• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Igła od pierwszego właściciela? 80 proc. miało kolizję

ms
21 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Sprzedawca zapewnia cię, że jego auto jest bezkolizyjne, garażowane, używane przez niepalącą kobietę? W 80 procentach przypadków kłamie. Kliknij i zobacz więcej wniosków z testów używanych aut na sprzedaż. Sprzedawca zapewnia cię, że jego auto jest bezkolizyjne, garażowane, używane przez niepalącą kobietę? W 80 procentach przypadków kłamie. Kliknij i zobacz więcej wniosków z testów używanych aut na sprzedaż.

80 proc. ofert to auta pokolizyjne, a 44 proc. ma cofnięte liczniki - tak wynika z analizy trójmiejskiej firmy Motoraporter, która na zlecenie kupujących bada stan używanych samochodów wystawionych na sprzedaż w całej Polsce.



Cofnięte liczniki to tylko jeden z problemów, które dotykają rynek aut używanych w Polsce. Sprzedawcy aut mają często tak wiele do ukrycia, że ponad jedna trzecia z nich w ogóle nie zgadza się na oględziny samochodu przez eksperta. Firma Motoraporter, która w imieniu kupujących sprawdza stan sprzedawanych aut, już po raz kolejny przygotowała raport opisujący sytuację na rynku aut używanych, tym razem podsumowując rok 2013. Badania przeprowadzono na podstawie oględzin i raportów obejmujących kilka tysięcy wystawionych do sprzedaży samochodów używanych.

Czytaj także: Kupujesz używane auto? Zobacz na co uważać

- Mamy dostęp do różnorodnych danych, które zbieramy podczas wykonywania i przygotowywania raportów z oględzin dla naszych klientów. Sytuacja panująca na rynku samochodów używanych od lat nie zmienia się na lepsze. Wiele z oferowanych pojazdów ma zatajoną lub zafałszowaną historię. Bardzo często nabywca nie jest świadomy, jaki jest stan auta, który właśnie kupił. Warto zauważyć, że zjawisko oszustw nie tyle nagle się pojawiło, co przez lata proporcjonalnie wzrastało - wyjaśnia Marcin Ostrowski, prezes spółki Motoraporter.

Chcesz kupić samochód od właściciela, a nie z komisu? Zobacz ogłoszenia motoryzacyjne w serwisie ogłoszeniowym trojmiasto.pl


Większość z importu i z zatajoną historią

W 44 proc. przypadków ekspert miał podstawy sądzić, że w aucie dokonano korekty stanu licznika,
62 proc. pojazdów miało stan techniczny niezgodny z opisem w ogłoszeniu,
63 proc. sprawdzonych samochodów nie uzyskało pozytywnej rekomendacji ekspertów,
80 proc. sprawdzonych samochodów okazało się pokolizyjne, wbrew wcześniejszym deklaracjom sprzedających
Ponad 80 proc. samochodów sprawdzonych przez pracowników firmy pochodziło z importu. Udział takich ofert zwiększył się o 11 proc. w stosunku do danych sprzed sześciu miesięcy. Większość pojazdów oferowanych była przez osoby zawodowo zajmujące się handlem samochodami używanymi. Zaledwie 25 proc. ogłoszeń pochodziła od osób prywatnych.

W wielu przypadkach trudno na pierwszy rzut oka ocenić czy historia auta opisana przez sprzedającego jest zgodna z prawdą. Wiele sprzedawanych samochodów nie ma dokumentów potwierdzających historię serwisową. Część sprzedawanych aut ma zatajoną lub sfałszowaną historię.

- Bardzo często zdarza się, że podczas poszukiwania samochodu kupujący muszą odbyć długą podróż, tylko po to, żeby na miejscu przekonać się, że sprzedający mocno podkolorował rzeczywistość i auto jest w dużo gorszym stanie, niż opisywano w ogłoszeniu - opowiada Marcin Ostrowski. - W ten sposób traci się czas i nerwy, ale przede wszystkim pieniądze. Eksperci Motoraportera spotykają się z takimi sytuacjami, na co dzień chroniąc klientów przez naciągaczami, a dzięki wprowadzonej niedawno usłudze Live nasz specjalista dokonuje oględzin samochodu będąc w bezpośrednim kontakcie telefonicznym z kupującym, który może skorzystać z jego wiedzy i dopytać o wszystkie szczegóły - dodaje.

