• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Drifterzy: nie chcemy nikomu przeszkadzać, ale nie mamy gdzie trenować

Michał Jelionek
6 maja 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 

Kilka dni temu za sprawą artykułu, w którym opisaliśmy zgłoszenie naszego czytelnika, w sieci zawrzało na temat dzikiego placu zlokalizowanego w przemysłowej części Gdyni, który stał się torem treningowym dla drifterów. Odwiedziliśmy to miejsce z kamerą, aby zobaczyć na własne oczy, jak w rzeczywistości wyglądają takie spotkania.



Kto w tej sytuacji ma rację?

Motoryzacyjna społeczność murem za drifterami



Na wstępie warto wyjaśnić, co rozpętało burzę w sieci. To artykuł, który opublikowaliśmy 29 kwietnia. Można w nim przeczytać o hałaśliwych zabawach drifterów, które dają się we znaki mieszkańcom północnej Gdyni. O całej sprawie poinformował nas czytelnik. Tekst w lawinowym tempie rozprzestrzenił się w mediach społecznościowych, a facebookowy post jednego z drifterów został udostępniony kilkaset razy. O tej sprawie zrobiło się bardzo głośno, a za drifterami murem stanęła motoryzacyjna społeczność Trójmiasta, i nie tylko.

- W tym całym zamieszaniu otrzymaliśmy masę pozytywnych wiadomości. Niejednokrotnie usłyszeliśmy: róbcie to dalej, bo robicie to w bezpiecznym miejscu. Co więcej, po ukazaniu się tekstu plac odwiedziło kilkoro mieszkańców Gdyni, którzy nawet nie wiedzieli o istnieniu takiego miejsca. Przyjechali tu tylko po to, żeby przekazać nam, że mamy ich wsparcie, bo widzą, że to, co robimy, nie jest żadną głupkowatą zabawą - wyjaśnia Wojtek z grupy BMW Gruzzklas.
Po publikacji artykułu drifterzy zaprosili nas na mały pokaz. Oczywiście zaproszenie zostało przyjęte. Postanowiliśmy zobaczyć na żywo, jak wyglądają ich treningi.

Drift, czyli jazda bokiem do przodu w kontrolowanym poślizgu. Drift, czyli jazda bokiem do przodu w kontrolowanym poślizgu.

Tor zamiast dzikiego wysypiska w przemysłowej części Gdyni



Z drifterami umówiliśmy się przy głównej ulicy, zlokalizowanej kilkaset metrów od placu. Pierwsze, co rzuciło nam się w oczy, to lawety, którymi dostarczone zostały trzy wysłużone egzemplarze bmw, oklejone i zmodyfikowane pod kątem driftingu. Dla nisko zawieszonych driftowozów polna, wyboista i dziurawa droga dojazdowa do placu to istna mordęga. Ku naszemu zdziwieniu po dojechaniu na miejsce zobaczyliśmy całkiem schludnie wyglądający teren wyłożony betonowymi płytami, ze starymi oponami wyznaczającymi tor. Przyznam szczerze, że spodziewaliśmy się zdecydowanie większej partyzantki.

- Plac znajduje się nieopodal elektrociepłowni, kilkaset metrów od zabudowań. Przez trzy lata sumiennie, własnymi rękami, doprowadzaliśmy ten dziki teren do aktualnego stanu. Zanim zabraliśmy się za porządki, to miejsce służyło jako dzikie, zarośnięte krzakami wysypisko. Z czasem ludzie przestali wywozić tu śmieci, bo zauważyli, że ktoś doprowadza plac do porządku. Naprawdę włożyliśmy w to miejsce bardzo dużo pracy, bo sama nawierzchnia miała bardzo dużo ubytków i nie nadawała się do driftingu. Na domiar złego wystawały z niej pozostałości po stalowej konstrukcji. Wszystko wycięliśmy i uzupełniliśmy braki, dzięki czemu mogliśmy zacząć trenować. Oczywiście tor nie jest w perfekcyjnym stanie, ale staramy się go na bieżąco ulepszać - dodaje.

Trzy lata to miejsce wyglądało zupełnie inaczej. Było zarośnięte krzakami i pełniło rolę dzikiego wysypiska śmieci. Drifterzy doprowadzili plac do porządku. Trzy lata to miejsce wyglądało zupełnie inaczej. Było zarośnięte krzakami i pełniło rolę dzikiego wysypiska śmieci. Drifterzy doprowadzili plac do porządku.

Drifterzy nie mają gdzie jeździć



Drift, czyli jazda w kontrolowanym poślizgu, to wciąż bardzo dynamicznie rozwijająca się dyscyplina motorsportu na świecie. Jazda bokiem do przodu ma coraz więcej zwolenników. Niestety brak miejsc przeznaczonych do driftu to bolączka nie tylko Trójmiasta, ale i całego kraju. W naszym regionie w zasadzie jedynym obiektem z założenia przystosowanym do driftu jest Autodrom Pomorze, zlokalizowany w Pszczółkach. Drifterzy nie kryją jednak, że nie stać ich na trenowanie za pieniądze. Samochód najpierw trzeba przewieźć na lawecie, a następnie opłacić tor. Gdyński plac co prawda nie należy do największych, ale jest wystarczająco duży do treningu i jazdy w parach.  

