• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wyprawa "maluchów" do Turynu, ale najpierw odwiedziny w gdyńskim porcie

mJ
14 lipca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Zanim wyruszyli do Włoch, w pierwszej kolejności odwiedzili Gdynię. Zanim wyruszyli do Włoch, w pierwszej kolejności odwiedzili Gdynię.

W ostatnich dniach w ogólnopolskich mediach można było usłyszeć bądź przeczytać o grupie zapaleńców, którzy w kawalkadzie 12 Fiatów 126p wyruszyli z Bielska-Białej do Turynu. Wśród uczestników jest także legendarny Sobiesław Zasada. Kilka dni przed rozpoczęciem wyprawy do Włoch jeden z "maluchów" odwiedził gdyński port. Były to dość sentymentalne odwiedziny.



Czy kiedykolwiek posiadałe(a)ś Fiata 126p?

12 "maluchów" i ponad 3 tys. km



Eskapada do Turynu została zorganizowana z okazji 50. rocznicy rozpoczęcia produkcji modelu 126 we Włoszech. Inicjatorami pomysłu są pasjonaci z grupy 126Hooligans, w której skład wchodzi 16 kolekcjonerów z imponującą kolekcją 70 "maluchów". Wyprawa wystartowała 9 lipca, natomiast małe Fiaty na mecie zameldowały się w środę, 13 lipca. Na miejscu uczestnicy spotkali się z władzami Fiata, klubem 126 Italiano, i miłośnikami tego kultowego modelu z północnych Włoch. Powrót do Polski zaplanowany jest na 16 lipca.

Zanim jednak małe Fiaty obrały kurs na Piemont, 1 lipca jeden z filigranowych bohaterów zawitał do gdyńskiego portu.

Cieszymy się, że w szczególnym dla nas roku, jubileuszu Portu Gdynia, możemy być częścią inicjatywy pasjonatów motoryzacji, którzy zabierają nas w wyjątkową podróż - sentymentalną. Historia zatoczyła koło, zabytkowy, czerwony fiat po wizycie w Porcie Gdynia po raz kolejny wyruszył w świat, tym razem na kołach, w wyjątkową podróż do Turynu. W nietuzinkowy sposób możemy wspólnie celebrować historię i dzielić się nią z innymi - mówi Aleksander Wicka z Portu Gdynia.
Załadunek małych Fiatów w Porcie Gdynia na początku lat 80. Załadunek małych Fiatów w Porcie Gdynia na początku lat 80.
Przypomnijmy, że w październiku 1972 r. Fiat 126 został oficjalnie zaprezentowany na salonie samochodowym w Turynie właśnie. Chwilę przed prezentacją Włosi w miejscowości Cassino wyprodukowali 100 pierwszych egzemplarzy. 9 listopada na placu Defilad w Warszawie odbyła się polska premiera tego modelu. Natomiast licencyjna produkcja w fabryce w Bielsku-Białej wystartowała w 1973 r. Produkcja modelu zakończyła się po 28 latach, w 2000 r.

"Maluch" w gdyńskim porcie



  • Zanim wyruszyli do Włoch, w pierwszej kolejności odwiedzili Gdynię.
  • Zanim wyruszyli do Włoch, w pierwszej kolejności odwiedzili Gdynię.
  • Zanim wyruszyli do Włoch, w pierwszej kolejności odwiedzili Gdynię.
  • Zanim wyruszyli do Włoch, w pierwszej kolejności odwiedzili Gdynię.
  • Zanim wyruszyli do Włoch, w pierwszej kolejności odwiedzili Gdynię.
Ten samochód zmotoryzował Polskę, zyskując status auta kultowego. Obecnie na naszych drogach to rarytas. Jak wspomnieliśmy wyżej, jeden z Fiatów 126p tuż przed wyprawą do Włoch odwiedził Port Gdynia. W kontekście małych Fiatów to miejsce również jest symboliczne, bo przecież przed laty z gdyńskiego portu tysiące polskich Fiatów 126p wyruszało w świat, aby przemierzać drogi m.in. Kuby czy Chin.

To jest Fiat 126p z 1975 r. w kolorze Rosso Coralo Scuro 165 - opowiada Artur Pocian z grupy 126Hooligans, siedząc w pięknym czerwonym "maluchu".
Jeden rzut oka na kierowcę i od razu widać, że dla Pociana Fiat 126p to coś więcej niż tylko wspomnienie poprzedniej epoki - zdradza to tatuaż na przedramieniu. Artur Pocian wraz z kolegami przyjechał do Portu Gdynia swoim gustownym "maluchem", by na własne oczy zobaczyć, gdzie zaczynała się historia wielu tych aut.

