Z Trójmiasta do Tczewa w 20 minut

Są wielkie szanse, że pierwszym z fragmentów autostrady A1 będziemy jeździć już jesienią 2007 r., rok wcześniej niż planowano! Nadal jednak nie wiadomo, jak skończy się konflikt dotyczący budowy kolejnego odcinka A1: od Grudziądza do Torunia.

Front Północny, Sekcja 2 - tak w budowlanej, przypominającą wojskową, nomenklaturze oznaczony jest 7-kilometrowy odcinek Stanisławie - Swarożyn (okolice Tczewa). To najbardziej zaawansowany w budowie kawałek autostrady, to tu od początku września wylewana jest asfaltowa nawierzchnia.

W Swarożynie pełną parą pracuje wybudowana specjalnie na potrzeby autostrady wytwórnia masy bitumicznej (powstaje w niej trzy tysiące asfaltu na dobę). Pod wytwórnię podjeżdżają co chwilę ciężarówki, które transportują świeży asfalt na autostradę. Tam masa przeładowywana jest na tzw. rozściełacze - specjalne maszyny, które korzystając z nawigacji satelitarnej, z milimetrową precyzją układają nawierzchnię.

Wczoraj pracownicy Gdańsk Transport Company - firmy budującej A1 - pokazywali dziennikarzom i politykom, jak przebiegają roboty.

- Bardzo prawdopodobne, że 25-kilometrowy odcinek z Rusocina do Swarożyna będzie oddany do ruchu już jesienią 2007 r. - zdradził nam Aleksander Kozłowski, członek rady nadzorczej GTC.

To znakomita wiadomość dla kierowców, bo do tej pory oficjalną datą pojawienia się samochodów na A1 była jesień 2008 r. Wtedy to, zgodnie z umową, gotowa ma być cała 90-kilometrowa autostrada: od Rusocina nieopodal Pruszcza Gdańskiego do Nowych Marz obok Grudziądza.

Ile będzie kosztował przejazd? - Nie wiemy, ustalenie stawek za przejazd to kompetencja ministra transportu - mówi Kozłowski. Nieoficjalnie ustaliliśmy jednak, że dopóki budowa całego pomorskiego odcinka A1 się nie skończy, pobieranie opłat będzie prawdopodobnie zawieszone.

Optymizmu nie ma jednak co do dalszych odcinków A1. Trwa konflikt o budowę 62-kilometrowego odcinka z Nowych Marz do Torunia. Zgodnie z koncesją wydaną w 1997 r. kontrakt na budowę i eksploatację autostrady od Gdańska aż po Toruń ma GTC. Innego zdania jest minister transportu Jerzy Polaczek (PiS), który zdecydował, że autostradę z Nowych Marz do Torunia wybuduje rząd. - Tak będzie lepiej i taniej - twierdzi Polaczek. Żadne rozmowy nie są jednak prowadzone, więc doszło do kuriozalnej sytuacji: rządowa Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz GTC dublują się, przygotowując równocześnie dwa projekty pod budowę tego samego odcinka.

- Trzeba jak najszybciej usiąść do stołu i rozpocząć rozmowy - uważa Maciej Płażyński, wicemarszałek Senatu, który zwiedzał wczoraj budowę. - Zgadzam się z niektórymi zastrzeżeniami ministra Polaczka, jednak uważam, że zamiast szukać nowego sposobu, lepiej wynegocjować korzystniejsze warunki z GTC.

Podobnego zdania jest Tadeusz Jarmuziewicz, poseł odpowiadający za transport w gabinecie cieni Platformy Obywatelskiej. - Dyskusja o niższej cenie drogi, jeśli zbuduje ją państwo, jest złudna. Więcej pieniędzy kosztuje nas każdy rok, kiedy autostrady nie ma. A nie ma żadnych szans, by państwo na tym odcinku wybudowało autostradę szybciej niż GTC - uważa Jarmuziewicz.

To nie jedyny powód niezgody z ministrem Polaczkiem. Chodzi o jego deklarację, że cała autostrada - od morza do granicy z Czechami, będzie gotowa do 2010 r. - To niemożliwe - uważa wicemarszałek Płażyński.

- To czysta demagogia polityków PiS. Nawet by zdążyć do 2013 r., trzeba się będzie śpieszyć dużo bardziej niż robi to pan Polaczek - dodawał Jarmuziewicz.