• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kupują używane auto, a wymagają, żeby było jak nowe

Michał Jelionek
27 grudnia 2023, godz. 06:00 
Opinie (219)
Roszczeniowy klient od kilkuletniego auta wymaga... salonowej świeżości. Roszczeniowy klient od kilkuletniego auta wymaga... salonowej świeżości.

"Proszę pana, dlaczego ten samochód nosi ślady użytkowania? Tu ma rysę na błotniku, tam przetarcie na fotelu... Bo, proszę pana, ma już 7 lat i przejechane ponad 180 tys. km. Może dlatego?". Na rynku roszczeniowych nabywców aut używanych nie brakuje. Ba, jest ich coraz więcej. I właśnie oni są głównymi bohaterami mojego felietonu.



Ile aktualnie lat ma twoje auto?

Płacę, wymagam - to dewiza stara jak świat. Oczywiście, wszystko się zgadza. Kupując samochód używany, nie chcemy trafić na minę. Tym bardziej że oszustów wciskających nam zmęczone buble w ładnym opakowaniu, po przejściach nie brakuje.

Płacąc niemałe pieniądze, oczekujemy, że auto będzie w co najmniej dobrym stanie. No właśnie, w dobrym stanie, nie salonowym, bo to po prostu niemożliwe. Niektórzy podchodząc do zakupu kilkuletniego auta, zachowują się, jakby jechali właśnie do salonu zamawiać fabrycznie nowy egzemplarz.

Nie zapominajmy, że poszukujemy samochodu używanego i po prostu musi nosić jakiekolwiek, większe bądź mniejsze, ślady użytkowania. Nie ma innego wyjścia. Chyba że przez kilka lat "dziadek jeździł nim w niedzielę tylko do kościoła". Jak mawia jeden z kultowych kitów wciskanych przez handlarzy.

Osobom, które od kilkuletniego auta oczekują salonowej świeżości, proponuję zejść na ziemię. I to szybko. Oczywiście można trafić na samochód, który od nowości był w rękach pedantycznego zapaleńca motoryzacyjnego. Wówczas stan auta zbliżony jest do salonowego. Ale takich aut można szukać ze świecą. A druga sprawa - takie "perełki" zazwyczaj są dużo droższe od konkurencyjnych egzemplarzy.


Ostatnio rozmawiałem ze znajomym, który zawodowo zajmuje się sprzedażą używanych aut. Potwierdził, że jest coraz gorzej. Ludzie wymagają od używanych aut cudów. Dzwonią po kilka razy dziennie, oglądają auto bardzo skrupulatnie, odbywają kilka jazd próbnych, zamawiają raporty, przeglądy w ASO - po czym rezygnują z zakupu na ostatniej prostej, bo... auto nie jest jednak jak nowe. No i - ku ich zdziwieniu - jest trochę wyeksploatowane.

Zawsze w takich sytuacjach odpowiada klientom: jeśli chce pan nowy samochód, to zapraszam do salonu. Proste. Co więcej, niektórzy powiewu nowości wymagają od aut służbowych, którym skończyło się finansowanie i trafiły na rynek wtórny. Auto firmowe po nie wiadomo ilu kierowcach, a zarazem niezmęczony egzemplarz - to się gryzie, a wręcz wyklucza.


Mam też wielu znajomych, którzy posiadają przepiękne, drogie samochody. Kiedy przychodzi czas sprzedaży... to na samą myśl o użeraniu się z zawracającymi głowę roszczeniowymi klientami mają najzwyczajniej dość. I wolą taką usługę zlecić zawodowcom.

Wydaje mi się, że wyższy poziom roszczeniowości wynika z coraz to wyższych cen na rynku wtórnym. To, że ceny aut wystrzeliły w kosmos, nie oznacza, że będą w lepszym stanie. Bo tak po prostu nie jest. Ceny są dużo wyższe, ale samochód, który ma 7 lat i 180 tys. km na blacie, musi być nieco zmęczony.

Nie zapominajmy również, że jakość nowych samochodów z roku na rok spada. I zapewne ich żywotność także. To pokłosie oszczędności producentów, ale i dobrze nam wszystkim znanego downsizingu, czyli wyciskaniu z "silników do kosiarek" sporych mocy.

