- 1 Mieszkańcy Bojana naprawili drogę w Gdyni (121 opinii)
- 2 Nowy Ford Mustang już w Trójmieście (98 opinii)
- 3 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (369 opinii)
- 4 Hamowanie przed autem to bandyterka (171 opinii)
- 5 Nie będzie podatku od aut spalinowych (167 opinii)
- 6 Rondo w Kowalach i niezrozumiały wyjazd (46 opinii)
Z wizytą w muzeum Mercedesa i fabryce AMG
Wart miliony euro Mercedes-Benz 540K Special Roadster z lat 30., ikona motoryzacji 300 SL Gullwing czy 500 SL należący do księżnej Diany, a do tego niezwykle interesująca wizyta w miejscu, z którego wyjeżdżają wszystkie egzemplarze AMG - to i wiele więcej zobaczyliśmy podczas wycieczki do Stuttgartu, którą zorganizował trójmiejski przedstawiciel marki Mercedes-Benz, firma BMG Goworowski.
Na dwudniowy wyjazd do Stuttgartu i Affalterbach trójmiejski dealer zaprosił w sumie 50 klientów, właścicieli modeli ze stajni Mercedes-AMG. Liczba zaproszonych gości nie była przypadkowa - przypomnijmy, że w tym roku AMG obchodzi swoje 50. urodziny.
Nasz samolot na lotnisku Flughafen Stuttgart wylądował w poniedziałek, około godz. 10. Z portu lotniczego udaliśmy się bezpośrednio do oddalonego o 30 kilometrów Affalterbach. To niewielka miejscowość, którą doskonale znają fani motoryzacji z całego świata. Miasteczko swoją popularność zawdzięcza Mercedes-AMG GmbH, czyli po prostu siedzibie firmy AMG.
Zwiedzanie bazy AMG rozpoczęliśmy od salonu, przed którego wejściem ustawiono powitalny szpaler demonstracyjnych Mercedesów-AMG z mocarnym GT C Roadster na czele. Miłym akcentem była flaga Polski, którą zawieszono na maszcie. To ponoć taki miejscowy zwyczaj witania gości odwiedzających miasteczko AMG. Wewnątrz salonu - oprócz kilku pokazowych modeli - czekał ten najbardziej wyjątkowy, czyli GT C Edition 50. To jeden z pięćdziesięciu coupe wyprodukowanych specjalnie na 50-lecie AMG (wyprodukowano również 50 egzemplarzy w wersji roadster). Limitowaną edycję charakteryzują m.in. kute felgi, matowy kolor nadwozia Designo Graphite Grey Magno oraz czarne chromowane wykończenia AMG.
Niestety, salon był jedynym miejscem, w którym zezwolono na wykonywanie zdjęć. Szkoda, bo to, co najciekawsze było dopiero przed nami. Z salonu udaliśmy się do studia projektowego AMG. To przestronny warsztat, w którym stoi kilkanaście egzemplarzy różnych modeli Mercedes-Benz i Mercedes-AMG. Są to auta klientów, które czekają na modyfikacje. Jedni zlecają zmianę koloru nadwozia, drudzy chcą przestylizować zderzaki, a jeszcze inni zmienić wnętrze w swoim Mercedesie. Na miejscu zastaliśmy m.in. model GT R w śliwkowym kolorze nadwozia (jedyny taki na świecie), gigantyczne G 500 4x4 do kwadratu czy 510-konne AMG GT, które na torach Formuły 1 pełni rolę "samochodu bezpieczeństwa".
Kolejnym punktem programu była hala, w której od podstaw, element po elemencie, składa się wyścigowe egzemplarze Mercedes-AMG GT3, zbudowane na bazie seryjnego GT. Pod maską tego torowego potwora pracuje zmodyfikowane V8 o pojemności 6,3 litra i mocy 550 KM. Każdy z gości mógł m.in. sprawdzić, ile waży karbonowo-ceramiczna tarcza hamulcowa, która kosztuje w granicach 6 tys. euro.
