• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ktoś uszkodził moje auto. To ja mam problem, nie ten "ktoś"

Ewa
9 marca 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Samochód naszej czytelniczki został "przestawiony" i uszkodzony przez inny pojazd. Pani Ewa na wypłatę odszkodowania i naprawę swojego auta czeka już prawie miesiąc. Samochód naszej czytelniczki został "przestawiony" i uszkodzony przez inny pojazd. Pani Ewa na wypłatę odszkodowania i naprawę swojego auta czeka już prawie miesiąc.

Zgłosiła się do nas czytelniczka, której samochód - zaparkowany na ulicy - został "przestawiony" przez inne auto. Z pozoru niegroźne uderzenie uszkodziło układ kierowniczy i karoserię fiata grande punto. Od miesiąca pojazd pani Ewy jest unieruchomiony, bo ta musi użerać się z ubezpieczalnią. Przedstawiamy jej wyczerpującą relację. Istny galimatias.



Dzień I (8.02.18)

Czy kiedykolwiek zostałe(a)ś niesprawiedliwie potraktowany przez ubezpieczyciela?

Zacznijmy od samego początku. 8 lutego, około godz. 14, zaparkowałam swój samochód na ul. Żywieckiej zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku. Zaparkowałam prawidłowo, równolegle do chodnika po prawej stronie. Po ponad godzinie wróciłam do auta i zauważyłam, że coś jest nie tak. Fiat zmienił pozycję - z równoległej na ukośną, a prawe koło znalazło się na chodniku. Podeszłam do auta od strony kierowcy i dostrzegłam uszkodzenia na drzwiach, progu, błotniku i przednim kole.

Z relacji jednego z mieszkańców pobliskiego bloku przy ul. Żywieckiej zobacz na mapie Gdańska - który po usłyszeniu potężnego huku wyjrzał przez okno - wynika, że kierowane przez kobietę czerwone auto uderzyło w moje grande punto. Impet był tak duży, że fiat "wskoczył" na kilkunastocentymetrowy krawężnik.

Z racji na sporą liczbę świadków zdarzenia, pani postanowiła pozostawić za wycieraczką mojego auta kartkę z namiarem do siebie.

Sprawczyni zdarzenia zostawiła za wycieraczką uszkodzonego auta niebieską kartkę. Sprawczyni zdarzenia zostawiła za wycieraczką uszkodzonego auta niebieską kartkę.
Około godz. 15:30 skontaktowałam się z kobietą, która potwierdziła, że spowodowała uderzenie. Zdradziła, że mieszka bardzo blisko miejsca zdarzenia, ale ku mojemu zdziwieniu odmówiła spotkania i podpisania oświadczenia sprawcy kolizji. Poinformowałam szanowną panią, że jeśli się nie pojawi, wezwę policję. Odmówiła.

Zadzwoniłam pod numer alarmowy 112. Po kwadransie na miejscu pojawił się policyjny radiowóz. Na polecenie funkcjonariuszy raz jeszcze skontaktowałam się ze sprawczynią. Telefon przejął jeden z policjantów, któremu kobieta przekazała informacje o jej miejscu zamieszkania i numerze rejestracyjnym auta. Funkcjonariusz nalegał, aby sprawczyni pojawiła się w miejscu zdarzenia. Kobieta jednak ponownie odmówiła. Została jedynie pouczona o dalszych konsekwencjach.

  • Skutki zderzenia
Około godz. 16:45 czynności dobiegły końca. Przy próbie odjechania z miejsca zdarzenia okazało się, że auto ma nie tylko uszkodzoną karoserię i koło, ale również układ kierowniczy. Byłam zmuszona pozostawić samochód na miejscu i wrócić do oddalonego o 16 km domu innym środkiem transportu.

Co ciekawe, po godz. 17, gdy byłam już blisko miejsca zamieszkania, nieoczekiwanie zadzwoniła sprawczyni. Kobieta poinformowała mnie, że może spisać oświadczenie, ale wyłącznie w towarzystwie jej osoby towarzyszącej. Prawdopodobnie męża. Przekazałam państwu, że mogę wrócić na ul. Żywiecką, ale spiszemy oświadczenie przy policji. Nie zgodzili się na obecność funkcjonariuszy.

To był wyczerpujący dzień, ale to niestety dopiero początek mozolnej walki o swoje prawa.

Fiat grande punto został "przestawiony" przez jadące auto. Fiat grande punto został "przestawiony" przez jadące auto.
Dzień II (09.02.18)

Na podstawie numeru rejestracyjnego samochodu sprawczyni ustaliłam przez internet numer polisy i ubezpieczyciela, u którego pani wykupiła OC. Telefonicznie zgłosiłam szkodę do Generali. Zaproponowano mi auto zastępcze albo ekwiwalent pieniężny w wysokości 600 zł. Wybrałam samochód.

Po kilku godzinach odebrałam auto zastępcze. Pomyślałam - wszystko idzie całkiem sprawnie. Udostępnili mi samochód, przyjedzie rzeczoznawca i wyceni szkodę, naprawią mojego fiata, wszystko wróci do normy. Byłam dobrej myśli. Byłam.

