• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Współczesna wersja VW T1, czyli elektryczne ID.Buzz w trójmiejskich salonach

mJ
11 stycznia 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (109)
Debiutujący w Trójmieście VW ID.Buzz. Debiutujący w Trójmieście VW ID.Buzz.

Pod koniec roku w trójmiejskich salonach Volkswagena - CityMotors i Plichta - pojawił się długo oczekiwany model - to elektryczny ID.Buzz, czyli swego rodzaju współczesne wydanie kultowego VW T1.



Która wersja bardziej ci się podoba - kultowe T1 czy współczesne ID.Buzz?

Hołd dla legendy



VW T1, czyli popularny "Bulli", to bez dwóch zdań wóz legendarny. Charakterystyczne auto, które dość mocno kojarzyć się może z hipisami. Jego produkcja trwała 25 lat i zakończyła się w roku 1975 w Brazylii. Dziś VW wyciąga z rękawa swojego asa, wskrzesza legendę i serwuje współczesnemu klientowi dość futurystyczne wydanie "Bulliego".

Zresztą VW całkiem niedawno pokazał, że kultowe modele we współczesnej interpretacji to całkiem niezły pomysł. Nie trzeba szukać daleko, wystarczy spojrzeć na New Beetle'a, który jest nową wersją uwielbianego Garbusa.

Osoby kojarzące charakterystycznego VW T1 bez trudu odnajdą w ID.Buzz sporo podobieństw. To przede wszystkim oryginalny przód, którego nie da się pomylić z żadnym innym. Wielkie logo VW, a pod nim przetłoczenia w kształcie litery "V" w dwukolorowym nadwoziu - tak zapamiętamy "Bulliego". To wszystko ma także ID.Buzz.

Volkswagen ID.5: nawet 500 km zasięgu Volkswagen ID.5: nawet 500 km zasięgu

Silnik



Debiutujący w Trójmieście VW ID.Buzz. Debiutujący w Trójmieście VW ID.Buzz.
Nowy model oferowany jest w dwóch wariantach - po prostu osobowym ID.Buzz i jako dostawczy ID.Buzz Cargo.

Obie wersje napędzane są silnikiem elektrycznym o mocy 204 KM (maksymalny moment obrotowy wynosi 310 Nm), który został umieszczony z tyłu pojazdu. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje ponad 10 sekund, a prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 145 km/h.

Salony samochodowe - Gdańsk, Gdynia, Sopot


Zasięg i ładowanie



  • Debiutujący w Trójmieście VW ID.Buzz.
  • Debiutujący w Trójmieście VW ID.Buzz.
Według producenta 2,5-tonowy ID.Buzz na jednym ładowaniu jest w stanie przejechać około 420 km. To zasługa dużego akumulatora o pojemności 77 kWh, który został zamontowany pod podłogą.

Ładowanie z dużą mocą 170 kW pozwoli na uzupełnienie baterii z 5 proc. do 80 proc w zaledwie 30 minut. Z kolei ładowanie przy użyciu stacji o bardziej realnej mocy, czyli 11 kW, napełni akumulator w 7,5 godz.

Mierzące 4,7 m długości auto zostało zbudowane na przeznaczonej dla "elektrykoów" platformie MEB. To, o czym warto wspomnieć, to zwinność tego pojazdu. Manewrowanie ID.Buzz musi być przyjemne i bezproblemowe, bo średnica zawracania wynosi zaledwie 11 m. A to świetna wiadomość dla osób, które będą tym autem jeździć także po ciasnych, miejskich uliczkach.

Cennik



Debiutujący w Trójmieście VW ID.Buzz. Debiutujący w Trójmieście VW ID.Buzz.
Cennik 5-osobowego ID.Buzz startuje od kwoty 229 760 zł netto i od 227 920 zł netto za wersję Cargo. Więcej szczegółów i wrażeń z samej jazdy przekażemy po pierwszych testach. Auta można obejrzeć w salonach Volkswagen CityMotors i Volkswagen Plichta.
mJ

Opinie (109)

  • To coś ma nawiązywać do buliego ????

    Nic tu nie jest podobne do pierwowzoru ,zupełnie inny kształt ,przód ,jakieś kanciaste lampy a nie okrągłe . Designerzy mogli lepiej się postarać .

