysokości 600 zł. Wybrałam samochód.

Po kilku godzinach odebrałam auto zastępcze. Pomyślałam - wszystko idzie całkiem sprawnie. Udostępnili mi samochód, przyjedzie rzeczoznawca i wyceni szkodę, naprawią mojego fiata, wszystko wróci do normy. Byłam dobrej myśli. Byłam.

Dzień III (12.02.18)

Na ten dzień otrzymałam wezwanie do Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku w celu złożenia zeznań. Po spotkaniu z funkcjonariuszami udałam się na ul. Żywiecką na kolejne spotkanie, tym razem z rzeczoznawcą Generali. Pracownik z ubezpieczalni zanotował każdą skazę na karoserii 12-letniego auta. Dosłownie - każdą. Nawet delikatne wgniecenie na klapie bagażnika, które auto ma od dłuższego czasu. Mężczyzna był nieuprzejmy. Twierdził, że drzwi kierowcy nie ucierpiały w tym zdarzeniu, a widoczne rysy to stare otarcia. Zmroziło mnie. Około godz. 13 otrzymałam pierwszy kosztorys i protokół oględzin. Zmroziło mnie po raz drugi.

Kosztorys sporządzony przez rzeczoznawcę Generali. Kosztorys sporządzony przez rzeczoznawcę Generali.
Ten kosztorys to jeden wielki żart. Rzeczoznawca uznał, że da się naprawić auto za 750 zł. Problem w tym, że w tej kalkulacji nie ma ani słowa o uszkodzonym układzie kierowniczym, nie ma też przybliżonego kosztu dostarczenia samochodu do jakiegokolwiek warsztatu. Rzeczoznawca zignorował również fakt, że fiat zaparkowany był równolegle do krawężnika, a koła były ustawione w pozycji na wprost. Skręcenie kół nastąpiło dopiero wskutek uderzenia. Mało tego, wymyślił teorię, że auto sprawczyni uderzyło w bieżnik koła lewego od przodu. To kompletna bzdura, przecież kobieta przyznała się, jak było w rzeczywistości.

Postronny człowiek niewiele może z tego "bełkotu" zrozumieć, ale w pewnym momencie dociera do niego, że to świadome działanie ignorujące poważne uszkodzenia, których auto doznało 8 lutego. Rodzi się pytanie: czy wynika to z niekompetencji rzeczoznawców, a może to po prostu zalecenia, do których muszą się stosować pracownicy ubezpieczalni?

Dzień IV (15.02.18)

Oczywiście nie zgodziłam się na zaniżoną wycenę szkody. Wysłałam pismo do Generali ze skargą na sposób przeprowadzenia oględzin przez rzeczoznawcę. Poinformowałam również ubezpieczyciela, że oddaję samochód w ręce autoryzowanego serwisu Fiata, który naprawi auto bezgotówkowo.

Tego samego dnia laweta zabrała samochód do warsztatu. Z uwagi na bardzo mocno skręcone koła, sam załadunek auta trwał około godziny. W ASO złożyłam wszystkie niezbędne dokumenty i podpisałam cesję praw z odszkodowania.

Myślałam, że w końcu zakończy się sprawa nieudolnego prowadzenia likwidacji szkody przez Generali. Nic bardziej mylnego.

Dzień V (19.02.18)

Otrzymałam odpowiedź na złożoną przeze mnie skargę. Odpowiedział mi... sam zainteresowany, czyli rzeczoznawca. To chyba nie powinno tak wyglądać?

- W związku z tym, że odwołanie klientki dotyczyło w znacznej mierze merytorycznych aspektów wyceny - na pytanie odpowiedział rzeczoznawca. W większości przypadków odwołania klientów analizuje i odpowiada na nie, dedykowany do tego celu dział odwołań i reklamacji - wyjaśnia Justyna Szafraniec, rzecznik prasowy Generali.

