• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Auta elektryczne: bierzmy przykład z innych

Michał Jelionek
19 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
W wielu krajach Europy stawia się mocny nacisk na rozwój i elektryfikację motoryzacji. W Polsce już niekoniecznie. W wielu krajach Europy stawia się mocny nacisk na rozwój i elektryfikację motoryzacji. W Polsce już niekoniecznie.

Dopłata przy zakupie auta, ulgi związane z opłatami rejestracyjnymi czy przywileje związane z darmowym parkowaniem w centrach miast - kuszących profitów i korzyści przysługujących właścicielom samochodów elektrycznych może być naprawdę dużo. Może, ale w Polsce z pewnością nie jest i na tle innych europejskich krajów wypadamy blado, bardzo blado.



Można do znudzenia powtarzać, że brak odpowiedniej infrastruktury oraz zaporowe ceny samochodów niskoemisyjnych to dwa największe hamulce rozwoju motoryzacji "na prąd" w naszym kraju. Ponadto, Polacy nie kupują aut elektrycznych, bo doskonale zdają sobie sprawę, że w żaden sposób nie są dopingowani przez polski rząd, a to przecież bardzo istotny element całej układanki.

W Polsce właściciele samochodów elektrycznych mogą liczyć na kilka przywilejów wynikających z lokalnych inicjatyw wybranych samorządów i władz miast. To symboliczne abonamenty lub całkowite zwolnienie z opłat za parkowanie w strefach płatnych, darmowe korzystanie ze stacji szybkiego ładowania, przejazd buspasami czy wjazd do wybranych stref ograniczonego ruchu. Ta lista mogłaby być zdecydowanie dłuższa, a tym samym bardziej zachęcająca do zakupu auta "na prąd". Wystarczy wziąć przykład z innych europejskich krajów, bo na ich tle polskie przywileje wyglądają bardzo skromnie.

Czytaj także: Fałszywe przywileje dla aut "na prąd" w Trójmieście

Korzyści płynące z zakupu auta elektrycznego w Polsce raczej kiepsko wypadają na tle profitów oferowanych przez inne kraje Europy. Korzyści płynące z zakupu auta elektrycznego w Polsce raczej kiepsko wypadają na tle profitów oferowanych przez inne kraje Europy.
Poniżej prezentujemy najciekawsze propozycje udogodnień, które mają za zadanie mobilizować kierowców do przesiadki do samochodów niskoemisyjnych.

Niemcy

Bardzo mocno na rozwój motoryzacji "na prąd" stawiają nasi zachodni sąsiedzi. Niemcy szacują, że do końca 2020 roku po ich drogach będzie jeździło około miliona aut elektrycznych. To bardzo odległa wizja, ale niemiecki rząd robi wszystko, żeby tak się stało. W tym celu, w 2010 roku powołano specjalny program (National Electric Mobility Platform), którego celem jest popularyzacja pojazdów niskoemisyjnych na niemieckich drogach.

Projekt zakłada m.in.: zwolnienie z rocznego podatku drogowego dla samochodów elektrycznych i hybryd typu plug-in przez okres 5 lat od daty pierwszej rejestracji (w Polsce taki podatek wliczany jest w cenę paliwa), skorzystanie z preferencyjnej stawki podatku dla osób wykorzystujących auto służbowe do celów prywatnych oraz dynamiczną rozbudowę sieci stacji szybkiego ładowania na terenie całego kraju.

Elektryczny przedstawiciel bawarskiego producenta, czyli BMW i3. Elektryczny przedstawiciel bawarskiego producenta, czyli BMW i3.
Skandynawia

Krajem zakochanym w autach elektrycznych jest Norwegia, która w ubiegłym roku osiągnęła pułap 50 tys. zarejestrowanych samochodów "na prąd". Biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców tego skandynawskiego kraju (niespełna 5,2 mln ludzi) - to rewelacyjny wynik. Norwegowie, którzy poruszają się samochodami elektrycznymi są zwolnieni z: podatku od zakupu auta (w tym VAT), rocznego podatku drogowego oraz opłat parkingowych i publicznych. Ponadto, mogą korzystać z buspasów.

Podobne profity czekają na Szwedów, którzy przy zakupie samochodu elektrycznego są automatycznie zwolnieni z rocznego podatku drogowego w ciągu pierwszych pięciu lat od rejestracji. Ponadto, szwedzkie przedsiębiorstwa i instytucje mogą liczyć na dotacje w wysokości 40 tys. koron (około 18,5 tys. zł) na kupno "elektryków". Trzecią korzyścią jest 40-procentowa ulga podatku przy wykorzystywaniu samochodu służbowego do celów prywatnych.