    • 9 11

  • No nawiązali "dwukolorem"... Oryginalny był świetny. Mieliśmy takiego blaszaka. Ten natomiast jest dość niegłupi, że tak powiem.

    • 6 2

  • Wygląda fajnie. Niestety cena nieproporcjonalna do doznań zapewne (4)

    bo czym ,może się różnić sie przemieszczenie 4 km samochodem za 80tys od tego za 230 tyś:)
    Oczywiście auto jest skrojone pod klienta i tym własnie życzę szczęśliwego użytkowania:)

    • 16 3

    • Różnica jest spora

      Mam dwa auta i jest między nimi przepaść nie tylko cenowa.

      • 2 2

    • (1)

      Nie wygląda fajnie
      Reszty nie ma co komentować

      • 2 5

      • Wygląda fajnie.
        A reszta to kwestia priorytetów.

        • 3 2

    • tym że za 8 dych nie kupisz nowego auta tych rozmiarów. Ale za 100 tys. mniej już tak. Więc tu bardziej jest pytanie czym się różni przejechanie tej trasy autem za 180 brutto od tego za 280 brutto bo tak to mniej wiecej wychodzi. Prądem się różni, ale zgodzę się że to indywidualna sprawa czy wybierzesz elektryka czy spalinowca. Ja nie jeżdżę ani tak dużo dziennie by elektryk mi się opłacił, ani nawet tak dużo by kupić auto nowe. Jakbym był taksówkarzem to z pewnością rozważyłbym zakup tego auta. Jeśli w ogóle zastanawiałbym się nad VANem

      • 4 1

  • Jest w stanie przejechać ok 420km? Po płaskiej drodze, w temp 15*C bez nawiewów, klimatyzacji, radia i z wyłączonymi ekranami? (11)

    Podajcie normalny np autostradowy zasięg przy włączonej klimatyzacji bądź ogrzewaniu - wyjdzie chociaż ze 150km? Rodzinne auto...

    • 42 7

    • Zgadza się.. (6)

      420 km / chyba w warunkach laboratoryjnych. Realnie - 5 os. / bagaże / włączona klima / max. 300km

      • 11 3

      • Psst, to nie spalinówka, cała energia nie idzie do śmieci za każdym razem jak naciśniesz hamulec. (5)

        Stąd nie ma wielkiej różnicy czy jedziesz sam "na pusto", czy wyładujesz samochód bagażami i pasażerami pod korek.

        • 1 24

        • No tak, na autostradzie to ciągle hamuje i odzyskuje energię.

          • 24 0

        • Bzdury piszesz... (3)

          Odzysk z tej energii jest tak niewielki, że chyba musiałbyś zjeżdżać z Alp, żeby faktycznie utrzymać całą energię. W realnych warunkach, ten odzysk energii daje tyle samo oszczędności, co hamowanie silnikiem spalinowym... Załaduj pełne auto i się wybierz np. do Warszawy z Gdańska - zobaczę ile sobie odzyskasz energii w trasie :)

          • 13 4

          • warunki laboratoryjne to była trasa gdzie nie ma odzysku (2)

            odzysk masz w mieście ale jest przecież obarczony sprawnością (odzyskasz mniej niż włożyłeś), więc przy podobnej prędkości to w trasie dalej zajedziesz. Gdyby test był prowadzony w mieście to w trasie taka fura miała by większy zasięg. W praktyce może być tak że tu i tu tyle samo bo w trasie jedziesz szybciej. Tak jak powiedziałem to zależy od formy tego testu i czynników jakie miały wpływ. Natomiast on bzdury pisze że załadowanie nie ma wpływu na dystans. Ma, auto to nie perpetuum mobile. Większa masa, większe opory toczenia, mniejszy zasięg.

            • 4 2

            • Wszystkie testy jakie oglądałem lub czytałem (1)

              pokazują, że elektryk ma dużo większe zasięgi w jeździe miejskiej niż na trasie, właśnie dzięki rekuperacji (ładowaniu akumulatorów w trakcie hamowania).