Dzień III (12.02.18)

Na ten dzień otrzymałam wezwanie do Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku w celu złożenia zeznań. Po spotkaniu z funkcjonariuszami udałam się na ul. Żywiecką na kolejne spotkanie, tym razem z rzeczoznawcą Generali. Pracownik z ubezpieczalni zanotował każdą skazę na karoserii 12-letniego auta. Dosłownie - każdą. Nawet delikatne wgniecenie na klapie bagażnika, które auto ma od dłuższego czasu. Mężczyzna był nieuprzejmy. Twierdził, że drzwi kierowcy nie ucierpiały w tym zdarzeniu, a widoczne rysy to stare otarcia. Zmroziło mnie. Około godz. 13 otrzymałam pierwszy kosztorys i protokół oględzin. Zmroziło mnie po raz drugi.

Kosztorys sporządzony przez rzeczoznawcę Generali. Kosztorys sporządzony przez rzeczoznawcę Generali.
Ten kosztorys to jeden wielki żart. Rzeczoznawca uznał, że da się naprawić auto za 750 zł. Problem w tym, że w tej kalkulacji nie ma ani słowa o uszkodzonym układzie kierowniczym, nie ma też przybliżonego kosztu dostarczenia samochodu do jakiegokolwiek warsztatu. Rzeczoznawca zignorował również fakt, że fiat zaparkowany był równolegle do krawężnika, a koła były ustawione w pozycji na wprost. Skręcenie kół nastąpiło dopiero wskutek uderzenia. Mało tego, wymyślił teorię, że auto sprawczyni uderzyło w bieżnik koła lewego od przodu. To kompletna bzdura, przecież kobieta przyznała się, jak było w rzeczywistości.

Postronny człowiek niewiele może z tego "bełkotu" zrozumieć, ale w pewnym momencie dociera do niego, że to świadome działanie ignorujące poważne uszkodzenia, których auto doznało 8 lutego. Rodzi się pytanie: czy wynika to z niekompetencji rzeczoznawców, a może to po prostu zalecenia, do których muszą się stosować pracownicy ubezpieczalni?

Dzień IV (15.02.18)

Oczywiście nie zgodziłam się na zaniżoną wycenę szkody. Wysłałam pismo do Generali ze skargą na sposób przeprowadzenia oględzin przez rzeczoznawcę. Poinformowałam również ubezpieczyciela, że oddaję samochód w ręce autoryzowanego serwisu Fiata, który naprawi auto bezgotówkowo.

Tego samego dnia laweta zabrała samochód do warsztatu. Z uwagi na bardzo mocno skręcone koła, sam załadunek auta trwał około godziny. W ASO złożyłam wszystkie niezbędne dokumenty i podpisałam cesję praw z odszkodowania.

Myślałam, że w końcu zakończy się sprawa nieudolnego prowadzenia likwidacji szkody przez Generali. Nic bardziej mylnego.

Dzień V (19.02.18)

Otrzymałam odpowiedź na złożoną przeze mnie skargę. Odpowiedział mi... sam zainteresowany, czyli rzeczoznawca. To chyba nie powinno tak wyglądać?

- W związku z tym, że odwołanie klientki dotyczyło w znacznej mierze merytorycznych aspektów wyceny - na pytanie odpowiedział rzeczoznawca. W większości przypadków odwołania klientów analizuje i odpowiada na nie, dedykowany do tego celu dział odwołań i reklamacji - wyjaśnia Justyna Szafraniec, rzecznik prasowy Generali.

Odpowiedź rzeczoznawcy na złożoną przez czytelniczkę reklamację. Odpowiedź rzeczoznawcy na złożoną przez czytelniczkę reklamację.
Problem w tym, że auto zostało kupione w polskim salonie i nigdy nie miało wymienianej przedniej szyby.

Dzień VI (20.02.18)

ASO wyceniło naprawę Fiata należącego do pani Ewy. Kosztorys został przekalkulowany przez ubezpieczyciela.

- Otrzymaliśmy kosztorys z warsztatu, wybranego przez klientkę. W związku z tym, że zakres naprawy znacznie różnił się od naszych wstępnych oględzin, zleciliśmy kolejne, aby potwierdzić związek przyczynowo-skutkowy dodatkowych uszkodzeń ze zdarzeniem - dodaje.
Pierwsza kalkulacja stworzona przez ASO i korekty naniesione przez Generali. Pierwsza kalkulacja stworzona przez ASO i korekty naniesione przez Generali.
Dzień VII (21.02.18)

Otrzymałam telefon z warszawskiej centrali ubezpieczyciela. Osoba dzwoniąca zadała krótkie pytanie: gdzie jest pani samochód? Odpowiedziałam, że w warsztacie, po czym momentalnie połączenie zostało przerwane. Próbowałam oddzwonić, ale przez cały czas numer był zajęty.

