- 1 Od soboty spore utrudnienia na A1 (67 opinii)
- 2 Jechaliśmy Obwodnicą Metropolitalną (265 opinii)
- 3 Mamy najdłuższą estakadę w Polsce (72 opinie)
- 4 Apel policji do kierowców aut i motocykli (79 opinii)
- 5 Będzie łatwiej zaparkować na Świętojańskiej (360 opinii)
- 6 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (207 opinii)
Carspotterzy: łowcy egzotycznych aut
9 listopada 2016 (artykuł sprzed 7 lat)
Z pewnością wielu z was pamięta obrazki samochodów, które były dołączane do kultowych gum Turbo, albo albumy z naklejkami piłkarzy. Natrafienie na bardziej unikatowy model albo lepszego zawodnika wiązało się ogromną satysfakcją. Podobnie jest z car spottingiem. Poniżej tłumaczymy, na czym polega ta motoryzacyjna pasja.
- Sfotografowanie auta w salonie to żadna sztuka ani umiejętność. Car spotting polega na uchwyceniu rzadkich egzemplarzy w akcji, w normalnym ruchu drogowym, albo ewentualnie podczas postoju na publicznych parkingach - tłumaczy Łukasz z Car Spotted Pomorskie.
Osoby, które fotografują rzadkie egzemplarze, to spotterzy lub carspotterzy. W Trójmieście jest ich stosunkowo niewielu, można ich policzyć na palcach jednej ręki. Większość spotterów stanowią przyjezdni.
- Fotografujemy najlepsze okazy, a następnie chwalimy się i dzielimy naszymi zdobyczami na różnych fanpage'ach, forach czy stronach internetowych - wyjaśnia Filip Gurzyński, carspotter.
Z roku na roku liczba spotterów w Polsce rośnie. To hobby, którym zarażają się przede wszystkim młode osoby.
- To prawda. Jednak nie jest łatwo zostać dobrym carspotterem. Tych najlepszych wyróżniają oczywiście świetne zdjęcia niespotykanych modeli, ale także znajomości - dodaje Patryk Sibilewski, carspotter.
Ciężko porównać Trójmiasto do Monako, Londynu czy Dubaju, gdzie "upolowanie" wyjątkowego samochodu nie jest niczym nadzwyczajnym. W tych miejscach widok modeli ze stajni Ferrari, Lamborghini czy Bentleya nikogo nie dziwi. To codzienność.
- Za granicą jest zdecydowanie większy potencjał. Moja siostra podczas pobytu w Monako natrafiła na unikatową Pagani Zondę 760 LH, której wówczas właścicielem był sam Lewis Hamilton. Wciąż jej tego zazdroszczę. W Polsce spotkanie takich aut jest praktycznie niemożliwe - stwierdza Łukasz.
Nie jest tajemnicą, że najlepszym miejscem w Trójmieście na upolowanie egzotycznego egzemplarza jest Sopot, w szczególności okolice Sheratona i Grand Hotelu .
- Rzeczywiście, Sopot jest świetnym miejscem do "spotowania". Bez problemu można tutaj spotkać ciekawy model. Jednak poza sezonem nie jest już tak kolorowo. Najlepszym czasem dla carspotterów jest okres od majówki do końca sierpnia. Wówczas na wakacje do kurortu przyjeżdżają ludzie z całej Polski, ale i z zagranicy. Jest zatem co "łapać" - dodaje.
- Sopockie hotele, okolice gdyńskiego CH Klif , a także aleje łączące Gdańsk z Gdynią, czyli Grunwaldzka , Niepodległości i Zwycięstwa - to najlepsze miejsca w Trójmieście na spotkanie wyjątkowych aut - zdradza Patryk.
Nadchodzi zima, a to dla carspotterów oznacza kilkumiesięczną stagnację.
