• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Range Rover Sport. Rzeczowy zew Albionu

BaWo
29 marca 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Range Rover Sport - ambasador brytyjskiej motoryzacji na kontynencie. Range Rover Sport - ambasador brytyjskiej motoryzacji na kontynencie.

Zwaliste. Mało zwrotne i mimo bojowego wyglądu - nieporadne w terenie. Tak do niedawna ocenialiśmy samochody typu SUV. Coś się jednak zmieniło - za sprawą Range Rovera Sport.



Wnętrze Range Rovera: nie ma tu ekstrawagancji... Wnętrze Range Rovera: nie ma tu ekstrawagancji...
...dominuje prosty wystrój... ...dominuje prosty wystrój...
...i oszczędny design. ...i oszczędny design.
Trójmiejskie ulice pełne są uterenowionych Mitsubishi, Suzuki, Mercedesów czy Toyot. Coraz więcej też podkasanych BMW, VW, czy Audi. Na tym tle czteronapędowa reprezentacja Albionu wypada bardzo skromnie.

Naszym zdaniem, powodem jest strach, jakim na wybrzeżu obdarzamy wszystko, co nie ma teutońskiego lub skośnookiego rodowodu. Bo dlaczego w takiej Warszawie, można zobaczyć motoryzacyjny klub sześciu kontynentów? Albo dlaczego Ślązacy, wychowani teoretycznie pod tym samym zaborem co my, nie boją się Alfy Romeo, Lancii czy Saaba?

Z pewnością dlatego, że z południa bliżej jest do kolebek europejskiej kultury. Mają tam też autostradę, która sprawia, że łatwiej przemykać na zachód i pozbywać się tam utartych od lat uprzedzeń. Mieszkańcy metropolii "nad kałużą" muszą na razie zadowolić się tanimi liniami, które, odlatując z mglistego Rębiechowa, w dwie godziny przerzucają nas do równie mglistego Luton, czy Doncaster - Sheffield.

To zaś szczęśliwie sprawia, że coraz częstszym widokiem na naszych drogach zaczynają być Freelandery, Discovery czy Rovery 75, a nawet Jaguary. Nareszcie - chciałoby się powiedzieć nam, od dawna zakochanymi platonicznie w brytyjskiej motoryzacji. No, może nie do końca platonicznie. W końcu gdyby tak było, nie powstałby ten tekst.

Uzbrojeni w uliczne obserwacje oraz niezłą wiedzę z dziedziny teutońskiej motoryzacji, postanowiliśmy bowiem sprawdzić czym odróżnia się ona od sławnej probrytyjskości. I czy tą ostatnią można polubić. W ten sposób w nasze ręce trafił Range Rover Sport.
RR Sport to najmłodsze dziecko Land Rovera, należącego od kilku lat, podobnie jak Jaguar, do indyjskiego koncernu Tata.

Nieco tańsza, ciut mniejsza i mniej ekskluzywna odmiana Range Rovera, która zadebiutowała na rynku w 2005 roku, ma za zadanie trafić w gusta mniej konserwatywnej klienteli. Od swojego większego brata odróżnia ją mniejsza ilość drewna, chromów, optycznie lżejsze nadwozie i mniej przestrzeni na przednim rzędzie siedzeń. Reszta jest w zasadzie podobna. Silniki, pneumatyczne zawieszenie i jedyny w swoim rodzaju genotyp, który sprawia że kanciastego RR nie sposób pomylić z jakimkolwiek innym autem.

"Nasz" testowy Range Rover Sport krył pod maską 3,6 litrowego turbodiesla, uzbrojonego w osiem cylindrów, 272 KM i moment obrotowy, wynoszący 640 Nm. Jak na mniejszego Range Rovera przystało, ważył zaś "tylko" 2656 kg, masa całkowita auta to ponad 3,1 tony. Jeżeli dodamy do tego, że RR Sport może ciągnąć 3,5 tonową przyczepę, okaże się, że mamy tu do czynienia z maluchem, którego można porównać jedynie z Audi q7, czy Mercedesem GL. Porównywalna jest też cena. W tym przypadku wynosząca 86,5 tys. euro.