Gdy kupowałeś używane auto:

Z analiz Motoraportera wynika, że aż w 62 proc. przypadków stan auta deklarowany w ogłoszeniu nie zgadzał się ze stanem faktycznym, 63 proc. sprawdzanych aut nie uzyskało pozytywnej rekomendacji ekspertów. Trend ten zmienił się nieznacznie przez ostatnie pół roku o kilka punktów procentowych. W czerwcu odsetek pojazdów, które nie uzyskały pozytywnej rekomendacji wyniósł bowiem 57 proc.

Przekręcone liczniki to mniejszy problem

Na rynku wtórnym pojawia się wysoki odsetek samochodów po kolizji. Jak pokazują statystyki, aż 80 proc. samochodów miało pokolizyjne naprawy, wbrew temu, co deklarowali przed oględzinami sami sprzedający. Liczba takich samochodów w ciągu ostatniego roku wzrosła z poziomu 74 proc.

- Pamiętajmy, że sama historia kolizyjna pojazdu nie musi go automatycznie dyskwalifikować. Najważniejsze jest, aby kupujący miał świadomość, co i w jakim stanie nabywa. Wtedy będzie mógł w pełni odpowiedzialnie podjąć decyzję - dodaje Marcin Ostrowski.

Cofnięte liczniki to swoista plaga na rynku samochodów używanych. W aż 44 proc. przypadków ekspert dokonujący oględzin miał podstawy podejrzewać, że w oferowanym samochodzie dokonano korekty stanu przebiegu. Pół roku temu odsetek ten wynosił 40 proc.

- Niestety polskie prawo nie karze tych, którzy cofają liczniki. W wyniku tego na polskim rynku bez problemu można znaleźć legalnie działające firmy zajmujące się "kręceniem" liczników - opowiada Marcin Ostrowski. - To osoba, która przy sprzedaży zataja informacje o cofnięciu licznika, może odpowiadać za oszustwo, z paragrafu 286 Kodeksu Karnego. Grozi za to nawet 8 lat więzienia. Oczywiście to tylko teoria...
ms

Miejsca

Opinie (206) ponad 10 zablokowanych

  • A czyja to jest wina? (1)

    Nie sprzedaję samochodów ale obserwuję rynek. Statystyczny Polach chce 10 letniego diesla, z dobrym wyposażeniem i góra 170 tysięcy przebiegu. Oczywiście cena też musi być okazyjna. Takie samochody nie istnieją więc się je "produkuje"
    A jak ma 200 tysiecy to oglądać nie chcą (jakby to wielka różnica była między 170 a 200...). Ale w myślach jest 170 - malinka, 200 złom...
    Wypucowany - źle. Brudny - źle.
    Ja mam w tej chwili 240 tysięcy na liczniku... kiedyś trzeba będzie go sprzedać i chyba za łątwo nie będzie, mimo że dbam itp.

    • 6 0

    • istnieja takie samochody!!

      spojrz na moj wpis wyzej.,jako odpowiedz studentowi PG

      • 1 0

  • a ja zamierzam sprzedać samochód i przesiąść się na (1)

    rower, do taksówki czy komunikacji miejskiej. Na paliwo i ubezpieczenia oraz serwisy wydaję ok. 12-14 tys. rocznie jeżdżąc tylko po mieście. Amortyzacji nie liczę bo jak sprzedam, to jej już nie będzie. Co straciłem na nowym aucie to moje ;-) Kasę przeznaczę na taksówki i komunikację miejska, na wakacje latam samolotem. Osiem posiadanych samochodów juz mnie dostatecznie zmęczyło.

    • 3 3

    • To prawda

      komunikacja i taksówki wychodzą taniej bardzo często. Przynajmniej w warunkach miejskich.

