- 1 Rondo w Kowalach i niezrozumiały wyjazd (39 opinii)
- 2 Kredkami w kierowców przy przejściu (104 opinie)
- 3 Za rok pojedziemy Obw. Metropolitalną (317 opinii)
- 4 Pod prąd uciekał przed policją (282 opinie)
- 5 Spore zainteresowanie Pomorskimi Targami Autokosmetyki (32 opinie)
- 6 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (25 opinii)
Miernik lakieru, szwagier i ruszamy na łowy nowego auta
Sprzedaż 20-letniego samochodu w naszym kraju to gotowy scenariusz na film. I to komedię. To, jak zachowują się niektórzy potencjalni nabywcy... bywa wręcz zabawne. Niekiedy zdumiewające.
W wielu przypadkach model wspomnianego na wstępie "potencjalnego nabywcy" idealnie obrazuje poniższy mem.
Kredyt na 30 lat? Bardzo proszę, biorę
Jakie to prawdziwe. Załóżmy, że naszym bohaterem jest przeciętny Kowalski, który otrzymując zdolność kredytową, bez większego namysłu i przede wszystkim konsultacji z biegłymi w temacie kredytów czym prędzej leci do banku podpisać podsuniętą mu pod nos umowę, a tym samym "uwiązać" się kredytem na 30 lat. Carpe diem. Nie mając tak naprawdę zielonego pojęcia, co się wydarzy, gdy np. nadejdzie kryzys z galopującą inflacją. Czego boleśnie doświadczają dziś wszyscy kredytobiorcy.
"Dziś 2-letnie auto kosztuje niemal tyle, co nowe"
20-letnie auto? Najpierw ekspertyza
Dla porównania ten sam Kowalski, umawiając się na oględziny 20-letniego auta, które prawdopodobnie w swoim życiu miało niejednego właściciela i zaliczyło prawdopodobnie wiele "parkingówek", najpierw sumiennie się przygotowuje do... ekspertyzy. To w końcu nie są przelewki. I jednak trochę to rozumiem, bo przecież, jakby nie było, szansa na "wtopienie" przy pełnoletnim aucie jest raczej większa niż w stosunkowo świeżych samochodach. A przynajmniej tak się wydaje.
Sztab ekspertów. Szwagier na czele
Potencjalny nabywca w pierwszej kolejności zwołuje sztab ekspertów na czele z wszechwiedzącym szwagrem. To z reguły on ma decydujący głos w sprawie. Szwagier wie wszystko. Szwagier to zazwyczaj także mechanik (a przynajmniej tak mu się wydaje), negocjator, no i oczywiście prawa ręka potencjalnego nabywcy.
Czasami na oględzinach obecna jest też trzecia osoba - to już prawdziwy mechanik. Zazwyczaj domorosły, z wieloletnim doświadczeniem. Jego zdanie jest istotne, ale nie aż tak ważne jak opinia szwagra.
Handlarze aut oszukują coraz mniej?
Miernik lakieru oznacza koniec żartów
Ekipa jest. Pora skompletować ekwipunek. Oczywiście podstawą jest miernik lakieru - bez niego ani rusz. Mocniejsi gracze wyposażeni są dodatkowo w komputer diagnostyczny.
Eksperci rozpoczynają oględziny. Atmosfera jest raczej gęsta. Bez ceregieli. Sztab ekspertów wykonuje siedemnaste okrążenie dookoła auta. Po kolei "kopią w oponkę" i sprawdzają wszystko, co sprawdzić można. A lista jest długa...
Czy przypadkiem 20-letni samochód nie miał w swojej historii "obcierek", czy wszystkie szyby są oryginalne, czy nie ma ognisk korozji, czy na wszystkich elementach zgadza się odcień lakieru, czy wszystkie śrubki-śrubeczki są oryginalne, czy nie ma "masła" pod korkiem oleju, czy w aucie były palone papierosy, czy nie ma żadnych wycieków, czy kierownica przypadkiem nie jest wytarta nieco mocniej niż w 20-letnim aucie, no i w końcu, czy wszędzie zgadzają się mikrony (chodzi o grubość lakieru).
Koloryzowane.