- Drift to nasza ogromna pasja, a ten plac to takie miejsce, do którego zawsze chętnie się wraca. Włożyliśmy w nie bardzo dużo pracy, zainwestowaliśmy czas i pieniądze. Nie chcemy nikomu przeszkadzać, ale nie mamy gdzie jeździć - mówimy o tym otwarcie. Ten teren zlokalizowany jest na kompletnym odludziu i trudno o lepsze miejsce w Gdyni na taki tor. Marzy nam się, aby był to kiedyś pełnoprawny tor drifterski. Żebyśmy mogli tu przyjeżdżać, spokojnie trenować i szlifować umiejętności - mówi Piotr z grupy SpartaDrift.
Samochody, którymi jeżdżą drifterzy, nie wyglądają jak milion dolarów, ale w drifcie nie wygląd jest najważniejszy. Auta zostały zmodyfikowane pod kątem driftu. Samochody, którymi jeżdżą drifterzy, nie wyglądają jak milion dolarów, ale w drifcie nie wygląd jest najważniejszy. Auta zostały zmodyfikowane pod kątem driftu.
Widzieliśmy na własne oczy, co potrafią drifterzy. Ich jazda robi wrażenie.

- Nasza społeczność jest bardzo duża, choć tutaj, na placu, spotyka się określona grupa osób. Brakowało takiego miejsca, drifterzy po prostu nie mają gdzie jeździć. Wiele osób zaczęło pytać i interesować się tym miejscem. Staramy się to kontrolować, aby na placu nie było zbyt dużo osób, a każdy miał przestrzeń dla siebie i czuł się tutaj komfortowo. Gdy jest za dużo uczestników, to po pierwsze: uniemożliwia to trenowanie, a po drugie: robi się trochę niebezpiecznie - dodaje Wojtek.
Gdyński tor jest wystarczająco duży, aby drifterzy trenowali jazdę w parach. Gdyński tor jest wystarczająco duży, aby drifterzy trenowali jazdę w parach.

Drifter: jesteśmy skłonni do ustępstw



To całe zamieszanie, zresztą jak zwykle, ma dwie strony medalu. Należy zrozumieć naszego czytelnika, któremu może dokuczać niosący się warkot silników (bo z pewnością hałas jest słyszalny), ale należy zrozumieć także drifterów, którzy w końcu znaleźli kawałek placu do realizacji swojej pasji. Tak jak do gry w piłkę nożną potrzebne jest boisko, do tenisa kort, a do hokeja tafla lodu, tak drifterzy potrzebują placu do jazdy. Zdaje się, że najlepszą receptą na zażegnanie sporu jest po prostu ludzka empatia.

- Po publikacji artykułu wyszliśmy z inicjatywą, że nie będziemy jeździć w niedziele. To dzień tygodnia, w którym ruch zdecydowanie zwalnia, a ludzie chcą po prostu odpocząć. Rozumiemy to doskonale. Choć czasami mamy wrażenie, że hałas miejskiej codzienności jest bardziej uciążliwy od ryku silników naszych aut. Dodam jeszcze, że nigdy nie mieliśmy problemów z policją. Kilkukrotnie w ramach patrolu okolicy odwiedzili nas funkcjonariusze, ale nigdy nie mieli zastrzeżeń do naszej jazdy. Poinformowali nas jedynie, abyśmy dbali o czystość tego miejsca i nie pozostawiali po sobie śmieci - tłumaczy Wojtek.
Drifterzy spotykają się na torze nieregularnie. Nie mają stałych dni i godzin treningów, ale - jak zapewniają - najczęściej jeżdżą w tygodniu, w środku dnia.

  • Drifterzy podkreślają, że nigdy nie mieli problemów z policją.

Opinie (242) ponad 50 zablokowanych

  • Mieszkanka pogórza dolnego (niedaleko elektrociepłowni)

    Najlepsze jest to że oni nie robili tego codziennie tylko od czasu do czasu. Mój chłopak też czasami lubi sobie tak pojeździć ale to nie jest nałogowo. No kurde ten typ to jakiś chory jest bo chłopacy czasami bardzo rzadko bo to jest raz może 2 razy w tygodniu jeżdżą i dla mnie jako dziewczyny ten dźwięk jest fajny (tak wiem chora jestem xD) i dobrze ze jeżdżą bo nie są jak ci dzieciaki z 7/8 klas co siedzą cały czas w domu i są uzależnieni od telefonu/komputera. Taka jest moja opinia

    • 6 11

  • Obok mojego domu też jeździli na placu nocą

    Prosiłem wiele razy, ale tylko mi ubliżali.