W godzinach wieczornych Centrum Pomocy Generali przysłało mi SMS-a z informacją, że następnego dnia muszę zwrócić samochód zastępczy.

Dzień VIII (22.02.18)

Tego dnia nastąpiła kulminacja. Festiwal nieudolności ubezpieczyciela trwał dalej. Wszystko zaczęło się z samego rana, kiedy zadzwoniłam do Generali w celu wyjaśnienia kwestii auta zastępczego. No i zaczęła się saga odsyłania od osoby do osoby, z działu do działu. I tak w kółko, milion telefonów, godziny "wiszenia" na linii i zero poczucia odpowiedzialności.

Napiszę w skrócie, streszczę cztery godziny telefonicznego użerania się z konsultantami Generali. Otóż ubezpieczyciel poinformował mnie, że nie dotarły do nich żadne dokumenty z warsztatu. Z kolei po kontakcie z ASO okazało się, że ich kosztorys na kwotę - uwaga - 6157 zł nie tylko został wysłany, ale Generali zdążyło już odesłać odpowiedź, w której uznane zostały wcześniej pominięte szkody (próg i opona), zakwestionowano jednak uszkodzenie układu kierowniczego. Poinformowano mnie, że warsztat odwiedzi rzeczoznawca... z Lublina, który wykona dodatkowe oględziny. Po kilku godzinach przekazano mi również informację, że mogę korzystać z samochodu zastępczego do zakończenia naprawy mojego auta. W końcu jakiś pozytyw.

Dzień IX (28.02.18)

W ASO pojawił się rzeczoznawca Generali, który dokonał dodatkowych oględzin pojazdu. Pracownik ubezpieczalni naniósł kolejne poprawki na kalkulację stworzoną przez serwis. Ubezpieczyciel podniósł kwotę naprawy z 4550 zł na 5410 zł. Do pełni szczęścia wciąż jednak brakuje, bo autoryzowany serwis Fiata postawił sprawę jasno: albo ubezpieczyciel zgodzi się na naszą kalkulację albo my nie naprawimy pani auta.

Rekalkulacja kosztorysu po kolejnych oględzinach w warsztacie. Rekalkulacja kosztorysu po kolejnych oględzinach w warsztacie.
Dzień X (06.03.18)

Po kilku dniach zażartych negocjacji na linii ASO - Generali, w końcu strony doszły do porozumienia. Ubezpieczalnia zgodziła się na nową, jeszcze wyższą kalkulację. Ostateczna kwota naprawy - 6371 zł. A przypomnijmy, że pierwotny kosztorys Generali opiewał na kwotę... 750 zł. Można? Można.

Finalna rekalkulacja. Finalna rekalkulacja.
Zastanawia mnie fakt, dlaczego tak bardzo różnią się kalkulacje ASO i ubezpieczalni?

- W tym konkretnym przypadku różnica wynika z zakresu uszkodzeń, jaki był możliwy do stwierdzenia podczas pierwszych oględzin i tym, co możliwe było do stwierdzenia w warunkach warsztatowych, po demontażu elementów zewnętrznych. Dodatkowo wyjaśniamy, że Generali proponuje zawsze możliwość naprawy pojazdu w swojej sieci naprawczej na zasadach rozliczenia bezgotówkowego. Ceny napraw w różnych warsztatach mogą się znacząco różnić, natomiast Generali gwarantuje możliwość naprawy we współpracującym warsztacie za kwotę zgodną z ostatecznym kosztorysem, wykonanym przez Generali. Jeżeli klient jest zainteresowany naprawą w innym warsztacie, może oczywiście tego dokonać również bezgotówkowo. Wówczas zakres naprawy i jego koszt jest uzgadniany między tym warsztatem a ubezpieczycielem, a po naprawie ubezpieczyciel opłaca fakturę wystawioną przez warsztat - zdradza Szafraniec.
I tak minął okrągły miesiąc od feralnego zdarzenia na ul. Żywieckiej. Wciąż nie mam swojego auta, jeżdżę samochodem zastępczym, ale na całe szczęście, chyba zmierzamy do finału sprawy.

Czego zabrakło w tej całej historii? Profesjonalizmu, a przede wszystkim zwyczajnej ludzkiej empatii. To smutne.

- Za ten czas oczekiwania klientki i niedogodności z tym związane, serdecznie przepraszamy. W tym czasie - w ramach ubezpieczenia OC - klientka użytkowała i nadal użytkuje auto zastępcze, które - mamy nadzieję - chociaż w części zniweluje niedogodności wynikające z unieruchomienia jej samochodu - zakończyła Justyna Szafraniec.
Nie wspomnę już o kobiecie, która spowodowała całe to zamieszanie. Konsekwencje? Straci zniżki i zapłaci mandat karny w wysokości 100 zł. To tyle. Jak jej problemy mają się do całej tej farsy, w którą zostałam uwikłana? Nijak.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że osób w podobnej do mojej sytuacji jest cała masa. Tym bardziej uważam, że trzeba takie tematy nagłaśniać. Niech w końcu ubezpieczalnie zaczną nas traktować poważnie.
Ewa

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (282) ponad 10 zablokowanych

  • Brawo za wytrwałość ! (15)

    • 505 3

    • PZU TEŻ SYF (9)

      Ja mam takie same wałki z PZU

      • 22 5

      • kłamiesz (2)

        PZU jest najlepsze

        • 9 23

        • Co nie znaczy że idealne.... też mają swoje za uszami. Ale to fakt, że jest o niebo lepiej niż w tanich ubezpieczalniach internetowych.