Opinie (219) 7 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (6)

    Byle handlarzyna za wymęczonego Fiata Grande Punto 1.4 8v z 2007 roku woła 15999 PLN.

    Parę lat temu gdy ten samochód był młodszy, z mniejszym przebiegiem, jakoś wołali mniej.

    • 27 13

    • Nie ma za wielu samochodów na rynku.

      Od 5 kwietnia do 30 czerwca 2022 roku Ukraińcy nie musieli wnosić opłat celnych i płacić podatku VAT przy imporcie wybranych towarów, w tym samochodów. W tym czasie wwieziono na Ukrainę 236792 auta.



      Ulgowy okres podatkowy obowiązywał od 5 kwietnia, ale nie dotyczył towarów wwożonych z Białorusi i Rosji. Władze ukraińskie zdecydowały się na wprowadzenie takiego rozwiązania z dwóch przyczyn - aby ożywić gospodarkę w czasie wojny oraz z obawy, że w warunkach wojny zabraknie żywności. Szybko zorientowano się jednak, że żywności nie zabraknie, a tania, wwożona bez cła żywność z państw takich jak Polska czy Czechy może stanowić nieuczciwą konkurencję dla miejscowych producentów. Zorientowano się też, że Ukraińcy zaczęli masowo sprowadzać samochody stare, używane, nierzadko uszkodzone.



      Od 1 lipca przywrócono konieczność wnoszenia opłaty celnej i podatku VAT przy imporcie na Ukrainę szeregu towarów, w tym samochodów.



      Liderem pod względem liczby sprowadzonych egzemplarzy jest Volkswagen Passat - najczęściej 15-letni i z Polski.

      • 12 0

    • To jest wina kupujacych. Kolega kupił superb 2015 chyba. Wywalił kupe kasy za auto z kolorem ,felgami i wnetrzem takim jak wszystkie superb. Na szaro. Nic ciekawego na dobra sprawę.

      • 4 1

    • Takie mamy czasy. Ja w 2019r. kupiłem 5 letnie rodzinne Berlingo za 34 koła, a miesiąc temu czyli 4 lata od zakupu sprzedałem je za 38. Taki lajf. Nowe zdrożały to i stare musiały proporcjonalnie. Mój ojciec też w 2019r. kupił nową Corollę w totalnie podstawowej wersji i zapłacił za nią 57tys. Teraz bez stówy nie podchodź.

      • 10 1

    • A wiesz co to inflacja?

      Kupiłam w 2017 auto za 13000 zł, sprzedałam w 2023 za 15000.

      Ale za te 15 tysi kupię znacznie mniej niż w 2017, więc nie zarobiłam.

      • 9 3

    • Inflacja

      Proszę popatrzeć na ceny aut nowych. Ceny używanych nie są brane z sufitu tylko odzwierciedlają zmiany cen aut nowych. Proszę popatrzeć co robią ubezpieczyciele: podnoszą wartość samochodów przy AC

      • 5 4

    • Pablo

      Wszystko podrożało a auta maja byc coraz tańsze. Hahah liedys euro kosztowało 3.8 a paliwo 3.5 zobaczcie ile dzis kos,tuje. Stąd min biora sie ceny

      • 0 0

  • Gdyby nie ogromne cła na granicy z UE (7)

    to nowe samochody sprowadzane z zagranicy były o 1/3 tańsze. To są koszty integracji.

    • 28 17

    • (2)

      To dziękuj swojemu Trumpowi prawaku za wojny celne USA z EU.

      • 11 14

      • To wszystko przez Kim Dzong Una i pania z gazowni!

        • 7 3

      • Trump ci podniósł cła? Mój Trump? :D :D :D

        • 1 2

    • (1)

      To skad sprowadzalbys samochody na polski rynek? Z USA? Japonii? O ktorych clach dokladnie mowisz?

      • 5 3

      • Z ZEA

        • 1 0

    • chyba a Ameryki ?? (1)

      Jesteśmy od 20 lat w Unii Europejskiej i samochody są zwolnione z cła. Faktem jest ,że na samochody osobowa pobierany jest podatek akcyzowy 3.1 % ale nie 30 !!