Odpowiedź rzeczoznawcy na złożoną przez czytelniczkę reklamację. Odpowiedź rzeczoznawcy na złożoną przez czytelniczkę reklamację.
Problem w tym, że auto zostało kupione w polskim salonie i nigdy nie miało wymienianej przedniej szyby.

Dzień VI (20.02.18)

ASO wyceniło naprawę Fiata należącego do pani Ewy. Kosztorys został przekalkulowany przez ubezpieczyciela.

- Otrzymaliśmy kosztorys z warsztatu, wybranego przez klientkę. W związku z tym, że zakres naprawy znacznie różnił się od naszych wstępnych oględzin, zleciliśmy kolejne, aby potwierdzić związek przyczynowo-skutkowy dodatkowych uszkodzeń ze zdarzeniem - dodaje.
Pierwsza kalkulacja stworzona przez ASO i korekty naniesione przez Generali. Pierwsza kalkulacja stworzona przez ASO i korekty naniesione przez Generali.
Dzień VII (21.02.18)

Otrzymałam telefon z warszawskiej centrali ubezpieczyciela. Osoba dzwoniąca zadała krótkie pytanie: gdzie jest pani samochód? Odpowiedziałam, że w warsztacie, po czym momentalnie połączenie zostało przerwane. Próbowałam oddzwonić, ale przez cały czas numer był zajęty.

W godzinach wieczornych Centrum Pomocy Generali przysłało mi SMS-a z informacją, że następnego dnia muszę zwrócić samochód zastępczy.

Dzień VIII (22.02.18)

Tego dnia nastąpiła kulminacja. Festiwal nieudolności ubezpieczyciela trwał dalej. Wszystko zaczęło się z samego rana, kiedy zadzwoniłam do Generali w celu wyjaśnienia kwestii auta zastępczego. No i zaczęła się saga odsyłania od osoby do osoby, z działu do działu. I tak w kółko, milion telefonów, godziny "wiszenia" na linii i zero poczucia odpowiedzialności.

Napiszę w skrócie, streszczę cztery godziny telefonicznego użerania się z konsultantami Generali. Otóż ubezpieczyciel poinformował mnie, że nie dotarły do nich żadne dokumenty z warsztatu. Z kolei po kontakcie z ASO okazało się, że ich kosztorys na kwotę - uwaga - 6157 zł nie tylko został wysłany, ale Generali zdążyło już odesłać odpowiedź, w której uznane zostały wcześniej pominięte szkody (próg i opona), zakwestionowano jednak uszkodzenie układu kierowniczego. Poinformowano mnie, że warsztat odwiedzi rzeczoznawca... z Lublina, który wykona dodatkowe oględziny. Po kilku godzinach przekazano mi również informację, że mogę korzystać z samochodu zastępczego do zakończenia naprawy mojego auta. W końcu jakiś pozytyw.

Dzień IX (28.02.18)

W ASO pojawił się rzeczoznawca Generali, który dokonał dodatkowych oględzin pojazdu. Pracownik ubezpieczalni naniósł kolejne poprawki na kalkulację stworzoną przez serwis. Ubezpieczyciel podniósł kwotę naprawy z 4550 zł na 5410 zł. Do pełni szczęścia wciąż jednak brakuje, bo autoryzowany serwis Fiata postawił sprawę jasno: albo ubezpieczyciel zgodzi się na naszą kalkulację albo my nie naprawimy pani auta.

Rekalkulacja kosztorysu po kolejnych oględzinach w warsztacie. Rekalkulacja kosztorysu po kolejnych oględzinach w warsztacie.
Dzień X (06.03.18)

Po kilku dniach zażartych negocjacji na linii ASO - Generali, w końcu strony doszły do porozumienia. Ubezpieczalnia zgodziła się na nową, jeszcze wyższą kalkulację. Ostateczna kwota naprawy - 6371 zł. A przypomnijmy, że pierwotny kosztorys Generali opiewał na kwotę... 750 zł. Można? Można.

Finalna rekalkulacja. Finalna rekalkulacja.
Zastanawia mnie fakt, dlaczego tak bardzo różnią się kalkulacje ASO i ubezpieczalni?

