• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Motocykle. Niedrogi powrót do klasyki

Bawo
12 sierpnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Coraz częściej wystarczy niespełna 10 tysięcy złotych, żeby sprawić sobie widowiskowy motocykl. Warunek jest jeden: niezbędna jest spora doza cierpliwości i wyobraźni.



Szybkie motocykle sportowe, ciężkie choppery i customy, wielozadaniowe enduro - współcześni producenci jednośladów oferują swoim klientom w zasadzie wszystkie rodzaje pojazdów, jakie powstawały na przestrzeni dziesięcioleci. Wszystkie, oprócz cafe racerów, czyli purystycznych przeróbek klasycznych solówek, dokonywanych pierwotnie od lat 50. XX wieku przez brytyjskich Rockersów.

Klasyczny cafe racer miał być szybki, zwrotny i niekoniecznie wygodny. Najbardziej klasyczni przedstawiciele gatunku powstali na bazie Triumphów i Nortonów oraz BSA. To właśnie angielskich motocykli używali wielcy ekranu - James Dean czy Paul Newman.

Kiedy za cafe racerami oszalał cały świat, zaczęły one powstawać na Harleyach, Indianach, a także BMW i o zgrozo dla purystów, także "japończykach".

- Od lat użytkuję motocykle BMW i właśnie na takim jednośladzie postanowiłem zbudować sobie cafe racera - mówi Piotr Kolaska, na co dzień pracownik jednego z gdańskich autoryzowanych serwisów samochodowych. - Klasyczne BMW, które użyłem do przeróbki, nie jest co prawda Triumphem czy Nortonem, ale nic nie pracuje tak wspaniale jak niemiecki boxer.

Kto marzy o cafe racerze bazującym na brytyjskim oryginale, może poszukać na portalach aukcyjnych kilkuletnich egzemplarzy Triumpha, na przykład kultowego modelu Bonneville. Będzie to jednak wydatek kilkunastu tysięcy złotych. Za mniej niż 10 tys. możemy upolować innego klasyka, czyli jedną z 350-tek albo 500-tek Royal Enfielda.

Produkowana w Indiach, żywa skamielina motoryzacji, nie zmieniła się prawie od czasów, kiedy oczarowała młodego Jamesa Deana. Pierwsze motocykle Royal Enfield ujrzały światło dzienne w 1893 r. w Worcestershire w Anglii. Royale świetnie sprawowały się na frontach obu wojen światowych.

Nieprzemijającym przebojem okazał się model "Bullet", produkowany od 1939 roku aż do dziś. Udało mu się przetrwać dzięki Hindusom, którzy w 1956 roku kupili w Wielkiej Brytanii licencję na ten pojazd, aby w 1995 roku kupić prawa do nazwy po zlikwidowanej w 1971 roku w Anglii fabryce. W tym też czasie rozpoczęto też proces przywracania wielokrotnie upraszczanemu jednośladowi jakości i wyglądu pojazdu z najwyższej klasycznej półki.

Konstrukcja sięgająca czasów przedwojennych i cały rynek akcesoriów, pozwala na wyczarowanie współczesnego "Bulleta" w specyfikacji brytyjskiej żandarmerii z czasów inwazji w Normandii, albo modelu łudząco podobnego do pojazdu Jamesa Deana.

Trudno uwierzyć, że szlachetny Royal Enfield, w znacznie zubożonych odmianach, jest w Indiach cały czas podstawą do budowy rykszy motorowych, czy bywa wyposażony w prymitywnego diesla.

- Podobnie jest ze słynnymi rosyjskimi "boxerami" - zauważa Jerzy Włodarczyk, użytkujący na co dzień, wraz z braćmi, trzy rosyjskie motocykle z koszami. - Za naszą wschodnią granicą służą jeszcze cały czas jako codzienny środek transportu. U nas zaś stają się cenionymi klasykami.

Konstrukcja rosyjskich motocykli - Ural, Dniper, K 750 czy M72, wywodzi się wprost od niemieckiej myśli technicznej okresu tuż przedwojennego. Do dziś trwają spory czy słynne silniki przeciwsobne i charakterystyczna konstrukcja rosyjskich jednośladów to efekt zbliżenia niemiecko-radzieckiego w latach 1939-1941, czy też powojennego rabunku fabryk i dokumentacji. Biorąc pod uwagę fakt, że pierwsze M 72 pojawiły się już w 1941 roku, wszystko przemawia za pierwszą wersją.

- Dziś dzięki wielkiej powszechności i niezmienionej konstrukcji, świetnie nadają się na rekwizyty, udające niemieckie pierwowzory. Można też przywrócić je do standardu Armii Czerwonej albo LWP, czy na przykład zabawić się w PRL-owską drogówkę - mówi Jerzy Włodarczyk. - Nasze na razie udają "niemców", ale szykujemy się także do drogówki.

Koszt rosyjskiego motocykla z wózkiem to 3,5 tys. - 15 tys. złotych. Najdroższe są oczywiście M72, które rzadko kosztują mniej niż 7, 8 tysięcy. Ale ciągle jest to cena... motoroweru.

Szukasz salonów i sklepów motocyklowych? Znajdziesz je w naszej bazie.
Bawo

Opinie (30) 5 zablokowanych

  • motory (1)

    super że są tacy ludzie i je odnawiają

    • 0 0

    • jerzy

      hehe, wiesz coś o tym... bo sam masz kilka takich motocykli... następnym razem zrobimy foto ze wszystkimi "maszynami" :)

      • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Distinguished Gentleman's Ride (1 opinia)

(1 opinia)
w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Event w Audi City Gdańsk

warsztaty, dni otwarte

Sprawdź się

Sprawdź się

Jedyny w Trójmieście salon marek Jaguar i Land Rover znajduje się w:

 

Najczęściej czytane