      • 1 1

      • powyżej pojemności 2.0

        18,6% akcyzy

        • 0 0

  • (1)

    A ja nie polecam handlarzy. Sprowadzają złomy, powypadki- "naprawiane" dosłownie w szopie u szwagra, sprzedają je nie znającym się ludziom za gruby hajs i za plecami klienta wyśmiewają jego naiwność. O cofaniu liczników i tego typu akcjach nie wspominając. I niech nie p...la bezczelni h...je tej swojej mitologii, że klient jest roszczeniowy i chce mieć za 10 tysięcy najlepiej najnowszego passata... Tym bardziej, że z racji wojny ceny używek poszły obecnie absurdalnie do góry, a biedni handlarze mają teraz swoje żniwa. Z racji powyższych czynników, jest to grupa "zawodowa" która szanuje najmniej. Zaraz po nich są pośrednicy nieruchomsoci- w ich wypadku różnica między nimi a handlarzami jest tylko taka, że wieśniacki dres z sieciowki, podróba złotego zegarka i ryj cwaniaka ustępuje wypacykowanemu cwaniaczkowi w modnej, przyciasnej koszuli:) Praktyki mają te same- żerując na dużym popycie i naiwności drugiej strony(tym razem nie emerytów którym wbija powypadkowy składak, ale np. słoików którzy nie znają topografii miasta). Jedna i druga "profesja" powinna włączać klientowi lampkę ostrzegawcza, że mają do czynienia z naciągaczem.

    • 67 3

    • nigdy nie kupuj od handlarza - sprawdzaj, czy osoba od której kupujesz to nie słup

      to moje podstawowe zasady.
      I niestety nasza wiedza o autach jest bardzo słaba - typowy kupujący ma w dudzie, że auto było spawane z dwóch a zamiast poduszek zaślepki z popularnego portalu - za to przeszkadza mu rysa na błotniku. Cofnięty licznik i odświeżony lakier - to podstawowe wymagania większości kupujących.
      A 90% tych sprowadzonych z zachodu aut to kompletne strucle - kiedyś szukałem znajomemu to wszystkie były po dzwonach, ale znalazłem dwa w miarę proste: jeden był po powodzi a drugi po pożarze :)

      • 13 1

  • (2)

    Taka prawda. Ludziom się w D poprzewracało. Wymagają cudów. A drugą stroną medalu są chore ceny używanych aut.

    • 20 7

    • bo nowe też podrożały (1)

      a podrożały ponieważ:
      - w górę poszły podatki
      - konkurencja jest coraz mniejsza
      - producenci muszą inwestować w nowe zakłady dla elektryków
      - producenci muszą realizować targety na elektryki które finansują ze sprzedaży spalinowych

      • 5 2

      • jeszcze zapomniałem dopisać

        że w górę poszły standardy i wyposażenie - część wymaga prawo (jak np. jakiś tryb eco czy czujniki ciśnienia w oponach) a część narzucają producenci - klienta nikt tu o zdanie nie pyta.

        • 4 1

  • auta nie sa drozsze, tylko trzeba na nie wydac wiecej pieniedzy (1)

    Skumulowana inflacja z ostatnich lat wynosi okolo 40%

    • 27 8

    • W punkt

      Poprostu chleb kosztował 2 zł teraz 6 zł
      I co..........?

      • 0 0

  • (7)

    Auta używane trzymają cenę.Mam swoje już pełnoletnie.Awarii zero,serwisy na bieżąco..koszty jakieś 600 zł rocznie.OC 400zł.Plus paliwo.I po co mi nowe za 150k?Pośmigam jeszcze dobre 15 lat swoim mitsubishi,niezawodna jednostka rdza nie wchodzi.Ceny nowych to kosmos,łatwiej i taniej użytkować starszy.

    • 23 26

    • Dobre szkoda tylko że masz całkiem inne auto.

      • 4 5

    • Bajkopisarz się odezwał.

      Nie wydajesz na auto bo nim nie jeździsz.

      • 6 3

    • Serwis 600 zł rocznie? (1)

      W ogóle nie dbasz o to auto.

