• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Drugie życie kasety magnetofonowej

BawoMart
5 listopada 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Dziś nikt już nie powie, że jakiś utwór znajduje się na "drugiej stronie". Dziś nikt już nie powie, że jakiś utwór znajduje się na "drugiej stronie".

Kasecie magnetofonowej stuknęło właśnie pięćdziesiąt lat. Choć już dwadzieścia lat temu wysyłano ją do lamusa, nadal ma swoich fanów. Wciąż ma zastosowanie w samochodach, choć w nieco zaskakującej roli.



Któż jej nie zna? Któż nie trzyma jej do dzisiaj na dolnej półce szafki, czy w torbie w piwnicy? Kaseta magnetofonowa do dziś stanowi ważny element kultury masowej, choć od trzydziestu lat wiadomo, że bardzo przestarzały.

Czy posiadasz jeszcze jakieś kasety magnetofonowe?

- Cały czas używam dyktafonu na kasety, może nie z miłości do tego nośnika, ale po prostu nie lubię zmian i zawsze trzymam w biurku parę "dyżurnych" kaset - opowiada Grażyna, trójmiejska dziennikarka. - Jakiś czas temu przeprowadzałam wywiad z francuskim dziennikarzem i autorem książek. Gdy położyłam przed nim kasetowy dyktafon, nie mógł od niego oczu oderwać. Chyba nie wierzył, że ktoś jeszcze posługuje się takim sprzętem.

Kasetę magnetofonową wymyślił w 1963 roku koncern Philips. Niewielkie pudełko z tworzywa sztucznego, o wymiarach 102 mm długości, 64 mm szerokości i 12 mm grubości, było wówczas rewolucją na miarę dzisiejszych smartfonów. Ludzkość czekała bowiem na kasetę aż 30 lat, od kiedy Niemcy i Anglicy wymyślili rejestrację dźwięku za pomocą taśmy magnetycznej.

Szybko stała się też produktem masowym, wytwarzanym przez tysiące firm. W Polsce kaseta pojawiła się już pod koniec lat 60. W oryginalnej, kapitalistycznej wersji, można ją było kupić w Baltonie i Pewexie, gdzie prym wiodły produkty Maxella, AGFY, JVC, czy Sony. Mieliśmy także swoje kasety, produkowane przez Zakłady Włókien Chemicznych Chemitex Stilon w Gorzowie Wielkopolskim oraz Zakłady Włókien Chemicznych Chemitex Wiskord w Szczecinie. Polskie kasety były tanie, trudno dostępne i podobno bardziej brudziły głowice. Ale to właśnie do nich mamy dziś największy sentyment.

Od początku swojego istnienia kaseta kompaktowa robiła w bezpardonowy sposób porządki na rynku elektroniki użytkowej. Najpierw wyrzuciła na margines trudne w obsłudze i niepraktyczne magnetofony szpulowe. Potem, stając się podstawowym elementem przenośnych odtwarzaczy i radioodtwarzaczy, zawładnęła na przełomie lat 60. i 70. plażami, trawnikami i skwerkami. Nie tylko na Zachodzie, ale także nad Wisłą, gdzie w Lubartowie rozpoczęto produkcję magnetofonów i radiomagnetofonów na licencji ThomsonaGrundiga.

Mniej więcej w tym samym czasie kaseta zaczęła trafiać do samochodów. Z początku radioodtwarzacze przeznaczone do aut były nieco większe, niż same radia, przez co w deskach rozdzielczych wycinano większe otwory lub stosowano specjalne przejściówki. Z czasem udało się jednak dostosować kasetę do wymiaru 1 DIN.

Przełom lat 70. i 80. to złoty okres pudełka z taśmą magnetyczną. Z jednej strony w samochodach pojawiają się radioodtwarzacze z elektrycznym wspomaganiem sterowania i cyfrowym wyszukiwaniem stacji, ludzie zaczynają nosić walkmany a kaseta jest podstawowym nośnikiem danych pierwszych komputerów, pamiętnych Atari, Commodore, ZX Spectrum, czy Amstrad. Ale w 1983 roku do gry wchodzi płyta kompaktowa, zwiastun nowej ery - ery informacji zapisanej metodą cyfrową.