- W tym konkretnym przypadku różnica wynika z zakresu uszkodzeń, jaki był możliwy do stwierdzenia podczas pierwszych oględzin i tym, co możliwe było do stwierdzenia w warunkach warsztatowych, po demontażu elementów zewnętrznych. Dodatkowo wyjaśniamy, że Generali proponuje zawsze możliwość naprawy pojazdu w swojej sieci naprawczej na zasadach rozliczenia bezgotówkowego. Ceny napraw w różnych warsztatach mogą się znacząco różnić, natomiast Generali gwarantuje możliwość naprawy we współpracującym warsztacie za kwotę zgodną z ostatecznym kosztorysem, wykonanym przez Generali. Jeżeli klient jest zainteresowany naprawą w innym warsztacie, może oczywiście tego dokonać również bezgotówkowo. Wówczas zakres naprawy i jego koszt jest uzgadniany między tym warsztatem a ubezpieczycielem, a po naprawie ubezpieczyciel opłaca fakturę wystawioną przez warsztat - zdradza Szafraniec.
I tak minął okrągły miesiąc od feralnego zdarzenia na ul. Żywieckiej. Wciąż nie mam swojego auta, jeżdżę samochodem zastępczym, ale na całe szczęście, chyba zmierzamy do finału sprawy.

Czego zabrakło w tej całej historii? Profesjonalizmu, a przede wszystkim zwyczajnej ludzkiej empatii. To smutne.

- Za ten czas oczekiwania klientki i niedogodności z tym związane, serdecznie przepraszamy. W tym czasie - w ramach ubezpieczenia OC - klientka użytkowała i nadal użytkuje auto zastępcze, które - mamy nadzieję - chociaż w części zniweluje niedogodności wynikające z unieruchomienia jej samochodu - zakończyła Justyna Szafraniec.
Nie wspomnę już o kobiecie, która spowodowała całe to zamieszanie. Konsekwencje? Straci zniżki i zapłaci mandat karny w wysokości 100 zł. To tyle. Jak jej problemy mają się do całej tej farsy, w którą zostałam uwikłana? Nijak.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że osób w podobnej do mojej sytuacji jest cała masa. Tym bardziej uważam, że trzeba takie tematy nagłaśniać. Niech w końcu ubezpieczalnie zaczną nas traktować poważnie.
Ewa

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (282) ponad 10 zablokowanych

  • Ubezpieczyciele

    Każda ubezpiecza nią to banda oszustów a rzeczoznawca każdy samochód który ma 3 lata i więcej traktuje jako stary, bo takie są wytyczne ubezpieczycieli. Najlepiej płać i nic od nich nie wymagaj.
    Uczciwie płace ale jak jest szkoda i trzeba naprawić z mojego AC to wycena nie przekracza 700 zł.
    Złodziejstwo w biały dzień.

    • 2 1

  • Nie wiem o co wielkie halo. Wstawia się auto do warsztatu i oni zajmują się likwidacją oraz bezgotówkową likwidacją szkody.
    Niektórzy by chcieli alby TU dało im do ręki 30tys zł i oni by sobie naprawili za 2tys.

    • 1 2

  • Wniosek

    kupcie sobie auto do którego nie można stosować części zamiennych np.Suzuki SX 4 i po sprawie

    • 0 2

  • zlikwidowano państwowy nadzór ubezpieczeń , to mamy na rynku bandytów

    • 1 3

  • (6)

    co to za moda na zostawianie samochodu na środku drogi? Naprawdę myślicie, ze jesli nie ma zakazu postoju to mozecie auto na drodze zostawić? Jeśli jadący za wami pojazd musi przekroczyć skrajnię jezdni (zjechać na przeciwny pas ruchu) należy się wam mandat.Sam kiedyś takowy dostałem, więc to żadna bajka. Obecnie panuje jakieś dziwne przyzwolenie na tego typu praktyki - np. łąkowa wiecznie zastawiona przez okolicznych buraków. Mam nadzieję, że zgodnie z powyższym materiałem zdjeciowym policja nałożyła mandat za niedozwolone parkowanie. I to jeszcze na tak wąskiej drodze...brawo za pomysłowość zostawienia tam auta