W przeciwieństwie do swoich germańskich konkurentów, sportowy Anglik sprawia wrażenie lżejszego. To wypadkowa kanciastego rysunku i niskiej linii okien oraz długości, wynoszącej zaledwie 4,8 metra. Ostatnie centymetry przypadają na ciężką, tylną klapę. Angielskim zwyczajem jest ona dzielona na dwie części. W przypadku, kiedy chcemy wrzucić do przestrzeni bagażowej lżejsze przedmioty, dotykamy mikrostyku pod rejestracją i otwieramy jej górną część. Większe przedmioty wymagają podniesienia całej klapy. W górę załatwiają to za nas hydrauliczne siłowniki. Gorzej z ruchem w dół. Przy takiej opcji niektórym może zabraknąć siły, albo też wzrostu. Przydałby się system automatycznego zamykania. Zwłaszcza, że nie mamy tu do czynienia z tanim autem.

Parasolka schowana. Wskakujemy do środka. Niski próg i proste krawędzie umożliwiają nam uniknięcie pobrudzenia sobie spodni. Rozkładamy się w anatomicznym, skórzanym fotelu i - w drogę. Ten ostatni obejmuje nas ze wszystkich stron. Kierownica jest dokładnie tam, gdzie być powinna, a lewarek 6-biegowego automatu sam wchodzi w dłoń.

Podobnie jest z przejrzystą przyciskologią na tunelu centralnym. Rewelacja. Taką lekcję ergonomii powinni przerobić wszyscy, chcący projektować samochody. Tuż za lewarkiem zmiany biegów znajduje się pokrętło, sterujące zawieszeniem. Przestawiamy je na pierwsze przełożenie terenowe. Pojazd unosi się do góry, a my z głębokim pomrukiem atakujemy rozmiękłą, pagórkowatą łąkę. Potem zaliczamy płytki rów, przeprawiamy się przez niewielki strumień i jak gdyby nigdy nic, wyjeżdżamy z powrotem na ubitą drogę.

Wszystko odbywa się bezproblemowo i niezwykle płynnie. Bez ślizgów i mielenia kołami i bez przechyłów nadwozia (pneumatyczne zawieszenie). Dopiero po wyjściu z samochodu widzimy, co narobiliśmy. Kilkunastocentymetrowe koleiny, które zdążyły już nabrać wody. Zmiażdżone krzaki i porozcinane kępy traw. Range Rover pobrudził zaś sobie jedynie trochę progi, felgi i opony. Trzeba to umyć. W drodze do myjni zaliczamy małe rondo i ciasno wchodzimy w zatoczkę.

Brytyjski terenowiec składa się w obu jakby był niezbyt dużym samochodem osobowym. W dodatku, robi to bez piszczenia oponami i jakiegokolwiek opóźnienia reakcji. To w tej klasie rzecz raczej niespotykana. Po myciu z kocią łatwością wydostaje się zaś z wąskiego rękawa, zrobionego wyraźnie na złość użytkownikom publicznego "Karchera".

Zrobiliśmy 200 kilometrów. Jedyne, czego nie sprawdziliśmy, to 70-centymetrowa głębokość brodzenia. Ale - jest jeszcze za zimno na ewentualne kąpiele. Czas na tankowanie. Z pełnego zbiornika zniknęło 27 litrów oleju napędowego. Jak na tak ciężkie auto - 13,5 litra oleju napędowego to dla tej klasy norma. To też o dwa litry więcej, niż podaje producent. W dane producenta niezbyt chce nam się jednak wierzyć. Tym bardziej, że angielscy optymiści próbują w katalogu przekonać nas, że pięciolitrowa wersja benzynowa, spala w cyklu mieszanym 14,9 litra benzyny na 100 kilometrów. Nikt dotąd nie wymyślił "piątki" w której byłoby to możliwe.

Niedługo potem rozstajemy się z naszym Range Roverem. Będziemy za nim tęsknić. Czteronapędowy rydwan Albionu niczego bowiem nie udaje. To nie tylko eleganckie, ale także całkowicie użytkowe auto, w którym praktycyzm zajął miejsce niemieckiego chromu.

Samochód do testów użyczony przez JLR Gdańsk, pomorskiego przedstawiciela marek Jaguar i Land Rover.
BaWo

Opinie (63) 3 zablokowane

  • nawet nieźle się prezentuje ta TATA (1)

    ale jakoś nie mam zaufania do hinduskiej motoryzacji. To już wolę teutońską i japońską

    • 5 5

    • Ciołku. To nie jest TATA, tylko LR! Japońskie SUVY...

      nawet te marek premium (Lexus, Infinity) nijak się mają do LR !!! Taka jest prawda. LR jest stawiany na równi z Porsche, BMW i Mercedesem.