      • 8 4

      • Auto to on ma chyba z klocków Lego.

        Serwis niepotrzebny.

        • 4 2

    • Taa tylu letnie Mitsubishi

      bez rdzy...z fantastyki to nie byłeś zagrożony w podstawówce.

      Mitsumaniak

      • 11 2

    • Popieram bo mam podobnie i za nic bym nie zmienił mojej prostej i bezawaryjnej jednostki. A równo tyłek dowiezie chociażby na halę.

      • 0 0

    • Azjata

      Bez rdzy ......?
      Zobacz go od spodu !

      • 2 0

  • Są dokładnie tacy jakie jest społeczeństwo. Większość kierowców których widzimy to pozerzy za miniratke w powycieranych butach.

    • 19 2

  • Opinia wyróżniona

    (49)

    Nie po to się zmienia samochód, żeby wpakować się na minę i studnię bez dna, dlatego sprawdza się go, zanim się go kupi. To nie jest nic nienormalnego. Wiadomo, że po zakupie używanego będzie coś do roboty, ale niech to będzie coś typu klocki czy choćby amortyzatory, a nie od razu sprzęgło czy turbina.

    • 97 56

    • To idz do serwisu po salonowego i kup 2 latka (24)

      • 39 10

      • (23)

        Kupiłam 13-to latka w bardzo dobrym stanie. Da się.

        • 16 13

        • Dla jasności: bardzo dobry stan wcale nie oznaczał, że nie było w nim kompletnie nic do roboty. Było, ale nie było to nic na już.

          • 7 1

        • (21)

          Bardzo dobry wybór. Starsza motoryzacja jest o niebo lepsza od dzisiejszej. Wystarczy dbać. Dzisiejsze jeżdżące pralki, kosiarki, to takie chwilówki. Z salonu wyjeżdżasz z wrażeniem że nie dojedziesz do domu, a później złom trzeba sprzedać po 50 tys przebiegu.

          • 21 10

          • Tak się pocieszają gołodupce, których nie stać (6)

            • 13 20

            • (3)

              Tak piszą pozerzy których nie stać na prawidłowy serwis cacuszka w leasingu!

              • 8 3

              • Przepraszam, kto wycina DPFy bo nie ma na wymianę? (2)

                • 3 0

              • (1)

                Zdziwiłbyś się kto wycina dpfy.

                • 0 1

              • wątpię, na pewno nie nabywcy nówek :D

                • 0 0

            • Póki się nie odezwałeś " golodupcu" (1)

              Póty tylko rodzina wiedziała, żeś niepełnosprytny. Idź się dalej pucować przy swoim nowym, drogim trupie... ;)

              • 0 3

              • Dlaczego obrażasz człowieka za wyrażenie swojego zdania? On ma rację, poza tym im samochód bardziej naszpikowany elektroniką, tym większe ryzyko usterki, której zwykły Kowalski nie ogarnie, samochód nie ruszy i na dzień dobry laweta, bo jakaś drobna pierdoła zdechła i samochód unieruchomiła. To, że Ciebie stać na nówkę sztukę w kredycie na ileś tam dziesiąt lat czy w leasingu na firmę nie czyni Cię lepszym od innych. Zresztą jeszcze bogatsi mogą śmiać się z ciebie, bo kredyt albo leasing masz a oni sobie za gotówkę wezmą i to nie jedno a kilka, bo im się tak podoba. Zapamiętaj: stan posiadania nie stanowi o wartości człowieka.

                • 2 3

          • Piszesz o niemieckiej i francuskiej motoryzacji chyba. (1)

            • 6 2

            • Japończyka rdza zżera już w salonie. Ogólnie obecnie do każdego koncernu są zastrzeżenia

              • 14 7

          • (6)

            Ze starszą motoryzacją problem polega na tym, że jeśli poprzedni właściciel robił niewiele, to na nowego spadną wszystkie poważne naprawy i nie zawsze się to opłaca, dlatego trzeba sprawdzać co się da przed zakupem. W mój poprzedni samochód na przestrzeni lat wpakowałam kilka razy więcej niż był wart ( z sentymentu ) , wymienione albo zregenerowane miał już chyba wszystko poza silnikiem, a i tak co chwilę się psuł. Co prawda zrobił łącznie 600 tysięcy kilometrów, ale ile można. ;)

            • 9 1

            • W ciągu ilu lat zrobiłeś wspomniane 600 000 km ? (5)

              • 3 0

              • (3)

                12 lat 300 tysięcy km, resztę poprzedni dwaj właściciele. Samochód ma teraz 23 lata i z tego co wiem, to nadal jeździ. Nie wiem, ile zrobił nowy właściciel.