    W końcu kupiłem pudełko czarnych spaxów i problem sam się rozwiązał.

    • 3 1

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Gdyńscy drifterzy w akcji

    A mi to nie przeszkadza. (1)

    A mi to w zupełności nie przeszkadza. Fajnie wyjść na podwórko i posłuchać jak się koledzy bawią. To jest nauka i kontrola nad autem. Byle Janusz co jeździ do kościoła wpadając w poślizg kasuje wszystko jak leci bo kupił prawko za worek ziemniaków. A tutaj koledzy wiedzą co mają robić w każdej sytuacji na drodze. Popieram w 100%

    • 6 4

    • Opinia do filmu

      Zobacz film Gdyńscy drifterzy w akcji

      A mi to nie przeszkadza.

      Chyba Cie Twoj Guru opuscil.Chyba, zepodworko przynajmniej 2 kilometry od zrodla halasu i za krzakami.

      • 0 0

  • Gdziekolwiek zbudowany zostanie tor to niedługo potem jego okolica obrośnie nowymi dewoleporskimi osiedlami. Mieszkańcom będzie przeszkadzał hałas, chociaż kupili mieszkanie taniej że względu na istniejący tor. Tak to wygląda w kraju zawistnych Januszy i Grażynek.

    • 5 3

  • Prawidłowo

    Znaleźli ustronne miejsce i ćwiczą umiejętności
    Fajnie że rozwijają swoją pasję :)

    • 2 4

  • Ludziom nie dogodzisz (2)

    Wali ktos boki na ulicy wpada w slup, zaraz fala hejtu ze d**il kretyn kupil za mocne auto a umiejetnosci brak itp... ludzie jezdzą na placu zdala od ludzi to znajdzie sie kondom ktory siedzi na kwarantannie i tasuje sie do telewizora i przeszkadza mu ryk silnika, albo po prostu to ze ktos robi cos z pasją dobrze sie bawi a on juz setny raz tasuje sie do tego samego filmu i nie ma planu na nowe zajęcia przy czym wymyśla bezsensowne uzasadnienie że dziecko wpadnie pod koła na odludnym placu, jak dla mnie dzieci powinny byc pod opieką rodziców i w takim miejscu chodzić za rączke... kocham Polske ale niektorzy ludzie powinni sami oddac się eutanazji. Murem za Wami chlopaki! Udoskonalajcie to co robicie oprocz frajdy może to pomóc nawet w niebezpiecznej sytuacji na drodze gdy zarzuci Wam d*pą na zakręcie. Jezeli jest opcja pisać petycje brać podpisy i zalegalizować plac !

    • 4 4

    • Ale w nocy jeździć to przesada szczególnie o 1-2 (1)

      • 3 0

      • Domyślam się

        Jednak jakby tor został zalegalizowany to miałby swoj regulamin,nie masz pewnosci ze o 1-2 w nicy jeżdżą chłopaki ktorzy stworzyli ten tor, moze wjezdza jakiś janusz ktory sam to później zgłasza i chce uprzykrzyć życie. Zalegalizować zamknąć na klucz i jeździć do 22. A jak komuś przeszkadza jazda przed 22 to niech kupi sobie stopery albo włączy głosniej tv

        • 1 2

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Gdyńscy drifterzy w akcji

    Super, ważne że mają ludzie pasje

    A skoro nie stwarzają w tym miejscu zagrożenia dla nikogo to co to komu przeszkadza? Jak kogoś boli d to niech kupi sobie maść.

    • 1 3

  • Aha, to czyli jak ja nie mam pieniadzy a chcialbym byc kierowca rajdowym

    To moge sobie rajdowac po lasach, ulicach, prywatnych parkingach itp? Sport kosztuje, wiec jak was nie stac na oplacenie toru to kazdy taki wystepek powinien byc karany mandatem. Albo tez znajdzcie sobie tanszy "sport" bo sorry ale to zasmierdzanie to ciezko nazwac sportem.

    • 5 3

  • Wniosek prosty, dzięki dziennikarzowi ludzie z pasją są na cenzurowanym. W pogoni za sensacją, odsłonami i poczuciem czegoś co powinno być jednostką chorobową - misją- ludzie z hobby dbający o bogactwo wnętrza, rozwój wewnętrzny są oceniani i komentowani przez elektorat znający się na wymianie baterii w pilocie do TV. Będący ciągle zaniepokojonym o swój stan zdrowia i bezpieczeństwo innych...

    • 1 4

  • banda kretynow

    niech sobie znajda inne hobby bezmozgie oszolomy.

    • 7 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Premiera MINI Cooper F66

Premiera MINI Cooper F66

Sprawdź się

Sprawdź się

Levante to pierwszy SUV w historii marki:

 

Najczęściej czytane