- 1 Burza o "nowy" parking, który już istnieje (230 opinii)
- 2 Dodatkowy lewoskręt odkorkuje Trasę WZ? (205 opinii)
- 3 Mapa pożarów aut w Trójmieście (132 opinie)
- 4 Podsumowanie majówki na drogach (62 opinie)
- 5 Po majówce podwyżki na stacjach paliw? (60 opinii)
- 6 Nowe, elektryczne Volvo EX90 w Trójmieście (79 opinii)
Drifterzy: nie chcemy nikomu przeszkadzać, ale nie mamy gdzie trenować
Kilka dni temu za sprawą artykułu, w którym opisaliśmy zgłoszenie naszego czytelnika, w sieci zawrzało na temat dzikiego placu zlokalizowanego w przemysłowej części Gdyni, który stał się torem treningowym dla drifterów. Odwiedziliśmy to miejsce z kamerą, aby zobaczyć na własne oczy, jak w rzeczywistości wyglądają takie spotkania.
Motoryzacyjna społeczność murem za drifterami
Na wstępie warto wyjaśnić, co rozpętało burzę w sieci. To artykuł, który opublikowaliśmy 29 kwietnia. Można w nim przeczytać o hałaśliwych zabawach drifterów, które dają się we znaki mieszkańcom północnej Gdyni. O całej sprawie poinformował nas czytelnik. Tekst w lawinowym tempie rozprzestrzenił się w mediach społecznościowych, a facebookowy post jednego z drifterów został udostępniony kilkaset razy. O tej sprawie zrobiło się bardzo głośno, a za drifterami murem stanęła motoryzacyjna społeczność Trójmiasta, i nie tylko.
- W tym całym zamieszaniu otrzymaliśmy masę pozytywnych wiadomości. Niejednokrotnie usłyszeliśmy: róbcie to dalej, bo robicie to w bezpiecznym miejscu. Co więcej, po ukazaniu się tekstu plac odwiedziło kilkoro mieszkańców Gdyni, którzy nawet nie wiedzieli o istnieniu takiego miejsca. Przyjechali tu tylko po to, żeby przekazać nam, że mamy ich wsparcie, bo widzą, że to, co robimy, nie jest żadną głupkowatą zabawą - wyjaśnia Wojtek z grupy BMW Gruzzklas.
Po publikacji artykułu drifterzy zaprosili nas na mały pokaz. Oczywiście zaproszenie zostało przyjęte. Postanowiliśmy zobaczyć na żywo, jak wyglądają ich treningi.
Tor zamiast dzikiego wysypiska w przemysłowej części Gdyni
Z drifterami umówiliśmy się przy głównej ulicy, zlokalizowanej kilkaset metrów od placu. Pierwsze, co rzuciło nam się w oczy, to lawety, którymi dostarczone zostały trzy wysłużone egzemplarze bmw, oklejone i zmodyfikowane pod kątem driftingu. Dla nisko zawieszonych driftowozów polna, wyboista i dziurawa droga dojazdowa do placu to istna mordęga. Ku naszemu zdziwieniu po dojechaniu na miejsce zobaczyliśmy całkiem schludnie wyglądający teren wyłożony betonowymi płytami, ze starymi oponami wyznaczającymi tor. Przyznam szczerze, że spodziewaliśmy się zdecydowanie większej partyzantki.
- Plac znajduje się nieopodal elektrociepłowni, kilkaset metrów od zabudowań. Przez trzy lata sumiennie, własnymi rękami, doprowadzaliśmy ten dziki teren do aktualnego stanu. Zanim zabraliśmy się za porządki, to miejsce służyło jako dzikie, zarośnięte krzakami wysypisko. Z czasem ludzie przestali wywozić tu śmieci, bo zauważyli, że ktoś doprowadza plac do porządku. Naprawdę włożyliśmy w to miejsce bardzo dużo pracy, bo sama nawierzchnia miała bardzo dużo ubytków i nie nadawała się do driftingu. Na domiar złego wystawały z niej pozostałości po stalowej konstrukcji. Wszystko wycięliśmy i uzupełniliśmy braki, dzięki czemu mogliśmy zacząć trenować. Oczywiście tor nie jest w perfekcyjnym stanie, ale staramy się go na bieżąco ulepszać - dodaje.