                • 6 0

              • Ale nie wiem, ile zrobił nowy właściciel, stanęło na 600 tysiącach, jak go sprzedawałam. Ile można inwestować...

                • 4 0

              • (1)

                Skoro tyle jeździłeś i tyle czasu miałeś to auto to nie dziwne, że coś trzeba było zrobić. Piękny wynik.

                • 10 0

              • Dzięki. Niektóre rzeczy były robione nawet 2 czy 3 razy, natomiast zdarzało się, że ten samochód był w warsztacie co miesiąc. Jedna rzecz zrobiona, padła kolejna i tak w kółko. Jak auto nie było w warsztacie 4 miesiące to tych rzeczy do robienia było kilka na raz. Studnia bez dna, za to bardzo rzadki egzemplarz.

                • 5 0

              • 43

                • 0 1

          • Popieram (4)

            Masz rację, wiem po swoim przykladzie człowiek dąży do tego żeby mieć jak najnowszy model auta. Dorobiłem się 5 letniej kia ceed, może dla wielu to nic, ale też dla wielu jednak spory wydatek. Wszystko robione na czas regularnie serwisowane, raczej jestem typem kierowcy co dba o pojazd i nie mogę sobie pozwolić na awaria auta mimo wszystko w ciągu 4 lat eksploatacji, wymianie silnika po 2 latach po następnych 2 pęknięta głowica dałem sobie spokój z tym autem i sprzedalem. Kupiłem stare audi A4 i przez dwa lata użytkowania zapomniałem jak wygląda warsztat samochodowy raz w roku serwis olejowy i to wszystko. Stare samochody będą jeździć dużo dłużej od obecnie produkowanych a dla mnie mają to do czego służy, czyli ma przewieść w godnych warunkach z punktu A do punktu B.

            • 16 4

            • Trafiłeś na zadbany egzemplarz. O moim A4 mogę powiedzieć tyle, że zawsze dowiozło na miejsce, ale psuło się kilkanaście razy do roku.

              • 6 0

            • ja nie dążę (2)

              Odrzucają mnie te wszytkie systemy w nowszych samochodach. Najlepsze fury wg mnie wychodziły w latach 2000-2006, w niektórych markach nawet do 2010 zanim nie wymienili udanego modelu na nowszy, który zgodnie z trendem i wymogami UE miał już przerost formy nad treścią, nadmierne skomputeryzowanie i fabrycznie zaprojektowane interwały serwisowe podzespołów.

              • 8 3

              • Mam już pełnoletnie Subaru (1)

                i przez ostatnie 10 lat użytkowania (kupiłem używane) nigdy nie zawiodło. Jak już coś się psuło/zużywało, to dawało oznaki na tyle wcześnie, że bez problemu udalo się zakończyć podróż czy wakacje i na własnych siłach dojechać do mechanika. Po tylu latach jest już problem z korozją w niektorych miejscach, ale nie mam o to żalu. Przeglądy techniczne bez problemu przechodzi, wciąż niektóre elementy zawieszenia fabryczne (tuleje przednich wahaczy), cała elektryka działa. Lepszego auta chyba już w życiu mieć nie będę...