              • 2 1

              • w takim razie nie zrozumiałeś czemu może mieć większy zasięg w mieście, bo na pewno nie z powodu rekuperacji

                Rekuperacja to tylko odzysk części energii którą włożono w napędzenie pojazdu. Jeżeli w mieście takie auto ma większy zasięg to tylko z powodu mniejszych oporów aerodynamicznych bo po prostu wolniej jeździ.. Szczerze wątpię by realnie w mieście był większy zasięg, niemniej można tak dopasować warunki testu że da się to osiągnąć. Na pewno nie w normalnym przemieszczaniu. Na trasie nie odzyskujesz energii bo pożytkujesz ją prawie w pełni na napędzenie pojazdu. W mieście odzyskujesz natomiast tylko część. Sprawność panie jest zawsze niższa niż 100%

                • 2 1

    • (3)

      Były jakiś czas temu na którymś portalu motoryzacyjnym testy. Wyszło że przy 140 km/h zasięg spada o około 20%.

      • 5 5

      • Chyba do 20%

        Hah

        • 11 3

      • O 20%? Jasne, sama prędkość zabierze z 1/3 max zasięgu a dodaj do tego obciążenie, ogrzeanie/klimatyzację (1)

        i masz max połowę zasięgu - realnie pewnie jeszczeniej, z 40% max zasięgu?

        • 4 5

        • to albo wierzysz testom albo swojej wyobraźni

          gość ci podał wyniki, myślę że bez problemu je znajdziesz gdzieś na Utjubie

          • 3 2

  • (4)

    Fajny. Taki niezbyt praktyczny. Można postawić na podjeździe.

    • 27 5

    • (2)

      można się czepiać napędu ale akurat braku praktyczności mu chyba zarzucić nie można. Prostokątna bryła, pakowne auto, płaska podłoga. Mega praktyczna fura.

      • 3 3

      • Praktyczna to może i jest, ale zupełnie bezużyteczna, Taka forma dla formy, bez treści.

        • 5 1

      • I co?
        Mam tym czymś za 250k jechać max na biwak pod Toruń?

        • 3 0

    • Taka trochę nieruchomość do pokazywania sąsiadom i znajomym.

      • 3 1

  • Jednak zostanę przy golfiku 3 (8)

    • 11 4

    • Na nic innego i tak nie możesz sobie pozwolić (6)

      • 0 7

      • Golfik pojedzie szybciej niż 145km/h, dalej niż 420km

        tankuje się w kilka minut i kosztuje ułamek tego co to coś.

        • 14 1

      • (1)

        Miałem golfa 3. Super auto. Obecnie wolałbym kupić ładna 3 niż 4. Choć znaleźć takie coś to nierealne.

        • 2 1

        • Nową 3 wziąłbym bez wahania.

          To było bardzo dobre auto i miało wszystko czego potrzebuję w samochodzie.
          Nie potrzebuję zaś wielkich ekranów, czujników deszczu, zmierzchu i pierdyliona innych bajerów, które podnoszą cenę auta o 50%.

          • 5 0

      • (2)

        Ty też
        Pomijając to, że nie jestem fanem golfów to taki samochód większości ludziom by wystarczył.
        I pewnie jako nowy mógłby kosztować 50-60k.
        Sam bym kupił, z luksusów potrzebuję tylko klimy i elektrycznych szyb, reszta to bzdety.
        To, że taki golfik byłby o wiele bardziej praktyczny od tego czego w artykule to oczywiste, do tego dałby radę dojechać do Warszawy w przeciwieństwie do tej parodii samochodu.

        • 5 2

        • Przykro mi (1)

          Jedna opona do mojego obecnego auta kosztuje więcej niż Golfik Trzy.

          • 0 13

          • przykro ci że jeździsz kombajnem i masz drogie opony?

            Z pewnością sam fakt że są duże sprawia że jesteś mniej sfrustrowany.

            • 8 0

    • dokładnie tj golf 3 nie jest do zdarcia i mało pali ....szkoda że takich już nie produkują

      ....a teraz zielona komuna proponuje zabawki elektryczne gdzie cena tak wysoka że jest podawana netto - oferta dla firm ....