      • 0 0

  • ja bede chcial w teren to sobie kupie samuraja i 100 kg szpeja do niego,a

    wtedy to to wyzej pseudo asfaltowe auto mozecie sobie wsadzic... do niedowiarkow proponuje zrobic prosty test ...sprobujcie nim po plazowym piasku pojechac...

    • 3 4

  • Range Rover Sport (4)

    to nie jest wóz terenowy, jak sama nazwa wskazuje - to wóz stworzony dla USA i dla obwieszonych złotem i platyną murzynów oraz białych kobiet klasy wyższej średniej w wieku 35-45lat - 70% nabywców to kobiety.

    Podobnie jest w Hong-Kongu, gdzie z racji niskiego wzrostu pań, samochody mają przekonstruowane fotele i pedały :)

    W "teren" to może być zwykły Range Rover - chociaż to i tak kwestia dyskusyjna.
    Co ciekawe model ten nie cieszy się dużym zainteresowaniem na pierwotnie docelowych rynkach dla Range Rover'a czyli w Wlk Brytanii i Francji, gdyż odbiorcy - klasa wyższa średnia i wyższa w wieku + 45 lat preferuje I i II generację Range Rovera, gdyż owe generacje mają lepsze zdolności terenowe (polowania, holowanie przyczep z wierzchowcami), są bezawaryjne i nie są tandeciarsko szpanerskie

    Dziękuję

    • 7 4

    • co za znajmość rynku (3)

      Murzyni mają swoje Hummery i Escalade. Kochają błyskotki, jakby zaponieli iż własnie na nie złowili ich pradziadów Afryce;-)

      Powiedzmy sobie jasno kupując sobie auto za +200kPLN nikt specjalnie nie wjeżdza w błoto, ale jakby zechciał (po drobnych przeróbkach) to by dał rade.



      Z kolei jak się nima kasy to się kupuje samuraja i krzyczy,ze się jest najbardziej z*******ym w terenie. Traktor Ursus też daje radę. Ale to inna bajka.

      • 1 0

      • bo jesli chodzi o teren (2)

        to Samurai jest jednym z najlepszych i nie ma znaczenia ile kosztuje.

        • 2 2

        • Samuraj (1)

          to można powiedzieć polonez polskiego off-roadu. Tania zabawka do moczenia po dach, z tym się zgodze. Tylko jak chcesz wozić laskę gdzieś dalej to miej baczenie , bo przesiądzie się do pierwszego lepszego kolesia, który ma Żuka;-)))

          • 1 0

          • gdzie poznałeś swoją żonę ?

            • 0 1

  • SUV sucks

    • 1 6

  • łatwo zachwalac auto które kosztuje kupe szmalu (1)

    niestety za taki szmal powinno byc naprawde idealne a jednak wiele mu do ideau brakuje!

    • 1 4

    • Okolo 75% auta to podatki. Więc ten samochód jest tani jak barszcz.

      Okolo 75% auta to podatki. Więc ten samochód jest tani jak barszcz.

      • 0 0

  • Jeszcze jest suzuki maruti, ktory mozna bez zalu dobic na wertepach, pewnie lepiej sie sprawuje w terenie niz RR

    • 1 3

  • LR miała w zeszłym roku w Polsce najwyższy wzrost wśród marek premium!

    Polacy coraz chętniej kupują Land Rovery - i wcale się nie dziwię...

    • 2 0

  • Range Rover to najwyższy prestiż. To auta z klasą,

    Range Rover to najwyższy prestiż. To auta z klasą, taki RR zjada na śniadanie XC90 czy Q7. LR to marka premium z dużymi tradycjami i bogatą historią... I nie zmieni tego - jeszcze przez wiele lat - nowy właściciel (azjacki koncern). LR to klasa sama dla siebie, to najlepsze SUVy i 4x4 w segmencie marek premium. Życzę tym wszystkim "znafcom" żeby kiedyś stali się właścicielami LR / RR, bo teraz pewnie jeżdżą Lanosami, Ceedami lub i30 i leczą kompleksy w Internecie :)

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Premiera MINI Cooper F66

Premiera MINI Cooper F66

Sprawdź się

Sprawdź się

Firma Walder to trójmiejski przedstawiciel:

 

Najczęściej czytane