- 1 Mapa pożarów aut w Trójmieście (115 opinii)
- 2 Auto wjechało w pieszych i w budynek (305 opinii)
- 3 "Podatek od aut spalinowych i tak będzie" (149 opinii)
- 4 Mieszkańcy Bojana naprawili drogę w Gdyni (203 opinie)
- 5 Nowy Ford Mustang już w Trójmieście (114 opinii)
- 6 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (378 opinii)
Dlaczego boimy się zakupu auta elektrycznego?
Po naszych drogach jeździ coraz więcej samochodów z charakterystycznymi zielonymi tablicami rejestracyjnymi. Coraz więcej, ale wciąż liczba samochodów elektrycznych nie powala. Jakie obawy mamy przed zakupem auta na prąd?
Zbyt wysoka cena
Prawdopodobnie dla większości osób największą przeszkodą przed zakupem auta elektrycznego jest jego stosunkowo wysoka cena. Samochody na prąd są wyraźnie droższe od spalinowych odpowiedników. Przykładowo, cennik Volvo XC40 startuje od kwoty 139 900 zł, natomiast jego elektryczna odmiana XC40 Recharge to wydatek co najmniej 199 900 zł. Różnica wynosi 60 tys. zł. Kolejny przykład: Citroena C4 z silnikiem benzynowym można kupić za 76 800 zł. Elektryczny E-C4 kosztuje już zdecydowanie więcej, bo 137 400 zł. Różnica wynosi również 60 tys. zł. Dlatego też większość klientów nie chce przepłacać i decyduje się na spalinowe modele.
Przypomnijmy, że jakiś czas temu pojawił się pomysł rządowych dotacji do zakupu auta elektrycznego. Niestety, pierwszy nabór wniosków o dopłaty zakończył się kompletną porażką. Aktualnie proponowany program o nazwie "Mój Elektryk" oferuje nabywcom indywidualnym dotację w wysokości 18 750 zł (przy limicie ceny za "elektryka" w wysokości 225 tys. zł). Nieco większą dopłatę, wynosząca 27 tys. zł bez limitu ceny auta elektrycznego, mogą otrzymać wnioskodawcy z Kartą Dużej Rodziny.
Auta elektryczne - więcej artykułów
Ograniczony zasięg
Kiedy na rynku europejskim pojawiały się pierwsze, mocno niedopracowane modele na prąd - przy korzystnych wiatrach ich zasięgi oscylowały w granicach 150-200 km (z wyjątkiem Tesli). Od tego czasu technologia poszła mocno do przodu, a inżynierowie zaczęli budować samochody elektryczne, które oferują naprawdę przyzwoite zasięgi. I nie muszą to być auta za kilkaset tysięcy złotych. Dla przykładu Nissan Leaf (cena od 152 tys. zł) jest w stanie przejechać na pełnej baterii do 385 km, Kia e-Niro (od 173 990 zł) nawet 450 km, a Volkswagen ID.3 (od 187 990 zł) - 550 km.
Samochody klasy premium, jak chociażby Mercedes EQS, na jednym ładowaniu przejadą ponad 700 km. A to już robi ogromne wrażenie.
Mało ładowarek
Brak stosownej infrastruktury - to kolejna obawa przed zakupem "elektryka". I choć ładowarek publicznych jest coraz więcej - to rzeczywiście ich ograniczona liczba może stanowić pewien problem dla posiadaczy aut elektrycznych.
Problem z ładowaniem przy bloku
Trudno myśleć o zakupie samochodu elektrycznego, gdy mieszka się w bloku. I nawet jeśli auto parkowane jest w hali garażowej, to ładowanie "elektryka" jest mocno utrudnione. Pobieranie prądu z ogólnodostępnego gniazdka (o ile takie jest dostępne) to mimo wszystko nie najlepszy pomysł ze względu na sąsiadów, którzy mogliby mieć pretensje o wyższe rachunki za prąd. To zrozumiałe. Jeszcze do niedawna w zasadzie nie było możliwości zainstalowania własnej ładowarki ściennej w garażu wspólnoty. Jednak na rynku pojawiły się firmy, które potrafią ten problem rozwiązać. Wystarczy poszperać trochę w sieci.
Żywotność baterii
Ważnym pytaniem przed zakupem "elektryka" jest to dotyczące żywotności baterii i późniejszej jej utylizacji. Choć odpowiedź na drugie pytanie raczej nie powinna obchodzić pierwszego i ewentualnie drugiego właściciela samochodu. Eksperci mówią, że bateria powinna wystarczyć na około 900 cykli ładowania. Pełen cykl ładowania to uzupełnienie akumulatora do 100 proc. lub dwa ładowania do 50 proc.). Jak to się przekłada na liczbę przejechanych kilometrów? Auto po 900 cyklach ładowania powinno mieć na liczniku około 250-300 tys. km. Wówczas pojemność baterii powinna spaść do około 70 proc.
Dodajemy, że większość producentów daje na baterie gwarancję 8 lat lub 160 tys. km.