      • 7 0

  • można zadać (1)

    pytanie jak na wielu forach piszą przeciwnicy : ile pali oleju? ale na serio należy zadać pytanie po co przepłacać za bardzo drogiego "melexa" to jest absurd ci którzy mają elektryki wiedzą ile kosztuje ładowanie na mieście około 1 zl/kw zakładając że przejedzie jakieś 300 kilosów więcej nie da rady a ktoś robi w tygodniu właśnie tyle to oznacza że koszty ładowania to minimum 300 zł/miesięcznie mając dom na którym są panele można ładować prawie za darmo ale no właśnie ładować... jadąc z Gdańska do Ciechanowa jakieś 255 kilosów to może starczy może nie zależy od prędkości i włączonych mediów a także od pogody wsiadając natomiast do nowoczesnej hybrydy gdzie elektryk jest napędem głównym można przejechać 1000 kilometrów wybór wydaje się oczywisty a i cena takiej samoładującą się hybrydy to nie 230 tys a jakieś 150 tys

    • 8 2

    • zgadza się jeśli przyjąć twoje założenia, ale nie generalizujmy

      wszystko zależy od sposobu użytkowania. Bo generalnie sądząc po przeciętnych przebiegach statystycznego Polaka to nie opłaca się ani elektryk ani nawet nowe auto spalinowe tylko używka. Natomiast jakbym był taksówkarzem albo miał kupić auto dostawcze które wozić będzie towar po mieście i robić kilkadziesiąt tysięcy rocznie, to taki elektryk by się opłacił. Tu kosztuje 227 netto. Toyotę Pro Ace podobnych rozmiarów mam za 117 czyli 110 różnicy. To ogromna różnica ale toyota zjara spokojnie dychę na 100 a tu 22 kWh (licząc nawet że przekłamali w zasięgu). Przy rocznym przebiegu 60 tys. km (dziennie około 240 km w dzień pracujący) spalinówka spali paliwa za 48 tys zł po nowych cenach (po starych za 33). Żeby zapewnić prąd dla takiego rocznego przebiegu potrzeba instalacji fotowoltaicznej o mocy 14 kWp za jakieś 58 tys zł. Więc mamy różnicę 168tys. PLN między tymi dwoma pojazdami przy rocznych zyskach na różnicy w spalaniu od 33 do 48 tys zł. Zwraca się w 3,5 do 5 lat zależnie czy liczymy po starych czy nowych cenach paliwa. Oczywiście mamy niewiadome, bo jak ktoś wszedł w foto na nowych zasdach to mu się to mniej opłaci ale z drugiej strony nie mamy też pewności jak długo utrzymają się wyższe ceny paliw. Jak poweidziałem każdy musi to sobie sam wykalkulować. Trzeba mieć też miejsce na dachu firmy o powierzchni 65 metrów kwadratowych na każdego dostawczaka. Niemniej nie było moim celem by udowodnić że to super zakup tylko by wskazać że jest mozliwe że komuś się to może opłacić.

      • 7 0

  • Zabawka pseudoekologiczna (17)

    Zamiast zrobić samochód, który:
    - Bedzie odporny na rdzę minimum 20 lat
    - Silnik bez napraw przejedzie minimum 500 tys km a większy remont planowany na 1 milion, części eksploatacyjne wytrzymają minimum 100 tys km
    - Lakier nie zmieni koloru, nie będzie łuszczyć się (przez okres 20 lat) oraz odporny na drobne kamyczki i zarysowania
    - Oprogramowanie będzie aktualizowane o błędy + nowe funkcje przez okres minimum 10 lat od zakończenia produkcji danego modelu.

    Wytworzenie takiego samochodu ogólnie dla środowiska będzie lepsze niż te obecne zabawki, które już po kilku latach mają problemy.

    Zamiast jednym autem jeździć przez 20 lat to obecnie po drodze są 2 czy 3 a jak ktoś dużo jeździ to i więcej.

    • 42 5

    • (1)

      Chodzi o abonament...

      • 8 0

      • Do tego idzie.

        Nowy samochód drogi, stać może z 10% społeczeństwa.
        Reszta musi wynajem lub z buta.