Trójmiejskie duże Fiaty i Polonezy odwiedziły Zakopane



Zanim wyruszyli do Włoch, w pierwszej kolejności odwiedzili Gdynię. Zanim wyruszyli do Włoch, w pierwszej kolejności odwiedzili Gdynię.
Port Gdynia miał bardzo ważne zadanie w rozwoju polskiej motoryzacji, w tym Fiata. Auta stąd wysyłane były na cały świat: na Kubę, do Chin, gdzie kilka tysięcy Fiatów 126p jeździło jako taksówki. Port ma więc bardzo duży udział w tym, że ten samochód stał się bardzo popularny na świecie - mówi, kręcąc kółka na Nabrzeżu Francuskim.
12 pięknych Fiatów 126p, w tym m.in. egzemplarz ze składanym dachem z 1988 r, 126p w wersji wyścigowej, tzw. szynszyl, czyli "maluch" z 2000 r., czy w końcu najprawdziwszy mały Fiat cabrio z 1994 r., wyruszyły w sentymentalną, wakacyjną trasę z Bielska-Białej, gdzie przez lata montowano te pojazdy, do miejsca narodzin modelu.

Kurs na Turyn obrali także weterani: Zasada i Bielak



Legendarna załoga: Zasada - Bielik. Legendarna załoga: Zasada - Bielik.
Jedzie z nami Sobiesław Zasada z Longinem Bielakiem, którzy w 1975 r. na kołach pojechali dokładnie tą samą trasą do Turynu. Trasa liczy 3126 km. Jadą z numerem 7. Podążamy tą samą trasą, żeby zrobić ukłon w tę stronę. Jesteśmy zapaleńcami, kochamy tego Fiata. Oni też go kochają, dlatego jadą z nami - dodaje Pocian.
Sobiesław Zasada i Longin Bielak jeszcze w latach 70. pokonywali Fiatem 126p setki kilometrów. Na koncie mają m.in. trasę rajdu Monte Carlo. Z Bielska-Białej do Turynu pojechali fabrycznie nowym "maluchem" w żółtym kolorze, o przebiegu 230 km, własnością samego Sobiesława Zasady - jednym z dwóch 126p, jakie słynny kierowca posiada. Zasada i Bielak są najstarszą załogą, która pokonała "maluchem" ponad 3 tys. km. Mają odpowiednio 92 i 96 lat.

Dla mnie ta wyprawa to przygoda i wspomnienie rajdu Monte Carlo ze stycznia 1975 r., na trasę którego ruszyłem również małym Fiatem. Chciałem wtedy pokazać Polakom, dla których "maluch" był wielkim marzeniem, że tym samochodem można przejechać każdą trasę. Moim pilotem był wtedy Longin Bielak. Dziś też jedzie ze mną i ma 96 lat, a razem mamy w sumie 188 lat - powiedział tuż przed wyjazdem Zasada, nestor polskich rajdów, trzykrotny mistrz Europy.
"Maluchy" już na mecie, w Turynie. "Maluchy" już na mecie, w Turynie.
mJ

Miejsca

Opinie (29)

Wszystkie opinie

  • W latach 90 jeżdziłem tym przyrządem do przemieszczania się .... (4)

    I nigdy nie zrozumiem niezdrowego podniecania się kaszlakiem - mały ,ciasny ,skrajnie niebezpieczny , awaryjny ....... i wymieniać jeszcze można długo .....

    • 14 12

    • Nie ma w tym nic niezdrowego. Dla wielu Polaków, w moim wieku i starszych, było to pierwsze auto. Kojarzy się ze wspomnieniami, młodzieńczą energią, czasami z odrobiną szaleństwa.
      Poza tym spójrz na kaszlaka od stony wizualnej - czyż nie widzisz w nim czegoś pomiędzy gokartem a buggy? ;)
      Mało kto chciałby obecnie jeździć nim na codzień. Ale jako drugie (czy trzecie) auto w gospodarstwie, do weekendowych przejażdżek np. na piknik? Czemu nie?

      • 11 2

    • Skrajnie nebezpieczne są (1)

      wieśwageny, składane z trzech egzemplarzy, naprawiane w piwnicach, przechodzące przeglądy u kolesi kolesiów

      • 8 3

      • Taa napewno lepszy jest maluch w którym nogi są w niekontrolowanej strefie zgniotu. Ile osób te samochody już okaleczyły, kuzynka opowiadała co się działo w szpitalu za czasów świetności maluchów.