Na sam koniec odwiedziliśmy największą z hal, w której tygodniowo składa się 200 silników AMG. Co ciekawe, od 50 lat niemiecka firma wierna jest zasadzie "jeden człowiek, jeden silnik". W praktyce oznacza to, że każdy motor od początku do końca montowany jest ręcznie przez jedną osobę. Po ukończeniu prac, tabliczka z podpisem pracownika odpowiedzialnego za złożenie jednostki trafia na osłonę silnika.
Sam montaż raczej nie jest skomplikowany. To trochę jak układanie puzzli. W zasadzie ciężko o pomyłkę, gdyż nad całym procesem czuwa komputer, który na bieżąco zatwierdza kolejne fazy. Dodajmy tylko, że montaż jednego silnika AMG trwa zaledwie cztery godziny, a każdy z pracowników dziennie składa dwie takie jednostki.
Drugiego dnia wycieczki udaliśmy się do świątyni, czyli muzeum Mercedes-Benz, które zlokalizowane jest przy - jakby inaczej - Mercedesstrasse 100. Obiekt sąsiaduje z fabryką i stadionem, na którym swoje mecze rozgrywają piłkarze VFB Stuttgart. Futurystyczny budynek o eliptycznym kształcie otwarto w 2006 roku. Muzeum liczy aż dziewięć kondygnacji, a na powierzchni 16,5 tys. m kw. zgromadzono 160 pojazdów i ponad 1500 eksponatów, które prezentują ponad 130-letnią historię marki.
Zwiedzanie rozpoczynamy od samej góry, na którą wjeżdżamy kosmicznie wyglądającą windą. Podążając historycznym szlakiem dowiadujemy się wielu ciekawostek, a całość uzupełniają strefy ekspozycyjne z kolekcjami kluczowych modeli. Wystawę otwierają premierowe wynalazki skonstruowane przez Karla Benza, m.in. Benz Patent-Motorwagen Nummer 1, czyli pierwszy trójkołowy automobil. Jednak to, co najpiękniejsze czeka na niższych kondygnacjach.
Ogromne wrażenie wywiera strefa ekspozycyjna prezentująca Mercedesy z lat 20. i 30. To przede wszystkim wspaniały 540K Special Roadster, czyli jeden z najdroższych klasycznych Mercedesów w historii. W 2013 roku jeden z unikatowych egzemplarzy tego modelu został wystawiony na aukcję podczas festiwalu w Pebble Beach. Auto z 1936 roku sprzedano za blisko 10 mln euro. Poza 540K, uwagę zwracają pozostałe rarytasy, m.in. roadster 500K, model 18/80 PS w odmianie Nurburg 460, którym podróżował papież Pius XI, model 770 (zwany również Grosser Mercedes), którym z kolei przemieszczał się Adolf Hitler, czy chociażby pierwszy seryjnie produkowany Mercedes z silnikiem diesla, czyli 260D.
Prawdopodobnie najwięcej "ochów i achów" w przeróżnych językach świata pada przy następnej kolekcji, która przedstawia Mercedesy wyprodukowane po wojnie. Już na samym wstępie wzrok przykuwa zielony "Adenauer", czyli model 300 S. Jednak absolutny prym w tej strefie wiedzie ikona marki - Mercedes 300 SL Gullwing. Dla porównania, tuż obok "skrzydlaka" zaparkowano 300 SL w odmianie roadster. Egzemplarzem tego modelu niegdyś podróżował sam Elvis Presley. Na wystawie nie zabrakło przodka MB SLR McLarena, wyścigowego 300 SLR. To auto, które w latach 1955-63 dzierżyło tytuł najszybszego samochodu świata.