                • 6 1

              • pierwsze Subaru kupiłem w 2015

                i wtedy trochę nie do końca świadomy że to marka z lekka egzotyczna u nas, remont silnika po 3 latach (wypalony zawór), ale jako że to 2.0 turbo i lekko podłubany to się z tym liczyłem, drugiego kupiłem w 2020, UPG robiłem po 4 mc-ach, ale i z tym się liczyłem, jako że kupiłem dość okazyjnie - mimo że auto było (i jest ;))wciąż w oryginalnym lakierze, zadbane, z pełną historią serwisową.
                Jakiego używanego auta bym nie kupował, jak bym nie sprawdził (a aut różnych miałem kilkanaście, głównie japońskich, przez ostatnie 16 lat)zawsze liczę się z tym że w pierwszym roku będzie do włożenia lekko 5k pln - jeżeli ktoś jedzie po kilku/kilkunasto letnie auto i oczekuje igły, która przez 2 lata nie będzie wymagała żadnego wkładu to albo nigdy nie kupował używanego samochodu, albo żyje w innym świecie.

                Z kolei sprzedając samochody, zawsze uczciwie opisywałem w jakim są stanie, co było robione, co wypadałoby zrobić, dawałem do wglądu FV za części czy naprawy, co więcej - jak coś palącego i poważnego było do zrobienia przed sprzedażą to to robiłem (min. wstawiałem nowy katalizator do 18 letniej HRV), a i tak Janusze jak przyjeżdżały to marudziły, bo znalazły coś czego nie było w opisie i liczyły się, że skoro taki szczegółowy opis to będzie turbo igła

                • 3 0

    • i dlatego dopiero po wielu jazdach probnych intelekty fejsbuckowe dochodza do wnioski, ze 5letnie auto nie jest calkiem nowe

      • 20 2

    • (14)

      Sprzęgło i turbina to też duperele. Jak są do wymiany, też nie ma tragedii.

      • 23 6

      • (13)

        Jak ktoś ma dodatkowe 5 tysięcy to spoko.

        • 9 12

        • Kupujac uzywane, musisz sie liczyc z tym, ze dolozysz do 10-20% ceny zakupu (2)

          Tak jak napisal kolega, sprzeglo czy turbina - to tylko koszty eksploatacyjne.
          Gorzej, jak kupujesz pieknie zespawanego skladaka po wypadku, z "cwiartka" z allegro.
          A to trudniej wychwycic niz szarpiace sprzeglo.

          • 18 2

          • Oczywiście, że każdy używany samochód wymaga mniejszych lub większych napraw, ale też każdy by chciał, żeby koszty tych napraw były jak najniższe. Też nie chodzi o to, żeby kupić auto i od razu wstawiać je do warsztatu na większe naprawy. Na przestrzeni pół roku naprawy wyniosły mnie sporo mniej niż 5 tysięcy i druga sprawa: nie było tam nic z czym trzeba było lecieć do mechanika od razu. Od razu to ten samochód zrobił tysiąc kilometrów w trasie bez najmniejszego problemu i oznak awarii.

            • 3 1

          • Wtedy nie kupujesz

            • 0 0

        • (9)

          Co to jest 5 tys w dzisiejszych czasach ? Tarcze i klocki kosztują 2000zl do zwykłego kompakta. Niestety trzeba się liczyć z coraz większymi kosztami eksploatacji. I to jest główny powód roszczeniowości klienta. Auto się podoba to biorę, a jak się nie podoba to nie biorę. Wielka filozofia.

          • 13 3

          • (8)

            Zależy do jakiego samochodu i u jakiego mechanika.

            • 5 1

            • (7)

              Do januszy już nie jeżdżę, bo to są podwójne koszty. Mowa jest o kompakcie typu golf bez fajerwerków. Koszty dobrej usługi idą w górę.

              • 6 4

              • (5)

                Najwięcej nabija robocizna, części to może 1/4 ceny. Jeśli ktoś może mi te same części wymienić taniej i równie dobrze, to po co mam przepłacać. Nie mam tu na myśli zamienników tylko oryginały.

                • 5 2

              • (4)

                Przesadzasz z kalkulacją. Wkładasz oryginalne części, a żałujesz parę stówek więcej na gwarancję usługi ? Kolejny bogaty inaczej. Obecnie piszemy o hamulcach ( są bardziej skomplikowane naprawy) to twoje bezpieczeństwo .

                • 1 1

              • (3)

                Obawiam się, że nie przesadzam. Obawiam się, że nie masz pojęcia, o czym piszesz i błędnie założyłeś, że serwisuję samochód u Mietka w stodole.