      • 0 0

  • Bezwypadkowe (2)

    Jak samochody mają być bezwypadkowe skoro takich aut w naszym kraju się nie likwiduje. Warsztaty robią wszystko żeby naprawić samochód. Z OC sprawcy mogą ciągnąć do 100% wartości. Np kolegi skoda octawia o wartości około 40tyś. uszkodzony tył auta tak że najlepiej jest wymienić cały tył łącznie z dachem i podłogą do przednich foteli. Naprawa tego samochodu dla niego jest bezsensowana ale ubezpieczalnia jemu nie da takich pieniędzy jak warsztaowi, roboczogodzina 60zł a dla warsztu 100-120zł, części w zamienniku warsztat orginały itp. podsumowując warsztat dostanie około 39tyś a on około 15tyś nik od niego nie odkupi wraku za 25tyś także nie ma wyjścia i naprawia. Chodzenie po sądach nie ma sensu, odsprzedaż wraku to i tak by go ktoś kupił i naprawił, trzeba zmienić prawo które mówi o tym że pojazd z takim uszkodzeniem ma zakaz rejestracji trafia do punktu recyklingowego który odzyska części do ewentualnych drobnych napraw a właściciel dostanie odszkodowanie w wysokości wartości rynkowej pojazdu lub wartości polisy AC jeśli taką posiadał.

    • 1 1

    • Zgadza się. Na zachodzie samochody po wypadkach są oceniane, czy można jeszcze je naprawiać. Jeśli nie, otrzymują wpis w bazie, że nie mogą być dopuszczone do ruchu. I albo sprzedawane są na części albo lądują na wschodzie Europy i dostają drugie życie.

      • 1 0

    • Zapoznaj się lepiej ze znaczeniami słów, których używasz i których nie rozumiesz oraz tych, których nie używasz a powinieneś znać i używać.

      Poprawnym skrótem od tysiąca jest "tys.". "Tyś" oznacza coś zupełnie innego - wg słownika języka polskiego: "ty" połączone z ruchomą końcówką drugiej osoby czasu przeszłego lub teraźniejszego czasownika "być". Wstyd nie znać ojczystego języka.

      • 2 1

  • Nie ma reguły (1)

    W maju zeszłego roku kupiłem samochód w komisie, poprzednie trzy auta miałem od nowości, teraz kupiłem używane, cóż, finanse nie pozwoliły kupić nowego. Do auta kupionego dostałem komplet dokumentów niemieckich, w samochodzie wymieniłem olej, filtry i świece żarowe oraz układ wydechowy (który był jeszcze oryginalny). W październiku samochód przeszedł badanie techniczne (nie po znajomości) bez żadnych uwag. Auto jest czyste, nie zniszczone w środku (to widać czy samochód jest picowany czy nie) siedem miesięcy jeżdżę bez żadnych kłopotów. Zapłaciłem za nie trochę więcej od przeciętnej ale trafiłem na dobry egzemplarz i to w komisie, może trafiłem na uczciwego sprzedawcę albo miałem szczęście.

    • 1 0

    • Zapłaciłem więcej niż przeciętnie - zapłaciłeś tyle ile auto warte u handlarza :) Proste, nie ma okazji są tylko dobrze wycenione auta :)

      • 0 0

  • (2)

    Tylko 44% ma kręcone liczniki? Wg mnie z 80%. Widać to po limuzynach sprowadzanych z Niemiec. Powiem tak - kupuję nowe auta w polskim salonie, jeżdżę przez 3 lata robiąc powiedzmy 100-150tys. km i oddaję, choć auto w środku i na zewnątrz wygląda jak nowe. Dlatego dwie godziny się śmieję jak widzę w ogłoszeniach auta sprowadzane z zachodu (tam jeździ się jeszcze więcej i np. jak w Niemczech ktoś kupuje diesla to po to, aby robić nim minimum 60-80tys. km rocznie), które mają deklarowany przebieg powiedzmy 180tys. km a w środku wygląda jak by miało przejechane 500tys. km (i pewnie faktycznie tyle przejechało) a na zewnątrz wyglądają jak po wojnie. No, ale ludzie w Polsce lubią być dymani podczas zakupu używanych samochodów. Magiczną liczbą jest 200tys. km przebiegu. Samochód może być igła, serwisowany w ASO, bezwypadkowy i bezkolizyjny, ale jak ma ponad 200tys. km to ciężko go sprzedać, bo nikt nawet nie zadzwoni. Polak woli powypadkowy, popowodziowy szrot szpachlowany i malowany z każdej strony, serwisowany u Turka w stodole, ale żeby tylko na liczniku było w porywach 170tys. km (choć faktyczny przebieg jest najczęściej 2-3x większy). Do tego cena - Polak nie rozumie, że nikt za darmo dobrego auta nie odda i te porządne, mało wyeksploatowane, z małym przebiegiem, zadbane będą odpowiednio droższe. Ale nie, nadal CCC, czyli cena czyni cuda i sprzedasz największego złoma, byle był tani. Dziwny ten nasz kraj, bo oprócz tego ludzie kupują samochody, na które ich nie stać. Zamiast kupić coś młodszego, niższej klasy to każdy musi mieć limuzynę. To nic, że 10-letnia, to nic, że zaniedbana, to nic, że eksploatacja o wiele droższa. Ważne, że ktoś sobie kupił zabytkowe BMW czy Audi albo Mercedesa.