- Polska dołączyła do cyfrowej rewolucji znacznie później, w zasadzie już w dobie rozwoju praw autorskich, dlatego to z kasetą kojarzymy wielki, piracki boom fonograficzny przełomu końcówki lat 80. Któż z nas nie pamięta stolików i łóżek polowych, uginających się pod ciężarem najlepszych światowych wykonawców, do których dostęp wcześniej był bardzo utrudniony mówi Mirosław Stawecki, prowadzący na początku lat 90. hurtownię z płytami i kasetami magnetofonowymi. - Kres kasety to druga połowa lat dziewięćdziesiątych. Choć nadal kupowali ją bardzo chętnie właśnie zmotoryzowani.

Powód był prosty. Markowy radioodtwarzacz CD do samochodu kosztował dwa razy tyle, co sprzęt odtwarzający kasetę.

- Poza tym CD nie było też dostępne w podstawowych liniach modelowych - mówi Szymon Sienkiewicz z firmy Autoexpert. - Dziś w zasadzie żaden liczący się producent nie ma już w swojej ofercie kasety. Ale, jak na ironię, taki odtwarzacz przynosi do montażu coraz więcej klientów. Adapter kasetowy to dziś bowiem najlepsza i najtańsza przejściówka do korzystania z przenośnych multimediów, w tym muzyki umieszczonej w pamięci telefonu.

Taki adapter kosztuje przeciętnie kilkanaście złotych. Posiada możliwość podłączenia (wejścia) do samochodowego radioodtwarzacza kasetowego odtwarzacza CD, MD, MP3, MP4, dyktafonu i innych urządzeń. Użycie adaptera jest banalnie proste. Kasetę wystarczy włożyć do radioodtwarzacza, a przewód ze złączem "mini jack" podłączyć do urządzenia, z którego chcemy skorzystać. Adapter przekaże dźwięk na głośniki z kasetowego radioodtwarzacza.

Czy trudno jest w Trójmieście kupić kasety? Okazuje się, że są sklepy, które cały czas mają je w swojej ofercie.

- Na kasety mam swoich stałych klientów - mówi Jerzy Izdebski ze sklepu Gapi przy Podwalu Staromiejskim w Gdańsku. - Kilkanaście kaset sprzedaję w dwa, trzy miesiące. Co ciekawe, na początku tego roku podrożały w hurcie. W sklepie mam obecnie do wyboru 60-minutowe kasety Sony za 4,50 zł oraz 90-minutowe Maxell po 5 zł za sztukę.
BawoMart

Opinie (83)

  • (4)

    pamiętam pierwszego swojego walkmana: żarł baterie jak głupi, przewijanie tylko do przodu, jakość dźwięku na dzień dzisiejszy to pewnie była jakaś katastrofa ale wtedy to było coś:)

    • 99 2

    • i ciągle łamiące się przewody w słuchawkach (2)

      • 23 1

      • Ale wtedy pojawiły się na rynku

        pierwsze kleje typu "superglue". Oj, kleiło się pałąki w słuchawkach :)

        • 9 0

      • Dzis to samo

        Przewody lamia sie do dzis prawie tak samo:-)

        • 1 0

    • Jeśli walkman to tylko Sony. To była zastrzeżona nazwa własna tego małego urządzenia

      • 11 1

  • kaseta (2)

    niby sie łza w oku kręci ale jednak kasety to był badziew. Szumiało a te wszystkie dolby systemy to było jak pudrowanie trupa.

    • 28 47

    • No co ty...

      W latach 90-tych były na rynku świetne kasety Soniacza. Kosztowały około 12 PLN (zwykłe można było kupić za jakieś 4 PLN). Oczywiście z oznaczeniem ME. Jak się na nich nagrało coś z CD, praktycznie nie było różnicy pomiędzy źródłem i kopią. Przez lata katowałem te kasety na walkmanie. Do dziś kilka sobie zostawiłem na pamiątkę.