I bardzo dobrze, że nabywca chce kupić auto w jak najlepszym stanie. Bierzmy jednak poprawkę na fakt, że cały czas mowa o oględzinach egzemplarzy wyprodukowanych w okolicach 2002 roku. Te samochody po prostu mogą być już - jakby to delikatnie ująć - zmęczone.
Gdy auto zdaniem ekspertów przejdzie pierwszy etap rekrutacji, ten drugi odbywa się na kanale. Ewentualnie, jeśli kanału w okolicy nie ma, szwagier i mechanik "nurkują" pod auto.
Panie, Niemiec płakał, jak sprzedawał
Przebieg - byle poniżej 200 tys. km
Oczywiście istotnym kryterium podczas zakupu auta jest jego przebieg. Mam wrażenie, że wielu potencjalnych nabywców lubi być po prostu oszukiwanych. Nieważne, że samochód śmiga po drogach już od 20 lat, ale przebieg musi się zgadzać. Czyli mieć poniżej 200 tys. km. "Inny jest nie do zaakceptowania". To taka bezpieczna dla wewnętrznego spokoju kupującego granica.
Trzeba być niepoprawnym optymistą, żeby uwierzyć, że samochód, który ma 20 lat, przejechał poniżej 200 tys. km. Albo szczęściarzem, bo pewnie takie egzemplarze też istnieją. Nie łudźmy się jednak. Normalnie użytkowane auta w takim wieku powinny mieć na liczniku co najmniej 300-350 tys. km.
Ogłoszenia.trojmiasto.pl
"Panie, tyle to nie"
Gdy sztab ekspertów - oczywiście na osobności, jak przy tajnych naradach - zgodnie powie "ja bym brał", to pozostaje jeszcze smaczek w postaci negocjacji. Finalna cena podana została w ogłoszeniu, ale wiadomo, że targować się po prostu trzeba. Jakoś tak się utarło. Kiedy cena wynosi, dajmy na to 10490 zł, no to chyba każdy wie, po co to 490 zł w cenie się znalazło.
Przy 20-letnim aucie zazwyczaj burzliwe negocjacje rozgrywają się o 100, a niekiedy nawet o 50 zł. I wtedy słyszymy klasyczne "panie, tyle to nie" albo "zejdź pan na dobry obiadek", albo "dorzuć pan na paliwko do domu". I tak to się kręci.
To trochę zrozumiałe
Oczywiście ten artykuł należy potraktować z pewnym dystansem. Tekst nie ma na celu wyśmiania osób, które kupują starsze samochody. Absolutnie nie. Trzeba jedynie zdać sobie sprawę, że 20-letnie auto zapewne będzie miało wiele skaz i wad. To całkowicie normalne, nie wymagajmy cudów. Trzeba je po prostu zaakceptować albo szukać dalej. Sprawdzajmy, weryfikujmy, ale nie spodziewajmy się "igły" w tak leciwych samochodach. A mam wrażenie, że jest wielu potencjalnych nabywców, którzy własnie takiego stanu wymagają.
Opinie (90) 9 zablokowanych
-
2022-11-14 13:35
Owszem, przy 20-letnim aucie trzeba na sporo rzeczy przymknąć oko (1)
Ale akurat pojechać na podnośnik i sprawdzić czy nie będę jak Fred Flintstone czy też sprawdzić czy drzwi są zrobione ze szpachli to obowiązek. Mówienie, że auto 20-letnie nie może być do 200 tys. km też jest bzdurą - znam mnóstwo ludzi, którzy robię po 8k rocznie i po prostu dbają o te autka. A teraz idę wyjąć kij z 4 liter. Pozdrawiam :)
- 10 1
-
2022-11-14 16:34
To przebiję Twoich znajomych.
"Robię" rocznie ok. 4000 km.
Tyle, że 4 tygodnie spędzam na statku, a 4 w domu. Od stycznia do grudnia spędzam 6 miesięcy w robocie.