Czytaj także: Gdzie "zatankować" auto elektryczne w Trójmieście?

Zdecydowanie mniejszy wachlarz przywilejów przysługuje Duńczykom i Finom. Duński rząd zwalnia z płacenia podatku rejestracyjnego, ale tylko w przypadku krótkiej listy wybranych modeli aut elektrycznych. Druga korzyść dotyczy mieszkańców Kopenhagi, którzy mogą bezpłatnie parkować samochody "na prąd" w centrum miasta.

Z kolei mieszkańcy Finlandii mogą za darmo korzystać z sieci terminali ładujących na terenie całego kraju.

Norwegowie kochają Teslę S, jeden z popularniejszych samochodów elektrycznych na świecie. Norwegowie kochają Teslę S, jeden z popularniejszych samochodów elektrycznych na świecie.
Holandia

W kraju słynącym z tulipanów, wiatraków i rowerów, bardzo mocny nacisk kładzie się na promowanie eko-samochodów. Cel, który postawili sobie Holendrzy jest bardzo ambitny. Szacują, że do 2020 roku po ich drogach będzie jeździć 200 tys. pojazdów elektrycznych, a pięć lat później ten licznik wskaże milion samochodów niskoemisyjnych. Żeby nie być gołosłownym, rząd Holandii przeznaczył na realizację programu aż 500 mln euro.

Holendrzy przy zakupie samochodów "na prąd" mogą liczyć m.in. na zwolnienie z podatków: drogowego i rejestracyjnego (łącznie do 5,3 tys. euro dla osób prywatnych i aż do 19 tys. euro dla firm przez pierwsze cztery lata użytkowania). Kusząca oferta czeka na właścicieli firm dostawczych oraz taksówkarzy, którzy zdecydują się zamienić klasycznie napędzany samochód na pojazd elektryczny. Przy zakupie takiego auta otrzymają dopłatę nawet do 5 tys. euro.

Czytaj także: Jakie auta "na prąd" kupisz w Polsce?

Ponadto, mieszkańcy Rotterdamu mogą zupełnie za darmo przez cały rok od rejestracji pojazdu korzystać z parkingów w centrum miasta. Bezpłatny jest również dostęp do terminali szybkiego ładowania na terenie całego kraju.

Kolejną ciekawą propozycją jest dotowanie budowy stacji ładujących. Osoby, które zdecydują się postawić takie urządzenie otrzymają 1,5 tys. euro dofinansowania. Ponadto, amatorzy letnich wypadów za granicę mogą liczyć na pomocną dłoń holenderskiego rządu. Takie osoby - z uwagi na dość ograniczony zasięg swojego samochodu elektrycznego - mogą bezpłatnie wypożyczyć auto z silnikiem benzynowym na okres urlopu.

Inne europejskie kraje również stawiają na elektryfikację motoryzacji, przykładowo: Irlandczycy i Rumuni przy zakupie auta niskoemisyjnego otrzymują do 5 tys. euro dofinansowania, Brytyjczycy do 5 tys. funtów, Hiszpanie do 6 tys. euro, Francuzi do 7 tys. euro, a mieszkańcy Monako nawet do 9 tys. euro. I to się nazywa zachęcająca oferta.

Opinie (84) 3 zablokowane

  • Jak od strony ekologii wygląda kwestia akumulatorów w tych elektrycznych autach. (2)

    Pytam bo nikt o tym nigdzie nie pisze i jest to dla mnie podejrzane. Jaki wpływ na środowisko ma ich produkcji i utylizacja?

    • 5 4

    • zadzwoń na infolinię Toyoty
      +48801202020

      • 6 0

    • Na razie duży

      ale powstają coraz to nowsze technologie, które w utylizacji będą bardzo proste i tanie. Jest to jednak kwestia kilku,kilkunastu lat.

      • 1 1

  • w polskich realiach, gdzie wymiana łącznika za 16 Złotych jest rodzinnym dramatem, autom elektrycznym jest bardzo bardzo ciężko :-)

    • 5 0

  • My mamy ekologie gdzieś (1)

    Wystarczy przejść sie do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego i zobaczyć co z niego zostało . Przykre i skandaliczne. Wycinają płuca Trójmiasta widoczne chcą doprowadzić do sytuacji jaka jest w Krakowie.