          • 7 7

        • Generali to najwiekszy syf.

          Wielu pośredników sprzedających ubezpieczenia odradzało mi Generali. Teraz wiem dlaczego.

          • 11 0

      • (2)

        Mialem jakis czas temu komisje zlecona z PZU Lekarz nie badal mnie nawet trzech minut a na pytanie czy to sa standard PZU odpowiedzialo niejednoznacznie tak. Jezeli otrzymam od nich finalna odpowiedz moze rowniez zwroce sie o publikacje do Trojmiasto.pl

        • 4 3

        • klasyk

          • 0 3

        • PZU dawno powinnismy zlikwidować

          to relikt sowieckiej dominacji

          • 5 4

      • Zostałem poszkodowany przez człowieka ubezpieczonego w PZU - szkoda całkowita. Po jednych oględzinach i bodajże 7 dniach roboczych miałem kasę na koncie, która spokojnie pokryła straty. Tak więc złego słowa powiedzieć na PZU nie mogę.

        Ps. Sam tam się nie ubezpieczam na OC, bo na OC liczy się cena, szkody to tak jak w artykule problem poszkodowanego.

        • 6 2

      • trzeba walczyć o swoje w PZU

        wycenili mi na 2100 a po naprawie bezgotowkowej zaplacili 9600:)

        • 8 1

      • Nie ma syfu nad generali!

        • 5 0

    • Pani bije pianę ale tak to wszytko wygląda i jest to "normalna" procedura u każdego ubezpieczyciela wygląda to tak samo. Jak chce się mieć auto naprawione to daje się do ASO bezgotówkowo, kasy do ręki to żadna ubezpieczalnia nie wypłaci w takiej kwocie jak wyjdzie naprawa w ASO

      • 3 11

    • (1)

      Bardzo dobrze, że Pani się nie poddała. Proponuję zmienić ubezpieczyciela na PZU w tym przypadku nie warto oszczędzać dotyczy to wszystkich kategorii ubezpieczeń! I zdaje sobie sprawę, że ktoś może nie być zadowolony z PZU bo także mają swoje kruczki czy wykorzystują politykę odszkodowania bezspornego ale i tak najwięcej można na nich polegać i jeśli ktoś ma tylko głowę na karku nie powinien mieć problemu z ewentualną likwidacją.

      • 3 10

      • Widać, że nie wiesz o czym piszesz

        • 2 3

    • Do Pani, która tak pięknie to wszystko opisała...

      Gratuluję kwiecistego języka, którym uraczyła Pani czytelników. Jednak na zdjęciu całego Pani samochodu, widać jaki to kilkunastocentymetrowy krawężnik.... Jeśli wszystkie "fakty" opisała Pani równie precyzyjnie to ten artykuł jest naprawdę wiarygodny i godny Naszej uwagi. Szczerze polecam!

      • 2 10

    • Mi kiedyś za urwane oba koła i uszkodzenie zawieszenia oraz układu kierowniczego

      PZU przyznało 250 PLN.
      Dziś jak muszę coś załatwić z ubezpieczeniem od razu idę do prawnika specjalizującego się w ubezpieczeniach, inaczej szkoda czasu.
      Tylko jak ma być dobrze, skoro nawet o należne mi jak prezydentowi samolot pieniądze z urzędu marszałkowskiego musiałem dwa lata biegać po sądach?
      Sądy nie mogą działać sprawnie bo nagle obywatele mogliby się upomnieć o swoje prawa i każdy rząd by upadł.

      • 4 3

  • Tak to jest ze złodziejami (6)

    Drugi największa mafia po Bankach ... ale z nimi tez zrobią porządek jeszcze trocehę...

    • 286 6

    • A z kim zrobili porządek i kto zrobił?

      • 23 4

    • jesteś typowym idiotą (1)

      Dla Ciebie każdy to złodziej i bandyta. Ta pani trafiła na jakiegoś nieudacznika i tyle. Firma zapłaciła całą kwotę i to się liczy. Gdyby ubezpieczyciel zawsze wypłacał odszkodowania bez wnikliwej analizy to by poszedł z torbami. to ludzie są złodziejami bo cały czas kombinują jak tu oszukać ubezpieczyciela. A jak trafi się uczciwy obywatel to niestety jest traktowany jak oszust.

      • 14 9

      • Guzik prawda

        Miałem szkodę likwidowaną w Generali i takiej niekompetencji nie widziałem w życiu...