Żona samochodem nie jeździ, bo do pracy ma blisko, a szkoła do której chodzą dzieci ok. 400 metrów od domu.- 3 1
-
2022-11-14 13:52
Dobrze napisane ale za krótko sredni wiek 80% aut w trójmiescie to15 lat i wiecej Ale kazde auto tylko w niedziele do koscioła (1)
To jak teks tylko w Polsce dla Polaków wymyślony ze Niemiec płakał jak sprzedawał :) Mileismy juz cała gale kabaretową opisujacą jak oszukuje sie w Polsce na uzywanych autach a z tego ponad połowa sprowadzana z zachodu albo obecnie i z prawą kierownica legalnie!!
Polsce bardzo łatwo kupic złom i to na dodatek bardzo drogo bo odpowiedzialność unas jest bardzo mała za takie oszustwa!
Dlatego mielismy najwiecej autochandli w europie zakladanych przez zwykła patologie co sie dorabiała na tym bezkarnie.
Zawsze bardzo oplacało sie jechac zagranice kupowac złoma powyzej 10lat a teraz oplaca sie jeszcze bardziej bo szroty podrozały dzieki wymówce o inflacji i pandemi.
Polska jest najwiekszym importerem szrotów w całej europie to juz samo osobie mówi .- 6 1
-
2022-11-14 18:38
Zaraz dowalą podatek od importu i się to skończy
- 0 0
-
2022-11-14 15:09
Nie ma się co dziwić
Sprzedający/handlarze do tego doprowadzili.
Teraz widzę, że usilnie się starają, by ludzie przestali patrzeć im na dłonie- 7 0
-
2022-11-14 16:16
Jakiś czas temu znajomy wystawił 14-letniego focusa poniżej średniej i miał 2 telefony od handlarzy z pretensjami, że psuje rynek, bo zaniża cenę! Jeden z nich nawet zainteresował się autem, ale cwaniak chciał jeszcze 1,5 tys. utargować :D Ostatecznie samochód po 3 dniach zmienił właściciela.
- 4 2
-
2022-11-14 17:01
Ograniczone zaufanie
Ja kupilam bez mierzenia 15 latka, a potem przy wymianie zarowki okazalo sie, ze kiedyś musiał tak oberwać, ze czesc zarówki, trzeba bylo piłować, zeby weszla. Od tego momentu zawsze bede uwazniej kupowała auta
- 5 2
-
2022-11-14 17:48
Podstawowa zasada Nigdy nie kupuj auta z rejestracją: gwe, gks itp.
- 4 1
-
2022-11-14 17:53
90% sprowadzanych aut to powypadki
Nie wierzysz? Sprawdź sam. Kiedyś sprawdzałem 5letnia Zafirę - cena z danym silnikiem w Polsce była 22-26000. Zakładając margines negocjacji i zysk handlarz mial na auto 4000euro.
Na autscout czy mobile na 600 ogłoszeń tylko... 18 łapało się żeby to kupić sprowadzić i nie stracić- handlarze sprowadzają wyłącznie auta powypadkowe lub totalnie wyeksploatowane.
Ps. Tak, znam te bajki o megarabatach dla laweciarzy- 3 1
-
2022-11-14 18:04
(1)
Miernikiem bardzo łatwo sprawdzić czy coś było bite czy nie. Jak bite bez naruszenia elementów wzmacniających można myśleć nad zakupem.
- 3 1
-
2022-11-14 21:04
Miernikiem bardzo łatwo sprawdzić
Hahaha... wszystko jeszcze przed tobą widzę :D
- 0 0
-
2022-11-14 18:11
Miernik i wszystko jasne
Byłem z bratem sprawdzić samochód, BMW, igła, lakier poddawany regularnie konserwacji, żadnych uszkodzeń, silnik sprawny... na miejscu szrot, z pełną ilością błędów w silniku, lakier miejscami osiągający wartości 900!!! Średnio wychodziło koło 400, nawet silnika nie odpalaliśmy bo bałem się że szpachla spadnie od wibracji...
- 8 0
-
2022-11-14 18:32
Po co porównanie do brania kredytu? (1)
Co za i**otyzm. Przecież nikt nie bierze w taki sposób kredytu. Może z 20-15 lat temu tak, teraz są inne czasy
- 4 0
-
2022-11-14 21:18
Zdziwiłbyś się :) masa ludzi pobrała kredyty na świetnych warunkach w pandemii pod sam korek, a teraz placz
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.