        Nawet jak masz SWÓJ samochód to dowalą podatki, od posiadania, od emisji, od wjazdu do miasta że opłacać się już nie będzie.
        Do tego jakość elementów samochodu spadnie że 10 lat to max.
        Elektryk fajny, ale te akumulatory to trzeba liczyć że po 10 latach i już będzie lipa - pojedziesz kilkanaście km i już trzeba myśleć o ładowaniu. Chyba że wcześniej korozja będzie już na tyle rozwinięta że tylko do huty.

        • 8 0

    • (3)

      Najlepsze jest to, że przy obecnym poziomie techniki bez problemu dałoby się coś takiego zrobić, oczywiście z silnikiem spalinowym, który pewnie mogłby palić poniżej 5 litrów na sto, mając sensowną moc i trwałość.
      Ale po co?
      Lepsze takie coś jak w tym artykule, które rozpadnie się za kilka lat, nie dojedzie do Warszawy, jest brzydkie i niepraktyczne i kosztuje 250k.

      • 11 4

      • (2)

        prawie 2 tonowy dostawczak który pali mniej niż 5 litrów na setkę :) Nie, nie mamy obecnie takiego stanu techniki. Jakby tak się dało to już dawno, jeszcze przed erą elektryków ktoś by to zrobił i zgarnął cały rynek dostawczaków.

        • 2 5

        • (1)

          Zacznij od odpowiedzi na pytanie dlaczego to coś waży dwie tony, a potem wróć

          • 4 3

          • Odpowiem ci że waży 2,5 tony. Spalinowy waży niecałe 2. Teraz sobie przeczytaj co poprzednio napisałem i wtedy wróć.

            • 2 1

    • (4)

      Tesla jest zrobiona z aluminium, ma drivetrain zaprojektowany na milion mil, 8 lat gwarancji producenta na baterię i wydaje cały czas update'y do swoich najstarszych samochodów, gdzie możesz na przykład dokupić do swojego starego samochodu port ładowania którego nie było jak był produkowany. Bateria litowo jonowa robi 3000 cykli 10-90%, jeżeli na jednym cyklu zrobisz 350km to wychodzi 1 mln km do końca baterii statystycznie. Przyszłość się dzieje na naszych oczach, ale oczywiście wszyscy tu będą płakać że Tesla to sh*t.

      • 7 8

      • (1)

        Fajnie
        A ile kosztuje?

        • 4 5

        • dużo, ale jak podliczysz koszta prądu to zwróci ci się szybko przy dużych przebiegach. Jakby tak porównać z BMW 5 to nawet bardzo szybko

          • 2 5

      • Bardzo fajny samochód (1)

        tylko dlaczego jak jade A1 to wyprzedzam jedną za drugą, a jadę niemal zgodnie z przepisami... .

        Sory kolegońciu, teslą naprawdę fajnie jest się karnąć, ale na trasy to sie jeszcze długo nie będzie nadawać.

        • 2 0

        • wypowiadasz się nie na temat. Pytanie OPa było o samochód na milion kilometrów co nie rdzewieje i dostaje updejty a nie czy go możesz swoim smrodem wyprzedzić na trasie

          • 0 1

    • hah części eksploatacyjne na 100 tys. km? Nie chciałbyś jeździć takim pojazdem bo nie byłby ani wygodny ani ekologiczny (5)

      Ciężkie zawieszenie czyli ciężka masa nieresorowana, całość ogólnie ciężka i paliwożerna. Przepaliłbyś o tyle wiecej paliwa że jeśli chcesz być eko wyszłoby to mniej korzystnie niż częstsze wymiany serwisowe części. Ale istnieje coś takiego i nazywa się Ursus C330. Możnaby zrobić coś bardziej rodzinnego ale miałoby, poza zaawansowaniem mechanicznym, podobną siermiężność. Nawet w legendarnym W124 części eksploatacyjne trzeba było częściej wymieniać. Myślę że nie ma nawet takiego pickupa w USA który osiągałby takie wyniki.

      • 4 1

      • (4)

        No nie wiem, Audi 80 chyba nie ważyło > 2t, podobnie jak i Corolla z tego okresu. W jednym blachy wytrzymywały 20 lat, w drugim wahacze, drążki to nie wiem czy ktoś wymieniał do śmierci pojazdu. Pomijam już złoty okres Mercedesów i wytrzymałość niektórych modeli po dzisiejszy dzień.