    • 5 2

    • Zgadzam się z Tobą, dlatego ja również kupuję nowe, chodź mniejsze ale nowe

      i śmieszy mnie gdy ktoś mi mówi że nowe straci dużo na wartości że koszta są większe, a prawda jest taka że raz w roku w zasadzie przegląd w ASO plus ubezpieczenia (gdzie pakiet dealerski jest tańszy niż ubezpieczenie używanego), a tak nic nie dokładam do auta, tylko leję wachę i pożeram kilometry. Auto można kupić w kredycie że jest bez odsetek, a jak masz na wpłatę własną to jeszcze lepiej.

      • 0 0

    • To jest w głowie. Ludzie się boją dużych przebiegów. Bo niby zajeżdzone. Nic mylnego. Znam ludzi co kupią nowe i przez 5lat ani filtra w nim nie wymienią i potem taką padlinę sprzedają. Znam też jednego co ma prawie pół miliona na liczniku ale dba o auto, jest u mechanika dwa razy do roku na przeglądach i wymianach, konserwacje mu robi. I takie bym prędzej kupiła.

      • 0 0

  • Przebiegiem się nie jeździ. (2)

    Liczy się stan auta i jego wyeksploatowanie.
    Pięciolatek tłuczony po miejskich dziurach może być wrakiem, choć ma np. 100km przebiegi. Bo jeździł nim człowiek bez motoryzacyjnej wyobraźni, traktując auto niczym łopatę, nie omijając dziur, paląc w nim papierochy i trzaskając 50x dziennie drzwiami.
    A inne auto z przebiegiem 2x większym może nie rodzić żadnych kosztów, być czyste, zadbane, nie zniszczone. Bo np. właściciel jeździł częściej w trasy (praca/urlop).
    Przebiegiem się nie jeździ.

    • 3 0

    • (1)

      Niby masz rację, ale weź pod uwagę, że sporo podzespołów jest obliczony na pewien przebieg i kupujący powinien znać faktyczny przebieg a nie tylko ten skorygowany. Choćby po to, żeby oszacować czy mu się opłaca kupić dany egzemplarz. Bo co z tego, że auto dzisiaj jest sprawne jak wiadomo, że z dużą dozą prawdopodobieństwa za chwilę do wymiany będzie to czy tamto? Mając do wyboru 2 auta podobnie utrzymane i w podobnym stanie wolałbym to z mniejszym przebiegiem.

      • 0 1

      • Wg mnie sposób eksploatacji ma większy wpływ jak sam przebieg.

        • 2 0

  • a jak wy kupujecie samochody? (2)

    ana najpierw decyzja że w zagrodzie musi stać wieśwagen a potem już tylko kupno, i nikogo nie obchodzi historia byleby tylko sąsiad wiedział, że nasz wieśwagen jest lepszy od jego wieśwagena...

    macie to na co zasługujecie a nie to co wam wciskają... bo mniejsza nówka z salonu to obelga i syf w stosunku do klejonego kombiaka wieśwagena...

    • 3 0

    • bo to wstyd (1)

      W Polsce wstyd jeździć 3-letnią skodą (nie raz to widać w rożnych komentarzach) a zaszczyt 10-cio letnim passatem a to i to można kupić powiedzmy za 20 tysięcy.

