- 1 Mapa pożarów aut w Trójmieście (92 opinie)
- 2 Auto wjechało w pieszych i w budynek (305 opinii)
- 3 "Podatek od aut spalinowych i tak będzie" (134 opinie)
- 4 Nowy Ford Mustang już w Trójmieście (113 opinii)
- 5 Mieszkańcy Bojana naprawili drogę w Gdyni (202 opinie)
- 6 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (378 opinii)
Trójmiejski film o polskim supersamochodzie
Arrinera - trudno uwierzyć, że to polskie auto
Zobacz film promujący ten wyjątkowy, sportowy supersamochód. Producentem filmu jest trójmiejska firma lazniak.com
Arrinera to pierwszy polski supersamochód, który już niedługo trafi do ekskluzywnego klubu starannie wyselekcjonowanych właścicieli. Mamy powód do dumy. Tym bardziej, że film reklamujący rodzimy superbolid nakręciła firma z Trójmiasta.
Zobacz jak kręcono film promujący Arrinerę
Nadwozie, przypominające nieco w rysunku kreacje Lamborghini, napędzane jest przez turbodoładowany silnik V8 o pojemności 6,2 litra. Sprawdzona i niezawodna jednostka napędowa pochodzi ze słynnej Corvetty ZR1. Jej moc to w tym przypadku 638 KM, zaś moment obrotowy wynosi 819 Nm. Dobre auto sportowe to niska masa nadwozia - w tym przypadku wynosi ona dokładnie 1300 kg, czyli mniej więcej tyle, co przeciętny VW Golf.
Większość wagi przypada na silnik, który rozpędza Arrinerę do 340 km/h, pozwalając przy okazji na osiągnięcie 100 km/h w zaledwie 3,2 sekundy. Podstawowa wersja bolidu kosztować będzie 509 000 złotych.
Ten, kto uzna, że "zwykła" Arrinera nie spełnia do końca jego oczekiwań, będzie mógł skorzystać ze specjalnej listy wyposażenia dodatkowego, zawierającego między innymi kamerę termowizyjną oraz zamienne elementy wykonane z Kevlaru. Pierwsza oficjalna prezentacja jeżdżącego prototypu miała miejsce wiosną ubiegłego roku.
Jako że podobne pojazdy sprzedaje się zazwyczaj zanim wyjadą na drogi, powstał już także dedykowany Arrinerze film reklamowy. I tu zaczyna się trójmiejski wątek związany z superbolidem. Twórcą dynamicznej reklamówki samochodu, której przeznaczeniem jest żywot w internecie, jest Paweł Łaźniak, dowodzący na co dzień firmą Lazniak.com. Paweł od ponad dekady pracuje nad projektami filmowymi, dla polskich i międzynarodowych stacji telewizyjnych. Projekt związany z Arrinerą, był dla Łaźniaka swego rodzaju "wisienką na torcie", dzięki której mógł zaprezentować swoje umiejętności z dziedziny efektów specjalnych.
Łaźniak mieszka w Gdyni, lecz - jak sam mówi, jego działalność odbywa się dzięki rozbudowanej sieci, w którą wplątane są różne miejsca w Polsce.
Zdjęcia do Arrinery odbywały się na przedwojennym lotnisku w Ułężu, należącym obecnie do prywatnego właściciela.
- Większość ujęć kręcona była w okolicach Warszawy. Mimo to przy produkcji reklamówki, brało udział wielu ludzi z Trójmiasta. Mało kto wie, że to właśnie tutaj mamy bardzo silną grupę twórców - mówi Paweł Łaźniak.
Arrinera to nie jedyny ciekawy projekt tworzony przez gdynian. Najnowszym jest postprodukcja do dynamicznej realizacji dla klientów z Bydgoszczy, którą zobaczymy już niebawem.
Zobacz także
Opinie (52) 10 zablokowanych
-
2012-03-08 14:00
Arrinera i tak nie powstanie...
Projekt jest po to, zeby wyciagac pieniadze od inwestorow. Doprowadzili juz do klopotow finansowych firme produkujaca rowery z wlokna weglowego.
Ja kibicuje projektowi Kozmo (http://www.kozmo.pl - robiony z pasji, wlasnymi srodkami goscia, ktory pomimo mlodego wieku wiele w zyciu przezyl.- 12 1
-
2012-03-08 13:01
Polska miala zawsze zdolnych ludzi ktorych nie wiadomo dlaczego sie niszczylo !
Byl kiedys przypadek autentyczny i ten kto sie takimi sprawami interesuje wie o tym,,,, otoz pewien czlowiek w garazu zbudowal przed oficjalnym wejsciem do produkcji pewien model Mercedesa supernowoczesnego i to ujawnil przed premiera i pokazal. Niemieccy inzynierowie byli autentycznie w szoku i szybko zjawili sie w Polsce ,, oczywiscie myslano ze to szpiegostwo gospodarcze i skad mial plany samochodu ! I TEN CZLOWIEK ICH ZASZOKOWAL I POKAZAL ZABAWKE Z PLASTIKU KTORA BYLA W KSZTALCIE TEGO MERCEDESA i z tego to skopiowal, Inzynierowie zmierzyli samochod i faktycznie stwierdzili ze to replika i moze jezdzic bo ma chyba o trzy centymetry inne wymiary a to dozwolone. Ten przyklad swiadczy o tym iz mamy rownie zdolnych ludzi w garazu na tzw. wsi jak inzynierowie z Niemiec posiadajacy superzaplecze techniczne. Gdyby ten czlowiek mial takie zaplecze jak Niemcy to by moze Mercedes byl juz w erze kosmicznej.
- 10 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.