- 1 Mieszkańcy Bojana naprawili drogę w Gdyni (87 opinii)
- 2 Nowy Ford Mustang już w Trójmieście (79 opinii)
- 3 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (369 opinii)
- 4 Hamowanie przed autem to bandyterka (169 opinii)
- 5 Nie będzie podatku od aut spalinowych (167 opinii)
- 6 Korytarz życia i... cwaniacy (95 opinii)
Wyprawa "maluchów" do Turynu, ale najpierw odwiedziny w gdyńskim porcie
W ostatnich dniach w ogólnopolskich mediach można było usłyszeć bądź przeczytać o grupie zapaleńców, którzy w kawalkadzie 12 Fiatów 126p wyruszyli z Bielska-Białej do Turynu. Wśród uczestników jest także legendarny Sobiesław Zasada. Kilka dni przed rozpoczęciem wyprawy do Włoch jeden z "maluchów" odwiedził gdyński port. Były to dość sentymentalne odwiedziny.
12 "maluchów" i ponad 3 tys. km
Eskapada do Turynu została zorganizowana z okazji 50. rocznicy rozpoczęcia produkcji modelu 126 we Włoszech. Inicjatorami pomysłu są pasjonaci z grupy 126Hooligans, w której skład wchodzi 16 kolekcjonerów z imponującą kolekcją 70 "maluchów". Wyprawa wystartowała 9 lipca, natomiast małe Fiaty na mecie zameldowały się w środę, 13 lipca. Na miejscu uczestnicy spotkali się z władzami Fiata, klubem 126 Italiano, i miłośnikami tego kultowego modelu z północnych Włoch. Powrót do Polski zaplanowany jest na 16 lipca.
Zanim jednak małe Fiaty obrały kurs na Piemont, 1 lipca jeden z filigranowych bohaterów zawitał do gdyńskiego portu.
Cieszymy się, że w szczególnym dla nas roku, jubileuszu Portu Gdynia, możemy być częścią inicjatywy pasjonatów motoryzacji, którzy zabierają nas w wyjątkową podróż - sentymentalną. Historia zatoczyła koło, zabytkowy, czerwony fiat po wizycie w Porcie Gdynia po raz kolejny wyruszył w świat, tym razem na kołach, w wyjątkową podróż do Turynu. W nietuzinkowy sposób możemy wspólnie celebrować historię i dzielić się nią z innymi - mówi Aleksander Wicka z Portu Gdynia.
Przypomnijmy, że w październiku 1972 r. Fiat 126 został oficjalnie zaprezentowany na salonie samochodowym w Turynie właśnie. Chwilę przed prezentacją Włosi w miejscowości Cassino wyprodukowali 100 pierwszych egzemplarzy. 9 listopada na placu Defilad w Warszawie odbyła się polska premiera tego modelu. Natomiast licencyjna produkcja w fabryce w Bielsku-Białej wystartowała w 1973 r. Produkcja modelu zakończyła się po 28 latach, w 2000 r.
"Maluch" w gdyńskim porcie
Ten samochód zmotoryzował Polskę, zyskując status auta kultowego. Obecnie na naszych drogach to rarytas. Jak wspomnieliśmy wyżej, jeden z Fiatów 126p tuż przed wyprawą do Włoch odwiedził Port Gdynia. W kontekście małych Fiatów to miejsce również jest symboliczne, bo przecież przed laty z gdyńskiego portu tysiące polskich Fiatów 126p wyruszało w świat, aby przemierzać drogi m.in. Kuby czy Chin.
To jest Fiat 126p z 1975 r. w kolorze Rosso Coralo Scuro 165 - opowiada Artur Pocian z grupy 126Hooligans, siedząc w pięknym czerwonym "maluchu".
Jeden rzut oka na kierowcę i od razu widać, że dla Pociana Fiat 126p to coś więcej niż tylko wspomnienie poprzedniej epoki - zdradza to tatuaż na przedramieniu. Artur Pocian wraz z kolegami przyjechał do Portu Gdynia swoim gustownym "maluchem", by na własne oczy zobaczyć, gdzie zaczynała się historia wielu tych aut.
Trójmiejskie duże Fiaty i Polonezy odwiedziły Zakopane
Port Gdynia miał bardzo ważne zadanie w rozwoju polskiej motoryzacji, w tym Fiata. Auta stąd wysyłane były na cały świat: na Kubę, do Chin, gdzie kilka tysięcy Fiatów 126p jeździło jako taksówki. Port ma więc bardzo duży udział w tym, że ten samochód stał się bardzo popularny na świecie - mówi, kręcąc kółka na Nabrzeżu Francuskim.