Opinie (552) ponad 10 zablokowanych
-
2021-11-24 22:14
Kilka chwil temu czytałem porady (1)
co robić, jak nadejdzie wkrótce blackout - kilkudniowy. A w tej chwili głowimy się o EV.....
- 6 0
-
2021-11-24 23:07
Nie masz jeździć EV tylko masz go kupić...
Producenci mają nóż na gardle, muszą wcisnąć jak najwięcej ev, żeby średnia emisja im się zgadzała.
- 5 0
-
2021-11-24 22:29
(2)
Bo nie są ekologiczne 1kg węgla to 8kwh i 10 m3 spalin straty przesyłowe w Polsce do 60% i jeszcze strata w ładowarce
- 2 0
-
2021-11-25 04:52
Większość
Nie bierze tego pod uwagę, redaktor pewnie nawet nie wie o czym mowa, dostał do testu i jest fajne...
- 1 0
-
2021-11-25 15:07
A podaj jeszcze do kompletu sprawność rafinerii i silnika spalinowego, OK? Ten drugi 30-40% jak by co.
- 0 0
-
2021-11-24 22:30
nikt się nie boi, ale każdy kalkuluje i na chwilę obecną to mało praktyczne i opłacalne rozwiązanie, co nie znaczy, że się to nie zmieni na lepsze w przyszłości.
- 1 0
-
2021-11-24 22:32
boimy się...
...są nie praktyczne, mały zasięg, brak ładowarek, a do tego drogie i co to za ekologia jak ładuje się z prądu wytwarzanego z węgla. Plusy za używanie takiego auta są na tyle niewielkie, że nie opłaca się go kupować
- 1 0
-
2021-11-24 22:35
Stop eko (3)
Niestety większość ludzi nie ma pojęcia, o tym że auta elektryczne są tak na prawdę nie ekologiczne i produkcja zostawia większy ślad węglowy niż może się wydawać...
No i pytanie do nich, skąd bierze się prąd?- 2 1
-
2021-11-25 15:08
Powtórzę setny raz - prąd bierze się z elektrowni, w tym gazowych, ze słońca, wody, wiatru, kompostowni (2)
A benzyna skąd?
- 0 0
-
2021-11-25 17:17
Ok (1)
Ale nie w Polsce i jeszcze długo tak będzie
- 0 0
-
2021-11-29 15:49
Ależ oczywiście, że w Polsce też - już koło 20% prądu jest zielona
- 0 0
-
2021-11-24 22:36
Fiat 500e (1)
Cena 150 tyś zł
Odpowiedź dlaczego się boimy aut na prąd.
Dziękuję i pozdrawiam.- 7 0
-
2021-11-26 10:28
a wersja hybryda 1.0 za 50 tys.
- 0 0
-
2021-11-24 23:02
Marcin (3)
W moim odczuciu największy problem aut elektrycznych to zasięg...w trasie. Te wszystkie dane, które autor artykułu tutaj podaje dotyczą eksploatacji intensywnie miejskiej, w której to elektryki zużywają najmniej energii. Tyle, że duże zasięgi aut elektrycznych w mieście to żadne pocieszenie. Nie mam potrzeby aby moje przyszłe auto elektryczne miało 500 km zasięgu w mieście, nigdy tyle dziennie w mieście nie robię, natomiast bardzo potrzebuję dużego zasięgu w trasie. Na autostradach jeżdżę z prędkościami rzędu 150-160 km/h a przy takiej eksploatacji, nawet bardzo dobre auto elektryczne pokaże zasięg rzędu 250, może 300 km (pod warunkiem, że jest ciepło ale nie goraco!) co stanowi wartość zdecydowanie nie akceptowalną. Nie raz już mijałem Tesle jadące autostradą 110km/h, a ja nie zamierzam w komunikacji międzymiastowej cofać się do lat 70 tych i też jeździć z takimi prędkościami na autostradach.
- 4 0
-
2021-11-25 08:00
Nie zamieżasz (2)
A może będziesz musiał zmienić przyzwyczajenia? Świat się zmienia. Niedawno trzeba było gnać do klienta z Wrocławia na spotkanie, a teraz na Zoomie się go spotyka :) Może to auto też już mniej potrzebne? Dla odmiany przejedź się raz zgodnie z przepisami, mniej nerwowy będziesz jak poluzujesz sobie kalendarz :)
- 3 1
-
2021-11-25 09:03
po co te twoje wypociny (1)
nachalny jesteś z tym swoim zboczeniem
- 0 1
-
2021-11-25 15:09
Jak każdy tutaj - wyraża swoje zdanie
- 0 0
-
2021-11-25 05:45
(1)
bo jest bez sensu,same problemy stwarza dla kierowcy
- 3 0
-
2021-11-25 15:09
Ale też parę problemów odsyła w niebyt :-)
- 0 0
-
2021-11-25 06:29
dlaczego ?
bo z elektrykow mamy skm, tramwaje i trolejbusy
- 1 0
-
2021-11-25 07:17
Drogi nie praktyczny slaby zasięg
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.