      • 23 1

    • Ej nie gadaj

      Za pierwszą wypłatę (1996 r) kupiłem sobie walkmana sony z podbiciem basów,reversami i tak dalej. Cykał jak złoto. Mam go gdzieś w szafie jeszcze. Bankowo działa :)

      • 8 1

  • Bez przesady z jakością (5)

    A ja myślę że cała pogoń za jakością to dla większości z nas trochę jak malowanie suchym pędzlem. Owszem, dźwięk cyfrowy jest bez porównania lepszy, ale i tak często kończy się na tym, że świetnie nagranej, zarejestrowanej muzyki słuchamy na GUANianych komputerowych głośniczkach, słuchawkach od telefonu, albo redukujemy jakość do poziomu najniższej MP3ki, żeby się więcej zmieściło w smartfonie. Poza tym poza pewnym progiem jakości ludzka percepcja po prostu nie wyrabia i podwyższanie jakości muzyki nie bedzie już przez nas słyszalne. Tak więc super hiper ultra dźwięk ze sprzętu za tysiące eurasów to trochę bicie piany i sztuczny lans. Trzeba znaleźć rozsądną równowagę.

    • 83 3

    • tu nawet nie chodzi o samo źródło dziwieku (1)

      W naszych czasach znacznie wiekszy jest problem z jakością produkcji a nie z samym systemem odtwarzającym dżwięk.
      To czy coś jest nagrane z kompresją 200 czy 360, kompresją stratną czy bezstratną to można próbować zgadywać na relatywnie dobrym sprzęcie.
      To ze coś jest skopane na etapie produkcji słuchać od razu nawet na owych "słuchawkach od telefonu"...

      • 8 0

      • To prawda

        Do dzisiaj najlepsze produkcje powstają na sprzęcie analogowym, taśmach i z wykorzystaniem kompresji lampowej. Brzmienie bogate w częstotliwości harmoniczne słychać nawet na kasecie. Inna rzecz - jakości samej muzyki z czasów taśm ze świecą szukać ;) W tamtycz czasach nawet 3 akordy i darcie mordy miało duszę ;)

        • 22 1

    • (2)

      to prawda... ludzie słuchają z wielokanałowego nawet mp3 ale to jest wciąż mp3. Nagranie analogowe zawsze daje "to coś". I "to coś" jest mierzalne - pasmo. Każde mp3 kastruje muzykę, jedno więcej drugie mniej

      • 4 0

      • pragne niesmiało zauważyć (1)

        iż pasmo analogowe też jest ograniczone. Dlatego w studiach używało sie szerokich taśm na których można było zapisać znacznie wiekszą ilość informacji.Nawet nie tak dawno używano w studiach kaset VHS (!) do nagrywania dzwieku. Własnie ze względu na ich szerokość i pojemność.
        Kaseta magnetofonowa wygladała przy taśmie studyjnej albo VHS co tu dużo mówić biednie. I takim też spopniu była w stosunku do niej upośledzona przy przenoszenu sygnału.

        wiec analog analogowi nie równy a kaseta magnatofonowa była najgorszym rozwiązaniem. Nie dość ze miała ograniczone pasmo to jeszcze była podatna na uszkodzenia mechaniczne.
        Choć fakt ze dzieki niej możliwe sie stały niewielkie i przenośne odtwarzacze, odtwarzacze samochdowe ect.

        • 1 0

        • a ja dodać

          że w latach 90 używałem kaset VHS jako nośnika do Amigi 500/1200 za pomocą interfejsu vhs backup system - zresztą mam go do dzisiaj, ale odtwarzacz video już dawno jest kaput. Gotowe taśmy z masą softu można było kupić bez problemu. Pojemność też była spora.

          • 2 0

  • Łatwiej kupić radiomagnetofon niż kasetę.

    Nie wiem z czego to wynika, ale w marketach już za 70-90 zł można kupić radiomagnetofon i to bez większego problemu. Natomiast kasety magnetofonowej już się tak łatwo nie kupi.

    • 26 1

  • sa specjalne adaptery do zapalniczki samochodowej, niepotrzebna jest kaseta, wystarczy samo radio (5)

    • 10 2

    • Transmitery nie adaptery

      • 10 0

    • Nie adaptery tylko gramofony ;) (1)

      • 8 2

      • nie gramofony a patefony

        • 7 1

    • tak, ale te kasety zazwyczaj nadają na jednym kanale

      czyli słyszysz tylko z jednej strony i to w słabej jakości.. próbowałem i wiem.. :(

      • 2 2

    • testowalem oba rozwiazania - na transmiterze jakosc dzwieku jest lepsza niz na adapterze kasetowym

      • 6 1

  • a dlaczego BawoMart (11)

    nic nie wspomina o kłopotach z wciąganiem taśmy i o kasetach DAT - z zapisem cyfrowym??? Ich jakość jest doskonała a na dodatek można dokonywać różnych kompilacji i zmian:))