    • 18 140

    • pewnie, może lepiej zastawiać chodniki? (5)

      Jezdnia ma być wolna, a piesi niech siedzą w domu, bo hrabia nie może przejechać. Auto zaparkowane przy krawężniku uważa za zaparkowane na środku drogi, to może auto zajmujące cały chodnik uważa za zaparkowane prawidłowo, bo pozostawia wg niego 1,5m dla pieszych? I jeszcze ten mandat, nie umie jeździć, sprawia zagrożenie na drodze i zwala jeszcze na innych. Wstyd!

      • 10 6

      • nie, tam po prostu nie można NIGDZIE zostawić auta - ani na drodze, ani na chodniku (4)

        na grunwaldzkiej też zostawisz auto na drodze? "nie mam gdzie zaparkować, to sobie zostawie auto na drodze""...

        • 5 9

        • na grunwaldzkiej jest zakaz parkowania :) (3)

          na osiedlowych drogach pod blokami zwykle nie ma.

          • 10 0

          • art 47 prawa o ruchu drogowym (1)

            brak zakazu o niczym nie świadczy. Auto musi przekroczyć skrajnię jezdni - mandat

            • 0 4

            • bo świadczy o tym nakaz

              • 1 0

          • Zwykle jest, strefa zamieszkania nie pozwala na parkowanie poza wyznaczonymi miejscami.

            Niestety u kierowców z przepisami trochę słabo...

            • 1 0

  • PZU też tak (1)

    próbował pogrywać ze mną . Pierwsza wycena naprawy na kwote 2300zł . Ostateczny koszt naprawy ASO 30 000zł

    • 5 0

    • PZU to wgl najgorsza ubezpieczalnia, robią problemy ze wszystkim, byle wypłacić jak najmniej, a jak chcesz u nich ubezpieczyć auto to są najdrożsi . odradzam PZU !!!

      • 3 0

  • Głupia baba. Ile ona żyje na tym świecie? Tydzień? Przecież to oczywiste, że kosztorysy ASO i ubezpieczalni będą się różniły diametralnie. Niestety, ale to fakt. Dlatego nie ma co się irytować pierwszą wyceną ubezpieczalni tylko oddać samochód do ASO i czekać. W końcu się porozumieją i naprawią auto. Inna sprawa, że od razu powinni akceptować kosztorys, a nie odstawiać jakieś szopki. Kiedy mają przytulić składkę to wszystko super, hiper, a jak mają wypłacić odszkodowanie to ból d...upy.

    • 0 6

  • GENERALI - DNO TOTALNE !!!

    Ten ubezpieczyciel to totalne dno!!!. Miałem podobną sytuację gdzie szkoda została przez nich wyceniona na 170 zł, a w rzeczywistości koszt naprawy był 10krotnie wyższy, w każdym nieautoryzowanym warsztacie, w którym byłem po wycene. Lepiej omijać ich z daleka!!!

    • 5 0

  • "Czego zabrakło w tej całej historii? Profesjonalizmu, a przede wszystkim zwyczajnej ludzkiej empatii. To smutne"

    To była zwykła próba oszustwa ze strony ubezpieczalni, trzeba nazwać rzeczy po imieniu.

    • 12 0

  • Kpina

    Miałem szkodę w BMW F11, ubezpieczalnia wyceniła naprawę w pierwszej wersji na 2800 zł a w drugiej 3400 zł udzielając sobie 25% rabatu

    • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Distinguished Gentleman's Ride (1 opinia)

(1 opinia)
w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Event w Audi City Gdańsk

warsztaty, dni otwarte

Sprawdź się

Sprawdź się

Jakim autem ściga się młody, gdyński kierowca rajdowy Maciej Liszka?

 

Najczęściej czytane