W kolejnych etapach zwiedzania trafiamy na strefę, w której pokazywane są Mercedesy znanych osobistości. Znaleźliśmy tu wiśniowego MB 500 SL księżnej Diany, papamobile Jana Pawła II, który powstał na bazie 230 G, należącą do Nicolasa Cage'a 190-tkę, a także limuzynę kanclerzy Niemiec - MB 600 Pullmana.
Na niższych kondygnacjach wygospodarowano miejsce dla Mercedesów przyszłości. To modele, które niegdyś mogły pochwalić się innowacyjnymi i niekonwencjonalnymi rozwiązaniami. Podziwialiśmy m.in. paskudnie wyglądający model Auto 2000 z 1981 roku, MB 100 D z bateriami i aparaturą wypełniającymi całą przestrzeń bagażową, czy w końcu elektryczny prototyp modelu SLS AMG.
Mercedes-Benz to marka, która w zasadzie od początku swojego istnienia mocno angażowała się w sport. W muzeum nie mogło zatem zabraknąć strefy ekspozycyjnej poświęconej wyłącznie modelom wyścigowym. Na ekspozycji w formie łuku toru wyścigowego zestawiono pojazdy, które odegrały istotne role w motosporcie. Na jednym odcinku trasy, tuż obok siebie stanęły wyścigówki z lat 20. i 30. (m.in. W125 i W196), a także bardziej współczesne "rakiety", jak chociażby Sauber Mercedes C9, CLK-GTR, 190E 2.5-16 Evolution II, SLS AMG GT3, bolidy Formuły 1 (jednym z nich ścigał się Lewis Hamilton), a także dwa wyścigowe ciągniki - 1450 S i Atego. Drugi z potworów został wyposażony w 12-litrowy silnik V6 rozwijający moc blisko 1500 KM.
Na samym końcu wycieczki, na odwiedzających czeka sklep Mercedesa, w którym można zakupić m.in. ręcznie wykonaną miniaturkę Mercedesa 300 SL w skali 1:8 za 19 990 euro, czy podwozie modelu 300 SLR, które kosztuje bagatela... 34 990 euro. Osoby, które nie zamierzają wydawać kilkudziesięciu tysięcy euro na zabawki, mogą wydać tę kwotę na klasyka z certyfikatem. W muzeum znajduje się niewielka giełda, na której - oprócz aut zabytkowych - można nabyć chociażby Mercedesa-Benz SLR McLarena.
I tym miłym akcentem zakończyliśmy naszą dwudniową wyprawę do Stuttgartu.
Dodajmy tylko, że poruszając się po Stuttgarcie, nawet na moment nie da się zapomnieć, że jesteśmy w stolicy Mercedesa. Reklamy na budynkach, bilbordy czy wszechobecne emblematy trójramiennej gwiazdy cały czas nam o tym przypominają. Fani motoryzacji, a w szczególności marki Mercedes-Benz, koniecznie powinni odwiedzić to miasto. Zresztą, to bardzo atrakcyjny region dla wszystkich motomaniaków (nie tylko tych od trójramiennej gwiazdy), bo przecież w Stuttgarcie swoją siedzibę ma jeszcze Porsche, a całkiem niedaleko mieszczą się bazy innych niemieckich gigantów z branży, czyli Audi (Ingolstadt) i BMW (Monachium).
Pod koniec maja 2016 roku do Gdańska przyjechało blisko 100 zabytkowych Mercedesów.
Miejsca
Opinie (25) 1 zablokowana
-
2017-10-21 14:08
AMG
Zaproszony?Może kupujący?Sponsoring?
- 7 1
-
2017-10-21 13:52
Techniczne Dzieło Inżynierii
- 5 1
-
2017-10-21 13:48
super artykuł
SUPER ARTYKUŁ !!! świetne zdjęcia - gratulacje
- 7 4
-
2017-10-21 13:08
Dajcie znac jak bedziecie jechali do Wolfsburga bo mam do pogadania z tymi ich inzynierami na temat rozrzadu w moim 2.0 TDI
- 20 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.