    Sam je m.in.posiadam wraz z profesjonalnym deckiem Sony (i muszę się pochwalić, że dwa razy służył dla pewnego zespołu jako studio nagrań). Kilka razy nagłaśnialiśmy większą imprezę m.in.na sopockim Molo i zdziwieniom gapiów i melomanów nie było końca, niektórzy z nich o czymś takim nawet nie słyszeli:))

    • 9 5

    • A ja używam MiniDisc. (10)

      W temacie jakości nagrywania dyktafonem nie widzę do dziś żadnej rozsądnej alternatywy. Te cyfrowe to jakieś badziewie.

      • 1 2

      • w tym kontekście na pewno, (9)

        ale generalnie już na pewno nie:)) Wszystko zależny do czego chcemy to wykorzystać i ile to kosztuje:))

        • 0 0

        • Kiedyś używałem Walkmanów. (8)

          Potem przestawiłem się na Minidisc. Próbowałem z MP3-kami. Ale tym to szkoda sobie katować uszy (myślę w kontekście muzyki przenośnej). Chyba że ma się pojemną pamięć i można pakować pliki Wave albo Flac. O noszeniu Discmana nie wspomnę (też próbowałem). Przyznaję, że nie spotkałem się osobiście z przenośnymi DAT-ami. Dlatego uważam, że MD to dziś najrozsądniejszy wybór.

          • 2 1

          • przecież minidisc też uzywa kompresji (7)

            na dodatek stratnej

            • 2 1

            • ??? (6)

              Używałeś kiedyś tego urządzenia? Podczas zgrywania płyty masz opcję kompresja/bez kompresji. jak wybierzesz to drugie, zapis jednej dyskietki jest równoważny jednej płycie CD. Tyle, że dyskietka MD jest mniejsza od kompaktu i w tym tkwi jej siła.

              • 1 1

              • nie wiem co ty tam masz (5)

                ale oryginalny minidics ma jakieś 150mb pojemności. Wiec bez kompresji się nie da nagrac całego albumu.
                Były co prawda pod koniec hi-md o pojemności około 1gb - może masz coś takiego. Choć bardzo wątpie bo to było gdzieś koło 2005 aa wtedy było już raczej jasne ze to schyłkowa technologia i nie ma się co w to pchać.

                • 0 0

              • (3)

                ta stratna kompresja MD czyli Attrac jest i tak porównywalnej jakości do .wav (niektórzy twierdzą że odbiorczo jest lepsza) więc nie opowiadaj gupot i nie porównuj tego do mp3. Mp3 jest zabawką.

                Problem polega na czym innym: nie da się kupić w salonie fabrycznie nowego MiniDiska, bo firmy się przestawiły na "sprzęt konsumencki" znaczy g*wna z ładnym logiem

                • 2 1

              • Przestan (2)

                Odbiorczo lepsza? Rotfl. A co to znaczy? Ze kompresja tak fajnie kompresuje ze lepiej to gra od materialu nieskompresowanego???
                przecież to jakaś komedia...
                attac jest kompresja stratna jak mp3 i sa jak najbardziej porównywalne.
                rozumiem jetes fanboyem ale niewnikajac w pyskowke o tym czy aatrac jest lepsze od mp3 czy na odwrot, zrozum w końcu iz aktulnie prawie kazdy konsumencki sprzet może obsłużyć formaty bezstratne na dodatek czesto o różnej od standardowej częstotliwości próbkowania. Czego minidisc nie potrafi wcale.
                na dodatek karty pamięci sa tanie i jedna taka karta wielkoscii paznokcia kosztuje 20 zeta a ma pojemność 50 minidiscow.
                sorry mieciu ale mamy rok 2013. Lata 90 gdy minidisc miał efekt wow oraz był interesująca alternatywa dla kaserty czy cd dawno juz minęły.

                • 2 0

              • Sorry, no-name... (1)

                W przeciwieństwie do ciebie ja robiłem sobie odsłuchy tego samego materiału zgranego na MD i do pliku wav zrzuconych do odtwarzaczy jednej firmy (w tym wypadku Sony). Wniosek miałem jeden. MP3 czy wav brzmiały "plastikowo". Ja wolę jednak jakość. Dlatego mp3 Sony oddałem dziecku. W jednym masz rację... Mamy rok 2013 - nadeszła era plastikowych "wież-choinek", mp3 + divx-ów + 40-megapikselowych kaszaniastych aparatów w komórce. Ale nie każdy chce się uwsteczniać do tych "wynalazków".
                Poza tym wyluzuj trochę. Zdaje się, że odpisywałeś na post powyżej, a kierujesz go personalnie do mnie. Kochasz divx i mp3? OK. Twoja sprawa...