        • 2 5

    • nie rozumiesz bo nie masz rozumu

      • 0 1

  • Opinia wyróżniona

    (3)

    Pomysł, aby zmotoryzować Polaków kaszlakami był poroniony. Autko nadawało się jedynie na miejskie, codzienne dojazdy do pracy bądź niewielkie zakupy. Nawet kilkudniowy wyjazd rodzinny wymagał nie lada samozaparcia.
    Piszę to, jako były właściciel kaszlaka, którym w porywach robiłem 5-7 tys km miesiecznie po Polsce. Dało się, ale to raczej był survival niż podróż :D
    Choć wspominam mojego "maluszka" z pewna nostalgią. Auto co prawda najbardziej zawodne, ze wszystkich, jakie miałem, ale i najprostsze w samodzielnej naprawie. Bez warsztatu, specjalistycznych narzędzi a nawet bez kanału dało się przy nim zrobić praktycznie wszystko. Sam, jednoosobowo, wyciągałem silnik na parkingu pod blokiem a rozrusznik zmieniałem "gdzieś w Polsce" na stacji benzynowej - bo akurat najazd miała :D

    • 20 10

    • Super Maluch (1)

      Witam ja swego czasu jeździłem maluchem do Istambułu po kożuchy to były wyprawy!!!!

      • 7 0

      • Szacun, opowiedz.

        • 1 0

    • To było dzbanie jedyne dostepne auto dla Polaka ja mogłem wybrac wartburga czy maluch i wolałem malucha.

      • 4 1

  • Opinia wyróżniona

    (1)

    Pomyśleć, że tym pojazdem całe 4 osobowe rodziny jeździły na wczasy np do Jugosławii... To musiały być wyprawy. A teraz się słyszy. Klima, nawigacja, dobre drogi i kierowca po 400 km wyczerpany. Heh.

    • 62 1

    • Czteroosobowa rodzina z bagażem i jeszcze psem na dodatek. Dało się? Dało się.

      • 4 0

  • Takim gown jechać w taką trasę? (1)

    To się zepsuje już za Gdańskiem.Reszte trasy będą to pchać

    • 4 23

    • To było akurat na plus, zawsze trzebało mieć jakieś dziewcze do popychania ;)

      • 3 1

  • Auto jak auto. (2)

    Awaryjność na poziomie dzisiejszych super samochodów. Z tą różnicą, że do malucha nie potrzeba było assistance, komputerów i innych technologicznych rozwiązań,bo wszystko można było zrobić na przysłowiową " trytkę" na poboczu.
    Jak sobię przypominam, że mieściliśmy się do niego w czwórkę, to zachodze w głowę jak to było możliwe... Ale w tamtych czasach wszystko było takie mniejsze, a dawało zdecydowanie więcej radości

    • 16 2

    • > w tamtych czasach wszystko było takie mniejsze, a dawało zdecydowanie więcej radości

      Hmmm.... Z tą radością ok, ale czy było mniejsze to bym polemizował? ;>

      • 0 1

    • Hehe

      Kiedyś były inne czasy. Raz jechaliśmy w siedmiu, ale po wjechaniu w dziurę wachacz się złamał, bo był przerdzewiały.

      • 0 1

  • Maluch

    Miałem 3 małe Fiaciki, troche nie rozumiem tej fascynacji tym samochodem - mały ciasny i ciagle były z nim problemy.

    • 6 3

  • Maluch!! (1)

    Wspaniałe autko,
    Na każdą wyprawę,
    Nie rozumiem systemu,i polityki ze cos tak fajnego nie ma następcy!!!!
    Tylko kluca się o g*wna,a zapomnieli o takim cacku

    • 4 1

    • Kup sobie fiata 500 jak lubisz małe autka

      • 0 0

  • Szacun dla pana Sobiesława

    W tym wieku jeździć sprawnie samochodem, i jeszcze ruszyć w taką trasę, to niezły wyczyn. Życzę dużo zdrowia.

    • 34 2

  • no wlasnie co on tam robil?

    bardzo podejrzane

    • 1 2

  • Miałem trzy po Trabancie.

    Pierwsze dwa z Polmozbytu były awaryjne ale jak zawsze skrzynia biegów,rozrząd ,przeguby tylne i łożyska z przodu,oczywiście linka rozrusznika.Ostatni kupiony za dewizy nigdy się nie zepsuł a przejechałem nim 110tys. o przepraszam ,raz uszczelka pod głowicą bo latem w górach się przegrzał.Siedzenia kubełkowe rozkładane,wentylator,rozrusznik na kluczyk,lakier zachodni.Większość części włoskich.W banku dewizowym w Sopocie wywiesili 100szt przy mnie .ale jak chciałem kupić dwa bo na giełdzie dostałbym 1800dolarów to już usłyszałem że są trzy.Kosztował 1200DM i tysiąc złotych.Pamiętacie te bąble na bokach opon?

    • 3 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdańska Liga Rallycross Modeli RC

30 zł
zawody / wyścigi

Distinguished Gentleman's Ride (1 opinia)

(1 opinia)
w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Event w Audi City Gdańsk

warsztaty, dni otwarte

Sprawdź się

Sprawdź się

Co oznacza skrót KM?

 

Najczęściej czytane