12 pięknych Fiatów 126p, w tym m.in. egzemplarz ze składanym dachem z 1988 r, 126p w wersji wyścigowej, tzw. szynszyl, czyli "maluch" z 2000 r., czy w końcu najprawdziwszy mały Fiat cabrio z 1994 r., wyruszyły w sentymentalną, wakacyjną trasę z Bielska-Białej, gdzie przez lata montowano te pojazdy, do miejsca narodzin modelu.
Kurs na Turyn obrali także weterani: Zasada i Bielak
Jedzie z nami Sobiesław Zasada z Longinem Bielakiem, którzy w 1975 r. na kołach pojechali dokładnie tą samą trasą do Turynu. Trasa liczy 3126 km. Jadą z numerem 7. Podążamy tą samą trasą, żeby zrobić ukłon w tę stronę. Jesteśmy zapaleńcami, kochamy tego Fiata. Oni też go kochają, dlatego jadą z nami - dodaje Pocian.
Sobiesław Zasada i Longin Bielak jeszcze w latach 70. pokonywali Fiatem 126p setki kilometrów. Na koncie mają m.in. trasę rajdu Monte Carlo. Z Bielska-Białej do Turynu pojechali fabrycznie nowym "maluchem" w żółtym kolorze, o przebiegu 230 km, własnością samego Sobiesława Zasady - jednym z dwóch 126p, jakie słynny kierowca posiada. Zasada i Bielak są najstarszą załogą, która pokonała "maluchem" ponad 3 tys. km. Mają odpowiednio 92 i 96 lat.
Dla mnie ta wyprawa to przygoda i wspomnienie rajdu Monte Carlo ze stycznia 1975 r., na trasę którego ruszyłem również małym Fiatem. Chciałem wtedy pokazać Polakom, dla których "maluch" był wielkim marzeniem, że tym samochodem można przejechać każdą trasę. Moim pilotem był wtedy Longin Bielak. Dziś też jedzie ze mną i ma 96 lat, a razem mamy w sumie 188 lat - powiedział tuż przed wyjazdem Zasada, nestor polskich rajdów, trzykrotny mistrz Europy.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2022-07-14 06:34
(1)
Pomyśleć, że tym pojazdem całe 4 osobowe rodziny jeździły na wczasy np do Jugosławii... To musiały być wyprawy. A teraz się słyszy. Klima, nawigacja, dobre drogi i kierowca po 400 km wyczerpany. Heh.
- 62 1
-
2022-07-15 11:18
Czteroosobowa rodzina z bagażem i jeszcze psem na dodatek. Dało się? Dało się.
- 4 0
-
2022-07-14 06:29
(3)
Pomysł, aby zmotoryzować Polaków kaszlakami był poroniony. Autko nadawało się jedynie na miejskie, codzienne dojazdy do pracy bądź niewielkie zakupy. Nawet kilkudniowy wyjazd rodzinny wymagał nie lada samozaparcia.
Piszę to, jako były właściciel kaszlaka, którym w porywach robiłem 5-7 tys km miesiecznie po Polsce. Dało się, ale to raczej byłPomysł, aby zmotoryzować Polaków kaszlakami był poroniony. Autko nadawało się jedynie na miejskie, codzienne dojazdy do pracy bądź niewielkie zakupy. Nawet kilkudniowy wyjazd rodzinny wymagał nie lada samozaparcia.
Piszę to, jako były właściciel kaszlaka, którym w porywach robiłem 5-7 tys km miesiecznie po Polsce. Dało się, ale to raczej był survival niż podróż :D
Choć wspominam mojego "maluszka" z pewna nostalgią. Auto co prawda najbardziej zawodne, ze wszystkich, jakie miałem, ale i najprostsze w samodzielnej naprawie. Bez warsztatu, specjalistycznych narzędzi a nawet bez kanału dało się przy nim zrobić praktycznie wszystko. Sam, jednoosobowo, wyciągałem silnik na parkingu pod blokiem a rozrusznik zmieniałem "gdzieś w Polsce" na stacji benzynowej - bo akurat najazd miała :D- 20 10
-
2022-07-15 10:48
To było dzbanie jedyne dostepne auto dla Polaka ja mogłem wybrac wartburga czy maluch i wolałem malucha.
- 4 1
-
2022-07-14 21:31
Super Maluch (1)
Witam ja swego czasu jeździłem maluchem do Istambułu po kożuchy to były wyprawy!!!!
- 7 0
-
2022-07-15 09:41
Szacun, opowiedz.
- 1 0
-
2022-07-14 21:37
Szacun dla pana Sobiesława
W tym wieku jeździć sprawnie samochodem, i jeszcze ruszyć w taką trasę, to niezły wyczyn. Życzę dużo zdrowia.
- 34 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.