                • 2 0

              • Pomiędzy stodołą u Mietka, a ASO jest jeszcze pełen przekrój innych warsztatów, i te warsztaty mogą się różnić cenami. Jak masz znajomych mechaników to te ceny też są delikatnie inne w ich warsztatach.

                • 0 0

              • (1)

                Dlaczego nie u Mietka w garażu? Bedzie taniej za tą samą robotę. Nie przepłacaj.

                • 1 0

              • Znasz jakiegoś Mietka godnego polecenia to daj namiar ;) Może za litra łychy ogarnie. A nie, sorry ty się z Mietkami nie zadajesz, bo to nie ASO.

                • 0 0

              • W górę idą koszty, jakie muszą ponosić właściciele warsztatów, aby im się opłacało te warsztaty prowadzić, a to przekłada się na koszty robocizny. Jakość usług to kompletnie inna para kaloszy i to wcale nie musi być ze sobą powiązane.

                • 5 2

    • Ale.... (1)

      .... wszystkie czesci które zostały ww wymienione są częściami eksploatacyjnymi. To że częściej czy rzadziej się wymienia nie zmienia faktu iż to nadal eksploatacja.

      • 12 1

      • No dobra, ale niektóre używane samochody są w takim stanie, że bywają w warsztacie co 1-2 miesiące, a są też takie, którym wystarczy raz na pół roku, albo rzadziej.

        • 4 1

    • To kup nowy i nie marudź (1)

      2-3 letnie auto i tylko klocki do roboty? Oszalałeś?
      Przez ten czas wszystko się zużywa.

      • 7 4

      • Sprzedawalam 4letnie z przebiegiem 80tys. Do wymiany TYLKO klocki, za to trzeba byl to zrobic w miare szybko. Mialam trzech zainteresowanych, jeden pojechal do ASO na serwis, ktory potwierdzil, ze tylko klocki sa do wymiany. Reszta ok. Panu jednak nie podobalo sie, ze skora na fotelach nosi slady uzywania, ze sa trzy malenkie odbicia na drzwiach (ktos uderzyl drzwiami na parkingu). Chcial upustu 5-6tys. Olalam go. Pojechalamdo salonu, w ktorym kupilam auto i wzieli go od reki bez wydziwiania. Do tylu bylam 4tys, ale mialam swiety spokoj.

        • 8 2

    • Zazwyczaj dlatego sprzedaję się stare auto bo zaczyna wymagać napraw, jeśli ktoś kupuje stare auto to musi się liczyć z tym, że będzie musiał dokonać te naprawy których sprzedający już nie chciał robić.

      • 8 0

    • Kupując używkę

      Niestety nigdy nie można być pewnym w 100 procentach, że w krotce po zakupie, nie padnie turbina czy inne podzespoły napędowe. To tylko kawał stali, nigdy nie ma pewności jak auto było używane i serwisowane. Są różne sztuczki które stosują sprzedawcy żeby ukryć defekty mechaniczne i tego się niestety nie ominie.
      Jedyna recepta to zakup auta z gwarancją, coraz więcej salonów aut używanych, przy salonach producentów.

      • 2 1

    • Sprzęgło? (1)

      Wolę zapłacić nieco mniej za sprawdzone (pod kątem niezawodności) auto i je wymienić ( zestaw firmowego sprzęgła do przeciętnego auta to poniżej 500 zł - nie mówię o wynalazkach z dwumasami). Więc w czym problem? Po zakupie mojego okazało się, że jest problem z hamulcami tył. Zaciski z linkami w sumie ok 400, naprawa banalnie prosta - zrobiłem sam. Da się?

      • 3 0

      • Aha czyli jeśli samochód byłoby ogólnie w super stanie, ale miałby dwumas do roboty to byś nie brał, bo to 1500 zł?

        • 0 1

  • Dla Polaka nowy samochód to taki co ma 9 lat i więcej .

    • 4 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Premiera MINI Cooper F66

Premiera MINI Cooper F66

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Sprawdź się

Sprawdź się

"Gelenda" to popularny przydomek którego modelu?

 

Najczęściej czytane