    • 10 0

    • nam sytyacja Krakowa nie grozi, nie jesteśmy w kotlinie a nad brzegiem morza

      nie oznacza to jednak, że należy radośnie emitować syf

      • 2 2

  • Na razie takie auta są bez sensu (3)

    Proszę mi pokazać auto elektryczne, które jest w stanie na jednym ładowaniu zrobić 800 km i da się do niego załadować dwójkę dzieci, psa i walizki, to sprzedam swojego nieekologicznego vana i kupię takie auto.

    • 7 2

    • Już mają sens (1)

      A ty znajdź mi dziecko ktore wytrzyma 800 km bez postoju, który można wykorzystać na szybkie ładowanie (0,5 h). Mnóstwo ludzi m.in. w USA i Norwergii korzysta z Tesla Motors i są zadowoleni.

      • 3 3

      • Nie chodziło mi o trasę bez postoju

        a ogólny zasięg i ładowność. Niby jest Tesla Model X, ale jakoś mnie nie przekonuje to 400 km zasięgu, szczególnie przy pełnym załadunku, włączonej klimatyzacji, światłach i systemie audio. Do tego obecnie, gdzie ja bym miał w trasie w Polsce to ładować? Brakuje infrastruktury.

        • 1 0

    • Tyle żadne nie przejedzie ale Tesla podłączona pod supercharger, z którego korzystanie nota bene jest bez opłat, ładuje się do pełna w ok 45 minut i można bez problemu przejechać na takim ładowaniu 400 km - wiem, bo testowałem. A infrastruktura na zachód i na północ od Polski pozwala przejechać tym autem nie płacąc ani centa przez całą Europę

      • 3 2

  • Norwegia

    Dodatkowo w Norwegii nie płaci się za przeprawy promowe oraz za płatne tunele - w przypadku aut elektrycznych jest to za darmo a jedynie płaci się za pasażerów

    • 3 0

  • Kogoś stać na takie auto, to sobie kupuje

    Po co mu jeszcze dopłata - taka bzdurę, to podrzucić mogło tylko lobby motoryzacyjne. Darmowe miejsca parkingowe, wtf? To samochód elektryczny nie przyczynia się do powstawania kotków? Poza tym dalej: stać kogoś na takie auto, to może zafundować sobie płatny postój. Nie róbmy sobie jaj - jezeli takie samochody mają być powszechne, to producenci muszą zejść z marzy, a nie naciskać na państwo, żeby ich dotowało.

    • 5 0

  • (2)

    A czy ktoś pomyślał co zrobić z baterią samochodu elektrycznego?
    Przecież też ma szkodliwą chemię w sobie. Utylizacja to ogromne koszty.

    • 4 1

    • szkodliwa chemia ...

      Najbardziej szkodliwa chemia to pewnie ta w szkole. Dobrze, że większość unikała jak się da.

      • 1 2

    • Nie, na pewno nikt nie pomyślał, jesteś pierwszy!

      • 0 0

  • bieda

    bo biedacy nie będą kupować drogich samochodów

    • 1 0

  • Nie ładować stałych akumulatorów w aucie, a wymieniać.

    Gdyby auta elektryczne miały standardową baterię , która była by własnością stacji ładowania (tak jak butle z gazem) to ładowanie polegałoby na wymianie ogniw. Trwałoby 2-3 minuty.
    Kupowałoby się prąd i płaciło dzierżawę ogniwa.
    Dostawca bawiłby się w gwarantowanie jakości ogniw i ich recykling.

    • 1 0

  • Jestem za

    Niestety widać po komentarzach i minusujących że Polacy naprawdę są mentalnie zacofani.
    W autach elektrycznych już nie chodzi tylko o koszty.
    Nikt nie dopuszcza do siebie myśli że zanieczyszczenie powietrza w centrach miast ma tak duży wpływ na powstawanie komórek nowotworowych. Zaraz ktoś powie że chemia w jedzeniu, genetyka itp. Oczywiście. Ale poszukajcie w necie (poukrywane przez koncerny związane z całą motoryzacją) raporty badań. Jak duży wpływ na nasze zdrowie ma powietrze.
    W krajach rozwiniętych sprzedaż diesli jest bardzo mała. Są zakazy wjazdu diesli do centów miast itd. A u nas ? Nowe diesle to 80% sprzedanych aut.
    Porażka. Nie ma to jak tedeik.
    Osobiście na dojazdy do pracy i na zakupy w mieście wybieram elektryka !

    • 4 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Premiera MINI Cooper F66

Premiera MINI Cooper F66

Sprawdź się

Sprawdź się

Do którego koncernu motoryzacyjnego należy marka Porsche?

 

Najczęściej czytane