- Po sezonie "perełek" na drogach jest zdecydowanie mniej, ponieważ właściciele przesiadają się na tzw. daily, czyli samochody do codziennej jazdy. Powód jest prosty - jazda autem sportowym w warunkach zimowych, z dużą mocą i napędem na tył, po prostu jest niebezpieczna, łatwo o poślizg i uszkodzenie pojazdu - mówi Mateusz z Car Spotted Trójmiasto.
W naszym kraju zdecydowanie najlepszym miejscem na spotkanie egzotycznych modeli jest Warszawa. Ciekawie jest również we Wrocławiu, w którym można stanąć oko w oko z jedynym w Polsce modelem Bugatti Veyron czy Ferrari LaFerrari. "Ustrzelenie" rzadkiego egzemplarza to zazwyczaj czysty przypadek, szczęśliwy traf. Zdarza się jednak, że właściciele drogich samochodów sami informują carspotterów o swojej wizycie w danym miejscu, o danej godzinie.
- To faktycznie się zdarza. Jednak w miastach, w których car spotting jest bardziej popularny, spotterzy wymieniają się informacjami na żywo. Publikują zdjęcia danego auta z dokładną lokalizacją w grupie spotterskiej. W Trójmieście nie jest tak łatwo, ponieważ spotterów jest zbyt mało. U nas zazwyczaj jest to sytuacja losowa, trzeba po prostu wiedzieć, w jakich miejscach istnieje największe prawdopodobieństwo pojawienia się takiego auta - wyjaśnia Filip.
Spotkanie na trójmiejskich drogach aut ze stajni Bugatti, Koenigsegg, Pagani czy Zenvo graniczy z cudem. Póki co, carspotterzy z Trójmiasta muszą się zadowolić nieco tańszymi samochodami. Wśród najczęściej fotografowanych marek są m.in. Mercedesy AMG, BMW M-Power, Audi RS i Porsche. Nieco rzadziej udaje się "ustrzelić" Lamborghini, Ferrari, Maserati, Rolls-Royce'a czy Bentleya.
- Swego czasu w Trójmieście można było spotkać pierwszy polski egzemplarz Porsche 918 Spyder, który niestety został sprzedany do Warszawy. Na nasz facebookowy profil trafiały zdjęcia ciekawych egzemplarzy Ferrari - 458 Speciale, Dino 246 GT czy 365 GTB/4 Daytona. Były prawdziwe petardy w postaci De Tomaso Pantery i Lancii Stratos. Pojawiło się Lambo Aventador w kolorze Verde Ithaca, którym porusza się znany dziennikarz. Osobiście bardzo lubię zdjęcia Nissana GT-R Nismo, a także BMW M5 w limitowanej wersji 30 Jahre Edition. To jeden z dwóch jeżdżących po Polsce egzemplarzy. Jest ich jedynie 300 na całym świecie - wylicza Łukasz.
- Wśród moich ulubionych zdobyczy jest Alfa Romeo 8C Competizione. Złapanie Alfy jest najlepszym przykładem na to, jak bardzo nieprzewidywalny jest car spotting. Wiosną 2015 roku przechadzałem się po Sopocie. Było zimno i ponuro. W takiej aurze unikatowych aut po prostu się nie spotyka. Nagle usłyszałem coś ciekawie brzmiącego. Odwróciłem się, a obok mnie przemknęła bardzo rzadko spotykana 8C. Zdenerwowałem się, bo nie udało mi się zrobić żadnego zdjęcia. Jednak na całe szczęście właściciel auta postanowił zatankować Alfę. Dorwałem ją na stacji benzynowej i zrobiłem kilka zdjęć. Od tamtego czasu nikt więcej nie widział jej na ulicy, ale ponoć cały czas znajduje się w Trójmieście. Z kolei moim marzeniem jest uchwycenie Ferrari F40. Wierzę, że kiedyś będę miał okazję stanąć oko w oko z tym pięknym autem - zakończył Filip.
Czytaj także: Strzela do statków. Rozmowa z shipspotterem