Do końca maja br. w wypadkach drogowych poszkodowanych zostało 131 dzieci w wieku do 14 lat. Troje z nich to ofiary śmiertelne. Do wielu tragicznych wypadków dochodzi z powodu niewystarczającej opieki rodziców lub opiekunów. Nieostrożni są też kierowcy. To oni, niezależnie od przyczyny wypadku, muszą czuć się współodpowiedzialni. Dziecko przecież zawsze może wbiec na drogę...
O tych dramatach każdego dnia informują gazety, usłyszeć można z radia, zobaczyć w telewizji. Mimo to, dorośli nie pilnują jak należy swoich pociech, zbyt bardzo są zajęci sobą. A wyobraźni nadal niestety brakuje wielu kierującym. Ostatnio znów na naszych drogach ofiarami stają się dzieci.
Na ul. Smoluchowskiego w Gdańsku 9-letni chłopiec wbiegł na jezdnię zza stojących pojazdów. Potrącił go jądący akurat
opel astra, którym kierował 27-letni mieszkaniec Nowego Dworu. Rannego chłopca przewieziono do Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku.
Pięć godzin później, także w Gdańsku, tym razem przy ul. Małomiejskiej 4-letni chłopiec wybiegł z podwórka wprost na jadącego w kierunku ul. Świętokrzyskiej
daewoo matiza. Ojciec, który niby opiekował się w tym czasie malcem, miał ponad 2 prom. alkoholu. Dziecko z rozległym urazem głowy trafiło do szpitala. Dwie godziny później na skrzyżowaniu ul. Gdańskiej i Obrońców Chojnic 12-letni rowerzysta wtargnął na przejście dla pieszych wprost pod przejeżdżający autobus. Rowerzysta odniósł obrażenia ciała; lekarze rozpoznali u niego wstrząśnienie mózgu.
Niespełna godzinę później na ul. Wojska Polskiego w Człuchowie bawiący się przy szosie 5-letni chłopiec wbiegł nagle pod jadącego forda fiestę. Kierujący próbował ominąć dziecko, ale nie udało się. Zostało lekko potrącone. Chłopiec ma potłuczone nogi. Leży na obserwacji w szpitalu.
Godzinę potem 4-letniego chłopca potrącił kierujący oplem corsą. Było to w Borzytuchomiu na ul. Zwycięstwa. Malec z obrażeniami trafił do szpitala.
-
Wciąż apelujemy o rozwagę, ostrożność - radzą pracownicy Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. -
Jednak wciąż do dramatów z udziałem dzieci dochodzi. W 2002 r. wypadkom uległo 627 dzieci, 20 z nich nie żyje. Do wielu z tych wypadków dochodzi z powodu niewystarczającej opieki rodziców i opiekunów. Dorośli, zajęci pracami domowymi lub, co się okazało teraz, piciem alkoholu, nie zważają, kiedy małe dziecko wybiega poza teren posesji.
Niestety, do dramatów dochodzi także z powodu nieostrożności i braku zdrowego rozsądku kierujących pojazdami. W terenie zabudowanym często zamiast zdejmować nogę z gazu, dodają go.-
Trzeba pamiętać, że dziecko do siódmego roku życia nie może być samodzielnym uczestnikiem ruchu drogowego - powiedział "Głosowi" podinsp.
Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji w Warszawie. -
A te poniżej 15. roku życia idące drogą poza terenem zabudowanym muszą być wyposażone w światełka odblaskowe. Dzieci nie mają takiej wyobraźni jak dorośli, toteż jeśli dojdzie do wypadku, kierowcy muszą czuć się współodpowiedzialni. To oni muszą myśleć i przewidywać zagrożenia.