Drifterzy nie mają gdzie jeździć
Drift, czyli jazda w kontrolowanym poślizgu, to wciąż bardzo dynamicznie rozwijająca się dyscyplina motorsportu na świecie. Jazda bokiem do przodu ma coraz więcej zwolenników. Niestety brak miejsc przeznaczonych do driftu to bolączka nie tylko Trójmiasta, ale i całego kraju. W naszym regionie w zasadzie jedynym obiektem z założenia przystosowanym do driftu jest Autodrom Pomorze, zlokalizowany w Pszczółkach. Drifterzy nie kryją jednak, że nie stać ich na trenowanie za pieniądze. Samochód najpierw trzeba przewieźć na lawecie, a następnie opłacić tor. Gdyński plac co prawda nie należy do największych, ale jest wystarczająco duży do treningu i jazdy w parach.
- Drift to nasza ogromna pasja, a ten plac to takie miejsce, do którego zawsze chętnie się wraca. Włożyliśmy w nie bardzo dużo pracy, zainwestowaliśmy czas i pieniądze. Nie chcemy nikomu przeszkadzać, ale nie mamy gdzie jeździć - mówimy o tym otwarcie. Ten teren zlokalizowany jest na kompletnym odludziu i trudno o lepsze miejsce w Gdyni na taki tor. Marzy nam się, aby był to kiedyś pełnoprawny tor drifterski. Żebyśmy mogli tu przyjeżdżać, spokojnie trenować i szlifować umiejętności - mówi Piotr z grupy SpartaDrift.
Widzieliśmy na własne oczy, co potrafią drifterzy. Ich jazda robi wrażenie.
- Nasza społeczność jest bardzo duża, choć tutaj, na placu, spotyka się określona grupa osób. Brakowało takiego miejsca, drifterzy po prostu nie mają gdzie jeździć. Wiele osób zaczęło pytać i interesować się tym miejscem. Staramy się to kontrolować, aby na placu nie było zbyt dużo osób, a każdy miał przestrzeń dla siebie i czuł się tutaj komfortowo. Gdy jest za dużo uczestników, to po pierwsze: uniemożliwia to trenowanie, a po drugie: robi się trochę niebezpiecznie - dodaje Wojtek.
Drifter: jesteśmy skłonni do ustępstw
To całe zamieszanie, zresztą jak zwykle, ma dwie strony medalu. Należy zrozumieć naszego czytelnika, któremu może dokuczać niosący się warkot silników (bo z pewnością hałas jest słyszalny), ale należy zrozumieć także drifterów, którzy w końcu znaleźli kawałek placu do realizacji swojej pasji. Tak jak do gry w piłkę nożną potrzebne jest boisko, do tenisa kort, a do hokeja tafla lodu, tak drifterzy potrzebują placu do jazdy. Zdaje się, że najlepszą receptą na zażegnanie sporu jest po prostu ludzka empatia.
- Po publikacji artykułu wyszliśmy z inicjatywą, że nie będziemy jeździć w niedziele. To dzień tygodnia, w którym ruch zdecydowanie zwalnia, a ludzie chcą po prostu odpocząć. Rozumiemy to doskonale. Choć czasami mamy wrażenie, że hałas miejskiej codzienności jest bardziej uciążliwy od ryku silników naszych aut. Dodam jeszcze, że nigdy nie mieliśmy problemów z policją. Kilkukrotnie w ramach patrolu okolicy odwiedzili nas funkcjonariusze, ale nigdy nie mieli zastrzeżeń do naszej jazdy. Poinformowali nas jedynie, abyśmy dbali o czystość tego miejsca i nie pozostawiali po sobie śmieci - tłumaczy Wojtek.
Drifterzy spotykają się na torze nieregularnie. Nie mają stałych dni i godzin treningów, ale - jak zapewniają - najczęściej jeżdżą w tygodniu, w środku dnia.
Opinie (242) ponad 50 zablokowanych
-
2020-05-07 09:01
(1)
Drift.... Co oni są?a po polsku jak to jest?a może tak lasy albo ulice posprzątają,?!