        • 8 0

    • a co ci banki zrobiły?

      jesli cos jest nie tak to nie wynika to z ich działalności tylko z prawa

      • 7 4

    • Liczą na frajerów

      że ktoś machnie ręką, weźmie te 7 stów i po sprawie. Praktyka jest taka że odwołujesz się od decyzji dopóki wycena nie wystarczy na solidną naprawę. Albo kończysz w sądzie, gdzie ubezpieczyciel z reguły przegrywa

      • 8 1

    • 50%

      Ubezpieczalnie samochodów mają problem tylko w 50 %
      Jeśli idzie o pobranie opłaty za OC NW i AC to ubezpieczyciel jest sprawny w 100 % !

      Jeśli idzie o wypłatę odszkodowana za szkodę ....... no tutaj ubezpieczyciele maja całe spectrum możliwości kombinowania w celu max obniżenia wypłaty

      W takim durnym kraju żyjemy ...idioci są w liczebnej przewadze !

      • 1 0

  • (10)

    Jaką świnia trzeba być, żeby mając OC unikać odpowiedzialności. Jak w ogóle można unikać odpowiedzialności za swe czyny?

    • 305 2

    • Pewnie pijana była i nie chciała się stawić bo jakie może być inne wytłumaczenie a Policja powinna ją odwiedzić w domu

      • 71 1

    • Powinno być tak że OC pokrywa każdą naprawę nawet przez ASO Mercedesa za 20 tysiecy a potem ubezpieczyciel ściąga to sobie ze

      • 32 1

    • (1)

      pani sprawczyni pewnie będzie się tłumaczyć w sądzie skoro w rozmowie z policja odmówiła stawienia się na miejscu kolizji.

      • 18 1

      • nie będzie bo nie ma takiego obowiazku

        mogłaby odpowiadać za zbiegnięcie z miejsca zdarzenia tylko wtedy gdyby utrudniała pozyskanie danych co do swojej odpowiedizalności (przebiegu wypadku oraz danych osobowych). Podała swoje dane a potem opisała przebieg bo na bank miała wezwanie na komendę więc trudno sie tu tego doszukiwać. Telefonicznie natomiast nic ci policja nie może kazać bo nie wiesz kto stoi po drugiej stronie słuchawki. Inna, już dyskusyjna sprawa, dlaczego bała się przyjechać i spisać oświadczenie a jedynie podałą adres.

        • 9 3

    • (3)

      Szczerze, wsrod znajomych nie znam nikogo, kto zrobiac jakas szkode by sie od niej nie migal wlasnie. Bo znizki straca. A 50 zeta na ochrone znizek szkoda. Teraz to juz i bez kamerki z opcja tryby parkingowego ani rusz.

      • 9 0

      • (2)

        To obracasz się wśród jakiejś hołoty niehonorowej. Mi sumienie nie pozwoliłoby zasnąć gdybym komuś obtarł auto i uciekł. Pieniądze to nie wszystko.

        • 8 3

        • obracasz się wokół tych z któymi np. pracujesz (1)

          sam sobie ludzi w robocie nie dobierasz

          • 3 0

          • to prywatnych znajomych nie masz? :)

            • 1 1

    • to nie świnie - to ludzie

      człowiek - najgorsze stworzenie
      poza kilkoma wyjątkami, tzn trafiają się normalni ludzie, ale trzeba ich jak to mówią ze świecą szukać

      • 6 0

    • Ludzie bez honoru nie potrafią wziąć odpowiedzialności za swoje czyny.

      Dla takich nie istnieje prawda obiektywna tylko to do czego przekonają innych. To egoiści. Mój ojciec miał nieszczescie spotkac sie z takim czlowiekiem. Pani wlaczajaca sie do ruchu uderzyla w jego pojazd kiedy ja omijal. W sadzie twierdzila ze sie poruszala i miala wlaczony kierunkowskaz. Na szczescie znalezli sie swiadkowie i udalo sie z nia wygrac, niemniej czas na kilka rozpraw w ciagu 9 miesiecy to czas zmarnowany. Uszkodzenia po jej stronie to tylko zderzak. O takie cos sie baba szarpala.

      • 6 0

  • Koszą za ubezpieczenie fortunę (3)

    A rzeczoznawców mają z łapanki

    • 211 4

    • (1)

      rzeczoznawcy nie są z łapanki tylko są pracownikami firmy ubezpieczeniowej, pracownik wykonuje zlecenie pracodawcy - nie ma to nic wspólnego z wyceną rzeczywistej szkody

      • 23 4

      • Dokładnie. To oczywiste, że ubezpieczyciel będzie chciał wypłacić jak najmniej, dlatego też pracownicy są odpowiednio do tego szkoleni. Nie wolno robić wycen u nich (wtedy prawo zezwala na wycenę zamienników części oryginalnych), tylko oddaje się samochód do profesjonalnego warsztatu z biurem likwidacji szkód.