      • 3 1

      • Na początku umówmy się, że za 20tys. zł można sobie kupić rower albo namiastkę samochodu, ale nie porządny samochód. U mnie tyle kosztowała dopłata do lepszego systemu audio, więc co to za samochód, który w całości tyle kosztuje? No właśnie, ale mniejsza z tym. Masz rację - w Polsce jest inaczej niż w Europie. Tam nikt nie widzi nic złego i nie wstydzi się kupić nowego samochodu kompaktowego (więc małego, miejskiego autka) z niewielkim, benzynowym silnikiem marki Kia, Hyundai czy Peugeot. U nas to obciach jeździć kompaktem a jeszcze jak to "Francuz"? Wstyd i obciach, co sobie sąsiad pomyśli? Za to nie wiadomo dlaczego szczytem "luksusu" jest 10-letni Golf albo inny śmieszny Passat na olej napędowy i z przebiegiem pół miliona kilometrów skręconym na 150tys. km.

        • 3 0

  • (1)

    Najlepsi są wąsacze, którzy polują na sprowadzone 10letnie diesle i liczą, że przebieg rzędu 130-170 tys. km jest realny :D Przecież jak ktoś na zachodzie kupuje diesla to nie po to, żeby nim jeździć po bułki 2km. Kupuje go po to, żeby jeździć, dużo jeździć. Kupuje do pracy i takie auto musi na siebie zarobić. Tam 3-letnie diesle mają przejechane grubo ponad 200 albo i 300 tys. km, więc nawet jeśli później samochód mniej jeździ to i tak łatwo sobie policzyć ile będzie miał przejechane po 10 latach. Gwarantuję, że 99% takich samochodów ma przebieg powyżej 300 tys. km, z 50% ma przebieg powyżej 500 tys. km. A naiwniacy łykają jak młode pelikany bajeczki o dziadku, który jeździł tylko do kościoła albo o jakichś marynarzach, którzy jeździli samochodem tylko 2 miesiące w roku i dlatego taki niski przebieg. Hahahahahhaha. Owszem, zdarzają się perełki, które mimo sporego wieku mają znikomy przebieg, ale takie auta rozchodzą się po rodzinie albo po znajomych. Jeśli już jednak trafią na aukcję czy do ogłoszenia to ich cena będzie znacznie wyższa niż średnia dla danego modelu i rocznika.

    • 4 0

    • racja

      przeczytaj moj wpis jako odpowiedz studentowi PG na tej samej stronie u gory.pozdr

      • 1 0

  • Niemiec plakal jak go sprzedawal-hit roku

    Takie i inne kity wala handlarze na 3m.Pl prawie kazde auto sprzedaje handlarz,czy ja nie moge kupic normalnego auta od czlowieka ktory jest w dowodzie rej.,ktory cos wie o aucie,dlaczego na fotkach zaslaniane tablice rej.Bo co oszukalem sprzedajacego ,ze go zarejestruje a ja cyk dokladam tysiaka do ceny i pcham dalej-a noz sie uda ,i po co wtedy do roboty isc,sprzedam takich kilka i siedze w domku w te mrozy,ludzie fotki juz mowia duzo,jak ktos robi piekne ujecia non stop na pge arena lub na skwerze kosciuszki ,albo pisze,ze nigdy nie bylo palone a co on w 10letnim aucie czuwal od czasu produkcji,bzdura,widze z daleka ze leser i handlarz,nie dajcie sie oszukiwac,

    • 5 0

  • Kilka cennych rad (4)

    Kupujesz używane auto ?
    1.Zapomnij o komisach. Omijaj je szerokim łukiem. Komisy przestają istnieć.
    2. Zapomnij o tych zagranicznych.
    3.Sprzedawca musi być właścicielem auta. Pytaj co w aucie po zakupie trzeba wymienić. Jak powie że nic = wszystko. Pytaj co w ciągu ostatniego roku w aucie było zrobione. Pytaj o powód sprzedaży.
    4.Zapomnij o tym że istnieje coś takiego jak przebieg. Przebieg nie istnieje. Owraca to tylko uwagę od prawdziwego stanu. Są tylko auta zadbane albo zrujnowane technicznie.
    Wysoka cena nie oznacza że auto jest w dobrym stanie. Przecież wszyscy myślą że dobre auto musi być drogie. Można kupić bardzo drogi szrot.
    5.Wszystkie auta są pucowane myte i tylko wizualnie dobre.Prawda kryje się pod spodem a rysy pod woskiem.
    6. Kup latarkę i pożycz miernik lakieru.Przy zakupie auto ogląda się od podwozia.
    7.Jazda testowa jest obowiązkowa.
    8. Tak jak śledzenie informacj dotyczących najczęstrzych usterek dla danego modelu i notatki z tego tematu. Lista i sprawdzasz
    9. Auto używane powinno mieć oznaki używania. Ryski na szybie, drobne odpryski, trochę przetarte siedzenie i gałkę i nakładki. Jak wygląda zbyt dobrze to podejrzane.
    10 Nigdy nie kupuj używki za 100%kasy. Zostaw sobie 20-30%na bieżące reperacje których wymaga lub będzie szybko wymagać.
    No i stare to stare, plastik się utlenił, odbarwił materiał, gumki, kabelki,uszczelki parcieją...to tak jak z ludzmi,tylko jeden Ibisz na 38milionów się trafia.