        Raczej to pazerność i robienie byle jak, byłe by były LED'y i ekrany LCD. Czyli to co mamy obecnie niemalże wszędzie. Sama tandeta...

        • 2 3

        • (3)

          Jak ktoś nie wymieniał części z zawiasu w tych autach to potem widziałeś takie fury na poboczu z kołem ustawionym w poprzek wciągane na lawetę. To samo klocki, tarcze, wydech itp. Te części nigdy nie wytrzymywały 100 tys

          • 2 1

          • (1)

            W naszej Corolli E15 zawias to jeszcze oryginał (2007 rok), bez luzów, nic nie skrzypi, nie stuka, przebieg to 126 tys. km. Tarcze i klocki wymieniałem raz jak na razie. Te wcześniejsze modele były na prawdę pancerne. W Corollach z lat '80 czy '90 największym wrogiem była korozja.

            • 0 1

            • o tak widywałem takie fury. "Panie nic nie stuka nie puka, lałem tylko olej". I faktycznie fura nadaje się na śmietnik bo nic nie było robione. Częsci eksploatacyjne się zużywają i trzeba je wymieniać. Pancerny w tych modelach był silnik, a nie części które się zużywają. Mój ojciec miał Carinę E z 91, jeden z najmniej awaryjnych pojazdów w historii, który można pod tym względem postawić obok Merola W124 (pod tym względem) ale takich bzdur jakie pleciesz jeszcze nie słyszałem. Ta toyota miała nawet chłodnicę oleju co w cywilnych autach się nie zdarza, niemniej po jakimś czasie się zapchała. Nawet jak spojrzysz na części eksploatacyjne to nie różnią się niczym od dzisiejszych.

              • 0 0

          • Co za bzdury, 100 tysięcy to większość nowych samochodów robi bezawaryjnie (w niektórych felernych co prawda dzieją się cuda, ale mowa o większości). Dopiero powyżej 100-150k robi się pierwsze rzeczy w zawieszeniu. Dlatego większość flot sprzedaje wozy jak 100k przekraczają.

            • 0 0

  • "To, o czym warto wspomnieć, to zwinność tego pojazdu." (3)

    "Manewrowanie ID.Buzz musi być przyjemne i bezproblemowe, bo średnica zawracania wynosi zaledwie 11 m." - w 2008 roku Opel zaprezentował blisko pięciometrowy model Insignia, który ma średnicę zawracania 10,9m. Nadal nie mogę zrozumieć czemu obecnie samochody mają średnicę zawracania po 12-13m. Miałem w zeszłym roku przyjemność (lub nie) jeździć Volvo XC40, średnica zawracania blisko 12 metrów, w kompaktowych wymiarów samochodzie.. Wyjeżdżanie z miejsca na ciasnym parkingu to był dramat..

    • 10 2

    • Lubisz ryzyko i chodzisz po krawędzi

      Wjeżdżanie nowym autem w ciasne parkingi, to musi być nie tylko podnoszenie ciśnienia, ale i dobra zabawa xd

      • 1 2

    • Odpowiedź.

      Wielkie koła, których nie skręcisz o tyle, co mniejszych.
      Ale za to auto "fajnie wygląda".

      • 4 0

    • taki blisko 5 metrowy jak ten VW z artykułu. No może Insigni trochę bliżej do tych 5 metrów bo jest całe 10cm dłuższa, ale to wszystko. Natomiast nie długość ma wpływ na promień zawracania tylko rozstaw osi który w tym VW jest większy o 23cm od Insigni z 2008 roku (8,5% większy), a mniejszy tylko o 5 cm od S klasy z tamtych czasów

      • 3 0

  • (1)

    to chyba z tymi predkosciami wrocili do lat 60. nowy moze i kosztuje tyle co nowoczesne auto premium za to rozpedza sie jak auto tuz po II wojnie swiatowej.

    • 23 5

    • 10 sekund do setki to normalny wynik.

      Trochę słabo jak na elektryka, ale takie przyspieszenia uzyskiwały 50 lat temu samochody określane "sportowymi".

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Premiera MINI Cooper F66

Premiera MINI Cooper F66

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku zadebiutowały trolejbusy Solaris Trollino 18?

 

Najczęściej czytane