        Nie dość, że wtedy warsztat bierze na siebie negocjacje z ubezpieczycielem (mniej nerwów dla poszkodowanego), to poszkodowany ma też zapewnione auto zastępcze za darmo aż do końca postępowania naprawczego, a na dodatek naprawa jest pełna i na oryginalnych częściach, a ubezpieczyciel prawnie jest zmuszony to pokryć, nawet, jeżeli użytkownik miałby odnieść korzyść z tytułu wymiany części używanych na nowe (decyzją sądu najwyższego zabrania się naliczania tzw. "amortyzacji").

        A co do sprawców, to co to znaczy, że nie zgadzają się na spotkanie w towarzystwie policji? Od kiedy oni są w sytuacji, żeby stawiać jakiekolwiek wymagania? Umawia się z nimi na ich warunkach, ale i tak bierze ze sobą policję - i co, uciekną wtedy, jak ich zobaczą?

        • 5 1

    • ktory rzeczoznawca robi kalkulacje

      na podstawie oględzin sprawcy i miejsca zdarzenia hahah, co za czosnek. Napisane jak byk na kalkulacji przez rzeczoznawcę Generali, kpina na papierze

      • 1 2

  • Wielki problem z palca wyssany (9)

    Rzeczoznawca jak przyjeżdża na oględziny samochodu to tylko z wierzch go ogląda. Potem daje protokół i samochód oddaje się do warsztatu w którym będzie samochód naprawiany. Jeśli warsztat stwierdzi że coś jeszcze jest uszkodzone a nie było widać bo np. Zderzak trzeba zdjąć itd. To wzywa ponownie rzeczoznawcę na oględziny do warsztatu np ASO. Także niewiem w czym Pani miała problem. Nie raz naprawiałem samochód gdyż ktoś mnie zarysował na parkingu i nigdy nie było problemu nie trzeba dyskutować tylko działać i kasy od ubezpieczyciela nigdy nie brać.

    • 19 248

    • jest dokładnie tak jak opisała to ta pani

      ja miałem jeszcze tą przyjemność , że ubezpieczyciel dał mi auto zastępcze w piątek, a kazał oddać we wtorek, wtedy to jeszcze nawet naprawa się nie rozpoczęła bo czekaliśmy na rzeczoznawcę

      • 24 2

    • Jesteś slepy

      Ty jesteś głupi czy udajesz głupiego nie widzisz różnicy między 700 PLN a 6000 PLN policz zera i do szkoły marsz

      • 18 5

    • Złodzieje (1)

      Uszkodzenia były widoczne bez rozbieranie auta , rzeczoznawcy celowo dają zamienniki i obniżają należne nam odszkodowania ,każdy ubezpieczyciel i niekompetencja rzeczoznawców powinna być karana tak samo jak próba wyłudzenia

      • 6 1

      • Kary

        KNF nakłada zbyt niskie kary,dlatego ci złodzieje robią co chcą!100 tyś. Kary? To tak jakby Kowalski dostał mandat za 100zł zaśmiecanie

        • 5 1

    • Chyba mało razy naprawiałeś auto albo miałeś dużo szczęścia... zgłosiłem szkodę w Link4, oględziny odbyły się na terenie warsztatu gdzie pracownik pokazał palcem rzeczoznawcy uszkodzenia - kosztorys wielu z nich nie uwzględnił, propozycja 700zł. Uszkodzone były podłużnice - ultimatum odnośnie auta zastępczego - podobno to ja muszę udowodnić że auto jest niejezdne żeby otrzymać auto zastępcze pomimo iż potwierdzają iż wiedzą o uszkodzonych podłużnicach . Paranoja. W końcu po wielu rozmowach telefonicznych (jakbym z nienormalnymi rozmawiał) zdjęcia z oględzin przegląda ich rzeczoznawca i stwierdza szkodę całkowitą na ponad 3 tyś. To jak to jest -rzeczoznawca na miejscu niewiele stwierdza a rzeczoznawca siedzący za biurkiem na podstawie jego zdjęć stwierdza szkodę całkowitą. Dla mnie staje się oczywiste, że postępowanie ubezpieczalni było od początku celowe ukierunkowane na małą wypłatę i zmęczenie poszkodowanego.

      • 5 1

    • przeczytaj jeszcze raz.... i jeszcze raz....

      czytanie ze zrozumieniem szwankuje....

      • 2 0

    • Ja

      Nie wiesz z czym miala problem? To przeczytaj caly artykul to sie dowiesz a nie strugasz glupiego

      • 3 0

    • Pracujesz w złodziejskim Generali?
      I tak Cię wywalą przy pierwszym potknięciu .

      • 3 0

    • iggggy

      Zmyśliła to, żeby zaistnieć na portalu internetowym? Konfabuluje? Po co? Miała problem i go opisała kretynie! Co za buc z ciebie i idiota.