                • 0 0

              • Plik z kompresją lepiej brzmi od wav?

                Ale rozumiesz ze to fizycznie niemożliwe?
                Nie ma takiej opcji by plik po kompresji brzmiał lepiej od pliku przed kompresją. Kompresja stratna (jak ATRAC czy mp3) bezpowrotnie niszczy część informacji.

                Nie neguje ze twój mini disc ma dobrego DACa i taki też wzmacniacz słuchawkowy i w porównaniu z JAKIMŚ TAM odtwarzaczem grał lepiej.
                Tyle ze to w niczym nie zmiania sprawy iż spokojnie (nawet łatwiej niż kiedyś) da sie kupić odtwarzacz z dobrym/doskonałym DACem i równie dobrym/dokonałym wzmacniaczem słuchawkowym.
                Który bedzie grał tak jak twój MD a jak zapłacisz odpowiednią kwotę to pewnie znacznie lepiej.

                To czy plik jest odtwarzany z płytki, karty, dysku czy dyskietki jest zupełnie nieistotne dla jakości dzwieku.

                • 1 0

              • Ja do dziś siedzę w tym formacie.

                Nie jestem "fanboyem". Po prostu nie widzę na chwilę obecną alternatywy. Więc dla mnie ta technologia nie umarła. Płytki też jeszcze można dostać. Fakt, że z nowymi, nierozpakowanymi, jest coraz ciężej.

                • 0 0

  • Nie stac was na kupno zdjęcia? Wstyd. I jeszcze podpisane "Materiały prasowe" (1)

    • 15 4

    • Pani Krysia nie ukradla zdjecia. Sciagla je ino z interneta.

      • 3 0

  • niema drugiego zycia kasety magnefotonowej!! (1)

    korzystają z niej tylko nieudacznicy co nie potrafili się przestawić i technika to dla nich czarna magia!!Sam mam kasety ale tylko z sentymentu do nagrań ich orginalnosci i starej wierzy Audio kupionej kiedys za gruby szmal.90% wyladowała na smietnik!

    • 6 51

    • orginalnosci, wierzy ? ? ?

      witaj szkoło!

      • 18 0

  • pani redaktor, ten francuz się patrzył na dyktafon jak na UFO, bo nie widział by jeszcze ktoś

    był tak zacofany jak pani.

    • 13 22

  • "Maxwell"? (4)

    Maxell! Miałem takich sporo, jeszcze w latach 80-tych. To był dopiero szpan... ;-)

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.

    • 24 2

    • (2)

      zaraz.. zaraz.. wcześniej były właśnie "Maxwell", kilka takich kaset posiadałem :) ..Made in Japan
      "żelazne" ale były super cacka

      • 2 0

      • Maxell i Maxwell

        Nie było kaset MaxWel tylko Maxell. Maxwel był nieudolną podróba Maxell.
        Wiem, bo zajmowałem sie tym kiedys, także zawodowo.
        Posiadam jeszcze spory arsenał właśnie kaset Maxell, TDK, Sony i BASF, począwszy od zwykłych Fe (Type I), poprzez chromowe (type II) i tzw. metalowe (type IV)

        • 5 0

      • Może był to produkt w rodzaju"Panascanic" albo "Thompsonic"?

        ;-)

        • 1 0

    • Maxell slangowo nazywany "maksłelem" chyba wiem skąd przejęzyczenie autora... z młodego wieku... do dzisiaj Maxellki do kamer uchodzą za najlepsze bo miękkie i nie syfią pyłem (co w Sonym jest standardem)

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Premiera Volvo EX90

dni otwarte

Premiera Volvo EX90 (1 opinia)

(1 opinia)
dni otwarte

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Sprawdź się

Sprawdź się

Co roku na terenie Trójmiasta odbywają się Górskie Samochodowe Mistrzostwa Polski. Jak nazywa się to wydarzenie?

 

Najczęściej czytane