- 4 4
-
2021-03-24 16:41
generalnie to plac był jednym wielkim wysypiskiem które chłopaki sami posprzątali i doprowadzili do takiego stanu żeby nie rozwalić samochodu kekw
- 0 0
-
2020-05-07 09:16
Murem za driftingiem
E tam dziadki i babcie. Rozerwijcie sie, a nie gitare zawracacie chlopakom. Pamietam jak robilem licencje rajdową i co sie działo jak odpalalem pod blokiem hehe.
Naród malkonentów. Co komu przeszkadza, że sobie na placu pośmigam??? Jak ktoś nie ma swojego życia, to zostaje mu zawiść i zazdrość.- 2 7
-
2020-05-07 09:24
w zasadzie w środku dnia to ludzie (z małymi wyjątkami) nie śpią ale już w soboty rano to może
chcą dłużej pospać a nie tylko w niedzielę, jak ich stać na opony benzynę i lawety i niby spore pieniądze zapłacili za czyszczenie ze śmieci i naprawę tego placu to powinno być ich stac i na wynajęcie toru Autodrom Pomorze. To kiepskie tłumaczenie bo jeden komplet opon zdzieranych do zera za każdym razem kosztuje sporo. Jak maja drogi sport to niech płacą a nie na dziko.
- 5 2
-
2020-05-07 09:26
Super! (1)
Brawo dla chłopaków! Robią to co kochają. Dbają o teren i bezpieczeństwo swoje oraz osób postronnych. Driftują w miejscu oddalonym od zabudowań mieszkalnych, a to, że od czasu do czasu słychać hałasy chyba nie jest gorsze od przejeżdżających pociągów towarowych w pobliżu czy przeładunków w porcie. Piona!!
- 2 6
-
2020-05-07 09:28
tam się niesie strasznie echo i to że obok nie ma domów nie zmienia faktu że jednak to miejsce jest słabe
- 5 1
-
2020-05-07 09:45
Pasja
Jestem ZA chłopaki. Rozwijajcie się dalej. Liczy się tylko Pasja . A dla ludzi z zewnątrz jak nie chcesz pomóc to nie przeszkadzaj.
- 2 6
-
2020-05-07 09:54
Tak czytam komentarze i są skrajnie na nie albo są chwaleni.
Nie mieszkam w Gdynii, tylko w Gdańsku, więc mam to gdzieś.
Zapytam tylko z ciekawości, dlaczego robicie to w nocy? A nie w dzień, gdzie większość osób jest w pracy.
Za głupie odpowiedzi dziękuję.- 6 0
-
2020-05-07 11:40
Lepiej tam niż w nocy na rondach. Swoją drogą co za maruda się przyczepiła?
Tam według google najbliższe domy mieszkalne są 770 metrów w linii prostej od tego miejsca. I nie wierzę, że nie przeszkadza to bardziej niż jeżdzące całą dobę pociągi, które są znacznie bliżej, a także hałasy dochodzące z wszystkich pobliskich zakładów i jeżdzące do tychże zakładów ciężarówki.
- 1 4
-
2020-05-07 14:05
Co z Wami ludzie?
Ktoś ma pasję, nikomu nie przeszkadza ( jak widać robi to na uboczu) to po co te złośliwe komentarze? Że stare szroty, że umiejętności brak.... Może piwko pite pod sklepem po pracy, by bardziej imponowało? To smutne, że więcej pozytywnych komentarzy jest pod artykułami o kryminalistach. Ludzie trochę więcej tolerancji i empatii, jak macie za dużo jadu to proponuje iść pobiegać, trochę go wypocić.
- 2 5
-
2020-05-07 14:33
"Staramy się nie rozgłaśniać"
po czym zapraszamy ekipę z kamerą
- 5 0
-
2020-05-07 16:11
A gdzoe tu ostra jazda? (1)
Mój sąsiad matizem szybciej do pracy jedzie
- 4 1
-
2021-03-24 16:44
w drifcie nie chodzi o zapie*lanie xd tylko o kontrolowany poślizg. Proszę się douczyć. O szybkiej jazdy jest F1 albo wyścig dragsterów. Elo es
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.