      • 0 0

  • (11)

    u mnie po stuknięciu niespełna rocznego auta, początki również były niezłe. Pan sprawca od razu wziął na siebie winę, policja spisała notatkę, następnie została wysłana szkoda do ubezpieczyciela, przyjechał miły pan rzeczoznawca, spisał co trzeba i następnego dnia dostaję kosztorys a tam......wszystko pięknie wycenione jak trzeba i na końcu pan rzeczoznawca przydziela ubezpieczycielowi z niewiadomych powodów 20% rabat oraz 50% na lakier biały perłowy ( ten droższy niż zwykły metalik ). Niestety z panem rzeczoznawcą już nie udało się porozmawiać, na jakiej podstawie przydzielił ubezpieczycielowi ten 20% rabat na naprawę przy rocznym samochodzie i 50% rabat na lakier, na którym nie było nawet jednej rysy, a samochód generalnie przejechał przez ten rok 4,5 tyś km? Czy jakiś czytelnik rzeczoznawca mógłby mi szanownie wytłumaczyć, o co tu chodziło? Generalnie rabat, to przyznaje sprzedawca i to klientowi, a nie klient sprzedawcy

    • 81 0

    • (3)

      U mnie tez dali sobie rabat na naprawe 3 miesiecznego auta - widocznie uwazaja sie za super klienta i rabaty im sie naleza. Kwota z wyceny to nawet nie polowa ostatecznego kosztu. Naprawa w ASO powiedzmy ze bezproblemowa. Auto zastepcze z Eucocar - dramat. Ze wszystkim robili problemy. Radze robic dokumentacje zdjeciowa wypozyczonego auta bo pozniej mozna sie zdziwic ze dostaje sie wezwania do zaplaty za szkody ktorych nie bylo. Pracownik odbiera auto i nie daje zadnego pokwitowania ze auto jest OK. Moze wracajac obetrzec zderzak i bedzie na wynajmujacego.

      • 18 0

      • Utrata wartości handlowej (2)

        Przy szkodach w pojeździe nie starszych bodajże 4 lata można wystąpić dodatkowo z roszczeniem z tytułu utraty wartości handlowej. Dotyczy to tylko pierwszej szkody. U mnie przy 3letnim cee'd było to ponad 2000zł. O tym żaden ubezpieczyciel nigdy sam nie powie.

        • 4 0

        • przy leasingu niestety nie ja trace (teoretycznie)

          wiec mnie wystrugali

          • 0 0

        • Ja się bujam z PZU bo utratę wycenili na 100 parę zł

          A same uszkodzenia auta były na ponad 20 tys.

          • 2 0

    • Rabat

      mi ubezpieczyciel powiedział (po telefonie) że rabatu udzielają warsztaty, które wskazuje ubezpieczyciel. Jeśli chciałbym samemu - to wycena od swojego warsztatu.
      Wziąłem ten ochłap, który mi wycenili, a o resztę kasy w tej chwili bije się kancelaria zajmująca się takimi przypadkami.

      • 10 0

    • (5)

      Widzę, że żaden rzeczoznawca się nie kwapi z wyjaśnieniami. W związku z powyższym domniemam, że jest to praktyka nielegalna i niczym nie umotywowana. Idąc dalej, zastanawiam się, czy w takim razie jeśli przyszło by mi płacić z własnej kieszeni różnicę między rzeczywistym kosztem naprawy a wyceną szanownego pana rzeczoznawcy, to czy mógłbym dochodzić bezpośrednio od niego regresem tej różnicy, wychodząc przy tym z założenia, że skoro kombinował bez podstaw, to teraz te kombinacje wyjdą mu czkawką. Kiedyś muszę wypróbować ten proceder- znam wielu prawników, którzy również chętnie by się przekonali, jak to faktycznie jest- przecież też są kierowcami. W moim przypadku ubezpieczyciel sprawcy nie robił ostatecznie problemu, więc sprawa została zakończona

      • 3 0

      • ale jaki rabat? (4)

        wycenił, naprawił całość z OC sprawcy więc co cie obchodzi co tam nabazgrał? Może warsztat mu akurat dawał rabat na lakier.

        • 2 1

        • Przecież on robi tylko wycenę i nie wie gdzie to będzie naprawiane

          • 2 0

        • przy naprawie gotowkowej dostajesz te ochlapy i musisz sie bic z nimi wiec nie jest tak rozowo (2)

          • 2 0

          • dostajesz tyle ile wyszarpiesz (1)

            jak ci sie uda tyle ile chciałeś to nie ma znaczenia żaden rabat

            • 1 0

            • Problemem nie jest rabat tylko rażąco niskie wyceny

              Ostatnia stłuczka - wycena 1200zł. Koszt - serwis 2500zł, auto zastępcze 2500zł. Nie robię gotówkowo wiec mnie to nie obchodzi ale po co wtedy przychodzi rzeczoznawca skoro to wszystko co tworzy jest oderwane od rzeczywistości?