    • 3 1

    • (3)

      "9. Auto używane powinno mieć oznaki używania. Ryski na szybie, drobne odpryski, trochę przetarte siedzenie i gałkę i nakładki. Jak wygląda zbyt dobrze to podejrzane."

      Tak? To zapraszam obejrzeć moje 2-letnie auto. Nie ma w środku ani grama przetarć ani zagięć skóry. Lakier w stanie idealnym, bo systematycznie jest pielęgnowany - jedynie na masce znalazłoby się kilka odprysków po małych kamykach. Te Twoje porady dotyczą może 10-letnich zabytków."

      "10. Nigdy nie kupuj używki za 100%kasy. Zostaw sobie 20-30%na bieżące reperacje których wymaga lub będzie szybko wymagać."

      Rozumiem, że jak kupujesz używane auto za 150tys. zł to zostawiasz sobie na bieżące naprawy 30-45tys. zł? Jeśli taka kwota byłaby potrzebna to nie warto kupować tego samochodu, bo to złom i widać, że nie był regularnie serwisowany. Ja bym powiedział, że warto sobie zostawić powiedzmy 5-8tys. zł, żeby wymienić płyny, filtry, opony i ew. rozrząd (o ile w danym modelu się wymienia). Bo inaczej znowu jest to porada podczas kupowania 10-letnich zabytków.

      Z resztą punktów można się ostatecznie zgodzić z wyjątkiem zagranicznych, bo niby dlaczego? Wiadomo, że jak ktoś chce kupić pojazd za 40% jego wartości rynkowej to kupi szrota niezależnie od tego czy to będzie samochód krajowy czy zagraniczny. Ale są specjalne programy jak np. Premium Selection gdzie można kupić młode, zadbane auta z zachodu. Fakt, one kosztują, ale nie ma nic za darmo.

      • 0 3

      • Kto sprzedaje 2letnie auta?

        Dwu latki mają cenę nowych aut, chyba że są bite. Za tą cenę lepiej kupić nowe salonowe nie demonstracyjne itp. Normalnie ludzie sprzedają najmłodsze 5-7 latki. Jak sprzedają młodsze to zazwyczaj oznacza że z jakiś względów coś jest nie tak z autem.
        Jakbyś miał sprzedać swojego 2latka to jaka by była twoja cena?

        • 0 3

      • Zabytkowe auta są śliczne

        Każde auto zadbane jest ładne. Jeśli chodzi o zabytki to takie auta są dla ludzi którzy mają na to czas i pieniądze. Jak masz tylko pieniądze to kupujesz tylko nowe auto.

        • 0 0

      • Dlaczego nie zagraniczne?

        Gdyż na inne rynki nawet te same modele mają w środku coś innego niż u nas. Zazwyczaj mają bogatsze wyposażenie ale też i inne rozwiązania techniczne. A jak to używka - wymaga serwisu i tu zaczynają się schody. Okazuje się że części u nas nie są dostępne i trzeba sprowadzać za chorrendalne pieniądze. Najtrudniej jednak znaleźć mechanika który podoła. Koszt koszt i jescze raz zdziwienie. Turbosprężarki w belgijskich dieslach są inne..a nawet rozstawy śrób itp niespodzianki. Laikowi odradzam takie akrobacje.

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Premiera MINI Cooper F66

Premiera MINI Cooper F66

Sprawdź się

Sprawdź się

Liftback to:

 

Najczęściej czytane