              • 3 0

  • (6)

    co to za moda na zostawianie samochodu na środku drogi? Naprawdę myślicie, ze jesli nie ma zakazu postoju to mozecie auto na drodze zostawić? Jeśli jadący za wami pojazd musi przekroczyć skrajnię jezdni (zjechać na przeciwny pas ruchu) należy się wam mandat.Sam kiedyś takowy dostałem, więc to żadna bajka. Obecnie panuje jakieś dziwne przyzwolenie na tego typu praktyki - np. łąkowa wiecznie zastawiona przez okolicznych buraków. Mam nadzieję, że zgodnie z powyższym materiałem zdjeciowym policja nałożyła mandat za niedozwolone parkowanie. I to jeszcze na tak wąskiej drodze...brawo za pomysłowość zostawienia tam auta

    • 18 140

    • pewnie, może lepiej zastawiać chodniki? (5)

      Jezdnia ma być wolna, a piesi niech siedzą w domu, bo hrabia nie może przejechać. Auto zaparkowane przy krawężniku uważa za zaparkowane na środku drogi, to może auto zajmujące cały chodnik uważa za zaparkowane prawidłowo, bo pozostawia wg niego 1,5m dla pieszych? I jeszcze ten mandat, nie umie jeździć, sprawia zagrożenie na drodze i zwala jeszcze na innych. Wstyd!

      • 10 6

      • nie, tam po prostu nie można NIGDZIE zostawić auta - ani na drodze, ani na chodniku (4)

        na grunwaldzkiej też zostawisz auto na drodze? "nie mam gdzie zaparkować, to sobie zostawie auto na drodze""...

        • 5 9

        • na grunwaldzkiej jest zakaz parkowania :) (3)

          na osiedlowych drogach pod blokami zwykle nie ma.

          • 10 0

          • art 47 prawa o ruchu drogowym (1)

            brak zakazu o niczym nie świadczy. Auto musi przekroczyć skrajnię jezdni - mandat

            • 0 4

            • bo świadczy o tym nakaz

              • 1 0

          • Zwykle jest, strefa zamieszkania nie pozwala na parkowanie poza wyznaczonymi miejscami.

            Niestety u kierowców z przepisami trochę słabo...

            • 1 0

  • (4)

    Na następny raz, proponuje Pani kontakt, z własnym ubezpieczycielem, a nie, z ubezpieczycielem sprawcy

    • 52 12

    • i tu się zdziwisz

      Ja skorzystałem z takiej opcji i już nigdy więcej! Później trzeba było odkręcać, że to nie z AC tylko z OC sprawcy. Do tego codziennie dyskusja, że auto zastępcze oddam jak zrobią auto, a nie jak wypożyczalnia (z którą mają umowę) sobie zażyczy.

      • 3 7

    • (2)

      Jak jej TU ma opcję samolikwidacji to tak, ale nie każdy to ma.

      • 3 0

      • (1)

        bo ubezpieczyciela też trzeba wybierać "z głową" a nie najtańszego...

        • 7 2

        • Czy wybierasz sprawcę kolizji?

          I jego ubezpieczenie OC?
          MooN, oj niestety nie wiesz o czym piszesz.
          Przy AC, które jest dobrowolne i jest dla Ciebie( a bardziej twojego pojazdu) to i owszem, trzeba zastanowić się na d ubezpieczalnią, ale w tym artykule mowa była OD POCZĄTKU o usunięciu skutków szkody z ubezpieczenia OC, słownie OC. Oj ręce opadają..

          • 1 0

  • Takie rzeczy tylko w tym buraczanym kraju (4)

    W normalnym świecie po takiej jednej sprawie rzecznik nałożył by taką karę na ubezpieczyciela, że więcej nie byłoby takich numerów

    • 107 6

    • W normalnym kraju (UK)dzieje sie podobnie. Miesiac temu pani mnie puknela z tylu, generalnie caly impet przyjely oba tlumiki. Zerwaly sie zaczepy a chromowane koncowki zostaly wbite do puszki. Zadnych innych uszkodzen nie ma. Koszt naprawy na czesciach oryginalnych £894. Ubezpieczyciel zaoferowal £720 bo tyle kosztuje zamiennik, ktory nie ma chromowanych koncowek. I tak sie juz bujam miesiac jak ta pani.

      • 4 0

    • Nieprawda, proponuję przeżyć coś podobnego w USA

      W PL pod tym względem mamy luksus

      • 1 0

    • to się wyprowadź (1)

      jak tu tak strasznie.

      • 0 0

      • Chyba nie umiesz czytać ze zrozumieniem jolo

        • 0 0

  • (2)

    Teraz jest tyle ubezpieczalni a kiedyś było tylko PZU. Mieli niezły monopol... Ubezpieczalnie chyba wypłacają od swojego widzimisię. Druga sprawa to taka,że latami ustawiacze stłuczek wycyganili z nich mase szmalu niestety.

    • 45 2

    • Teraz się pozmieniało to ubezpieczalnie kradną

      • 4 1

    • GENERALI to największy SYF!

      Unikać jak ognia!

      • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pomorskie Targi Autokosmetyki 2024

10 - 25 zł
Kup bilet
targi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Pomorska Giełda Modeli Samochodów

kiermasz

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile obecnie wynosi limit punktów karnych dla doświadczonego kierowcy?

 

Najczęściej czytane